Odwiedzin 37797514
Dziś 1291
Środa 24 kwietnia 2024

 
 

Rozmawiamy ze 'Zbigniewem'

 
 

Rozmawiała: Anna Andersson Jasiulewicz
Foto: Anna Andersson Jasiulewicz

2005.09.07
 



Hjälp, jag heter Zbigniew, to tytuł książki, która spowodowała zamieszanie wśród polonijnych czytelników. Prowokujące wypowiedzi autora, który pozwolił sobie na mocne skrytykowanie Polaków, nawet tych najbliższych, wzbudziła różnorakie reakcje. Po przeczytaniu zarówno szwedzkich jak i polskiej recenzji, z zaciekawieniem przeczytałam powieść o chłopaku, emigrancie drugiej generacji, który nie może pogodzić się z faktem, że mimo tego że jest urodzony w Szwecji, jego życie w żaden sposób nie przypomina życia jego szwedzkich kolegów.

Ponieważ rozbieżność w opiniach była ogromna a moja ciekawość nieposkromiona, postanowiłam spotkać autora książki, któremu pod pseudonimem Zbigniew Kuklarz, udało się wzburzyć tyle emocji w środowisku polonijnym.

Anna Andersson Jasiulewicz: Pierwsze pytanie, na które chciałabym otrzymać odpowiedź, to czy członkowie Twojej rodziny po wydaniu tej powieści jeszcze z Tobą rozmawiają?

Zbigniew Kuklarz: (śmiech) Tak, rozmawiają, rozmawiają. Oczywiście przed publikacją prawie wszystkim z rodziny pozwoliłem przeczytać pierwszy manuskrypt. Trzeba wziąść pod uwagę, że jest to jednak powieść - fikcja. Jednak ze względu, że piszę pod pseudonimem Zbigniew, tak samo jak nazywa się główny bohater książki, czytelnicy chcą widzieć mnie w roli bohatera. Myślą, że jest to autobiografia.



A.A.J.: Twierdzisz więc, że nie jest to autobiografia?

Z:K: Nie, jest to może autobiografia w zaledwie 40 procentach. Tematyka opisująca problematy z moim nazwiskiem pokrywa się z prawdą, bo takie problemy napotkałem. Również uczucie wstydu, że wstydzę się trochę polskości, też jest prawdziwe, tyle, że powiększone i udramatyzowane.

A.A.J.: Jak by nie było, Twoi rodzice pochodzą z Polski i obracają się w środowisku polonijnym. Czy nie bali się jednak, że pomimo Twojego pseudonimu, wyjdzie na jaw, kto napisał tę powieść i że będą mieli z tego powodu jakieś nieprzyjemności?

Z.K.: Nie myślę, że mieli takie nastawienie. Jak to rodzice, wspierali mnie i mówili że nie przejmują się ewentualnymi reakcjami. Mój ojciec jest artystą i uważa, że wolność artystyczna jest najważniejsza. Pisz, co chcesz - mówił mój ojciec. Przez cały czas czułem, że miałem wsparcie obojga rodziców.

A.A.J.: Więc dlaczego pod pseudonimem?

Z.K.: Pracuję z marketingiem, jako copywriter w biurze reklamowym i wiem co to znaczy mieć nazwisko w mediach, publicznie. Pomimo że mam podobne nazwisko, chciałem chociaż w pewnym stopniu uchronić rodzinę.

A.A.J.: Jak nasunął się pomysł z pseudonimem? Dlaczego akurat Kuklarz?

Z.K.: Nie zastanawiałem się specjalnie długo – pomyślałem, że wykorzystam moje drugie imię, Zbigniew, a więc troszkę prawdy. A nazwisko – ze względu na ujęcie i pokazanie problematyki z nazwiskiem musiało być słowo „kuk” , a potem dodałem „larz”... prawdę mówiąc nie wiem dlaczego. Jedna z dziennikarek Svenska Dagbladet, chciała zrobić głębszą analizę psychologiczną mojego pseudonimu, porównując KUKLARZ do KUGLARZ, co oznaczałoby, że kieruję postaciami w książce jak kukiełkami. Wcale tak nie myślałem, ale podobało mi się jej stwierdzenie.

A.A.J.: A jak w ogóle zaczęła się historia z pisaniem tej książki? Czy miałeś taką potrzebę wewnętrzną, aby publicznie się wywentylować, biorąc pod uwagę, że pomimo iż jest to nie do końca autobiografia, podstawy i pomysł jest oparty na faktach?

Z.K.: Pomysł zrodził się podczas sesji u masażystki, która przychodzi do nas do pracy w ramach rozluźnienia pracowników i motywacji do kreatywnej pracy. Podczas takiej sesji opowiadałem jej, że byłem na takiej imprezie – nie dokładnie takiej jak w książce - ale podobnej, a ona stwierdziła, że jest to fajna opowieść i że powinienem opisać to w książce.

Nie chciało mi się wcale nic pisać, bo miałem dość pisania w pracy, poza tym nigdy nie myślałem o tym, aby zostać pisarzem.

A.A.J.: Ale jednak napisałeś?

Z.K.: Po spotkaniu z masażystką faktycznie zacząłem pisać dziennik po 15 minut dziennie. Postanowiłem pisać sam dla siebie, aby odnaleźć swój styl. Po 2 miesiącach zobaczyłem, że coś z tego może być, a po czterech miesiącach pisania stwierdziłem, że materiał ewentualnie nadaje się do przesłania do jakiegoś wydawnictwa. Do momentu, kiedy wydawnictwo Bonnier się nie odezwało, pisanie było tylko czymś spontanicznym. Zabawą. W momencie, kiedy Bonnier stał się moim klientem musiałem dostosować moje pisanie trochę pod ich gust i kierować się ich wskazówkami.

A.A.J.: Czego wymagało wydawnictwo?

Z.K.: Chcieli abym pisał jeszcze więcej na temat polskości, więcej na temat uczuć...

A.A.J.: A jakie dokładnie były te uczucia?

Z.K.: Moje osobiste uczucia nie są porównywalne do uczuć bohatera książki, ale pisząc ją powiększałem te małe uczucia i wspomnienia. Był to żal, niepewność, złość. Zbigniew, bohater książki nie chce się różnić od szwedzkich dzieci, a jednak się różni, nawet przez swoje nazwisko. Dlatego też jest taki chamski i generalizuje, bo nie wie, o co dokładnie chodzi. Ma więc żal do Polski, do Polaków...

A.A.J.: Odebrałam to tak, jakby bohaterowi brakowało pewności siebie. Jak gdyby nie otrzymał tej odwagi i pewności siebie od rodziców...

Z.K.: Też tak mogło być. Teraz bohater obwinia Polskę, ale równie dobrze mógłby obwiniać coś całkiem innego...Gdybym miał napisać książkę o sobie, równie dobrze mogła być ona pod tytułem, Yes, nazywam się Zbigniew, ale nie byłaby równie ciekawa. Osobiście nie odczuwałem nigdy braku pewności - wręcz przeciwnie, często byłem dumny z mojego pochodzenia, chociaż gdy byłem dzieckiem nie lubiłem chodzić do kościoła ani na lekcje polskiego, które najczęściej odbywały się podczas lekcji szwedzkiego. Zresztą człowiek ma różne okresy w swoim życiu - raz nie chce się odróżniać od innych, raz chce być niekonwencjonalny.



A.A.J.: W książce często poruszasz temat „ekskrementów”. Dlaczego?

Z.K.: To też jest sposób na pokazanie tej niższości u Polaków, oczywiście w ekstremalny sposób. Chociaż będąc w Polsce, w Zakopanem, z kolegami Szwedami, odebraliśmy zachowanie będących w tamtejszym rejonie Polaków za przesadne. Często słyszeliśmy niesmaczne kawały i przechwałki. Wyglądało na to, że czym bardziej nieprzyzwoicie, tym lepiej. Dziwiło nas to, niby chodzą do kościoła a potem opowiadają takie brzydkie kawały... Nie mogliśmy tego pojąć.

A.A.J.: Czy nie bałeś się wydając tę książkę, że możesz jeszcze bardziej popsuć ten już dosyć zszargany obraz Polaków w Szwecji?

Z.K.: Nie, bo wydaje mi się, że Polska jest teraz popularna wśród Szwedów. Może dlatego też tak dobrze sprzedaje się książka. Nie, nie bałem się. Zresztą uważam, że nawet jeżeli przesadziłem, to efekt nie musi być negatywny, wręcz przeciwnie. Czym bardziej przesadzamy, tym lepsze mamy reakcje, a najczęściej spotykam się z reakcją że przecież Polacy tacy nie są. To tak jakbyśmy używali przesądów aż w końcu znikną.

A.A.J.: Jak myślisz, dla kogo jest to książka? Kto ją będzie czytał?

Z.K.: Nie mam pojęcia. W pracy wszyscy książkę kupili, zarówno jak i znajomi, ale nie miałem planu skierowania powieści do konkretnej grupy. Chciałem po prostu zrobić coś fajnego.

A.A.J.: Czy myślisz, że czytelnicy innych narodowości też mogą identyfikować się z rolą chłopca w twojej powieści?

Z.K.: Na pewno. To uczucie tożsamości, poczucia przynależności tyczy się wszystkich ludzi. W książce bohater ma problemy z polskością, przeszkadza mu w życiu codziennym, bo nie może być taki jak jego koledzy. Równie dobrze może być to inna narodowość lub inna kwestia, która powoduje, że człowiek odróżnia się od reszty środowiska.

A.A.J.: A czy Zbigniew, autor, wstydzi się polskości? Rozmawiasz przez telefon komórkowy po polsku w miejscach publicznych?

Z.K.: Czasami rozmawiam, chociaż czasami zdarzy mi się, że się zawstydzę, ale to tylko moment i myślę: co ja robię, po co się zawstydzam? Ale pewnie, jest gdzieś ta sekunda niepewności.

A.A.J.: Interesujesz się również muzyką?

Z.K.: Tak, śpiewam, komponuję własną muzykę i gram na pianinie a dokładnie na keyboardzie.

Robię czasami muzykę do filmów reklamowych. Wraz z kolegą zrobiłem m. in. muzykę jak i głosy i rysunki do serii Jacko, która obecnie pokazywana jest w MTV. Również i reklama hitta.se jest robiona przeze mnie – a dokładnie jest to mój głos. Zawsze używało się szwedzkich dialektów w reklamach, a ja pomyślałem, że czemu nie użyć akcentów zagranicznych, takiego jak polski?

A.A.J.: Jednak świetnie mówisz po polsku. Rozmawiasz z dziećmi po polsku?

Z.K.: Dziękuję. Czasami się gubię. Specjalnie na te spotkanie zacząłem czytać książkę po polsku. To moja druga książka w życiu w języku polskim!

Próbuje dzieci uczyć polskiego (red: autor ma dwoje dzieci i żonę Szwedkę), ale nie zawsze mi się to udaje. Jeżeli dzieci nie chcą mówić po polsku, to nie będę ich zmuszał. Czytam jednej córce bajki po polsku - to lubi. W przyszłości chciałbym, aby nauka polskiego była dla nich pasją a nie przymusem, tak jak to było, gdy ja byłem mały i musiałem uczęszczać na przymusowe lekcje polskiego.

Mojej małżonce Polska bardzo się podoba i dość dużo rozumie po polsku. Ja sam, co roku na wakacje jeździłem do Polski i mam tylko pozytywne wspomnienia.

A.A.J.: Więc jednak masz uczucia do tego kraju, chociaż się w Polsce nawet nie urodziłeś?

Z.K.: Tak. Chyba nawet to widać, bo zakończenie książki jest jednak pełne miłości do tego kraju.

Jest duma i bohater przyznaje się do tego, że jest Polakiem. Aż sam się dziwię, że tak napisałem, bo ja, autor jestem jakiegoś rodzaju „mieszanką” i sam wybieram, kiedy chce być Szwedem a kiedy Polakiem.

A.A.J: Więc podsumowując, jak byś sam opisał, o czym jest ta książka?

Z.K.: Głównie chodzi o poszukiwanie tożsamości narodowej. Dotychczas emigranci drugiej generacji kierowali krytykę w stronę Szwecji - że Szwedzi są głupi, Szwecja jest zła itd.

Tym razem jest inaczej - chciałem zrobić coś innego. Moja książka jest w jakimś sensie spóźnionym buntem przeciwko tej Polskiej dumie narodowej.

A.A.J.: Snujesz jakieś plany na następną książkę? Może „Zbigiew 2”?

Z.K.: Nie, nie, Zbigniew pokazał się tylko raz, chociaż nie wykluczone, że zostanie nakręcony film na podstawie książki.

Natomiast pomału robię kroki w kierunku nowej książki, ale tym razem będzie to inna tematyka, która nic nie będzie miała wspólnego z tożsamością. Chciałbym, chociaż na jakiś okres zająć się pisaniem, nawet staram się o stypendia.

A.A.J.: Dziękuję za rozmowę.

Z.K.: Dziękuję


Książka z pewnością inaczej odbierana jest przez emigrantów pierwszej generacji, którzy przyjechali do Szwecji jako osoby dorosłe a inaczej odbiera ją młodsze pokolenie lub emigranci drugiej generacji. Myślę, że lepiej zrozumie ją pokolenie, które tutaj przyjechało jako dzieci lub osoby, które urodziły się w Szwecji.

Hjälp, jag heter Zbigniew jest na pewno książką wartą przeczytania, choćby dlatego, że jest kontrowersyjna i porusza aktualny temat, o którym mało kto pisze. Jeżeli mamy troszkę samo dystansu, możemy nawet pośmiać się z opisanych przez autora zachowań, takich jak megalomania, przekonanie o własnej wyjątkowości, duma ...

Przepisu na tożsamość narodową nie ma, a zresztą, kto jak nie my sami możemy zadecydować o tym, kim właściwie jesteśmy?
 

Rozmawiała: Anna Andersson Jasiulewicz
Foto: Anna Andersson Jasiulewicz
PoloniaInfo (2005.09.07)




Zobacz także:

Jacko - Seria puszczana w MTV.

Artykuły w temacie

  Hjälp, jag heter Zbigniew
     Patriotyzm a serwilizm
     Alergia na polskość
     Mała dusza na sprzedaż
 









Personlig assistans Södertälje (Södertälje)
Firma zatrudni (Bandhagen )
Mycie okien (Stockholm)
Szukam do pracy. (Stockholm )
DAM PRACE / SPRZATANIE (Ödeshög)
Pracownik lesny ( röjning) (FAGERSTA)
zatrudnie , (Tanumshede)
Sprzątanie (Stockholm )
Więcej





Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 25 gości
oraz 0 użytkowników.


Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony