Odwiedzin 37784055
Dziś 825
Sobota 20 kwietnia 2024

 
 

Psychodrama na hałdzie

 
 

Tekst: Anna Nagorna
Foto: Dan Hansson

2010.02.24
 


Przedstawienie "Metallflickan" w Teater Galeasen w Sztokholmie. Od lewej: Inga-Lill Andersson, Sandra Huldt, Annika Hallin i Inga Edwards.

W sztokholmskim Teater Galeasen w dniach od 22 lutego do 31 marca wystawiana jest sztuka Doroty Masłowskiej "Metallflickan" (w polskim oryginale: "Między nami dobrze jest"). O sztuce, jej szwedzkiej inscenizacji oraz reakcjach miejscowych recenzentów - pisze Anna Nagorna.

Sztuka Doroty Masłowskiej Między nami dobrze jest została napisana na zamówienie berlińskiego teatru Schaubühne na Międzynarodowy Festiwal Dramatopisarzy „digging deep, getting dirty” – „kopać głęboko, brudzić się”. Sztukę wystawił rok temu w Berlinie Grzegorz Jarzyna z Teatrem Rozmaitości. Jeden z niemieckich recenzentów po premierze napisał, że głębiej już dokopać się nie da. I rzeczywiście, tekst Masłowskiej dokopał się i dogrzebał do narodowej tożsamości Polaków, do samego jej sedna, do gołej tkanki.

Postacie sztuki to kobiety z trzech pokoleń, Babka, Matka i Wnuczka – Metalowa Dziewczynka. Kobiety z Polski Z, nędznie wegetujące w rozwalającej się warszawskiej kamienicy, w jednym pokoju zagraconym tandetą. To również ich sąsiadka Bożenka oraz przedstawiciele świata mediów, ludzie kariery i konsumpcji, Mężczyzna – scenarzysta, Aktor, Prezenterka telewizyjna, Monika – wirtualna postać telenoweli, wygenerowana przez piksele w photoshopie i Edyta, ekologicznie-feminizująca.

Babka – Osowiała Staruszka na wózku inwalidzkim, żyje jedynie wspomnieniami wojny. Matka Halina, sprzedawczyni z Tesco, czyta kolorowy magazyn Nie dla ciebie, znaleziony na śmietniku. Krząta się przy garach i zbiera puste opakowania po kefirze, gadając nieustannie z sąsiadką. Sąsiadka Bożenka – Gruba Świnia, mówi o sobie, że nie będzie się innym ludziom kręcić po ich polu widzenia, bo mają prawo rzygać z lepszych powodów. I w końcu wnuczka – Metalowa Dziewczynka, nadpobudliwa, przepychająca się z babką, dla której każde pojęcie jest równowarte, bo ściągnięte z tego samego Internetu.



W tę zagęszczoną przestrzeń kobiet przenika świat mediów, poprzez kolorowe magazyny typu Nie dla ciebie, przez telewizję, którą kobiety oglądają bez przerwy.

To co się dzieje w telewizorze, dzieje się jednocześnie w tej samej przestrzeni jednego pokoju, w którym żyją. Wywiad z Aktorem, prowadzony przez skretyniałą, mizdrzącą się Prezenterkę. Aktor rozwalony na sofie, wciągający kokę i konfesyjnie opowiadający bzdurę swojego życia. Edyta na tyle zamożna, że stać ją na magazyn Dla ciebie, mówiąca, nie bądźmy egoistami, bo mogliśmy mieć gorzej. Monika, wirtualna postać telenoweli, która, kiedy jest zagubiona, chodzi do photoshopu i pije tam rosół Knorr i w końcu Mężczyzna, scenarzysta niedoszłego filmu o nędzy Śląska i Polski Z, pod tytułem O koniu, który jeździł konno, twórca postaci Moniki, a może również twórca wszystkich innych postaci sztuki, łącznie z Babką, Matką i Metalową Dziewczynką.

Sztuka Masłowskiej nie ma akcji, dialogi prowadzą do surrealistycznego rozwoju wydarzeń. Język tego dramatu jest inny niż w poprzednich utworach Masłowskiej, mniej epatuje wulgaryzmami, ale jak zwykle obnaża rzeczywistość.

Autorka w lingwistycznych fajerwerkach miesza strzępy różnych dyskursów i sposobów mówienia. Reklam i kolorowych magazynów: Nasza porada: swojego kremu Nivea, aby starczył ci na dłużej, nie używaj. (...) Twój szczęśliwy kolor: przezroczysty. Twój szczęśliwy kamień: kamień nerkowy. Medialnego bełkotu politycznej poprawności: ...w dodatku wszędzie się kręci jeden pedał, którego wszyscy w tym ciemnogrodzie traktują nietolerancyjnie, podczas gdy on na końcu okazuje się normalnym mężczyzną, tylko po prostu zadbanym i nietolerowanym. Przedwojennych melodramatów: Byłam wtedy młodą śliczną dziewczyną, a twarz miałam jak wiosna, serce tłukło się w piersi jak słowiczek schwytany ... Codziennego skretyniałego ględzenia z serii kawa z sąsiadką: To jeszcze nic, myśmy nie byli we Włoszech. Zapomnij! Do jedzenia nic specjalnego. Włoszczyzna, orzechy, kapusta włoska, pieczeń rzymska, ta ich pizza to mrożona z promocji z Tesco, wyobraź sobie, że z pleśnią. (...) Poza tym nie było sensu jechać, bo papież już nie został człowiekiem, tylko Niemcem.



Jest też dyskurs popkultury, młodych ludzi, którym wstyd za Polskę biedy, sprzątaczek i moherowych beretów: We Francji jest Francja, w Ameryce Ameryka, w Niemczech są Niemcy i nawet w Czechach są Czechy, a tylko w Polsce jest Polska (...) Nie jesteśmy żadnymi Polakami, tylko Europejczykami, normalnymi ludźmi, a polskiego nauczyliśmy się z płyt i kaset. A na drugim biegunie nacjonalistyczna propaganda w stylu Radio Maryja: W dawnych czasach, gdy świat rządził się jeszcze prawem boskim, wszyscy ludzie na świecie byli Polakami.

Talent Masłowskiej do podsłuchiwania i przerabiania zasłyszanych klisz językowych w absurdalne i prześmiewcze dialogi sprawia, że język sztuki staje się metaforą polskiej rzeczywistości. A właściwie metaforą negacji, bo w sztuce nie ma jakiejś spójnej, polskiej zbiorowej rzeczywistości. Jednym z zabiegów lingwistycznych Masłowskiej jest bowiem stworzenie stanu nie-istnienia postaci poprzez gramatyczną negację: „Marsz do swojego braku pokoju!”, „Masz tu numer na mój brak komórki.”, „Nigdzie, stare dobre nigdzie.”, ”A my w tym roku nie pojedziemy nad morze. Boże, jak tam dla nas zbyt drogo!”.

Innym zabiegiem jest powtarzalność fraz, która nadaje tekstowi charakter modlitewnej, chociaż zupełnie groteskowej inkantacji. Mam wrażenie, że to właśnie dzięki poetyckiej sile języka Masłowska trafia w jakąś zbiorową traumę, dotyka czegoś głęboko ukrytego w świadomości Polaków, jakiegoś skażenia polskością. U Masłowskiej jest to skaza, która przechodzi z pokolenia na pokolenie. Jedni traktują ją jako bezcenne dziedzictwo, drudzy udają, że jej nie ma albo traktują jak gadżet z przeszłości (Puk, puk, kto tam? To ja, druga wojna światowa – mówi Metalowa Dziewczynka), a inni po prostu żyją bezrefleksyjnie na śmietnisku reklam i zużytych opakowań z supermarketów.

Żeby osiągnąć normalność, trzeba by wyplenić cztery pokolenia wstecz, mówi jedna z postaci dramatu. Ostateczną negacją, wyplenieniem, jest finałowe zbombardowanie kamienicy przez Niemców, w którym babcia ginie pod gruzami. To unicestwienie, realne przecież, bo historyczne, ma w sobie katartyczną siłę. Z ostatecznej negacji staje się jedynym rzeczywistym elementem sztuki. Jednocześnie rodzi się bolesna samoświadomość Metalowej Dziewczynki – jeśli babcia zginęła, ona sama nigdy się nie narodziła, a więc nie istnieje. A może tylko świadomość, że mogłaby nie istnieć, gdyby babcia rzeczywiście zginęła wtedy pod gruzami. Ta interpretacja daje jednak trochę nadziei, że nowa refleksja nad polską tożsamością dopiero się budzi.



W poniedziałek 22 lutego odbyła się szwedzka premiera sztuki w Teater Galeasen przy współpracy z Polskim Instytutem. Teater Galeasen jest awangardowym, sztokholmskim teatrem, który wybiera swój repertuar właśnie pod kątem „grzebania głęboko”. Po dwuletniej nieobecności, zainaugurował swój powrót do lokalu na Skeppsholmen premierą sztuki Masłowskiej, w świetnym, iskrzącym tłumaczeniu Jaremy Bielawskiego. Zastanawiałam się, jak sztukę Masłowskiej, w której bohaterem jest przecież polski język i polska tożsamość można wystawiać w innych krajach? Natalie Ringler, reżyserka inscenizacji, urodzona w Szwecji, ale z polskimi korzeniami, daje swoją specyficzną odpowiedź.

Już w samym wyborze scenografii, wykreowanej przez Sutoda widać, że i u niej będzie trop „kopania głęboko”. Trop ujęty dość dosłownie. Na scenie leży hałda żwiru, z niej wyłania się kuchenka, kilka garnków, dwie łopaty. W kilku momentach przedstawienia postacie sztuki rzeczywiście kopią lub grzebią rękami w tej hałdzie. Czarna hałda lśniącego żwiru pełni tu też funkcję wieloznacznego symbolu. Reprezentuje piksele z wirtualnej rzeczywistości photoshopa, w której Masłowska kazała zaistnieć Monice, węgiel, o którym wspomina scenarzysta niedoszłego filmu o śląskiej nędzy, stos odpadków, czarne kartoflisko czyli Polskę, gruzy zbombardowanej kamienicy, pod którymi w ostatniej scenie zostaje zasypana Babcia.

Masłowska widziała swoją sztukę wystawioną w Londynie. Po sztokholmskiej premierze zauważyła zbieżność scenografii obu tych inscenizacji. Również w Londynie scena była zasypana czarnym żwirem. Stereotyp w widzeniu polskości?

Zupełnie inaczej niż u Jarzyny, który zminimalizował przestrzeń do trzech ekranów, a przedstawienie rozjaśnił, operując kontrastem: jasna scena – ciemny tekst. Ringler robi odwrotnie. Czarna scena odpowiada mrocznemu, pomimo komizmu, charakterowi tekstu. Jasnym elementem są tu jedynie ubrania postaci, które zresztą nie określają ich społecznej ani narodowej przynależności, może z wyjątkiem Mężczyzny, który nosi się w stylu zblazowanego celebryty.



Dziewięć postaci sztuki zagrane jest przez pięciu aktorów. Annika Hallin jest zamiennie matką Haliną, Edytą i Moniką. Inga-Lill Andersson jest raz sąsiadką Bożenką, raz prezenterką, a Per Grytt, który gra Mężczyznę-scenarzystę, wciela się jednocześnie w postać Aktora. Tylko postacie Metalowej Dziewczynki (Sandra Huldt) i Osowiałej Staruszki (Inga Edwards) grane są niezamiennie. W tych dwóch postaciach kryje się też klucz do inscenizacji Ringler.

Jarzyna w swojej inscenizacji stworzył odrealnioną przestrzeń, postawił na nie-bycie postaci. W przedstawieniu Ringler już sam tytuł Metallflickan sugeruje przeniesienie środka ciężkości. Zamiast zbiorowego bohatera czyli polskiej tożsamości na pierwszy plan wysuwa się tu Metalowa Dziewczynka. U Masłowskiej właśnie metalowa, po beckettowsku bezduszna i okrutna, u Ringler pełna emocji, zrozpaczonego buntu. Może alter ego reżyserki. Jej oczami widzimy absurd rozgrywający się na scenie.

Ta inscenizacja skojarzyła mi się w pewnym momencie z seansami ustawień Hellingera, gdzie obcy ludzie, odgrywają role bliskich osób jednego z uczestników, chociaż nic o nich nie wiedzą. Za sprawą emocjonalnego przeobrażenia uczestnik rozpoznaje w nich jednak znajome zachowania, sposoby mówienia. Uświadamia sobie to, co dotychczas było ukryte w jego relacjach z bliskimi. Tak właśnie u Ringler rosło w Metalowej Dziewczynce napięcie wobec Matki, Babki, Bożenki i otaczającej ją rzeczywistości.

Ja jako widz, widz, który wiele lat temu wyjechał z Polski, też nagle zaczęłam rozpoznawać znajome lecz dawno zapomniane zachowania, klisze językowe, uczucia. Pomimo, że przedstawienie grane było po szwedzku, ze szwedzkimi aktorami, czyli obcymi, którzy mają własne wyobrażenie o polskich archetypach, to nagle Matka, Babcia, sąsiadka Bożenka stały się jakby całkiem moje. Poczułam, że przedstawienie odsłania coś prawdziwego, choć ukrytego w moich relacjach z Polską. Najbardziej drastycznie dało się to odczuć w scenie, w której ginie Babcia. Problem w tym, że Matka, Babcia, sąsiadka Bożenka to nie są bliscy szwedzkiego odbiorcy, więc siłą rzeczy nie odkryją przed nim znajomych treści ani uczuć.



To postawienie na emocje było zarówno siłą przedstawienia, jak jego słabością. Postać Osowiałej Staruszki na wózku inwalidzkim, podobnie jak postać Metalowej Dziewczynki zagrana jest u Ringler psychologicznie. Realistyczna jest też scena bombardowania. W takim ustawieniu absurd, nie-realność, nie-bycie postaci przestaje być immanentnym składnikiem świata, który stworzyła Masłowska. A to moim zdaniem było jednym z atutów sztuki, kompletna, bezkompromisowa negacja, która w końcu oczyszczała.

W przedstawieniu Ringler absurd jest tylko jednym z wielu absurdów współczesnego świata, oglądanego oczami młodego, zbuntowanego człowieka. W takim ustawieniu również reszta postaci traci zaczepienie w głównym nurcie dramatu. A ta reszta postaci to reprezentanci mediów, błyskotliwych karier i konsumpcjonizmu, to właśnie bohaterowie może najbardziej rozpoznawalni dla obcej, nie polskiej widowni, więc ich obecność w przedstawieniu powinna być lepiej uzasadniona.

Przedstawienie Ringler pomimo tych kilku drobnych pęknięć jest jednak niezwykle teatralne, energetyczne i świetne aktorsko. Tragiczne, przy jednoczesnym zachowaniu groteskowego humoru. Zarówno powrót Teater Galeasen do swoich lokali, jak i planowana premiera sztuki Masłowskiej była komentowana w szwedzkiej prasie już od kilku miesięcy.

Na premierze szwedzka widownia reagowała niezwykle żywiołowo. W SVD Lars Ring zauważył jednak to, o czym pisałam powyżej, dramat rozgrywa się tu między Babcią, a Metalową Dziewczynką, wobec czego obecność pozostałych postaci jest dość słabo uzasadniona.

Jedyną słabą notę, zarówno sztuka, jak przedstawienie dostały od Nilsa Schwarza w Expressen, który stwierdził, że poza zbyt oczywistym sens morale, wszystko inne było aż nadto polskie i ukryte, by zostać zrozumiane przez szwedzkiego odbiorcę. Jego głównym pytaniem było skąd wziął się tytuł Metallflickan, a właściwie dlaczego bohaterka w ogóle została nazwana Metalową Dziewczynką. Mogę mu chyba odpowiedzieć. Jak już pisałam, w przedstawieniu Ringler, zupełnie odwrotnie niż w oryginale, Metalowa Dziewczynka jest zupełnie nie metalowa, jest zrozpaczona i emocjonalna, dlatego tytuł inscenizacji może się rzeczywiście wydawać zawieszony w próżni.

Oczekiwania przedpremierowe zostały jednak spełnione, gdyż większość recenzentów odebrała przedstawienie z wielkim entuzjazmem. Podkreślano niezwykłość tekstu Masłowskiej, świetną jakość tłumaczenia, plastyczność inscenizacji. Odczytano przedstawienie jako sztukę o braku porozumienia między generacjami, o tym jak trudno wyzwolić się z dziedzictwa historii i tożsamości narodowej.

 

Anna Nagorna
Foto: Dan Hansson
PoloniaInfo (2010.02.24)





W polskiej prasie o szwedzkim przedstawieniu:

Onet/PAP: Pozytywne recenzje po premierze sztuki Masłowskiej


Artykuły w temacie

  Masłowska w Sztokholmie
     Każdy ma prawo przeżywać swoją przynależność narodową - wywiad z Dorotą Masłowską
     Między nami dobrze jest - sztuka Doroty Masłowskiej w Sztokholmie
 









MYCIE OKIEN (STOCKHOLM)
Sprzatanie minimum 50% lub 100% grafiki (Täby)
Praca (Värmdö )
Praca-sprzatanie (Täby)
Brukarstwo (Täby)
Praca dla ogólno budowlańca (Skåne)
BLACHARZ, LAKIERNIK (SKOGAS)
mechanik samochodowy (SKOGAS)
Więcej





Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Muzeum tramwajów w Malmköping.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 6 gości
oraz 0 użytkowników.


Kolejny Polak ofiara szwedzkiego multikulti
TEMU
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony