|
|
Odwiedzin |
37781838 |
|
|
Dziś |
2161 |
|
|
Piątek 19 kwietnia 2024 |
|
|
|
|
|
Szwedzkimi śladami w Polsce (29) - Szwedzi z ulicy Jana z Kolna |
|
|
|
|
|
Tekst: Michał Haykowski Foto: SPA
| 1/2002
|
Arcybiskup Eidem odprawia inauguracyjne nabożeństwo w kościele szwedzkim w Gdyni.
Odradzające się, po latach niewoli, państwo polskie uzyskało dostęp do morza. Był to krótki odcinek wybrzeża z jednym małym rybackim portem w Pucku. Dlatego, już w 1922 r. Sejm RP podjął uchwałę o budowie dużego portu. Jako jego miejsce wybrano Gdynię, rybacką wioskę i kąpielisko morskie.
Wkrótce na tym miejscu powstało nowoczesne miasto. W 1921 r. ludność Gdyni liczyła 1300 osób, w 1939 r. przekroczyła 120 tys. mieszkańców. Rok wcześniej przeładowywano w gdyńskim porcie 8,7 mln ton towarów. W tym samym czasie w sąsiednim Gdańsku niecałe 7 mln ton.
Do Gdyni przypływały setki szwedzkich statków przywożących rudę i zabierających węgiel. Z tego powodu tysiące szwedzkich marynarzy spędzało na brzegu kilka dni. Z myślą o nich uruchomiono w mieście, w 1929 r., placówkę Kościoła Szwedzkiego. W kościelnej strukturze działa pion misyjny, zajmujący się opieką nad współwyznawcami poza granicami kraju.
Początki działalności SKUT - Svenska Kyrka Utomland, sięgają 1626 r. a od 1876 poczęto tworzyć tzw. Kościoły Marynarskie w głównych portowych miastach. Zadaniem ich była opieka nad marynarzami, udzielanie im pomocy w wypadku chorób lub kłopotów osobistych. Przy świątyniach urządzano noclegownie, kuchnie itp.
Podobne kościoły istniały od dawna i w innych portach na dzisiejszym polskim wybrzeżu. 17 sierpnia 1944 r. gdy nalot lotnictwa alianckiego zmiótł szczecińskie Stare Miasto przy okazji spłonął Szwedzki Kościół. Tamtejszy pastor Erik Myrgren uratował się tylko cudem. Podobny los, nieco póśniej, spotkał kościół w Gdańsku. Placówek tych już nie odtworzono po 1945 r. Natomiast Szwedzki Kościół w Gdyni przetrwał wojnę i istnieje do dzisiaj.
Gdynia w początku lat 30-tych.
Przez prawie sześć lat placówka SKUT w Gdyni gnieździła się w prowizorycznym lokalu. Na obchody Bożego Narodzenia wynajmowano hotelową salę, nabożeństwa odprawiano w kościele ewangelickim leżącym poza miastem. Oczywiście nie odpowiadało to potrzebom i gromadzono fundusze na wzniesienie odpowiedniego budynku. Rząd szwedzki zezwolił nawet na przeprowadzenie jednorazowej kolekty na ten cel we wszystkich świątyniach kraju.
Strona polska też wspierała te działania. Miasto Gdynia np. ofiarowało bezpłatnie działkę budowlaną przy ulicy Jana z Kolna w bezpośredniej bliskości portu. W 1935 można było już wmurować kamień węgielny. Niebanalny projekt przygotował polski architekt Stanisław Płoski. Prace budowlane wykonywała firma Obrycki & Narzyński. Dwaj polscy artyści Witold Mars i Stanisław Teissyere ozdobili wnętrza freskami. Organy były darem Szwedów, osiadłych w Warszawie.
Uroczyste nabożeństwo, odprawione 9 czerwca 1936 r. przez arcybiskupa Uppsali Erlinga Eidema, oficjalnie zainaugurowało działalność nowego Szwedzkiego Kościoła i Szwedzkiego Domu Marynarza w Gdyni. O potrzebie jego istnienia mówią liczby. Tylko w 1937 r. placówkę odwiedziło 27211 szwedzkich marynarzy. Stawiało to Gdynię na pierwszym miejscu wśród podobnych placówek na świecie, bo np. londyńska gościła ok. 20 tys.
Na czele szwedzkiej parafii w Gdyni stał pastor Daniel Cederberg. Pozostawał na tym stanowisku przez wiele lat wliczając najtrudniejszy okres drugiej wojny światowej. Wybuch wojny, we wrześniu 1939, nie zaskoczył szwedzkich statków w porcie. Ich ruch stopniowo już zamierał od pierwszych dni sierpnia. Budynek i personel Szwedzkiego Kościoła nie ucierpiał też w trakcie walk o Gdynię, zakończonych wkroczeniem wojsk niemieckich do miasta 14 września.
Miasto przemianowano na Gotenhafen i włączono do III Rzeszy. Używanie języka polskiego zostało zakazane, ludność poddano policyjnemu terrorowi, z miasta wysiedlono ponad 50 tys. mieszkańców, a systematyczne aresztowania kończyły się masowymi egzekucjami lub osadzeniem w obozie koncentracyjnym.
Represje nie dotknęły niewielkiej kolonii szwedzkiej ani też placówki SKUT.
Pod koniec roku poczęły do gdyńskiego portu wpływać pierwsze szwedzkie statki. Był to wynik podpisanego, w grudniu 1939 r., układu handlowego pomiędzy Szwecją a Niemcami. Tym razem śląski węgiel płynął za morze jako produkt III Rzeszy. Przywrócenie żeglugi stwarzało szansę na utworzenie, z otoczonej ze wszystkich stron i izolowanej Polski, szlaku łączącego z wolnym światem. I tak też się stało.
Mimo gęstej sieci nadzoru, ukryci pod pokładami szwedzkich statków, wielokrotnie odpływali z okupowanego kraju wysłannicy ruchu oporu, kurierzy, poszukiwani przez gestapo. Oczywiście nie mógł być to ruch masowy. Prawdopodobnie udało się w ten sposób wydostać z Polski 200 - ł00 osobom. Jednym ułatwiały to organizacje konspiracyjne inni działali na własną rękę.
Jedno jest pewne. W przygotowaniu wielu tych wypraw uczestniczył pastor Cederberg. A Szwedzki Kościół na ul. Jana z Kolna był nieraz miejscem spotkań członków tajnych organizacji. Daniel Cederberg bardzo poważnie ryzykował. Ale czynił to na pewno świadomie. Postać tego odważnego, szlachetnego Szweda została utrwalona we wspomnieniach tych, którzy przeżyli czasy wojny i okupacji.
Szlak łączności, prowadzący z Gdyni, został przerwany już w sierpniu 1944 r. Wtedy, z powodu rozwoju sytuacji wojennej, strona szwedzka wstrzymała żeglugę a wkrótce zamknęła porty dla statków obcych bander. Front dotarł do Gdyni wczesną wiosną 1945 r. i po zaciętych walkach 28 marca miasto zostało wyzwolone. Szwedzki Kościół ponownie miał szczęście. Z okresu walk wyszedł tylko z wybitymi szybami i śladami kul na ścianach.
Port gdyński był prawie całkowicie zniszczony i zablokowany wrakami. W wyniku morderczej pracy udało się go prowizorycznie uruchomić w czerwcu. A w połowie lipca poczęły już do niego wpływać pierwsze szwedzkie statki po węgiel, którego kraj potrzebował jak powietrza. Oznaczało to równocześnie powrót do normalnej pracy. Pastor Cederberg i w tym okresie zapisał się jak najlepiej w polskiej pamięci. Kościół stał się przejściowym magazynem dla płynącej ze Szwecji pomocy humanitarnej i medycznej głównie dla dzieci w wyniszczonym wojną kraju.
Obecnie węgiel już nie jest podstawowym towarem polskiego eksportu. Zmniejszył się strumień statków szwedzkich, zawijających do Gdyni. Miesięcznie pojawia się ich tu ok. 40. Spadła więc też liczba odwiedzających Kościół. W nabożeństwach uczestniczy rocznie ponad 5 tys. osób. Z sal noclegowych Domu Marynarza korzysta ok. 3500 gości. Duża z nich część to wysłannicy organizacji humanitarnych, jeżdżący na Ukrainę i Białoruś.
Pastorem jest Håkan Nordgren. W gdyńskiej placówce pamięta się o jego poprzednikach. Przede wszystkim o znanym nam już Danielu Cederbergu, który wrócił do kraju pod koniec lat czterdziestych oraz o Bo Johanssonie, któremu przyszło pełnić służbę w trudnym okresie stanu wojennego. Wówczas to Szwedzki Kościół i Dom Marynarza znów zamieniły się w centralę rozdziału pomocy humanitarnej a głównymi gośćmi byli kierowcy ciężarówek. Miejmy nadzieję, że stało się tak już po raz ostatni w jego historii.
|
Jest to kontyunacja cyklu rozpoczętego w czasopiśmie "Polonia"
|
|
|
|
|
|
| Odwiedza nas 23 gości oraz 0 użytkowników. |
|
|