![](/obrazki/teksty/2008/chlip_chlop/chlip_chlop_09.jpg) Fot. Katarzyna Śliwa.
Ponownie mieliśmy w Sztokholmie okazję zobaczyć ciekawe przedstawienie z Polski, sprowadzone przez Agencję PolArt. Tym razem zjechał do nas teatr „Ateneum” z Warszawy ze spektaklem słowno-muzycznym „Chlip hop”. Fabuła prosta, a trafiona w dziesiątkę: para młodzieży w średnim wieku siedzi przy komputerach, każde w swoim mieszkaniu i rozmawia przez Skypa. Ona szuka „mężczyzny, który się nie zdarza”, a on też szuka, tylko się nie przyznaje. Ma „uregulowany stosunek do świata objawiający się brakiem wzajemnego zainteresowania...” i pociesza swoją internetową przyjaciółkę, zrozpaczoną, że internetowy ukochany od dwóch tygodni nie przysłał mejla: Error! Hyperlink reference not valid.
![](http://www.poloniainfo.se/obrazki/skin/pixel_gray.gif)
![](http://www.poloniainfo.se/obrazki/skin/pixel_gray.gif)
![](http://www.poloniainfo.se/obrazki/skin/clear.gif)
![](http://www.poloniainfo.se/obrazki/skin/pixel_gray.gif)
![](http://www.poloniainfo.se/obrazki/skin/pixel_gray.gif)
„I siwa może być szczęśliwa” , „starość musi się wyszumieć – i zalogować!” , „suma dwóch samotności to nie musi być miłość”, „sytość to koniec rozwoju – nuda”, "internetowy mężczyzna jest w wieku "delete" i tym podobne perełki przetykane są piosenkami z repertuaru Wojciecha Młynarskiego, Jonasza Kofty, Marino Mariniego, Domenico Modugno, kabaretu Starszych Panów i Andrzeja Poniedzielskiego. Całość spina legendarny, magiczny utwór Leonarda Cohena „Dance me to the end of love” z tekstem Andrzeja Poniedzielskiego „Tęsknij za kolejnym dniem”.
![](/obrazki/teksty/2008/chlip_chlop/chlip_chlop_07.jpg) Fot. Katarzyna Śliwa.
Chlip w tytule pochodzi od chlipania, jako że rozmowa o życiu jest melancholijna, co nie znaczy smutna... Smutek bowiem to „radość inaczej”. Zupełnie rewelacyjna jest piosenka „Voltaren” na melodię słynnego przeboju Domenico Modugno „Volare” z tekstem Andrzeja Poniedzielskiego. Publiczność bawiła się świetnie. I nic dziwnego – przypomniane zostały nam piosenki naszej młodości, a „młodość przychodzi z wiekiem” jak stwierdził swoim przyjemnym, smutnym głosem z nienaganną dykcją Andrzej Poniedzielski. Magda Umer, która, wydawało się, jest przykuta do komputera na stałe, nagle wstała i nadzwyczaj silnie i czysto zaśpiewała. I to było przeżycie! Szkoda tylko, że nie zadbała o właściwą oprawę własnej postaci scenicznej tak żeby ucieszyć również oko, a nie tylko ucho publiczności... Wojciech Borkowski siedzący z instrumentem w tle włączał się od czasu do czasu muzycznie i słownie też, ale poza tym odpływał gdzieś w siną dal.
![](/obrazki/teksty/2008/chlip_chlop/chlip_chlop_16.jpg) Fot. Bogusław "Bobo" Rawiński.
Scenografia wyróżniła się dwoma obrazami naszego sztokholmskiego malarza Tomka Rzepeckiego. I tu można było oko ucieszyć...
Rozbawieni widzowie klaskali zapamiętale. „To bis or not to bis?” zastanawiał się Andrzej Poniedzielski. Zabisowali!
W sumie – rzecz na czasie, dowcipna, ale na spokojnie. Trochę nawet zbyt spokojnie. „SMS czyli stan młodości stabilnej” może być stanem energii podwyższonej lub obniżonej. W Szwecji tę energię trzeba podwyższać...
|