Odwiedzin 37783168
Dziś 3491
Piątek 19 kwietnia 2024

 
 

To nie były żadne wybory Miss, tylko pokaz mody...

 
 

Rozmawiała: Anna Andersson Jasiulewicz
Foto: Bogusław "Bobo" Rawiński

2001.01.10
 

Przy świątecznym stole i pachnącej choince, reporterka PoloniaInfo Anna Andersson-Jasiulewicz oraz fotograf Bogusław Rawiński, spotkali się z Miss Polonii Szwedzkiej Sofią Samaras i jej mamą Iwoną, aby porozmawiać o emocjach i przeżyciach, jakich doznały podczas wizyty w Polsce z okazji wyborów Miss Polonii 2000.



Miss Polonii Szwedzkiej Sofia Samaras (po prawej stronie) ze swoją mamą Iwoną.


Anna Andersson-Jasiulewicz: Do Polski pojechałyście 12 grudnia, a wybory Miss Polonii 2000 odbyły się dopiero 20 grudnia. Od 13 do 18 grudnia byłyście w Zakopanem. Jak wyglądały przygotowania do wyborów?

Iwona Samaras: Pan Lech Nowicki stwierdził że jest to pierwszy raz i dlatego ma być z pompą. Kończy się 2000 rok i wszystko ma być dopracowane profesjonalnie. Dlatego też dziewczęta po 10 godzin dziennie trenowały, ale jadły tylko raz dziennie...
Sofia Samaras: Nie dostawałyśmy nic do jedzenia i już mówiłyśmy "przepraszamy chciałybyśmy trochę odpocząć", a odpowiedz brzmiała "no dobra 10 minut, 15 minut". Mama wtedy się troszczyła o to, abym mogła zjeść, ale w przeciągu tak krótkiego czasu nie było to możliwe.
Iwona: Próby odbywały się w Zakopanem w sali Olimpijskiej. Wyglądała jak sala gimnastyczna, a było w niej tak zimno, że dziewczęta ćwiczyły w kożuchach, rękawiczkach i szalach. Był również brak światła i mówiłam "przepraszam, ale jest tu tak ciemno, że ja dziewczyn nie widzę". Ja i mama Litwinki "robiłyśmy za Niemki", to znaczy ćwiczyłyśmy ich program, ponieważ dziewczęta przyjechały dopiero cztery dni przed wyborami, bo ich nie zwolniono ze szkoły.

Przygotowania odbywały się w Zakopanem, a same wybory odbyły się w Krakowie?

Iwona: Tak, wybory odbyły się w środę, a my przyjechałyśmy do Krakowa w poniedziałek o godzinie ósmej, dziewiątej. Przez dwa dni w studio w telewizji były próby generalne robione profesjonalnie na scenie.
Iwona: W Zakopanem przyszedł reporter z Gazety Krakowskiej na ćwiczenia i dziewczęta opowiadały, że nie dostają, ani jedzenia, ani owoców, chociaż ćwiczą po 10 godzin dziennie. W szczególności jedna z kandydatek bardzo go prosiła, aby to opisał w swoim reportażu, ale bez podania konkretnie jej imienia, bo się bała. Niestety reporter tego nie napisał...
Sofia: Na zdjęciach wyszłyśmy okropnie i widać było nasze zmęczenie. Dziewczyny schudły, kilogram, dwa...
Iwona: Kupowałam mandarynki kilogramami, bo dla wszystkich dziewcząt, a na Zosię się denerwowałam, że ona nie je. Inne dziewczęta, biedne, się rzuciły na owoce, bo same nic nie miały, a wiele z nich nie miało pieniędzy.
Sofia: Nie wszystkie miały ze sobą pieniądze - wszystko miało być sponsorowane i opłacone. Gdybym tak pojechała bez mamy, to bym wyglądała jak szkielet... Może troszkę przesadzam, ale na śniadanie podawano chleb i jakąś wędlinę, a następny posiłek był po 10-cio godzinnych ćwiczeniach - jakieś ciepłe mięso i ziemniaki. Ale komu chciało się jeść o tej porze, po dziewiątej wieczorem, jak my byłyśmy zmęczone. Było też tak, że Pan Leszek bardzo nas przygnębiał, mówił "Nie możecie jeść, bo musicie schudnąć, nie chcecie wyglądać jak modelki? ".
Iwona: "...tutaj jest praca, macie trenować i ćwiczyć, a nie myśleć o jedzeniu."
Sofia: Później się jednak zmieniło...
Iwona: ...po wielkiej awanturze zaczęto przynosić wodę, a nawet zdarzyło się, że przyniesiono jogurt. Raz! Ale owoców "zero" przez 10 dni.
Sofia: W Zakopanem było właśnie tak okropnie. Stres.
Iwona: Za to Kraków przyjął dziewczęta jak najlepiej.

Wspomniałaś wcześniej, że właśnie telewizja Krakowska...

Iwona: Tak, szczególnie Pan Grzesiek, zapomniałam jego nazwiska, zajął się nami bardzo dobrze. Powiedział nawet, że Lech Nowicki został przez nich zaobserwowany już wcześniej i że im się nie podoba z wielu powodów, bo ogólnie ma bardzo nieładne podejście do wyborów, a do tego doszło jeszcze jego zachowanie w związku z w pewną sytuacją z "pizzą".

Z pizzą...?

Iwona: Dziewczyny były tak głodne, że błagały, aby coś zjeść. Autentycznie błagały. Lech Nowicki wyjął wtedy pieniądze i powiedział "proszę iść i kupić trzy pizze". Pan Grzegorz zapytał się wtedy "chwileczkę, trzy pizze, to dla kogo? Dla czternastu dziewcząt i dla kierowcy? ". Lech N. odpowiedział, że "Przecież się podzielą to im starczy... ". Wtedy producent z Telewizji Krakowskiej kazał Nowickiemu pieniądze schować i powiedział "proszę zawieźć dziewczyny do restauracji, kupić to, co sobie życzą i żeby się najadły".

Innymi słowami, to Telewizja Krakowska zaprosiła dziewczęta na posiłek?

Iwona: Tak, Telewizja Krakowska. Dziewczęta były w studio cały dzień i pilnowano, aby miały co zjeść, od śniadania do obiadu.
Sofia: W hotelu Forum było to samo, dostałyśmy wyśmienite śniadanie...
Iwona: Producent Krakowskiej telewizji powiedział, że gdyby to oni mieli te dziewczyny od początku w Krakowie, to by nigdy do takiej sytuacji nie doszło.
Sofia: Zobaczycie, że występ będzie naprawdę super, ale włożono w to ciężką pracę. Nie każdej dziewczynie jest się tak łatwo poruszać i chodzić w takt do muzyki...


Pomimo pewnych przykrych wydarzeń, czy jesteś Zosiu zadowolona z wyjazdu? Gdybyś miała możliwość pojechania jeszcze raz i uczestniczenia w tego typu wyborach, zdecydowałabyś się na to?

Sofia: (chwila namysłu) Najbardziej cieszę się z tego, że mogłam poznać wszystkie dziewczęta... Sama nie pojechałabym na pewno, nie bez mamy. Naprawdę trzeba mieć kogoś ze sobą, jakiegoś opiekuna. Może niekoniecznie mamę, ale chociaż jakąś osobę do wsparcia psychicznego.
Iwona: Dzień przed wyborami to... prawie by do wyborów nie doszło...

Jak to?

Iwona: Dlatego że wszystkie dziewczęta się stawiły i zaczęły demonstrować. Niemki płakały i krzyczały...
Sofia: To nie były żadne wybory Miss tylko pokaz mody... Nie stawiano nam żadnych pytań, tylko dano 50 sekund żeby się przedstawić.
Iwona: Projektantka Katarzyna Piątek proponowała nałożenie masek na twarze i wtedy wybuchł sprzeciw dziewcząt. Przecież miały pokazać nie stroje, tylko swoją urodę. Projektantom zależało na pokazaniu swoich prac i zareklamowaniu tylko i wyłącznie siebie.

A czy mogłyście same zadecydować o strojach i wyglądzie?

Sofia: Nie, nic. Projektantki już wybrały stroje dla każdej z dziewcząt.
Iwona: Lech Nowicki powiedział mi, gdy zapytałam się czy mogę zadecydować o fryzurze córki, że jak sama zorganizuję sobie Miss Polonii, to będę mogła wyrabiać co chcę, ale teraz mam się nie mieszać... W ogóle Pan Nowicki odnosił się bardzo nieprzyjemnie... Pomimo, że podano rozmiar butów o wiele wcześniej, jeszcze przed wyjazdem do Polski, nie było odpowiedniego rozmiaru dla wszystkich, między innymi dla Zosi. Następnie, niektóre nie mogły pomieścić się w ubrania. Podkreślano, że muszą bardzo uważać na te stroje, żeby nic się nie stało i aby tylko nic nie "poobrywano".



Sofia.


Mówiłaś mi, że w innych krajach, w odróżnieniu od Szwecji, kandydatki zostały poinformowane o kryteriach wzrostu. Jak czułaś się w tej sytuacji?

Sofia: Bardzo źle, ponieważ byłam najniższa, a inne dziewczęta były bardzo wysokie. Jednak wspierał mnie choreograf Sebastian, który sam też był niziutki...

A jakie były warunki mieszkaniowe?

Sofia: Hotel Forum w Krakowie przyjął nas naprawdę bardzo dobrze, dostałyśmy nawet prezenty, owoce i słodycze. W Zakopanem nie były to warunki szczególnie specjalne.
Iwona: Szukałam sama mieszkanka w Zakopanem, bo nie było dla mnie miejsca w hotelu. Sama opłacałam również wszystkie noclegi, więc był to dość kosztowny wyjazd. Dziewczęta spały w hotelu po cztery w każdym pokoju, ale były i "hrabiny", które spały po dwie, w szczególności faworytka pana Leszka Nowickiego z Austrii, która mieszkała w pokoju obok niego.

Czy istniała konkurencja i rywalizacja lub spięcia między dziewczętami?

Sofia: Nie, byłyśmy jak rodzina. Bawiłyśmy się świetnie. Tylko Miss Finlandii i Miss Austrii zachowywały się nieładnie. Od początku chciałyśmy też, żeby Agnieszka z Chicago wygrała, bo była nie tylko ładna, ale również miła, normalna i nie zarozumiała. Szkoda jednak, że inne dziewczęta nie miały żadnych szans... Od początku było wiadomo kto wygra i to było dla nas przykre.

Było wiadomo kto wygra?

Iwona: Ojciec Agnieszki jest znaną osobą w Chicago i ma wiele kontaktów w Polsce. Agnieszka brała udział w różnych konkursach piękności i zawsze zajmowała znaczące miejsca.
Sofia: Widoczne to było po zachowaniu i pewności siebie, którą Agnieszka miała. Nie była jednak dziewczyną z zadartym nosem, wręcz przeciwnie, wesoła i inteligentna.

Wyjazd na Florydę dla wice-miss, okazał się podobno wycieczką ze sponsorem?

Sofia: Tak, Miss Finlandii otrzymała wyjazd na Florydę od sponsora, który zresztą siedział w jury, ale nie dla dwóch osób, tak jak to było obiecane, tylko dla niej wraz z "Panem Sponsorem", który był właścicielem hotelu... Również bal, który miał się odbyć po wyborach, okazał się bankietem w studio, na którym zapraszano dziewczyny na "imprezy" innego typu oraz kierowano propozycje "łóżkowe". Mojej mamy nie chciano wpuścić na ten bankiet, ale w końcu, po kłótni, pozwolono jej w nim uczestniczyć.
Iwona: Oczywiście Lech Nowicki nie chciał, aby ktoś widział co się dzieje za kulisami wyborów. Usłyszałam, że "za dużo szczekam" oraz że "po raz pierwszy i po raz ostatni będą uczestniczyli tutaj rodzice". Nie pasowało mu, że nie dopuszczamy do wielu rzeczy.
Sofia: Byłyśmy gorzej traktowane niż zwierzęta...

Czy dostałaś jakieś oferty pracy jako modelka?

Sofia: Tak, szczególnie jako fotomodelka kosmetyków i biżuterii, bo na modelkę jestem za niska. Jednak nie chcę i pewnie nie skorzystam. Mama też nie chce, po tym wszystkim co widziała...

Co radziłabyś przyszłym kandydatkom?

Sofia: Żeby zabrały ze sobą mamę i pieniądze, a także, żeby otrzymały informację o tym, że dziewczęta powinny być wysokie, ponad 170cm.
Iwona: Według mnie, to nie były wybory Miss Polonii, ale walka o coś więcej - o władzę, o promocję projektantek i ich najnowszych kolekcji.

Dziękuję bardzo za rozmowę.
 

Rozmawiała: Anna Andersson Jasiulewicz
Foto: Bogusław "Bobo" Rawiński
PoloniaInfo (2001.01.10)



Artykuły w temacie

  Wybory Miss Polonii Świata 2000
     Wybory w TV Polonia
     Czuję się rozczarowana
 









MYCIE OKIEN (STOCKHOLM)
Sprzatanie minimum 50% lub 100% grafiki (Täby)
Praca (Värmdö )
Praca-sprzatanie (Täby)
Brukarstwo (Täby)
Praca dla ogólno budowlańca (Skåne)
BLACHARZ, LAKIERNIK (SKOGAS)
mechanik samochodowy (SKOGAS)
Więcej





Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Muzeum tramwajów w Malmköping.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 14 gości
oraz 0 użytkowników.


TEMU
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony