Nie można pozwolić aby oświadczenie MSZ z 20 marca nie zostało ocenione.
Już w pierwszym jego zdaniu mamy sformułowanie o "docierających
do polskich placówek... protestach...". Brzmi to tak jakby
urzędnicy MSZ przez zamknięte
szczelnie okna z trudem słyszeli echa oddalonych demonstracji,
podczas kiedy to do nich bezpośrednio adresowane są listy
protestacyjne czasem kilka razy dziennie.
Dowiadujemy się o szczegółowych badaniach sytuacji Instytutów
przeprowadzonych w latach 90. Z tekstu wynika, że takowe badania
wypadły niekorzystnie
i wszystko trzeba przerobić od początku wedle nowej formuły.
Musimy wiec zapytać jakimi to metodami badawczymi MSZ sie posłużył, jakich zatrudnił do takich
badań profesjonalistów i jakie były te wyniki? Jak mierzy się
wydajność tego typu placówki?
MSZ powinien pokazać te badania oraz kto sie pod nimi podpisał.
Ciekawe niezmiernie jest jak mogła powstać negatywna opinia na
temat dotychczasowej działalności
Instytutu w czasie gdy wszyscy tutaj na miejscu, wszyscy, którzy z
Kulturą Polską w Szwecji mają do czynienia od dłuższego czasu byli
bardzo zbudowani, a teraz protestują przeciw zmianie.
Cały akapit tekstu oświadczenia MSZ podkreślający wagę
współpracy z Polonią, docenianie ważności tego typu kontaktów
brzmi jak żart. Jeśli ma się to odnosić do sytuacji w Szwecji, to powołując się na ten tylko fragment tekstu
należałoby żądać natychmiastowego poniechania planu. Jeśli to
oświadczenie jest poważne, to dlaczego
ignoruje się totalnie istnienie, doświadczenie i protesty właśnie
tego środowiska?
Nie sposób zrozumieć o co doprawdy chodzi MSZ, gdy tak
dramatycznymi posunięciami wprowadza w życie rzekomo nowy styl pracy, który to styl odbiega od dotychczasowego głównie podkreślaniem własnego nowatorstwa. Do czasu
zamknięcia budynku przez nową dyrekcję Instytut działał w przestrzeni publicznej (co publicznie przyznała nowa Pani Dyrektor), a zamknięto go aby móc działać w przestrzeni publicznej. Kto to pojmie?
Obraźliwe jest używanie argumentów w stylu "Instytuty Polskie w świecie...", czy wyliczanie jednym tchem Berlin, Paryż, Sztokholm... Ten upokarzający adresatów
tekstu styl ma powiedzieć niezorientowanym w szczegółach, że nie
maja prawa zabierać głosu w dyskusji bo nic nie wiedzą.
Rzecz
jednak w tym, że np. my w Sztokholmie nie musimy znać sytuacji Berlina, Paryża czy Nowego Jorku.
Każden z Instytutów w tych miastach działa w totalnie różnych
warunkach od pozostałych, ma inną
tradycję, inny adres. MSZ to świetnie wie i stara sie takimi
sposobami zniechęcić do dyskusji.
Nie da sie pojąć natomiast nieumiejętności połączenia
dotychczasowego sposobu działania z nową koncepcją.
Nie da się pojąć konieczności wynajęcia lokalu w mieście mając
lokal w mieście w wyjątkowo pięknym budynku z tradycja i
znakomitym adresem.
Nie da sie pojąć konieczności zamknięcia wspaniałych sal
wystawowych (piętro pod biurem!) po to aby zaistnieć w
przestrzeni publicznej.
Nie da sie pojąc planu uczynienia z tego budynku Rezydencji
Ambasadora bez narażania tegoż Ambasadora na pytania typu: a
gdzie teraz jest Instytut Kultury?
Nie da sie pojąc w jaki sposób Pan Ambasador wyjdzie z twarzą z
takiej wymiany zdań, bo co by nie powiedział, to zdziwienie
powstanie ogromne kiedy wyda sie, że
w czasie kiedy szereg państw otwarło nowe Instytuty w
Sztokholmie to Polska właśnie swój zamieniła na biuro. To będzie
znaczyć dla każdego dyplomaty, że Polska nie docenia Szwecji, a także, że nie ceni sobie własnej Kultury.
Takie sytuacje na pewno zaistnieją, bo adres IP od dawna jest
kojarzony z prezentacją Kultury (na które to cele król Szwecji
zgodził się sprzedać Polsce budynek).
Lokalne media zapraszane do nowo otwartych Instytutów innych
krajów dużo piszą na ten temat. Dziwnym będzie niezauważenie
przez te media naszych ostrych
protestów, albowiem my, Polacy mieszkający od 20, 30, 40 lat w
Szwecji jesteśmy również Szwedami, nasze dzieci są Szwedami, nasi
przyjaciele i znajomi są Szwedami.
Wielu z nas nie mówi już po polsku, wielu ma znajomych i przyjaciół, którzy nigdy nie mówili po polsku.
Kim są autorzy takich pomysłów, że lekceważą protest ludzi
kultury i sztuki?
Kim są autorzy i wykonawcy takich planów, że posługują się językiem cara wobec poddanych?
Tomasz Hołuj
|