Co roku, w lesie niedaleko Göteborga, nocą z 5 na 6 czerwca odbywała się niezwykła uroczystość. Rozpoczynał ją wystrzał armatni a następnie przed zebranymi pojawiał się człowiek w polskim mundurze i wygłaszał przemówienie o losie naszego kraju i jego walce o niepodległość. Zgromadzeni śpiewali po niemiecku "Noch ist Polen nicht verloren" czyli "Jeszcze Polska nie zginęła".
W ten sposób zaczynały się obchody rocznicy wyprawy do Polski trzech młodych szwedzkich lekarzy z Lund. Zdecydowali się oni odpowiedzieć na apel Polskiego Rządu Narodowego i uczestniczyć w wydarzeniach, które do historii przeszły jako Powstanie Listopadowe. Uroczystości w okolicy Göteborga, z udziałem przedstawicieli miejskiej elity, orkiestry, przyjaciół trójki lekarzy i licznych obywateli miasta trwały do 1838. W roku następnym ich główny organizator doktor Sven Jonas Stille zmarł i został w myśl swej ostatniej woli pochowany w polskim mundurze, w którym służył w Warszawie.
Trójka szwedzkich lekarzy, którzy ruszyli na pomoc chorym i rannym Polakom to obok Stillego, Gustaf Fredrik Bergh i Zacharias Fredrik Agathon Stenkula. O ich decyzji szeroko pisały ówczesne szwedzkie gazety na pierwszych stronach. A wybierających się w drogę do Polski 7 listopada 1831 żegnało na uniwersytecie w Lund ponad dwustu studentów i młodych pracowników naukowych. Pochód z trzema głównymi bohaterami na czele przeszedł przez miasto zaś koło katedry wystrzeliwano nawet na ich cześć fajerwerki.
Z Malmö podróżowali statkiem poprzez Kopenhagę i Królewiec. Dalej dyliżansem w kierunku Bydgoszczy, szukając możliwości przekroczenia ówczesnej polskiej granicy. Pokonali ją skrycie, przepływając przez Drwęcę w okolicy Golubia. Następnie dotarli do Warszawy. Tu przyjęto ich do służby jako lekarzy wojskowych i skierowano do szpitala w okolicach dzisiejszych Powązek. Po pewnym czasie przeniesiono ich do innego jeszcze warszawskiego szpitala. Przebywali w stolicy do upadku powstania. Przeżyli szturm miasta, byli świadkami dramatycznych wydarzeń, rozgrywających się na ulicach Warszawy m.in. samosądu nad zdradziecką generalicją. Pracowali, wykorzystując swą wiedzę ratując rannych i chorych m.in. na grasującą wówczas cholerę. Dwaj z nich Bergh i Stenkulla sami zapadli na tę chorobę. Udało im się jednak wyzdrowieć. Służbę odbywali z polskimi kolegami oraz z lekarzami - ochotnikami z innych krajów: Duńczykami, Holendrami, Niemcami. Wśród pacjentów spotykali przybyszy z całej niemal Europy. Leczyli np. grupę Finów, służących w armii rosyjskiej, którzy znaleźli się w polskiej niewoli po bitwie pod Ostrołęką. Jako jedyni mogli się z nimi porozumiewać po szwedzku. Spotkali też i swego rodaka, będącego oficerem polskiej kawalerii, porucznika Ernsta Leopolda von Schantz. Do kraju wrócili już po upadku Powstania Listopadowego lądując 30 października 1832 w Karlskronie.
Wkrótce ich drogi się rozeszły choć przez kilka lat spotykali się podczas dorocznej czerwcowej uroczystości pod Göteborgiem. Bergh po pewnym czasie został lekarzem skańskiego pułku huzarów i zmarł w Malmö 1868. Stenkula też został lekarzem wojskowym, osiągając stanowisko lekarza polowego okręgu wojskowego. Zmarł w Helsingborgu w 1867. Obaj pamiętali o swym pobycie w Polsce i obaj wzięli udział w wielkim polskim festynie w Lund, będącym wyrazem poparcia dla kolejnego polskiego powstania jakim było Powstanie Styczniowe. Natomiast tylko Stille opublikował swoje wspomnienia z wyprawy do Polski.
W 1834 ukazała się napisana przez niego książeczka "Notatki z podróży do i z Warszawy pod koniec polskiej wojny o wolność". Książka wydrukowana w Lund została natychmiast rozkupiona. Jeden z ówczesnych słuchaczy uniwersytetu napisał że: "Znalazła się na półce każdego studenta pośród słowników i książek starych klasyków". Jeden z egzemplarzy tej książki autor ofiarował z dedykacją poznanemu w Warszawie i wspomnianemu już porucznikowi von Schantz. Kim był ten człowiek, kolejny szwedzki uczestnik Powstania Listopadowego?
Był oficerem huzarów i synem oficera. Na wieść o wybuchu wojny w Polsce, poprosił o roczny urlop na wyjazd do Francji. Bo niechętne a nawet wrogie stanowiska władz szwedzkich i osobiście króla Karola XIV Jana wobec polskiego zrywu wykluczało na zgodę na jego wyprawę do Polski. Służbę w armii polskiej rozpoczął jako ochotnik bez stopnia w 2 pułku ułanów. Pierwszym starciem z Rosjanami w jakim uczestniczył była bitwa 7 sierpnia pod Łowiczem. Następnie brał udział w walkach pod Międzyrzeczem a 31 sierpnia został ciężko ranny pod Dobrynką. Wówczas w uznaniu jego odwagi otrzymał oficjalnie stopień porucznika i odznaczony został, chyba jako pierwszy Szwed w dziejach, srebrnym krzyżem Virtuti Militari.
O dzielności von Schantza krążyły liczne opowieści i nazywano go "lwem z północy". Na swej szabli kazał umieścić nieco długi i pompatyczny napis: "Jeśli chcecie popróbować, jak kąsa szwedzka stal, chodźcie tu z nami potańcować, a potem precz Moskale, precz! Bo idą tu błękitnoocy chłopcy, a z nimi wraz ich męstwo też!".
Szwedzki porucznik wraz ze swym pułkiem uczestniczył w jeszcze kilku bitwach i potyczkach a 15 października po raz drugi otrzymał krzyż Virtuti Militari, tym razem już złoty. Udział w wojnie skończył się dla niego gdy pułk zmuszony został wraz z korpusem gen. Girolamo Ramorino do przejścia granicy zaboru austriackiego. Po pobycie w Krakowie von Schantz powrócił do Szwecji. Przyjęcie jakie zgotowały mu władze nie było przyjemne. Król osobiście zakazał noszenia przy mundurze zdobytych odznaczeń i wymierzył karę trzymiesięcznego pobytu w twierdzy za udział w wojnie z Rosją, zaprzyjaźnioną ze Szwecją. Po odbyciu kary von Schantz powrócił jednak do służby wojskowej w pułku huzarów w Ystad, polskie odznaczenia nosił jednak tylko przy cywilnym ubraniu.
Po jego śmierci krzyże Virtuti Militari, dokumenty jak również egzemplarz książki Stillego z dedykacją potomkowie przekazali w Sztokholmie w ręce Henryka Bukowskiego. Ten zaś wysłał je do Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswil w Szwajcarii. Stamtąd, w 1926 trafiły do Polski. Książka, będąca już ogromną rzadkością przechowywana jest w Bibliotece Narodowej w Warszawie a jeden z krzyży w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego. Losy von Schantza stały się podstawą dla szwedzkiego pisarza Carla Frederika Ridderstadt do napisania powieści "Scena z czasów polskiej rewolucji 1831".
Był jeszcze co najmniej jeden szwedzki uczestnik Powstania Listopadowego: August Maximilian Myhberg. Gdy powstanie wybuchło Myhberg był już słynny z udziału w walkach w Grecji w szeregach francuskich ochotników przeciwko Turkom. Miał też w swoim życiorysie służbę dowodzącego siłami w jedynej kolonii szwedzkiej a mianowicie na wyspie St. Barthelemy w Indiach Zachodnich. W Polsce pojawił się z licznymi listami polecającymi. Granicę zaboru austriackiego pokonywał przepływając Wisłę ostrzeliwany przez straż.
W armii polskiej występował jednak pod pseudonimem. Krył nazwisko, bojąc się represji wobec rodziny mieszkającej w Finlandii, należącej wówczas do Rosji. Jego działania okryte były tajemnicą, której prawdopodobnie nie uda się już rozszyfrować. Są tacy którzy sądzą, że właśnie Myhberg to generał Langermann szczególnie zasłużony w bitwie pod Ostrołęką co jest jednak nieporozumieniem. Gdy już w Sztokholmie po powrocie Myhberga do ojczyzny spotkał go pewien Szwed, z którym poznali się wcześniej w Warszawie, major bardzo go prosił by nie wyjawił pseudonimu, pod którym występował w Polsce.
Wiadomo też, że gdy w 1863 w Uppsali zorganizowano uroczystość z powodu wizyty księcia Władysława Czartoryskiego rozentuzjazmowani studenci nieśli na ramionach nie tylko księcia ale jak pisano i "czcigodnego majora Myhberga". Po upadku powstania Myhberg dostał się do rosyjskiej niewoli. Uciekł jednak z niej i zawędrował aż do Hiszpanii gdzie uczestniczył w walkach po stronie powstańców Don Carlosa.
W czasie Powstania Styczniowego znów zaangażował się w sprawy polskie, werbując we Włoszech ochotników. Zmarł w Sztokholmie w 1867 i pochowano go na cmentarzu koło kościoła św. Jana. Na jego grobowcu wyryto napis "Odważny, szlachetny, pełen poświęcenia. Bohater, który oddał wszystkie swe siły sprawie wolności, serce dobru ludzkości, a duszę Panu, w którego spokoju teraz spoczywa. Grecja, Polska i Hiszpania były świadkami jego bohaterstwa".
|