Odwiedzin 37783585
Dziś 355
Sobota 20 kwietnia 2024

 
 

Każdy ma prawo przeżywać swoją przynależność narodową - wywiad z Dorotą Masłowską

 
 

Rozmawiała: Anna Nagorna
Foto: Katarzyna Śliwa

2010.02.26
 



PoloniaInfo rozmawia z Dorotą Masłowską z okazji premiery jej sztuki "Między nami dobrze jest" ("Metallflickan") w Teater Galeasen w Sztokholmie.

Anna Nagorna: Dobrze, że cię spotykam, bo trochę się już bałam, że ”Masłowska nie istnieje”. Zostawiłaś taką wiadomość na sekretarce zmęczona medialnym sukcesem po debiutanckiej „Wojnie polsko-ruskiej”. Jak jest teraz? Twoje powieści i sztuki tłumaczone są na różne języki, grywane w teatrach w Londynie, w Berlinie, a teraz w Sztokholmie. Oswoiłaś sukces?

Dorota Masłowska: Tę sekretarkę nagrałam siedem lat temu, byłam zmęczona zmasowanym atakiem mediów na mój telefon. Jednocześnie było w tym trochę kokieterii, bo mi się wydawało, że wszyscy się mną strasznie interesują, a tak naprawdę to po prostu jest machina, która mieli to, co jest na podorędziu. W tej chwili mam już zręby asertywności, które pozwalają mi robić to, co chcę, a nie to, co ludzie chcą, żebym robiła. Nauczyłam się pewnych rzeczy, umiem odmówić udzielenia wywiadu, ale jeśli się już zgodzę, robię to jednak z pewną odpowiedzialnością.

Krytycy w Polsce uważają, że sztuka Między nami dobrze jest to pewna zmiana kierunku w twoim dotychczasowym pisaniu. Dalej jest w niej prześmiewczość, groteska, obnażanie rzeczywistości, ale mniej wulgaryzmów, mniej buntu, a więcej stawiania pytań.

W każdej swojej powieści czy sztuce dawałam z siebie wszystko i są one wiernym zapisem tego, co się działo w mojej głowie w danym momencie. Na pewno jednak szukam nowych sposobów ekspresji literackiej. W tej sztuce mój sposób pisania zgrawitował, w dużej mierze z ciekawości, w stronę bardziej klasyczną. Fajerwerki językowe rozgrywają się w innych sferach, nie są tylko epatowaniem wulgarnością czy brutalnością. Chociaż ta sztuka też jest w jakiś sposób brutalna.



Jest drastyczna! W Polsce twoja sztuka stała się też atutem w debacie ideologicznej dwóch obozów, konserwatystów z liberałami. Konserwatyści się nagle uaktywnili, Masłowska jest po naszej stronie, a liberałowie udawadniają, że nie.

To obnaża taki bardzo niebezpieczny fakt, że w Polsce mówienie o ojczyźnie i patriotyźmie zostało absolutnie zmonopolizowane przez obóz konserwatywno-narodowy. A każdy ma prawo przeżywać swoją przynależność narodową, to jest rdzeń człowieka, a nie poglądy polityczne. Bardzo mnie zaciekawiło, że próbowali przypiąć do siebie moją osobę i że przeciwna frakcja błyskawicznie uderzyła w ton: zaraz zaraz, ona jest nasza!

Twoja sztuka jest na wskroś tragiczna, mroczna, powiedziałabym nihilistyczna. Stawia pytania kim są Polacy i dlaczego są właśnie tacy, jacy są. Odpowiedzi, które podsuwasz nie dają zbyt wiele nadziei. Skaza polskości przechodzi z pokolenia na pokolenie. Ja po jej przeczytaniu miałam doła, żeby powiedzieć językiem Masłowskiej. Nie przestraszyłaś się, jak już ją napisałaś?

Tak, rozumiem o czym mówisz, moja sztuka jest ponura, jest o tym, że polskość jest takim wyrokiem. Z drugiej strony po napisaniu jej, poczułam, że sam fakt, że spróbowałam poruszyć ten temat, że zapytałam o to swoją magiczną kulę, jest sam w sobie pozytywny. To był krok ku afirmacji polskości, zmieniłam swój sposób patrzenia z jednoznacznie krytycznego, prześmiewczego i wywalającego język na takie badawcze i pytające. Wydawało mi się, że moje spojrzenie jest owszem dosć złośliwe, ale czułe jednocześnie. To jest moje wspomnienie o pisaniu tej sztuki, to co z niej wynika może być dość ponurym wyrokiem.


Dorota Masłowska w zaśnieżonym Sztokholmie

Wspomniałaś o czułości. Ja jej tam nie znalazłam. Wszystkie postacie są u ciebie groteskowe i absurdalne, jako autor nie bierzesz strony żadnej z nich. Po przeczytaniu recenzji w polskich mediach odniosłam jednak wrażenie, że wszyscy chcą widzieć w Babci (Osowiałej Staruszce) tę jedyną pozytywną postać sztuki.

Na odbiór tej postaci wpłynął pewnie fakt, że w przedstawieniu Teatru Rozmaitości Babcię grała Danuta Szaflarska, która ma 95 lat, jest przepiękną, wzruszającą osobą. Ma taką niesamowitą energię, powalającą z szacunku na kolana. Ona tylko wychodząc na scenę staje się artefaktem starych dobrych czasów, zniweczonego piękna.

Zinterpretowała postać Babci pewnie już na długo… W mediach podkreślano też, że język Babci jako jedyny nie jest u ciebie zdegradowany. Dla mnie on też jest parodią, jakąś odległą kliszą języka przedwojennych melodramatów.

Tak, to język, który utknął w czasie. Niedostosowany do zmian, które się wydarzyły, nieelastyczny, zaimpregnowany na fakt, że świat się zmienia, co nie wychodzi mu na dobre. Z drugiej strony jest piękny, ale tak jak melodia z katarynki, odporny na zmieniającą się rzeczywistość.



Napisałaś sztukę na zamówienie berlińskiego teatru Schaubühne, byłaś na berlińskiej premierze. Jak tam została odebrana twoja sztuka?

Wydaje mi się, że bardzo dobrze. Przedstawienie grano przez tydzień. Przychodziły tłumy ludzi, reakcje były bardzo emocjonalne, zarówno po polskiej, jak po niemieckiej stronie. Płakali i Polacy i Niemcy.

Pomimo mroku jest więc w twojej sztuce moc oczyszczająca...

W sposób miejscami zabawny mówi o rzeczach nie wyjaśnionych, które ciągle między tymi dwoma narodami są w zawieszeniu, jak bomba, która może jeszcze kiedyś wybuchnąć. Chyba przesadziłam, ale atmosfera między Polakami i Niemcami jest ciągle zawiesista. I wciąż bardzo ciężko się o tym mówi. Powtarzanie stereotypów aż do wymiotów też ma w sobie moc, ośmieszanie ich staje się nagle oczyszczające dla obu stron.



To właśnie dzieki absurdalnemu humorowi można czytać twoją sztukę, nie wieszając się zaraz potem na pasku, jak twoja ekspedientka z Tesco...

Dużym potencjałem tego tekstu jest to, że szuka sposobu mówienia dziś właśnie o czymś, o czym trudno mówić bez popadania w łzawe tembry szkolnych akademii ku czci. W nowej Polsce, w ostatnim dwudziestoleciu nie znaleziono żadnego spsobu na rozmowę o polskiej tożsamości, nie próbowano nazwać jej na nowo. I dość gorący odbiór tej sztuki pokazuje, jak bardzo tego potrzebujemy.

Zauważyłam nawet zabawny paradoks. Po napisaniu Między nami dobrze jest stałaś się nagle w polskich mediach ekspertem od polskiej tożsamości, choć jeszcze do niedawna byłaś enfant terrible polskiej literatury.

Jest to przekomiczne. W Niemczech też zaczęłam pełnić rolę dyżurnego eksperta od spraw polsko-niemieckich i Eriki Steinbach, a to jakaś kompletna pomyłka. Mnie to w ogóle nie interesuje. Staram się pozostać wrażliwa na słowa latające w powietrzu, na to, co wisi w przestrzeni lingwistycznej. Dyskusje polityczne leżą zupełnie poza sferą moich zainteresowań i kompetencji.



W jakiejś recenzji utożsamiano Metalową dziewczynkę z generacją X. Ty sama należysz do tej generacji, nie jesteś aż tak obciążona historią i masz świeższe spojrzenie na stereotypy. Może właśnie to, że mówisz z pozycji wnuczki, z pozycji apolitycznej sprawia, że się do ciebie zwracają.

Poza jakimś talentem do pisania, jestem bardzo przeciętną osobą z bardzo przeciętną świadomością tego, co się dzieje i uważam że ta przeciętna świadomość jest dużym potencjałem.

Umówmy się jednak, że bierzemy to w cudzysłów. Dzięki talentowi twoja przeciętna świadomość nabiera innych wymiarów, urasta do metafory.

Spośród innych utworów, które napisałam, najbardziej jestem dumna z tej sztuki. Dla mnie jest to ważny tekst, który przesunął do przodu również moją świadomość. Jestem ciekawa, jak ten tekst zostanie odebrany tutaj. Również przez Polonię, bo są to przecież ludzie, którzy tęsknią za przeżywaniem swojej ojczyzny, a mają ograniczone możliwości. No i zagadką jest, jak tę sztukę odbierze tak zwany statystyczny Szwed.



To moje następne pytanie. Czy masz jakieś intuicyjne odczucia, co może dać twoja sztuka szwedzkiemu widzowi? Bo jest to przecież tekst osadzony bardzo mocno w polskości.

Przyjechałam właśnie do Sztokholmu to zbadać. Ale jest w tej sztuce chyba walor uniwersalny, mówi o tym, jak bardzo długofalowe są skutki zła. Jak ono się ciągnie ludziom z krwią po żyłach przez następne pięć pokoleń, jak wolno wybrzmiewa.

Postać Metalowej dziewczynki też ma wymiar uniwersalny. Mam takie wrażenie, że Szwecja ze swoją niewojenną historią, w jakimś sensie jest taką Metalową dziewczynką...

Nazwa Metalowa dziewczynka przyszła do mnie instynktownie, nie była wykoncypowana. Stała się dla mnie określeniem kogoś, kto jest impregnowany, określeniem ludzi, którzy mają poczucie, że się wzięli z kapusty, którym brak przeszłości i przyszłości...

Brak metafizycznego odczuwania świata...

Na ludzi, którzy poruszają się po świecie jak po sklepie.


Dorota Masłowska wraz z zespołem Instytutu Polskiego w Sztokholmie

Byłaś ostatnio w Berlinie na rocznym stypendium. Czy przez ten pobyt za granicą nabrałaś więcej dystansu, czy odwrotnie, zbliżyłaś się do Polski?

Przede wszystki zrozumiałam, że nie mogę żyć w żadnym innym miejscu, że jestem zależna od Polski. I nie chodzi nawet o jakieś względy sentymentalne, tęsknotę za pierogami i bigosem. Po prostu to, co robię, to co jest dla mnie najważniejsze, jest zbyt mocno związane z tą ziemią, z ludźmi, którzy tam żyją, ze sposobem w jaki mówią. Poczułam, że żadnego innego miejsca w ten sposób nie mogłabym już zrozumieć i że muszę wracać. Za granicą dowiedziałam się, że gdzie indziej może być dużo przyjemniej i ładniej, ale ja potrafię tam spojrzeć jedynie 2 cm w głąb. Moje narzędzia obróbki rzeczywistości są ściśle związane z polską ziemią.

Dziękuję za rozmowę.
 

Rozmawiała: Anna Nagorna
Foto: Katarzyna Śliwa
PoloniaInfo (2010.02.26)




Artykuły w temacie

  Masłowska w Sztokholmie
     Psychodrama na hałdzie
     Między nami dobrze jest - sztuka Doroty Masłowskiej w Sztokholmie
 









MYCIE OKIEN (STOCKHOLM)
Sprzatanie minimum 50% lub 100% grafiki (Täby)
Praca (Värmdö )
Praca-sprzatanie (Täby)
Brukarstwo (Täby)
Praca dla ogólno budowlańca (Skåne)
BLACHARZ, LAKIERNIK (SKOGAS)
mechanik samochodowy (SKOGAS)
Więcej





Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Muzeum tramwajów w Malmköping.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 8 gości
oraz 0 użytkowników.


TEMU
Kolejny Polak ofiara szwedzkiego multikulti
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony