Odwiedzin 37808000
Dziś 369
Sobota 27 kwietnia 2024

 
 

Relacja z Falun 2002

 
 

Tekst: Magdalena Kaczanowska
Foto: Krzysztof 'Marian' Marianiuk

2002.03.20
 



Padło hasło: jedziemy na Małysza. Zawody miały odbyć się w środę po południu w mieście Falun, około 220 kilometrów na północ od Sztokholmu. Nie miałam za bardzo pojęcia o skokach narciarskich, wiedziałam tylko, że liczy się długość skoków w metrach i że za machanie nartami w powietrzu można stracić punkty. Ale zawsze fascynował mnie ten sport, chociażby dlatego, że mam lęk wysokości, a na nartach nauczyłam się jako-tako jeździć dopiero parę lat temu.

Wyruszyliśmy ze Sztokholmu w samo południe. Po trzech godzinach jazdy, z krótkim postojem w miasteczku Sala, dotarliśmy do Falun. Sylwetki dwóch skoczni ośrodka sportowego "Lugnet" widoczne były z daleka. Dzięki nim trafiliśmy na miejsce bez żadnych problemów.

Wszystko było już przygotowane do zawodów: skocznia, widownia, scena na występy artystyczne, ogniska do ogrzewania publiczności. Zapowiadała się świetna zabawa.

Przeglądając program zawodów i broszurki o Polsce rozłożone przy budkach z biletami, przygotowywaliśmy się do ciężkiej pracy. Planowaliśmy dokładną strategię dostania się do Adama Małysza i zdobycia od niego pozdrowień dla szwedzkiej Polonii, a jeśli by się udało może i krótkiego wywiadu.


Pan Marek miał zdecydowanie największą flagę, zaczepioną na wędce.

Pierwszą osobą, którą spotkaliśmy zaraz po wejściu na teren skoczni, był pan Marek z Konsulatu Generalnego w Sztokholmie, jeden z pierwszych kibiców na miejscu. Towarzyszyła mu flaga, która już rok temu była na zawodach skoków narciarskich w Falun, w Oslo i w Trondheim. W tym roku ekipa z Ambasady, Konsulatu i Polskiego Ośrodka Turystycznego składała się razem z rodzinami i znajomymi z około stu osób. Na czele ekipy stał sam ambasador. Celem było wspieranie dwóch polskich zawodników, Adama Małysza i Tomisława Tajnera, a wielka flaga służyła jako znak rozpoznawczy na widowni.

Wśród publiczności, już na samej widowni, spotkaliśmy grupę polskich studentów z Borlänge. Pochodzą z całej Polski, ale studiują w Szwecji i mieszkają w międzynarodowym akademiku razem ze studentami z całej Europy. Dlatego też postanowili kibicować i wspierać wszystkich zawodników biorących udział w zawodach. Stąd też i napis na fladze: MAŁYSZ, SCHMITT, AMMANN. Marcin, Wojtek i Ela ręcznie, i zręcznie, szyli hafcikiem flagę z kupionego czerwonego materiału, i z braku laku, białego prześcieradła Wojtka. Flagę nazwali hasłem "Pomożecie? Pomożemy!" i twardo kibicowali wszystkim skoczkom.


Studenci z Borlänge.

Skoki treningowe nie trwały więcej niż godzinę. Na otwarcie zawodów spadło z nieba czterech austriackich spadochroniarzy. Wyskoczyli z samolotu na wysokości 1000 metrów i spadając z szybkością 200 kilometrów na godzinę otworzyli spadochrony, robiąc reklamę RedBulla. Do nóg przyczepione mieli czerwone pochodnie, które zapaliły się podczas lotu.

W ceremonii wzięły także udział dzieci. Każdy kraj biorący udział w zawodach był reprezentowany przez dziecko, które z flagą danego kraju zaczepioną na plecach, skakało w ramach pokazu z jednometrowej skoczni.


Młodzi skoczkowie.

W przerwie między otwarciem zawodów a pierwszymi skokami, przecisnęliśmy się między kibicami na widowni i wspięliśmy wzdłuż zeskoku na górę. Stojąc wysoko nad widownią i obserwując skocznię z boku łatwo było dojść do wniosku, że potrzeba dużej odwagi, żeby zjechać na nartach z takiej wysokości i do tego wyskoczyć w powietrze z szybkością 90 kilometrów na godzinę.

Grzejąc się przy ognisku oglądaliśmy pierwszą część zawodów. Gwar był niesamowity, dopingowani byli wszyscy skoczkowie, ale najgłośniej oczywiście Adam Małysz. Jego dziewiąte miejsce po pierwszym skoku tylko chwilowo ostudziło zapał publiczności. Drugi z Polaków, Tomisław Tajner, niestety skoczył słabiej i nie zakwalifikował się do drugiej serii.

W przerwie miedzy skokami, na scenie ustawionej z boku zeskoku, grupa muzyków grała znane szwedzkie hity rozbawiając i rozgrzewając kibiców. Popularne było także schronisko, gdzie można było zdobyć ciepłe napoje i kiełbaski. Wielką atrakcją, szczególnie dla męskiej części publiczności, była drewniana wanna, w której kąpała się grupka dziewczyn. Woda była oczywiście podgrzewana przez napalony drewnem kominek, a głównym celem całego przedsięwzięcia było zrobienie reklamy producentowi wanienek.

Na zawodach nie zabrakło wielkich fanów skoków narciarskich. Pani Krystyna pochodzi z Krakowa, ale mieszka w Sztokholmie. Pierwszy raz jest na takich zawodach, ale sam sport nie jest jej nieznany. Od dziecka jest ogromną miłośniczką skoków i odkąd pamięta oglądała konkursy skoków narciarskich, co roku pierwszego stycznia, w telewizji. Ma nagrane wszystkie reportaże z tegorocznych zawodów Pucharu Świata, i jest bardzo zafascynowana Adamem.

- Wzięłam dwa dni urlopu, żeby tu przyjechać - mówi. Uważa, że Adam jest wielkim sportowcem i że w każdej sytuacji potrafi się zachować z godnością. Sama uszyła i flagę i czapkę. Na pytanie, co uważa o ostatnio trochę gorszych rezultatach odpowiada, że Adam dużo zrobił dla Polski i że dla niej zawsze będzie zwycięzcą.

Tego samego zdania jest również następna grupka kibiców, Agata i Tomek, którzy pochodzą z Płocka, a do Falun przyjechali ze Sztokholmu.

- Jesteśmy po prostu rodakami i musimy zawsze się wspierać - mówi Agata. Tomek dodaje: - Każdy sportowiec ma swoje wzloty i upadki, a kibice, którzy opuścili teraz Małysza, będą żałować, że ich nie było na miejscu, gdy ponownie dobrze skoczy.


Tomek i Agata.

Najgłośniejsza grupa kibiców okazała się być dosyć nietypowa. Była to grupa szwedzkich uczniów z miejscowych szkół podstawowych. Organizator, Svenska Skidspelen, zorganizował konkurs na najlepszych kibiców, i Camilla razem z Linneą, Eriką, Hanną, Emmą i Sofią zdecydowały się kibicować Polsce. Na pytanie, dlaczego akurat Polsce, odpowiedziały, że Małysz jest dobry i że ma największą szansę, żeby wygrać. Grając na werblach i wykrzykując już wcześniej wymyślone okrzyki, były najlepiej przygotowaną grupą kibiców. Co prawda walcząc o wygraną w swoim konkursie, ale i tak...

Po zakończeniu skoków odbyła się ceremonia wręczenia nagród. Przy pomocy pań ubranych w folklorystyczne stroje z Dalarna, dokonali tego: ambasador RP w Szwecji, Marek Prawda, oraz Jan Boklöv, legendarny szwedzki skoczek, który jako pierwszy na dobre wprowadził do skoków narciarskich powszechnie dziś używany styl "V".

Zaraz po zakończeniu ceremonii próbowałam dotrzeć do Adama. Przesuwając się między kibicami, organizatorami i służbą, dotarłam do Adama stojącego przy podium, już w trakcie wywiadu z dwoma reporterami. Niestety po chwili Adam został zabrany przez organizatorów na konferencję prasową i nie zdążyłam już nic zdziałać.


Zmarznięci kibice mogli ogrzać się przy ognisku.

Będąc pod wielkim wrażeniem, bo w końcu zobaczyliśmy "na żywo" Adasia, nie dając za wygraną i pragnąc zdobyć autograf z pozdrowieniami dla szwedzkiej Polonii, udaliśmy się do hotelu, gdzie mieszkali skoczkowie wraz z ekipami i organizatorami zawodów Pucharu Świata. Udało nam się "dopaść" Adama w drodze na spotkanie z Ambasadorem (i słynnymi już dzisiaj pączkami). Mamy pozdrowienia!


"Dla Polonii szwedzkiej - Adam Małysz"

Bez cienia wątpliwości, nasz Adam miał w Falun największą ilość kibiców. Mistrz Olimpijski, Simon Ammann, i inni sławni skoczkowie, jak na przykład zwycięzca konkursu, Matti Hautamaeki, przemykali się wśród publiczności prawie niezauważeni. Ale nie Adaś: chociaż skończył zawody na skromnym, jak na niego, piątym miejscu, był jedynym sportowcem, którego organizatorzy musieli wyrywać z rąk kibiców i reporterów.

A Adaś, spokojnie i skromnie pisał autografy i pozował do zdjęć. Nie stracił głowy nawet wtedy, kiedy dwóch kibiców, zaraz po jego drugim skoku, przeskoczyło przez ogrodzenie i rzuciło się na niego, aby go uściskać.

Muszę powiedzieć, że zawody bardzo mi się podobały. Atmosfera była serdeczna i tę parę godzin, mimo, że na mrozie, zleciało mi niezwykle szybko.


Ekipa PoloniaInfo przed odjazdem do domu. Michał, Magda i Kajetan.

Późnym wieczorem wracaliśmy krętą i ciemną drogą do Sztokholmu. Przemarznięci i zmęczeni, ale szczęśliwi.
 

Magdalena Kaczanowska
Foto: Krzysztof 'Marian' Marianiuk
PoloniaInfo (2002.03.20)



Artykuły w temacie

  Za Małyszem do Falun
     Falun 2002, kolejne zdjęcia
     Był to dla nas bardzo udany konkurs
     Falun - Małysz i kibice
     Falun 2002, fotoreportaż
 






Dekarz/Blacharz/Takläggare/Pappläggare (Stockholm)
Pomoc w ogrodzie Vallentuna (Vallentuna)
Dam pracę Pracownik budowlany Karlstad Varmland (Hammarö)
PRACA. (Stokholm)
Dam prace sprzątanie (Stockholm)
Dam prace firmie sprzątającej (Stockholm)
Tłumaczenie (Sztokholm)
Praca dla doświadczonego stolarza (Sztokholm)
Więcej





Wielkanocna wyprawa do wschodniej Albanii.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 10 gości
oraz 0 użytkowników.


Dzis palạ koran w Skärholmen
nie uczciwi pracodawcy
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony