Upłynęło już kilka miesięcy odkąd objęłam stanowisko dyrektora w Instytucie Polskim, a jeszcze nie zdążyłam przedstawić się czytelnikom “Relacji”. Myślę, że najwyższy czas to zmienić.
Jestem kulturoznawcą, amerykanistką i skandynawistką zarazem, tłumaczką literatury szwedzkiej (Majgull Axelsson, artykuły Macieja Zaremby),pisarką (“Własne miejsca”, “Jestem mamą”) i dziennikarką (przez ostatnie lata pracowałam jako szwedzka korespondentka “Gazety Wyborczej”. Mam też za sobą wiele uczące doświadczenie pracy w warszawskiej agencji public relations. Jak na dyrektora Instytutu Polskiego jestem niewątpliwie dosyć młoda, co na pewno można postrzegać jako zaletę (świeże spojrzenie) lub wadę (brak doświadczenia.
Pierwsze tygodnie w IP były dość szalone, wdrażanie się w pracę na nowym stanowisku i tworzenie programu wymieszały się z wielkimi porządkami w budynku IP, intensywną pracą nad stworzeniem nowej strony internetowej oraz komputerowej bazy danych adresowych. Jednym słowem zaprzątały mnie sprawy dość przyziemne, ale bardzo ważne dla przyszłej działalności.
Powróćmy jednak do pytania postawionego w tytule tego artykułu. Dokąd zmierzam? W jakim kierunku pragnę poprowadzić Instytut?
Żeby prawidłowo odpowiedzieć na to pytanie, muszę najpierw wyjaśnić, że w Polsce coraz wyraźniejsza jest koncepcja skutecznego promowania naszego kraju. Instytuty polskie, których jest na świecie aż dwadzieścia, coraz częściej zdecydowanie stawiają na realizowanie projektów we współpracy z miejscowymi partnerami, w szeroko pojętej przestrzeni publicznej. Najlepiej udaje się to jak dotąd w Nowym Jorku. Festiwal filmów Kieślowskiego w Lincoln Center, wystawa Moniki Sosnowskiej w prestiżowej MOMA, Tomasz Stańko na Portland Jazz Festival, lista prestiżowych miejsc, do których dzięki nowojorskiemu Instytutowi trafiają polscy artyści jest niesłychanie długa.Co ciekawe, Instytut w Nowym Jorku nieustannie wyszukuje nowych partnerów do współpracy, znacznie w ten sposób rozszerzając spektrum swojego oddziaływania.
Jestem przekonana o tym, że IP w Sztokholmie również powinien zdecydowanie stawiać na realizację projektów w bardzo różnych miejscach, dla różnorodnej publiczności. Chodzi nam przecież o to, żeby dotrzeć z informacją o Polsce do jak najliczniejszych Szwedów. O ileż lepiej byśmy się czuli, gdyby stereotyp trochę szarej i nieco zaściankowej Polski odszedł w niepamięć, a zastąpiła go wielka ciekawość dla sąsiada zza Bałtyku. W wykreowaniu tego zainteresowania pomoże nam prezentowanie polskiej kultury w miejscach często uczęszczanych przez Szwedów.
Zafascynowany współczesną Polską światowej sławy specjalista nation branding, Wally Olins uważa, że Polska to przede wszystkim kraj niezwykle dynamicznych i kreatywnych ludzi. Według niego z narodów świata wyróżnia nas coś, co da się określić mianem “twórczego niepokoju”. Jesteśmy realistami i romantykami zarazem, niecierpliwymi i wytrwałymi do bólu. Promując Polskę warto według mnie stawiać na projekty odważne i wyróżniające nas z tłumu, pokazujące naszą kreatywność. To dlatego Instytut Polski wiele czasu poświęci na wypromowanie w Szwecji polskich sztuk eksperymentalnych.
Społeczeństwo szwedzkie nie jest przyzwyczajone do szybkich i gwałtownych zmian i dlatego przeciętnemu Szwedowi trudno wyobrazić sobie, że kraj, w którym w latach 80-tych półki sklepów świeciły pustkami, jest dziś krajem, w którym można zrobić najlepsze zakupy w tej części Europy, który produkuje coraz więcej atrakcyjnych, konkurencyjnych towarów, gdzie można zjeść w świetnej restauracji, odwiedzić luksusowe Spa i spotkać twórczych i inspirujących ludzi. Szwedzi znają Szymborską i Miłosza, ale niewiele wiedzą o współczesnej sztuce polskiej, o tym, że w naszym pięknym kraju aż “roi się” od doskonałych malarzy (kto słyszał tutaj o Wilhelmie Sasnalu, który został uznany za najbardziej obiecującego artystę świata przez magazyn Flash Art?), że polski performance (ta dziedzina sztuki jest ostatnio w Szwecji bardzo modna!) ma niezwykle długą i bogatą historię. Szwedzkie galerie nie odkryły jeszcze, że polska sztuka jest dziś jedną z najciekawszych w Europie. W szwedzkich kinach za rzadko goszczą polskie filmy i nawet świetnie znający się na teatrze Szwedzi nie słyszeli o Grzegorzu Jarzynie, Mariuszu Trelińskim czy Krzysztofie Warlikowskim. Czy da się to zmienić? Myślę, że tak.
Jaką rolę może w tym procesie odegrać Instytut Polski? Upieram się, że sporą. Naszym zadaniem nie jest zresztą tylko i wyłącznie organizowanie różnego typu imprez kulturalnych promujących Polskę. Równie ważne, a może ważniejsze jest pośredniczenie w nawiązywaniu kontaktów pomiędzy polskimi i szwedzkimi instytucjami kultury oraz ludźmi sztuki. Dlatego nasz czas będziemy często inwestować w organizowanie wizyt studyjnych Szwedów w Polsce oraz Polaków w Szwecji. Pod koniec stycznia wiozę do Warszawy dwójkę szwedzkich kuratorów. Zobaczą kilka dobrych wystaw i spotkają się z polskimi kuratorami i dyrektorami muzeów.
Co z tego wyniknie? Miejmy nadzieję, że chociaż jedna wystawa w szwedzkiej galerii.
Ujmijmy rzecz w punktach. Instytut Polski w najbliższym czasie będzie stawiał na:
–
– Docieranie z promocją polskiej kultury do jak największej grupy Szwedów – wyjście w sferę publiczną.
–
– Jak najczęstsze włączenie prezentacji Polski w ramy cyklicznych imprez szwedzkich i festiwali
–
– Współpracę z partnerami szwedzkimi i organizowanie projektów wymiany kulturalnej
–
– Promowanie tych elementów kultury polskiej, które ją wyróżniają spośród innych kultur europejskich (promowanie kraju ma wiele wspólnego z marketingiem marki lub towaru, a wiadomo, że produkt, aby był rozpoznawalny i dobrze kojarzony, musi się czymś wyróżniać)
–
– Ciągłe rozszerzanie sieci kontaktów (promocja to niezliczone spotkania i rozmowy, z których czasem rodzi się jakiś dobry projekt!).
Czy oznacza to wielkie zmiany?
Trudno jeszcze powiedzieć. Na pewno jednak nie tak ogromne, jak mogą czasem głosić plotki. Wierzę w to, że należy poszukiwać nowych metod działania, nawet jeśli nie wszystkie okazałyby się skuteczne. Nie jest przypadkiem, że kadencja dyrektora w Instytucie Polskim trwa tylko przez określony czas. Chodzi właśnie o to, żeby zmieniać sposoby myślenia i metody promocji. Korzystać z nauk wielkich poprzedników, ale także podążać nowymi drogami.
Pod moimi rządami Instytut Polski reklamuje się sloganem “Polska institutet: det trodde du inte om Polen”. Mam nadzieję, że Szwedzi podchwycą to zdanie.
|