Wśród sztokholmskiej Polonii zawrzało. Likwiduje się Instytut Polski, placówkę działającą od wielu lat w Szwecji i od lat promującą polską kulturę. A co dla Polonii także ważne, a może nawet najważniejsze, było to neutralne miejsce spotkań dla osób ze wszystkich środowisk i opcji emigracyjnych.
Przecież nie likwidujemy Instytutu, mówią polscy dyplomaci w Sztokholmie. Instytut jest i będzie tylko w zmienionej formie. Natomiast zmienia się tylko przeznaczenie budynku przy Villagatan 2!
Zaczęło się oczywiście od plotek. Ktoś coś gdzieś usłyszał i przekazał dalej. Instytut ma być rezydencją nowego ambasadora. Nowa Pani dyrektor Instytutu nie lubi Polonii, więc chce od niej uciec jak najdalej i dlatego wyprowadza Instytut ze swojej dotychczasowej siedziby... Plotki krążyły i z każdym okrążeniem stawały się coraz bardziej „nasycone treścią”. To przecież spisek przeciwko kulturze polskiej i my wiemy, jakie siły i środowiska za tym stoją, szeptano w kuluarach polskich klubów. Spiskowa teoria historii zawsze ma pożywkę w takich sytuacjach.
Polscy dyplomaci w Sztokholmie jakby o tym nie wiedzieli, albo woleli nie wiedzieć, no ale w jakimś momencie całą sprawę trzeba było przedstawić opinii publicznej. Do tego celu wybrano spotkanie Rady Kultury Polskiej, które postanowiono urządzić w Ambasadzie RP. Trzeba było jeszcze wybrać jakiś pretekst. A ponieważ „zmiana przeznaczenia budynku” wiąże się też z koniecznością likwidacji działającej w tym budynku biblioteki polskiej, wybrano sprawę książek… Wszyscy potencjalni uczestnicy spotkania Rady Kultury dostali list od Konsula Generalnego, w którym mogliśmy m.in. przeczytać:
„Forum Rady Kultury jest doskonałym miejscem do podjęcia dyskusji na tematy ważne dla całego środowiska polskiego w Szwecji. W trakcie spotkania będziecie Państwo mieli okazję tradycyjnie przedstawić informację nt. planów i zamierzeń na najbliższe miesiące. Ze swojej strony pragniemy przedstawić Państwu informację na temat planowanych zmian organizacyjnych w odniesieniu do księgozbioru Instytutu Polskiego w Sztokholmie, w związku z planowaną zmianą przeznaczenia budynku przy Villagatan 2. Przy tej okazji warto wspólnie zastanowić się nad problematyką "polskiej książki" w szerszym wymiarze, o czym miał okazję pisać Pan Red. Krzysztof Mazowski, w artykule opublikowanym w grudniu 2006 r.”
Taki tekst istotnie powstał i nosił tytuł „Polskie książki na szwedzkim śmietniku”. W tym momencie dobrze korespondował z zamierzeniami dyrekcji IP, ponieważ „przy zmianie przeznaczenia budynku” trzeba też coś zrobić z niepotrzebną biblioteką… Więc może na śmietnik? No ale takie sprawy trzeba skonsultować społecznie, stąd pomysł aby spotkanie Rady Kultury zacząć od zbytecznych książek… Żarty na bok! Takie ustawienie zagadnienia miało na celu łagodne wprowadzenie tematu, czyli „zmiany przeznaczenia”, jak mówią czynniki oficjalne, a likwidacji Instytutu, jak odczytują to zwykli ludzie.
Ponieważ rzecz dotyczyła mojego tekstu, który miał zostać wykorzystany do odwrócenia uwagi od sprawy zasadniczej, napisałem do Konsula list w tej sprawie:
Jak zrozumiałem, dyskusja ma dotyczyć losów księgozbioru w IP, a mój tekst, który został załączony, ma na celu zainicjowanie dyskusji... W tym kontekście punkt ciężkości został zdjęty ze sformułowania: "... w związku z planowaną zmianą przeznaczenia budynku przy Villagatan 2" - i został przeniesiony na sprawę książek.
Budynku "przy Villagatan 2" nie nazywa się już "Instytutem Polskim"... Moje pytanie - co oznacza "planowana zmiana"? Jeżeli ta "zmiana" oznacza np. likwidację siedziby IP, który od tej pory będzie już tylko instytucją "wirtualną", a budynek zostanie przeznaczony na rezydencję (jak głosi plotka), to dyskutowanie o książkach, zamiast dyskusji o dalszych losach IP, jest typową dyskusją zastępczą i nie bardzo chciałbym, aby do takiej dyskusji był wykorzystywany mój tekst.
Dyskusja wokół IP jest w ostatnim okresie dosyć gorąca, a "planowana zmiana przeznaczenia "budynku przy Villagatan 2" wzmocni tylko negatywne opinie środowisk polonijnych wobec polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Sztokholmie.
Jeżeli kierownictwo IP uznało, że możliwe jest prowadzenie działalności promocyjnej w innej niż dotychczas formie, to można to oczywiście zaakceptować. "Budynek przy Villagatan 2" powinien w takiej sytuacji zostać przeznaczony na "Dom Polski", finansowany z budżetu MSZ. Pomysł ten rozwijałem w innych tekstach, więc nie będę do tego wracał.
Konsul odpowiedział natychmiast i wyjaśnił sprawę w sposób następujący:
Podzielam Pana pogląd, że kluczową kwestią jest sprawa budynku IP, ale cóż, decyzja odnośnie zmiany jego przeznaczenia już zapadła. Podjęła ją nie Pani Dyrektor a Dyrektor Generalny MSZ. Podobne decyzje dotyczą Londynu, Paryża i innych miejsc w Europie, w których działają IP. Wynika to z przemyślanej konsekwentnej strategii promocji kultury polskiej. Dla wielu, przyznaję są to bolesne decyzje, owszem można się z nimi nie zgadzać, ale należy je uszanować.
W poniedziałek część naszego spotkania poświęcimy, nie na dyskusję, co zrobić z budynkiem przy Villagatan 2, bo to już jest przesądzone (będzie ta rezydencja Ambasadora RP), a na rozmowę jak wykorzystać dotychczasowy księgozbiór, który znajduje się aktualnie w IP. Po prostu, gdzie go ulokować, komu przekazać, itp. Można uznać, że jest to temat zastępczy, ale dla wielu, w tym dla nas, jest to bardzo ważna sprawa i warto na ten temat dyskutować.
Wymiana korespondencji między nami trwała przez jakiś czas, choć jak napisał Konsul – sprawa jest przesądzona. Równocześnie umieściłem na stronie internetowej Relacji tekst, w którym nazwałem całą sprawę skandalem. I tak nadal uważam!
Zwróciłem się do Dyrektora Generalnego MSZ z prośbą o wyjaśnienie całej tej żałosnej historii, ale jak dotąd, takiego wyjaśnienia nie otrzymałem… Poprosiłem natomiast konsulat o udostępnienie protokołu posiedzenia Rady Kultury i taki protokół otrzymałem, po czym udostępniłem go w Internecie. Takie sprawy muszą być po prostu udostępnione opinii publicznej, czy się to komuś podoba, czy nie. Zresztą zaraz po opublikowaniu protokołu zaczęły napływać pierwsze sprostowania...
Jak to wszystko rozumieć? Cała sprawa jest tak absurdalna, że nie mieści się w głowie… Czy Panie i Panowie w MSZ tego nie widzą? Czy można tak po prostu zlikwidować polską placówkę? Czy można ot tak po prostu manipulować Polonią? A może Polonia, to jest coś takiego, czym zupełnie nie warto się przejmować?
|