Odwiedzin 38455923
Dziś 930
Piątek 13 grudnia 2024

 
 

Czterdziestka w opałach

 
 

Tekst: Krystyna Stochla
Foto: Katarzyna Śliwa

2011.03.19
 


Fot. Katarzyna Śliwa

Niby to odcinamy się od Dnia Kobiet, ale w razie czego nic nie mamy przeciw miłym akcentom tego święta. Pomyślała o tym – jakże kobieca – agencja PolArt, zapraszając do Sztokholmu aktorkę Katarzynę Żak z autorskim monodramem Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk „Czterdziestka w opałach, czyli małżeńska komedia pomyłek” – i to był „strzał w dziesiątkę”!




Czterdziestka w opałach - fotorelacja
Fot. Katarzyna Śliwa. Ponad 30 zdjęć!



Są tacy, co twierdzą, że monodramy są nudne, trzeba im więc nieustannie powtarzać, że jest to jedna z najtrudniejszych form scenicznych, ogromne wyzwanie dla aktora. Trzeba nie lada kunsztu, by dysponując na ogół niezwykle skromnymi środkami scenicznymi, nie tylko skoncentrować na sobie widownię przez ponad godzinę, ale też wywoływać jej żywą reakcję.

Tak było w sobotę 12 marca w Boulevardteatern. Na pustej scenie krzesło z przewieszoną przez oparcie dresową bluzą, kąpielowy ręcznik, punktowe światło, kilka taktów muzyki.


Fot. Katarzyna Śliwa

W tej scenerii pani Katarzyna ubrana na sportowo, wyczarowuje nam plażę, boisko, las, hotelową restaurację. Grana przez Nią owa tytułowa „Czterdziestka” – Lilka, jest na wczasach z mężem i dwoma synkami i bardzo intensywnie przeżywa rozterki kobiety coraz bardziej dojrzałej…

Nowe zmarszczki, jakaś inna figura, mąż taki jakiś… mało romantyczny, a spotkany przypadkiem licealny kolega, ten piękny blondynek w lokach, to teraz podtatusiały, brzuchaty Łysoń!


Fot. Katarzyna Śliwa

Na domiar złego wokół te piękne, zadbane, „wyluzowane”… a wypatrzony w tłumie, ten wyśniony, piękny jak Banderas, wcale nie zwraca na nią uwagi… a w głowie i sercu dziewczęce pragnienia… ach, kto by tam nie znał ich…

No i dwoje dzieci ze swoimi potrzebami i ten mąż ze skręconą nogą!

Lilka dzieli się z nami tymi rozterkami, a amplituda nastrojów, jak Himalaje i Rów Mariański. Na szczęście zarówno w tekście, jak i jego aktorskiej interpretacji, humorystyczne akcenty są rozłożone z wielkim wyczuciem, nic nie jest „przedobrzone”, nawet wtedy, gdy monolog Lilki zmienia się w dialogi z otaczającymi ją postaciami i aktorka błyskawicznie i niesłychanie ekspresyjnie staje się nimi, zmieniając timbre głosu i motorykę ciała.


Fot. Katarzyna Śliwa

Lubimy się śmiać i ten spektakl to prawdziwa terapia śmiechem, przeglądamy się w nim jak w życzliwym i dobrodusznym, chociaż krzywym zwierciadle. Pani Katarzyna tak świetnie nawiązała bliski kontakt z publicznością, że czuliśmy się z nią jak przy kawiarnianym stoliku.

Jest w tym też zasługa kochanej, niezawodnej sztokholmskiej publiczności, tak żywo reagującej na wszystkie niuanse w tekście, wyłapującej bezbłędnie niedopowiedzenia i aluzje – że aktorowi na scenie serce rośnie!


Fot. Katarzyna Śliwa

Na koniec wielkie brawa, wiwaty i piękny bukiet, który wręczył na scenie nasz „domowy” Banderas. Podziękował od nas Aktorce najpiękniej jak umiał…

***

Pani Katarzyna Żak jest w Polsce niezwykle popularna, znana z ról teatralnych, filmowych i serialowych. Prywatnie jest żoną aktora Cezarego Żaka, z którym ma dwie córki Olę i Zuzię.


Fot. Katarzyna Śliwa

Po spektaklu – rozmowa w garderobie:

Krystyna Stochla: Pani Katarzyno, dziękuję w imieniu publiczności, bawiliśmy się wybornie. Czy to pani pierwszy monodram?

Katarzyna Żak: Tak, pierwszy i wcale nie myślałam, że to zrobię. Mam koleżankę pisarkę, która przez całe życie pisała książki dla młodzieży. I kiedyś, chyba około 40-tki miała takie natchnienie, by napisać duże opowiadanie: „Jak zabić nastolatkę w sobie”. Zwróciła się do mnie z propozycją, żeby zrobić z tego monodram i ja najpierw stanowczo odmówiłam, bo robiłam kiedyś recital i wiem, jakie to jest trudne.

No jeszcze, gdy się jest z muzykami na żywo na scenie i śpiewa się piosenki, które mogą być różnymi formami, to jest trochę łatwiej w tej trudności. Ale monodram? Tu nie ma się za co schować! Nie ma partnera, nie ma scenografii, światła, muzyki – no nie ma nic, tylko ten tekst i zabawa postaciami, które się kreuje.


Fot. Katarzyna Śliwa

Ona jednak miała tak silną potrzebę, by ten tekst – który na scenę jest mocno skrócony – ujrzał światło dzienne, że postanowiła wszystko załatwić i zorganizować, a ja miałam się tylko nauczyć na pamięć i wyjść.

No i tak się stało, ale myślałam, że zrobię to tylko na raz, na jedno przedstawienie. Tymczasem bardzo zaczęła mnie „rajcować” praca z reżyserem Wojciechem Adamczykiem nad korygowaniem tekstu, która trwała ok. 2 tygodni. Najpierw dostosowywanie go do moich możliwości, mojego temperamentu, potem praca nad postaciami, te dialogi, których na początku było za dużo i ja sama myliłam się, co kto powiedział. Wreszcie coś się z tego wykluło i to było w sumie półtora miesiąca intensywnych, rozwijających warsztatów aktorskich. Ta praca nad elementarnymi zadaniami aktorskimi, kiedy zmagałam się z tą całą materią, ze swoimi kompleksami i ograniczeniami, była dla mnie bardzo ważna.


Fot. Katarzyna Śliwa

To nie przyszło łatwo i teraz myślę, że dostałam w pigułce taki prezent od losu, bo dla aktora w każdym wieku jest ważne, by się rozwijać. Szybko znalazły się osoby, które chciały, by dalej to grać i jestem im bardzo wdzięczna. Ja zresztą cały czas nad tym tekstem pracuję i niezwykle pomaga mi w tym publiczność.

Obserwacja reakcji?

Tak, ja się tej publiczności cały czas uczę. Muszę być czujna, gdy zadzwoni komuś telefon – bo i takie rzeczy się zdarzają, czujna gdy publiczność się kręci, dekoncentruje. Ja nigdy takiego teatru nie uprawiałam, zawsze byłam gdzieś na etacie, to była scena, rampa, teatr Stanisławskiego – cztery ściany, temat, zadanie, rola. Monodram to dla mnie coś absolutnie nowego i bardzo się z tego cieszę.


Fot. Katarzyna Śliwa

Który to był spektakl?

No, jakiś 35 lub 36.

Ach tak, to zbliżamy się do 40-ki! Jakie będą jego dalsze losy?

Nie gram go zbyt często, jakieś trzy, cztery razy w miesiącu, bo jestem zajęta innymi sprawami, ale dostałam już wiele propozycji z innych miast w Polsce i w Europie, a także spoza Europy, co mnie bardzo cieszy. No cóż, dopóki będę w formie i będzie zainteresowanie, to będę grać.

Aż do pięćdziesiątki!

A wtedy można będzie zrobić spektakl o hormonalnej terapii zastępczej (śmiech).


Fot. Katarzyna Śliwa

To może jeszcze słów kilka o tych innych sprawach, którymi jest pani zajęta?

Gram w Warszawie w pięciu teatrach, w filmie no i w serialach – w Ranczo, Na Wspólnej i zaczynam zdjęcia do nowego serialu dla Jedynki, tak że pracy mam po pachy.

To w głowie, a co w sercu, co ci serce pani, zaspokoi?

Serce – zawsze troska o dzieci. Mam dwie córki i one są dla mnie najważniejsze. Jedna z nich tu ze mną przyjechała i pracowała jako akustyk. Zna angielski, więc bez trudu porozumiała się ze szwedzką obsługą przedstawienia, która przecież nie zna polskiego.


Fot. Katarzyna Śliwa

Czego więc życzyć zapracowanej „Czterdziestce”?

Zdrowia. Jak jest zdrowie, to można w życiu wiele zrobić. Choroba zabiera energię, rozprasza uwagę i wszystko inne schodzi na drugi plan.

Zatem zdrowia życzę i jak najdłużej świetnej zawodowej formy. Dziękuję za rozmowę.

***

Tej rozmowie przysłuchiwały się Joanna Janasz i Elżbieta Jakubicka, czyli PolArt.

Krystyna Stochla: Gratuluję wyboru! Nie po raz pierwszy okazało się, że trzeba zorganizować dodatkowe przedstawienie i za każdym razem sala wypełniona „po brzegi”.

Joanna Janasz: Miałyśmy taką ideę, żeby raz w roku, właśnie na Dzień Kobiet, zaprosić panie na sztukę, w której „kobieta mówi o kobietach i dla kobiet”. Oczywiście to przedstawienie jest pomyślane również dla panów, bo może z niego – o ile to możliwe – dowiedzą się jak myślą panie.

Założenie nader optymistyczne…

JJ: No tak, wszystko tu na scenie śmieszy, ale trochę naszej rzeczywistości też w tym jest.

Elżbieta Jakubicka: Jeśli nam się uda, będziemy tę tradycję kontynuować, a wiemy że takie przedstawienia w Polsce powstają. Właśnie dzisiaj w Warszawie miał premierę spektakl o podobnej tematyce.


Fot. Katarzyna Śliwa

JJ: Wiemy też, że wiele pań w ten „teatralny” wieczór spotyka się bez swoich „połówek”, by mieć właśnie taki babski wieczór i myślimy, że to jest fajne. Chodzi nam oto, by raz w roku zaprezentować tego typu przedstawienie, tzn. jeden aktor i właściwie bez dekoracji, za to z niższą ceną biletów.

Czy to znaczy, że rezygnujecie z zapraszania „dużego” teatru?

JJ: Nic podobnego, nadal będziemy nad tym pracować, chociaż to dużo trudniejsze i uciążliwe.

EJ: I zawsze, bez względu na to, czy będzie to duża grupa artystów, czy przedstawienie jednoosobowe – przyjadą ci najlepsi i znani Aktorzy.

Dziękujemy więc my – widzowie – i czekamy na kolejne teatralne wieczory.
 

Krystyna Stochla
Foto: Katarzyna Śliwa
PoloniaInfo (2011.03.19)



 






Firma sprzątająca poszukuje pracowników (Täby)
Firma sprzątająca poszukuje pracownika (Ekero )
Praca biurowa Skogås (Skogås)
Pracownik na zastępstwo (Ekerö)
Praca w rolnictwie (Höllviken)
Poszukiwani samodzielni stolarze (Stockholm)
Sprzatanie Stockholm (Älvsjö)
Praca sprzątanie (Segeltorp )
Więcej





Fiskbullar czyli szwedzkie rybne klopsiki.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kościół świętego Görana.
Agnes na szwedzkiej ziemi
„Bezpieczna Szwecja” – kolejna część.
Agnes na szwedzkiej ziemi
25 lat Chorus Polonicus Gotheborgensis
Smaki życia na obczyźnie
Wielojęzycznośc czterolatki - podsumowanie
Polska Mama Za Granicą
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji


Odwiedza nas 13 gości
oraz 2 użytkowników.


Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony