Jerzy Walentowicz. Fot. Michał Dzieciaszek
Bracia Jerzy i Wojciech Walentowiczowie są zamieszkałymi w Szwecji kierowcami, reprezentującymi Polskę w rajdach historycznych.
Swoją rajdową Alfą Romeo 2000 GTV z 1972 roku uczestniczyli m.in. w rajdzie Monte Carlo Historique oraz w szwedzkim Midnattssolsrally. Poniżej opowieść pana Jerzego Walentowicza spisana podczas spotkania, które odbyło się na zakończenie Gokartowego Pucharu Polonii Szwedzkiej 10 października 2009 na torze Tuvängen w Södertälje.
Mija właśnie 40 lat jak, pierwszy raz wystartowaliśmy w rajdzie. Miałem 16 lat, gdy pożyczyliśmy rodzinną Syrenę, zbudowaliśmy rusztowanie – tzw. rajdową "klatkę" - i ruszyliśmy na jakiś tam rajd pod Warszawą. I tak to się już potem potoczyło.
Fot. Michał Dzieciaszek
Gdy przyjechaliśmy do Szwecji, początkowo nie było za dużo tego rajdowania, ale potem połknęliśmy bakcyla rajdów weteranów. To dlatego, że po pierwsze dorośliśmy do tego - sami już jesteśmy weteranami - a poza tym zrobiła się taka moda. Nagle się okazało, że w Europie jest bardzo dużo samochodów, które nadawały się do sportu rajdowego w latach 60-tych, 70-tych i te samochody gdzieś tam stoją bezczynnie. Maszyny i przepisy bardzo się zmieniły, ale jest cała masa starych zawodników, którzy chcieliby pojeździć tak jak się kiedyś jeździło.
Obecne rajdy bardzo, bardzo się różnią. Telewizja narzuca np. to, że odcinki są bardzo krótkie, że są organizowane przy najlepszym świetle, żeby je jak najlepiej pokazać w kamerze. A rajdy weteranów mają po 2,5 tys. km długości, mają nocne etapy, jeździ się przy światłach, czyli wraca do łask tzw. elektrownia - tzn. te wielkie reflektory itd.
Wojciech Walentowicz odbiera dyplom honorowego członka klubu Polkart z rąk Jadwigi Boral. Fot. Michał Dzieciaszek
Nas to wszystko bawi, bo w dalszym ciągu jesteśmy małymi dziećmi, które po prostu nie wydoroślały. Także pod tym względem mamy wspólny język z naszymi własnymi dziećmi i pewnie jak będziemy mieli wnuki, też będzie wesoło.
Nasz samochód jest bardzo, bardzo prosty, taki jakie były samochody w latach 70-tych. Jest kopią rajdowego Alfa Romeo z lat 70-tych. W związku z tym ma niewiele mocniejszy silnik niż samochody wtedy miały – zamiast 130 koni ma około 150 KM. Osiągi tego samochodu są absolutnie nieporównywalne do współczesnych. Do 100 km/h w około 9 sekund. Wydaje mi się, że można znaleźć szybszą taksówkę na mieście (śmiech).
Bracia Walentowicz na trasie gokartowej finałowego wyścigu Gokartowego Pucharu Polonii Szwedzkiej 2009. Fot. Michał Dzieciaszek
Przyjemność polega na tym, że jeździ się śladami starych rajdów, a większość rajdów biegnie tymi samymi trasami co kiedyś. Np. rajd Monte Carlo co roku odwołuje się do jakiejś konkretnej trasy z lat 60-tych. Dla nas jest to ogromne przeżycie, bo niektóre z tych rajdów zaczynały się w Warszawie.
W 1968 roku sam widzialem na własne oczy Björna Waldegårda, jak startował z Warszawy i wygrał wyścig. Jego uczestnictwo w rajdzie do końca nie było pewne, gdyż do ostatniej chwili nie było wiadomo czy pojedzie na swoim Porsche. Bardzo fajnie jest spotkać kogoś takiego po latach i zapytać go, jakie są jego najpiękniejsze wspomnienia z tamtych lat. Björn Waldegård wspominał ten "start, gdy wygrał pierwsze Monte" i to był właśnie ten, który zaczynał się w Warszawie. Wtedy byliśmy bardzo młodzi, ale teraz np. z Björnem Waldegårdem nadal można przegrać. Mieliśmy zaszczyt zmierzyć się z nim ponownie 2 lata temu w rajdzie Midnattssolsrally.
Bracia Walentowicz z fanką. Fot. Michał Dzieciaszek
Nie udało mu się wygrać tego rajdu. Nam też się nie udało wygrać, ale przyjemność była ogromna, bo przegraliśmy jednocześnie i z Björnem Waldegårdem i ze Stigiem Blomqvistem – rajdowym mistrzem świata z 1984 roku oraz z zawodnikiem o znajomo brzmiącym nazwisku Ingvar Carlsson. On nie ma nic wspólnego z byłym premierem Szwecji. Wygrał Rajd Polski w latach 80-tych na Mazdzie z silnikiem Wankla.
Tego typu historie można byłoby opowiadać bez końca. To, że istnieją rajdy weteranów, otwiera dla nas wszystkich - starych czy młodych - ogromne perspektywy na przyszłość. Każdy z nas może jeszcze jeździć 30, 40, 50 lat...
Wozy honorowych gości Gokartowego Pucharu Polonii Szwedzkiej 2009: Martina Kudzaka i braci Walentowicz. Fot. Marcin Brzezinka
|