Opinia Agnety Pleijel
Aktualnie w Sztokholmie bardzo prężnie działają różne ośrodki kultury. Wiele z nich wychodzi z ofertą kulturalną najwyższej próby, prezentując kulturę i debatę społeczną swoich krajów. W ciągu ostatniego roku uwagę zwrócił zwłaszcza Ośrodek Kultury Rumuńskiej (z zacną lokalizacją na Skeppsbron), który pod sprawnym kierownictwem Dana Shafrana wspaniale promuje rumuńską kulturę, muzykę, sztukę i filozofię, stając się miejscem spotkań zarówno dla Rumunów, jak i zainteresowanej publiczności szwedzkiej.
Taki status wyróżniającej się placówki kulturalnej posiadał przez wiele lat Instytut Polski – można powiedzieć, że był on wzorem dla innych. Czy aby plan ewentualnej zmiany jego atrakcyjnej lokalizacji przy Villagatan na bardziej peryferyjną i przekazanie willi na rezydencję ambasadora jest w tym świetle przemyślanym działaniem.
Kultura zawsze była wizytówką Polski w Szwecji. Polska kultura, literatura, muzyka i sztuka przebiła się i zakorzeniła w ciągu ostatnich dziesięcioleci w szwedzkiej świadomości jak nigdy wcześniej. Wprawdzie niektóre kraje, np. Francja, dysponują mniejszym lokalem na imprezy kulturalne skierowane do publiczności, przeznaczając lepszą lokalizację na rezydencję. Byłam tam zapraszana na przyjęcia, gdzie spotykałam wybitne osobistości życia kulturalnego. Jednak działalność Instytutu Francuskiego nie wytrzymuje porównania z szerokim wachlarzem i zasięgiem oferty kulturalnej Instytutu Polskiego.
Villagatan to słynny punkt spotkań i Polaków mieszkających w Szwecji, i szwedzkiej publiczności. Właśnie teraz, kiedy działalność innych instytutów kultury wzmogła się i zyskała na znaczeniu, wydaje się trochę niedorzeczne przeznaczać obszerną wille jedynie na rezydencję. Czyżby nie zdawano sobie sprawy z faktu, iż sama lokalizacja, niezależnie od innych czynników, jest częścią systemu funkcjonowania kultury polskiej w Szwecji?
Agneta Pleijel – pisarka, dramaturg, poetka, reżyser, publicystka kultury
|