Odwiedzin 37808686
Dziś 1055
Sobota 27 kwietnia 2024

 
 

Niesłychana energia - rozmowy z członkami zespołu Piastowie

 
 

Rozmawiała: Dana Platter
Foto: Michał Dzieciaszek

2008.12.06
 


Próba "Piastów" w jednej ze sztokholmskich szkół

Zamieniłam też parę słów z kilkoma członkami zespołu. Na początek jedna z weteranek – Elżbieta Myhrén.

Dana Platter: Powiedz mi Elżbieta, tańczysz najdłużej w „Piastach”, prawda? Od kiedy?

Elżbieta Myhrén: Tak, chyba najdłużej - trzydzieści cztery lata.

A jak to się zaczęło?

Ja zawsze tańczyłam. Kiedyś w telewizji szwedzkiej był jakiś program i przeczytałam tekst – polski zespół „Orlik”. Pomyślałam, aha, to jest tu jakiś polski zespół. Ale nie trafiłam do nich. Otwarłam książkę telefoniczną i znalazłam „Piastów”. Mnie było wszystko jedno, jaka to będzie grupa, po prostu chciałam tańczyć. Zadzwoniłam, porozmawiałam i przyszłyśmy obie z Grażyną (moją siostrą) na próbę. Zostałam i jestem do tej pory.


Elżbieta Myhrén

Tańczysz już tak długo, więc masz jakieś doświadczenia. Powiedz mi, co Ci uczestnictwo w „Piastach” przez ten cały okres czasu dało? Jakbyś podsumowała ten okres?

Wszystko mi dało. Wszystko, co jest potrzebne człowiekowi do życia: radość, energię, kontakty i bliskość z Polską. Dużo przyjaciół i znajomości. Dużo przeżyć. Ogólnie mówiąc – energię do życia! Nauczyłam się też dużo o folklorze.

Energię do życia – no to jest bardzo ważne. No i masz też świetną kondycję!

To też.

Czy pracowałaś równocześnie zawodowo?

Oczywiście. Pracowałam w biurze i nie miałam problemu łączenia pracy z próbami.

A jak wyjeżdżałaś na festiwale – nie było problemu?

Nie. Po prostu brałam wolne. To była kwestia dobrego planowania.


Elżbieta w tańcu podczas koncertu jubileuszowego

Czyli według Ciebie jest to znakomity sposób na życie?

Absolutnie tak. Polecam każdemu. Przeżycia na scenie są zupełnie innego rodzaju niż np. chodzenie na gimnastykę. To jest zupełnie inne życie.

A jak odbierasz publiczność? Czy czujesz za każdym razem czy jest zaangażowana czy obojętna?

Oczywiście, to się czuje. Czasem publiczność jest delikatna, nie bardzo wie czy już można klaskać czy nie. Na ogół spotykamy się z bardzo dobrym przyjęciem.

A stroje – czy uważasz, że są ciężkie?

O, bardzo ciężkie. Łowicki np. waży do dwunastu kilo łącznie z butami. Same korale ważą z pół kilo. Inaczej się tańczy w stroju do ćwiczeń, a inaczej w pełnym rynsztunku. Strój zobowiązuje. Musimy się też szybko przebierać, a to nie jest proste jak ma się zdjąć kilka warstw, a potem kilka nałożyć. I zasznurować długie buty.



A jak długo masz zamiar jeszcze tańczyć, Ela?

Dopóki mi starczy sił. Do upadłego.

No to życzę Ci żebyś tańczyła jeszcze długo.

Dziękuję.

***

Dwa pokolenia tańczą równocześnie w „Piastach”: mama Elżbieta Bujak i córka Magdalena.

Dana Platter: Kiedy zaczęłyście tańczyć, dziewczyny?

Elżbieta Bujak: W 1990. I Magda razem ze mną. Ona zaczęła w maluchach, a ja w „dużych”. Nie mogłam wcześniej tańczyć, ponieważ miałam tak straszną pracę, że musiałam zostawać po godzinach i nie miałam czasu. Pracowałam jako konstruktor budowlany. Potem firma zbankrutowała i mogłam zacząć tańczyć.


Dwa pokolenia w "Piastach": Elżbieta i Magdalena Bujak

Ela, przeraziłaś mnie tym, że teraz na koncercie tańczyłaś w gorączce. Rozumiem, że się poświęciłaś i nie chcę ci już mówić, czym to może grozić. Brałaś udział w każdym tańcu, czy tak?

EB: Tak. Oprócz dwóch.

Powiedz mi skąd wzięłaś siłę, żeby tańczyć w takim stanie?

EB: Stałam przed każdym tańcem i mówiłam sobie: Muszę to przejść. Chociaż serce mi waliło jak młotem. Oddychałam głęboko i w przerwach piłam wodę. Nadal jeszcze biorę antybiotyki.

Widziałam, jaka byłaś czerwona i mokra. A co by się stało jakbyś nie tańczyła?

EB: Cała choreografia by padła. Tańczyłam w pierwszej parze i cały układ by się rozleciał.



Rozumiem więc, że żeby tańczyć trzeba mieć żelazne zdrowie bo nawet w chorobie trzeba być w formie.

EB: No tak. W Rzeszowie tańczyłam ze złamaną ręką w gipsie. Dziewczyny sznurowały mi buty, wiązały mi wstążki, czesały mnie. Ostatnim tańcem był krakowiak, po którym zrobiliśmy głęboki ukłon i chłopak, który stał blisko mnie dostał gipsem w głowę. Niestety. Ale kiedy tańczę to zapominam o chorobie. Czuję wtedy, że żyję.

Masz z tego „kick”. To, widzę, działa jak narkotyk!

EB: Oj tak!

A ty, Magda, jesteś tu urodzona, prawda?

Magdalena Bujak: Tak. Mam dwadzieścia siedem lat. Do zespołu wciągnęła mnie mama. Były tam już koleżanki, które znałam z harcerstwa.

A jak reagują Twoi szwedzcy rówieśnicy i znajomi na Twoje nietypowe hobby?

MB: Z początku nie przyznawałam się do tego, że tańczę w polskim zespole. Wstydziłam się.


Ela i Magda (pierwsze z lewej) podczas jubileuszowego koncertu

A czego się wstydziłaś?

MB: No bo tańce folklorystyczne nie mają wysokiej marki wśród młodzieży. Pop music, hip hop – to co innego. Kiedyś musiałam jechać w stroju ludowym tunnelbaną, myślałam, że się pod ziemię zapadnę. Mama gdzieś daleko zaparkowała samochód i powiedziałam, że musi po mnie przyjechać samochodem, bo w tym stroju nie zrobię kroku.

Jaka była konkretna reakcja Twoich szwedzkich koleżanek na to, że tańczysz polskie tańce ludowe?

MB: Polskie tańce? A co to jest? Jak to wygląda? Czy to jak w szwedzkich, że chodzi się tylko dookoła? No to ja im mówiłam: Nie możecie sobie nawet wyobrazić jakie to jest fajne.

Czy zainteresowałaś swoje koleżanki? Przyszły na przedstawienie?

MB: Tak. Mówiły, że to jest coś innego. Trochę się śmiały ze strojów wielkopolskich, ale w sumie podobało im się. Chwaliły nas, Polaków, że tak podtrzymujemy swoją kulturę.

A jakie masz wrażenia z festiwalu w Rzeszowie? (co 3 lata w Rzeszowie odbywa się Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych – przyp. red.)

MB: Świetnie było. Tyle młodzieży tańczy, jest tak fajnie razem, poznałam tylu fajnych ludzi. Potem się jeździ po całym świecie, odwiedza znajomych.



A co robisz zawodowo?

MB: Skończyłam Marknadshögskolan (wyższą szkołę marketingu). Pracuję jako „säljare” (handlowiec).

Będziesz dalej tańczyć?

MB: Oczywiście!

Ela, ty dostałaś medal, prawda? Co czułaś wtedy?

EB: Byłam zaszokowana. Nie przypuszczałam, że dostanę. Byłam naprawdę poruszona.

Jak długo jeszcze chcesz tańczyć?

EB: Ja zaczęłam grozić wszystkim, że jeszcze o lasce będę tańczyć!

***

Rozmawiam teraz (po szwedzku) ze Szwedem, Stefanem Cronertem, który tańczy w zespole:

Dana Platter: Stefan, powiedz mi, czy masz jakieś więzy z Polską? Jednego z rodziców, babcię albo dziadka?

Stefan Cronert: Nie, nikogo.


Stefan Cronert

A jak to stało, że wstąpiłeś do zespołu?

Koleżanka z pracy, Linda, mnie namówiła. Linda ma mamę Polkę i ojca Szweda. Poszedłem z nią na próbę i tak mi się spodobało, że postanowiłem sam spróbować. Uważam, że taniec jest bardzo dobrą formą ruchu, a trzeba przecież dbać o kondycję. Poza tym, to jest strasznie fajne, nie rozumiem, że więcej Polaków się nie przyłącza.

Czy byłeś może w Polsce albo widziałeś gdzieś polski folklor?

Nie, przed wstąpieniem do „Piastów” nie byłem nigdy w Polsce i nigdy przedtem nie tańczyłem.

W jakim jesteś wieku, Stefan, i co robisz zawodowo?

Mam trzydzieści cztery lata i pracuję jako IT-konsultant.

A jak długo tańczysz w „Piastach”?

Rok. Byłem też na festiwalu w Rzeszowie.

Jak Ci się tam podobało?

Bardzo. To jest fantastyczne, poznałem wiele osób, nowych koleżanek i kolegów, ludzi w różnym wieku i różnego pochodzenia.



Czy powiedziałeś swoim szwedzkim kolegom, że tańczysz w polskim zespole?

Tak. Uważali, że to trochę dziwne.

A próbowałeś namówić którego?

Próbowałem. Nie dało się.

Rozumiem. Jesteś jedyny i oryginalny. Czy tańczysz wszystkie tańce, czy tylko niektóre?

Prawie wszystkie: beskidzkie, kaszubskie, wielkopolskie, nowosądeckie, rzeszowskie, cieszyńskie, krakowiaka.

Czy masz zamiar kontynuować?

Jak najbardziej. Chcę pojechać na następny festiwal do Rzeszowa.

Świetnie! Życzę sukcesów i dziękuję za rozmowę.

***

Następny mój rozmówca to Marcin Kopka.

Dana Platter: Słyszałam, że zgłosił się Pan po koncercie. Chce Pan tańczyć. A dlaczego?

Marcin Kopka: Tak, zgadza się. Chcę to robić, ponieważ w tańcu jest niesłychana energia i pięknie to wygląda. Uważam, że to jest inny rodzaj tańca i bardzo atrakcyjny.


Marcin Kopka

Czy pierwszy raz Pan widział „Piastów” właśnie na koncercie jubileuszowym?

Tak, pierwszy raz, ale znam się z paroma ludźmi z zespołu i byłem na kilku próbach jako widz.

A co Pan robi na co dzień?

W tym momencie zajmuję się fotografią. Pracuję w Instytucie Filmowym jako konserwator fotograficzny. Za parę lat mam zamiar wrócić do Polski. Jestem z Warszawy.

No to życzę powodzenia na scenie i w życiu.
 

Rozmawiała: Dana Platter
Foto: Michał Dzieciaszek
PoloniaInfo (2008.12.06)




Artykuły w temacie

  Piastowie - 35 lat!
     Jubileusz "Piastów" - to już 35 lat!
     Za mało mężczyzn - wywiad z Grażyną Piątek
 






Dekarz/Blacharz/Takläggare/Pappläggare (Stockholm)
Pomoc w ogrodzie Vallentuna (Vallentuna)
Dam pracę Pracownik budowlany Karlstad Varmland (Hammarö)
PRACA. (Stokholm)
Dam prace sprzątanie (Stockholm)
Dam prace firmie sprzątającej (Stockholm)
Tłumaczenie (Sztokholm)
Praca dla doświadczonego stolarza (Sztokholm)
Więcej





Wielkanocna wyprawa do wschodniej Albanii.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 13 gości
oraz 0 użytkowników.


Dzis palạ koran w Skärholmen
nie uczciwi pracodawcy
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony