Przesłanie Ryszarda Kaczorowskiego,
b. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej rezydującego w Londynie, do uczestników odsłonięcia Pomnika Katyńskiego w Sztokholmie.
6 maja 2001 roku
Upłynęło już ponad 25 lat od historycznego wydarzenia, gdy staraniem Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Szwecji stanął w stolicy tego kraju pomnik upamiętniający ofiary mordu dokonanego na oficerach polskich w Katyniu.
Katyń to hasło, które w rzeszach polskich wywoływało ból, haslo za którym stały nie odkryte wówczas rozliczne groby naszych rodaków, równie bestialsko pomordowanych na nieludzkiej ziemi. Nie znaliśmy jeszcze wtedy Charkowa i Miednoje. Nie znany był dokument wydający wyrok śmierci na tysiącach Polaków, a podpisany przez Stalina i jego współpracowników. Wyrok skrupulatnie wykonywany nad otwartymi grobami i w kazamatach więzień sowieckich przez oficerów i żołnierzy NKWD.
Ileż nadziei i potencjału niezbędnego do pracy dla Polski pogrzebano w rozlicznych grobach na nieludzkiej ziemi, ileż rodzin przez lata oczekujących powrotu najbliższych, okryło się żałobą.
To nie tylko 27 tysięcy ofiar z obozów jenieckich i więzień, rozstrzelanych nad rowami Katynia czy w podziemiach charkowskiego więzienia. To jeszcze tysiące zamordowanych w tak zwanych marszach śmierci.
Rzesze naszych obywateli pozbawionych życia, to kwiat narodu polskiego, którym mógł szczycić się najchwalebniej cały nasz kraj po dwudziestu latach trudnej, ale szczęśliwej wolności.
Pozostali w ziemi rosyjskiej jako przednia straż naszych tradycji i honoru.
Kiedy przed sześcioma laty, w 55 rocznice mordu, szliśmy przez Las Katyński, by wraz z władzami Rzeczypospolitej pochylić czoła nad grobami ofiar tego ludobójstwa, czuliśmy, że gdzieś w przestworzach leśnych pozostały echa ich ostatnich westchnień żegnających najbliższych i na pewno nierzadko stłumiony ręką oprawcy okrzyk "Niech żyje Polska!"
W czasie Mszy Świętej i po przemówieniach zapowiadających budowę cmentarzy, myśli nasze biegły przed tron Najwyższego, by przyjął ich ofiarę i błogosławił tym, którzy będą budowali Polskę w duchu naszej kultury, umiłowania wolności i szacunku do człowieka.
Wielki Syn Polski, Ks. Władysław Kardynał Rubin, mówił: "Opasaliśmy świat pomnikami katyńskimi, by pamięć i sens ich ofiary nie były zapomniane".
Dziś, kiedy wszystkie prawie okoliczności tych wydarzeń sprzed 60 lat są znane, niezrozumiałe staje się, ze śledztwo wszczęte po uzyskaniu suwerenności Polski, nie zostało jeszcze zakończone. W ostatnich latach ukazało się wiele prac, niedozwolonych przez cenzurę PRL, opisujących szczegóły badań prowadzonych przez polskich i rosyjskich historyków. Są także próby zmazania i puszczenia w niepamięć ludobójstwa. Żaden Trybunał Międzynarodowy nie osądził tych zbrodni, tak jak uczyniono w Norymberdze ze zbrodniarzami hitlerowskimi. Pomnik, przy którym składamy dziś hołd niewinnym ofiarom, świadczył przez lata o pamięci i oczekiwaniu na zadośćuczynienie, nie dla zemsty, ale dla prawdy historycznej i zwykłej ludzkiej uczciwości. Pamiętamy trudności jakie napotykało Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Szwecji przy uzgadnianiu jego lokalizacji. Cieszymy się, że dzisiejsza uroczystość to jakby "odtajnienie" monumentu, ukrytego dotychczas decyzją władz szwedzkich w podwórku Ośrodka Polskich Organizacji Niepodległościowych, lecz jakże piękniejszego i godniejszego swej nazwy.
Mord katyński był tylko jednym, tragicznym i niezwykle brutalnym przejawem działania przywódców Związku Sowieckiego, zmierzających do planowego wyniszczenia polskiej inteligencji i zamienienia naszej Ojczyzny w niewolniczego satelitę komunizmu. Pasmo tych zbrodniczych działań zakończyło się dopiero z chwila klęski totalitaryzmu sowieckiego.
Wielu członków Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Szwecji, działających na rzecz budowy tego pomnika, nie doczekało dnia przyznania się do zbrodni Rządu Rosyjskiego. Nie wszystkie rany leczy czas, niektóre tylko zabliźnia. Bolesne blizny pozostają w naszej narodowej pamięci, ale szczególne zadry utkwiły w pamięci matek i żon, synów i córek, wnuków i prawnuków pomordowanych żołnierzy polskich. Ich strata była niepowetowana klęską także dla sprawy narodowej i Kraju, odbudowującego się ze zniszczeń wojennych.
|