|
 |
Odwiedzin |
38625282 |
 |
 |
Dziś |
126 |
 |
|
Sobota 15 lutego 2025 |
 |

 |
|
 |
|
Kartki z prywatnego archiwum |
|
 |
|
 |
|
Tekst: Urszula Dembińska-Nowakowska
| Jedność 1/2009
|

Adam Wycichowski z lewej i Radek Nowakowski
podczas uroczystości przekazania
dokumentów w Sztokholmie, fot. Michał Dzieciaszek,
poloniainfo.se, Sztokholm.
Było ich dwóch, choć tak naprawdę ich historia jest wypadkową czasów ich pokolenia. Koledzy z jednego roku architektury Politechniki Szczecińskiej. Potem zaangażowali się, w działalność opozycyjną. Ponownie spotkali się w obozie internowania i później na emigracji. Teraz dokumenty z tamtych czasów, grypsy, podziemne wydawnictwa, dokumenty finansowe przekazali szczecińskiemu
oddziałowi Instytutu Pamięci Narodowej. To zbiór, który jest niezwykłym świadectwem naszej najnowszej historii.
Radzimierz /Radek/ Nowakowski i Adam
Wycichowski, dzisiaj mieszkają w Sztokholmie.
Wyemigrowali wraz z rodzinami w czasie
stanu wojennego, dostając bilety w jedną
stronę. W tamtym systemie nie było dla nich
ani miejsca, ani pracy. Adam Wycichowski
w sierpniu 1982 roku, Radek Nowakowski w
lipcu 1983.
- Od roku 1977 pracowałem w Biurze Studiów
i Projektów Służby Zdrowia - opowiada
Adam Wycichowski. W 1980 byłem członkiem
zakładowego komitetu strajkowego
Solidarności i z tej racji jeździłem do stoczni.
Byłem świadkiem tworzenia się porozumień
sierpniowych. Sądzę, że SB miała mnie
od dawna na celowniku. Nie kryłem swoich
poglądów, publikowałem polityczne rysunki
satyryczne, kolportowałem bibułę.
Dla Radka czynna działalność opozycyjna
rozpoczęła się w 1977 roku, kiedy zbierał
podpisy pod listem w sprawie obrony robotników.
Wtedy to też, dzięki Annie Żórawskiej,
siostrze żony Adama zaistniał w Szczecinie
KOR. Potem był Ruch Obrony Praw
Człowieka i Obywatela i punkt kontaktowy
na ulicy Obrońców Stalingradu działający na
podstawie podpisanej przez Polskę deklaracji
helsińskiej. Tam pomoc i radę dostawali
ludzie pokrzywdzeni przez władze. Nie byłem
na liście członków tej organizacji -mówi
Radek Nowakowski, ale pomagałem na tyle,
na ile byłem potrzebny. Uważałem, że nawet
bywanie w tym miejscu jest ważne, bo ludzie
dostawali sygnał, że można coś zmienić, coś
zrobić. Poza tym rozprowadzałem literaturę,
broszury i wydawnictwa niezależne.

Wielkanoc w Wierzchowie, od lewej: Janusz
Buczek, Stanisław Wądołowski, Marian Jurczyk,
Wojtek Rudnicki, Henryk Grecki /zasłonięty/, Marek Lahowicz /odwrócony plecami/,
na pryczy Radek Nowakowski, fot. Wojciech
Klukowski.
To był okres rozwoju działalności niepodległościowej
która w efekcie doprowadziła
do strajków sierpniowych i powstania Solidarności.
Radek Nowakowski organizował
wtedy strajk solidarnościowy w biurze Konserwacji
Zabytków gdzie pracował. W lutym
1981 roku został oddelegowany do działu
informacji Zarządu Regionu i był jednym z
redaktorów biuletynu związku. Adam Wycichowski
został generalnym projektantem nowego
szpitala w Szczecinie-Zdrojach.
Radek Nowakowski został internowany
13 grudnia 1981 roku. Zabrano go z domu o
drugiej w nocy i przewieziono do aresztu na
ulicy Małopolskiej. Miałem czas tylko na to
aby się ubrać - opowiada, potem był areszt, a
następnie więzienie w Goleniowie o zaostrzonym
rygorze. Nie pamiętam kiedy nas przewieziono,
straciłem wtedy poczucie czasu.
Może tam, albo jeszcze w areszcie wręczono
nam decyzję o internowaniu. Potem była deklaracja
lojalności zwana przez nas zajawką.
Jej tekst deklarował poddaństwo WRONIE
i wyrzeczenie się działań konspiracyjnych i
niezgodnych z prawem. Po podpisaniu mieliśmy
być zwolnieni. Mnie taki dokument podsunął
SB-bek w czasie pierwszej rozmowy w
Wierzchowie w lutym 1982. Tak jak większość
moich kolegów konsekwentnie odmawiałem.
Uważaliśmy, że to ówczesna władza działa
niezgodnie z prawem, więc deklaracja pozbawiona
jest sensu.

Szkic celi w Wierzchowie wykonany na emigracji,
rys. Adam Wycichowski.
Adama Wycichowskiego aresztowano
kilka dni później. Przed świętami - wspomina
- SB odwiedziło mnie w pracy i po krótkiej
rewizji zostałem zatrzymany i przewieziony
do aresztu. Najpierw izolatka, potem cela grupowa
z kryminalistami. Podczas przesłuchania
ppor. Adam Cholewa przedstawił mi do
wyboru: imieniny i gwiazdka z rodziną albo
Goleniów. Warunkiem miało być podpisanie
zobowiązania o nie działaniu przeciwko interesom
PRL. Odmówiłem i wigilię spędziłem
w celi z Ryszardem Bogaczem z prezydium
Komisji Krajowej i Franciszkiem Makarewiczem,
dyrektorem PŻM.
W styczniu 1982 r. opozycjonistów przewieziono
do obozu internowania w Wierzchowie.
Było nas około 80-ciu - mówi Radek
Nowakowski. W każdej celi 7 lub 8 osób. Spaliśmy
na piętrowych pryczach i staraliśmy się
zrobić wszystko aby przetrwać ten czas. Wielu
tworzyło pamiętniki czy też sprawozdania.
Pisaliśmy na sklejanych w długie listy bibułkach
papierosowych. Chcieliśmy poinformować
o tym co się zdarzyło, ilu nas aktualnie
jest, jak nam się żyje - dodaje Adam Wycichowski.
Bohaterką jest moja żona, która raz
w miesiącu, podczas widzeń odbierała grypsy
i udostępniała je prasie podziemnej.
Z zewnątrz więźniowie otrzymywali wydawnictwa
podziemne. Jeden z nich przemycił
aparat fotograficzny, inny radio i dzięki
temu mieli informacje o tym co dzieje się za
kratami. Każdy 13 dzień miesiąca był okazją
do protestu przeciwko stanowi wojennemu.
Jednak 13 luty był dramatyczny. Strażnicy
uważając, że internowani kpią sobie z nich,
urządzili im swoistą „ścieżkę zdrowia”. Niektórych
pobito bardzo ciężko. Radek Nowakowski
został zwolniony w lipcu 1982
roku, początkowo dostał przepustkę na czas
leczenia, a potem z powodu szpitala decyzję
o zwolnieniu z internowania. Adam Wycichowski
wyszedł miesiąc wcześniej.

Adam Wycichowski po wyjściu z internowania
z żoną Marią, zbiory prywatne.
- W Wierzchowie chorowałem i Czerwony
Krzyż dwukrotnie apelował o moje
zwolnienie - wspomina. Odpowiedzią było
oświadczenie SB, a dokładnie Adama Cholewy,
że będę siedział najdłużej ze wszystkich,
dłużej od Jurczyka, a jak już będę na
wolności to stracę pracę, mieszkanie, że nie
mam przyszłości w kraju. Leczenie w szpitalu
umożliwiono mi dopiero w czerwcu. Zostałem
zwolniony, bo moja żona przygotowała
naszą emigrację. Wyjechaliśmy w sierpniu
1982. Pod koniec tego roku skontaktowało
się ze mną Solidaritet Norge-Polen z propozycją
finansowania pracy na rzecz opozycji w
Polsce i tak rozpoczęła się czteroletnia działalność
konspiracyjna. Prowadziłem „buchalterię”,
przemyciliśmy do kraju, głównie
regionu szczecińskiego dziesiątki przesyłek
z materiałami poligraficznymi, w tym kilka
powielaczy, materiałami biurowymi, fotograficznymi,
elektroniką. W akcjach brało udział
kilka osób. Po przyjeździe do Szwecji aktywnie
włączył się w to również Radek.
Radek Nowakowski po zwolnieniu z
Wierzchowa nie mógł znaleźć pracy, dorabiał
czasem dzięki pomocy i zleceniom profesora
Stanisława Latoura. W konsekwencji idea o
emigracji stała się w lipcu 1983 roku faktem.
Już w ośrodku dla emigrantów w Oxelösund
z inicjatywy Radka a także Sławomira Dziennika
i Franciszka Ludwikowa, solidarnościowych
emigrantów powstała Solidarność
Szwecja – Polska w oparciu o szwedzki Związek
Metal i Transport. Zbierano pieniądze
na działalność w kraju i pomoc dla rodzin
represjonowanych. Temu służyła np. akcja
pod hasłem „ Zaproponuj swojemu Klubowi
Związkowemu adopcję więźnia politycznego
w Polsce” skierowana do szwedzkich
związkowców. Do tego propagowano wiedzę
o prawdziwej sytuacji w Polsce i działaniach
podziemia.

Gryps Radka Nowakowskiego
- Mieliśmy dobry kontakt zarówno z Biurem
Solidarności w Sztokholmie jak i brukselskim
birem koordynacyjnym - mówi Radek
Nowakowski. Współpracowaliśmy z „International
Centre - Voice of Solidarity” - przedstawicielstwem
„S” na Wyspach Brytyjskich
i jego szefem Markiem Garzteckim. Moja i
Adama współpraca z biurem w Sztokholmie,
którym kierował Marek Michalski była wręcz
idealna. Dostarczaliśmy im bibułę z Polski, a
oni sponsorowali w części naszą działalność
oraz pomagali w rozwiązywaniu problemów
technicznych kolegów z kraju. Myślę tu głównie
o redakcji szczecińskiego podziemnego
pisma „Obraz”. Pośredniczyliśmy także w
kontakcie i przy organizacji podpisania umowy
o współpracy pomiędzy francuską Force
Ouvriere a Solidarnością Pomorza Zachodniego.
Ważne było także gromadzenie prasy
i wydawnictw podziemnych przysyłanych z
Polski. Te dokumenty otrzymywałem za pomocą
kurierów, pracowników linii promowych.
Przesyłki nadawane były na poczcie w
Ystad i co ciekawe, każda koperta przychodziła
rozerwana.
Przez sześć lat udało się zgromadzić wyjątkowe
archiwum, które teraz uzupełnione
o grypsy i dokumenty osobiste jest unikatowym
zapisem czasów podziemia. Wydawnictwa
„Nowej”, kasety filmowe i magnetofonowe,
plakaty, afisze zostały przekazane IPNowi
dzięki pomocy i pośrednictwu Piotra
Mynca, także architekta, przyjaciela jeszcze z
czasów opozycyjnych, który wtedy redagował
„Obraz” i przyjmował materiały ze Szwecji.
- To niezwykły zbiór – mówi dr Sebastian
Ligarski ze szczecińskiego IPN-u. Interesujące
są bardzo dokładne rozliczenia pomocy
finansowej, z tego co kupili. To jest ważne
ponieważ w środowisku solidarnościowym
pokutuje mit, że pieniądze na pomoc zostały
zagarnięte albo przeznaczone na coś innego
a tu mamy dowód, że nie. Poza tym zdjęcia
i filmy, opisany system komunikacji w Szwecji
oraz listę urządzeń wysłanych do kraju.
Są to informacje szyfrowane, by nie dekonspirować
ludzi, bo opozycja w Szwecji była
dokładnie infiltrowana. - Te dokumenty są
podstawą do stworzenia monografii na temat
Wierzchowa - dodaje dyrektor oddziału IPN
dr Marcin Stefaniak, oraz historii komitetu
Polska-Szwecja.

Spotkanie w Sztokholmie, przy stole prezydialnym
Sebastian Ligarski, za nim Marcin Stefaniak
i dalej konsul Radomir Wojciechowski, fot. Michał Dzieciaszek, poloniainfo.se, Sztokholm.
Kartki z niezwykłego archiwum, tworzone
przez ludzi, którzy chcieli być tylko i
aż tylko wolni za co zapłacili wysoką cenę,
własnego zdrowia, więzienia, potem emigracji,
dziś mówią nam o tym co było jeszcze tak
niedawno.
Adam Wycichowski podsumowując zauważa
- że w końcowym rozrachunku SB, w
tym ppor. Adam Cholewa, dzisiaj zapewne
pułkownik? nie powinno mieć satysfakcji z
wysłania nas na banicję. Zrobiłem na rzecz
opozycji więcej dzięki wyjazdowi, niż gdybym
został w kraju. Zemsta SB polegająca na
złamaniu mojego startu zawodowego też nie
powinna dać im satysfakcji. Miałem szczęście
związać się od początku z Berg Arkitektkontor,
przyczyniłem się do wygrania konkursu
na Stockholm Globe Arena, uzyskałem status
niejako eksperta od projektowania obiektów
sportowych, jestem autorem wielu projektów,
które wygrywały konkursy i były realizowane,
jak rozbudowa Archiwum Miejskiego
w Sztokholmie. Obecnie, jestem jednym z
głównych projektantów Narodowego Stadionu
Piłkarskiego w Sztokholmie. Będzie to w
momencie realizacji w roku 2012 pierwszy w
Europie stadion nowej generacji.
|
 Urszula Dembińska-Nowakowska Jedność 1/2009
|
Link:
Miesięcznik Jedność
Gryps Adama Wycichowskiego:
13 lutego. Pisane w sobotę o 21.30.
Nie mogę utrzymać rapidografu ze zdenerwowania.
Znowu było pałowanie i to
na większą skalę jak dotychczas. Muszę
po kolei wszystko opisać. Od wczoraj jest
tu ostry dyżur. Szykowali się na dzisiejszą
rocznicę. Obchodziliśmy wczoraj wigilię,
piękna uroczystość. Opiszę ją innym razem.
Był całkowity spokój do dzisiaj, do godziny
18.00. Zupełnie bez powodu rozciągnięto
na korytarzu węże z wodą. Myśleliśmy naiwnie,
że są to neutralne dźwięki, czynności
np. porządkowe. No i nagle zaczęło się.
Prawdopodobnie wyciągnięto kogoś z celi,
naprzeciwko zaczęła się bijatyka aż chodziły
nasze drzwi. Były wyraźne uderzenia
pałami i okrzyki bólu. Straszne są te dźwięki.
Byliśmy bezradni, oddzieleni stalowymi
drzwiami. To co mogliśmy zrobić to tylko
kopać w drzwi. Otworzyliśmy okno, żeby
dowiedzieć się, co się dzieje. Usłyszałem podejrzane
hałasy, również bijatyka, dźwięk
tłuczonego szkła. To obok celi zaczęło się
uciszać. Dochodzące do nas dźwięki świadczyły
o przenoszeniu niektórych internowanych
czy nawet całych cel na blok nr 5.
Gryps Radka Nowakowskiego:

|
|
|
|





|
|
 | Odwiedza nas 10 gości oraz 0 użytkowników. |
|




|