Dyrektor Generalny MSZ podjął decyzję o ostatecznej likwidacji Instytutu Polskiego w Sztokholmie. Sam budynek zostanie przeznaczony na rezydencję ambasadora RP, a „Instytut” będzie funkcjonował „wirtualnie” w ramach „nowej strategii promocji kultury polskiej”. Podobne decyzje dotyczą i innych Instytutów Polskich, działających w Europie.
W liście przesłanym do redakcji „Relacji”, konsul generalny RP w Sztokholmie, Radomir Wojciechowski, wyjaśnia:
„Dla wielu, przyznaję, są to bolesne decyzje, owszem, można się z nimi nie zgadzać, ale należy je uszanować.”
Czy istotnie należy je uszanować czy też raczej należy nazwać sprawę po imieniu – jako ewidentny skandal?
Instytut sztokholmski ma też dość dużą bibliotekę i decyzja o zmianie funkcji budynku wiąże się z koniecznością likwidacji zbiorów. Do dyskusji nad losem książek zaproszono sztokholmską Polonię, przenosząc punkt ciężkości sprawy z faktycznej likwidacji Instytutu, na likwidację biblioteki, co jest typowym tematem zastępczym.
Sztokholmska Polonia już od dłuższego czasu apelowała o przywrócenie jednej z dotychczasowych funkcji Instytutu – jako miejsca spotkań Polonii. Odpowiadano, że Instytut ma propagować polską kulturę wśród Szwedów, a nie wśród Polaków. I trzeba się oczywiście zgodzić z taką argumentacją, ale nie powinno to wykluczać możliwości urządzania imprez polonijnych w budynku Instytutu. Polonia sondowała też wariant przekształcenia budynku w Dom Polski – neutralne politycznie miejsce spotkań Polaków.
Za likwidacją IP, lub jak kto woli – za zmianą przeznaczenia budynku – nie przemawiają żadne względy ekonomiczne, choć niewątpliwie ktoś pewnie powoła się na nie. Polska jest właścicielem wielu nieruchomości w Szwecji, w tym kilku w samym Sztokholmie. Względy ekonomiczne, i nie tylko, byłyby uzasadnione przy likwidacji budynku konsulatu w Sundbyberg, kupionego w latach 80-tych z dala od centrum, aby trudniej docierały tam demonstracje solidarnościowe… Na początku lat 90-tych planowano też budowę nowego konsulatu w Malmö i miała to być bardzo duża inwestycja, której na szczęście nigdy nie zrealizowano dzięki turbulencjom związanym z obsadą stanowiska Konsula Generalnego.
Argumentacja MSZ jest taka, że przecież nikt nie likwiduje Instytutu, tylko zmienia się przeznaczenie budynku. Z kolei Polonia uważa, że likwiduje się polską placówkę kulturalną w Sztokholmie i odpowiedzialnością za to obciąża polskie przedstawicielstwo dyplomatyczne, które dopuściło do takiej sytuacji. Bardziej skrajne głosy doszukują się głębszych przyczyn, typowych dla „spiskowej teorii historii”, co nie poprawia atmosfery… Inni zastanawiają się, dla kogo z byłych dostojników przygotowuje się taką rezydencję… W tym kontekście pozycja aktualnej dyrektor IP podobna jest do kamikadze, któremu zlecono samobójczy lot. A może jeszcze da się coś zrobić w tej sprawie?
Możliwe jest bowiem kompromisowe rozwiązanie polegające na urządzeniu rezydencji nowego ambasadora w budynku konsulatu przy równoczesnym przeniesieniu konsulatu do budynku dawnego Instytutu. Ponieważ to konsulat ma obecnie zajmować się działalnością kulturalną dla Polonii oczywiste byłoby zachowanie biblioteki w tym samym miejscu, a umieszczenie na budynku przy Villagatan tabliczki z nazwą „Dom Polski” obok tabliczki Konsulatu Generalnego niewątpliwie usatysfakcjonowałoby tak wzburzoną dziś Polonię sztokholmską.
|