Odwiedzin 37808237
Dziś 606
Sobota 27 kwietnia 2024

 
 

Zderzenie duszy szwedzkiej z duszą polską - rozmowa z Danielem Światłym

 
 

Rozmawiała: Magdalena Hulu Mazurska
Foto: Michał Dzieciaszek, Magdalena Hulu Mazurska

2008.12.02
 


Daniel Światły. Fot. Magdalena Hulu Mazurska.

Daniel Światły, ur. 14.01.1975. Z urodzenia Krakus, z wyboru globtroter. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi oraz Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy.

Reżyser - dokumentalista, autor filmów pokazywanych w wielu krajach i nagradzanych na festiwalach. Podróżnik, poszukiwacz przygód, zwariowany ojciec. Rozkochany w zwykłych ludziach, których losy są głównym obiektem jego zainteresowań.

Aktualnie rozpoczął pracę nad filmem o życiu w mieście widzianym z perspektywy ludzi będących na samym dole drabiny społecznej (złomiarzy, meneli, bezdomnych, dworcowych dziwek). Ich życie, mimo smutnych okoliczności, okazuje się pełne absurdu, wesołe i poetyckie.

Pojawił się w moim życiu w najbanalniejszy z banalnych sposobów. Przez Internet. W jeden z zamglonych, szwedzkich wieczorów, udało mi się odnaleźć stronę z tekstami, dziwnymi, zaskakującymi opowiadaniami. Wtedy właśnie poczułam, że chcę z autorem tej strony nawiązać kontakt. Rok był 2005, a mi nie śniło się, jak to może się skończyć (a sny miewam pełne fantazji i nieoczekiwanych wypadków).

Po trzech latach siedzi tutaj, za oddzielającą mnie od rzeczywistości szafą pełną książek, i odpowiada na moje pytania.

Magdalena Hulu Mazurska: Dlaczego przyjechałeś do Szwecji, jesteś w dość mało popularnym turystycznie miejscu, w Värmland?

Daniel Światły: No tak, korespondujemy przecież od 2005 roku... Jakaż wytrwałość.

Sam się zdziwiłem tym, że ta korespondencja trwa od tamtego czasu. Najbardziej jest to związane z adopcją Waszego syna, Kamila. Po przeczytaniu Twojego artykułu w PoloniaInfo i usłyszeniu Twoich opowieści, zacząłem się zastanawiać, czy udałoby się spojrzeć na ten temat z innej perspektywy, z perspektywy filmowej. To przebieg tej sprawy mnie przyciągnął, po prostu przyjechałem zobaczyć jak to wygląda.

Cóż, może nie tyle korespondecja z Danielem, co adopcja Kamila wymagała dużo wytrwałości. Kamil przyjeżdżał do nas na wakacje, przez pięć lat, na codzień mieszkał w domu dziecka w Polsce. Gdy miał dziesięć lat, zapytał, czy mógłby mieszkać z nami. I wtedy rozpoczęliśmy całą, potwornie trudną procedurę adopcyjną. Od roku Kamil mieszka z naszą rodziną, czyli mną, moim mężęm Erikiem, rodowitym Szwedem i trójką nastoletnich dzieci Erika. Mamy już więc czwórkę dzieci.



No ale zaraz, zaraz, wypadałoby się dowiedzieć, co ten nasz gość planuje, jakim jest człowiekiem, żeby nie było jakiejś wpadki...

Dobrze, zanim przejdziemy do tematu filmu, który chcesz stworzyć tutaj, porozmawiajmy o sprawach trochę bardziej ogólnych. Wiem, że na codzień mieszkasz za granicą?

Tak, mieszkam w USA.

Jakie są w Twoim mniemaniu różnice między społeczeństwem polskim a innymi nacjami?

Gdy już zacząłem wchodzić w maszynkę życia w innym kraju, zastanawiałem się, jak najprościej zdefiniować dojrzałość społeczeństwa. To samo notuję w USA i tutaj. Zarówno Amerykanin jak i Szwed jest w stanie jechać dwustukonnym Volvo 90 km na godzinę i nie przepychać się na drodze. Mimo tego, że jest niepilnowany. I uważam, że jest to wyznacznik tego, że nam, jako społeczeństwu, jeszcze dużo, dużo brakuje do dojrzałości.

Oczywiście mamy wiele zalet jako naród. Jesteśmy bardziej otwarci, mniej czasu trzeba, żeby Polak zaprosił znajomego do domu. W Polsce drzwi do bloków są pootwierane, nie ma problemu, żeby znaleźć nazwisko, złożyć komuś wizytę, wyciągnąć na drinka czy na Colę, po prostu pogadać. Szwedzi czy Amerykanie mają wyrobioną strukturę, natomiast my jesteśmy dosyć ładni w tym braku porządku, w niezorganizowaniu.

Myślę, że mamy większy talent improwizacyjny, improwizacja jest czasami wręcz naszą metodą na uprawianie sztuki. Z takiej głębokiej improwizacji rodzą się na przykład filmy Wajdy, które oczywiście mają scenariusz i scenopis, pewien ład i porządek, ale jednak aktorzy lubią szukać. Pomysłu na scenę, na dialog, na emocje. Wajda pozwala na to, jako reżyser, i nic nie narzuca, bo a nuż z tej improwizacji wyjdzie coś dobrego. I my w życiu też tacy jesteśmy. Ta improwizacja wychodzi nam dobrze albo źle, ale nie możemy powiedzieć jako naród, że mamy jakiś pomysł. Improwizujemy i to powoduje oczywiście boleśniejsze klęski, ale też ciekawsze emocje i sukcesy.

Co Cię najbardziej zaskoczyło na szwedzkiej prowincji?

Zaskoczyło mnie to, że państwo, które ma opinię bardzo socjalistycznego i antyamerykańskiego, wygląda jak Ameryka. Zaskoczyły mnie te stare amerykańskie samochody na ulicach. Z triumfem po dwóch dniach zakończyłem poszukiwanie prezentów dla dzieci, bo nie można dostać czapeczki z łosiem, który jest symbolem narodowym, natomiast wszędzie są zabawki amerykańskie.


Wszechobecne na szwedzkiej prowincji samochody amerykańskie. Fot. Michał Dzieciaszek.

Dzisiaj udało mi się złowić zabawki szwedzkie i bardzo mi to odpowiada. Nie wiem czy my sami nie strzelamy do siebie w potępianiu wszystkiego, co nam się wydaje niebezpieczne, bo zbyt indywidualne, żebyśmy mogli to zrozumieć, więc na wszelki wypadek potępiamy. Bo ogólnie mamy modę na potępianie, tak jak na Iphone i inne rzeczy.

Nad czym pracujesz tutaj, w Sunne?

Przyjechałem tutaj na dokumentację do filmu, wącham, czy z tego będzie temat czy nie będzie. A jeśli będzie, to w którą stronę pójść.

Jeśli ten film powstanie, chciałbym, aby w jakis sposób go wpisać w niebywale dostojną i spokojną przyrodę tych okolic, w rytm polowań, które się tutaj odbywają, w taką lakoniczność szwedzkiego sposobu porozumiewania się, komunikacji międzyludzkiej. To wszystko miałoby być opowiedziane poprzez historię młodego człowieka, który z dosyć nieciekawego życia w jednym kraju wpada w trudną dla siebie sytuację w kraju nowym. W Szwecji znajduje dom, który chce go przygarnąć, dać mu szansę. W tym domu, w tej kulturze, wśród tych polowań i takiego kodu polowań na łosia z dziada pradziada, będzie miał szansę stać się mężczyzną.

Przypatruję się, czy jest szansa, żeby to co sobie wymyśliłem, zaistniało. Zaistniało w kinie, w którym to, że zaczyna padać deszcz, kropla pada po kropli, przygniata owady na liściach, potem zmienia się w ulewę, a jeszcze potem w mgłę, jest równie ważnym elementem dramaturgicznym jak słowa między ludźmi. Gdy rozmyślam o tym, to widzę obrazy z filmu „Łowca jeleni”, słowa też nie są tam na pierwszym miejscu, ale ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie. I tak siedząc w lesie z Erikiem, Twoim mężem, słysząc jego oddech z boku i podpatrując teleobiektywem sarnę, czuję inspirację i ogromnie przeżywam te obrazy.


Kamil przymierza się do polowania. Fot. Magdalena Hulu Mazurska.

Fascynuje mnie relacja Szweda, przeciętnego człowieka, który ma dom, samochód, pracę, jak wszyscy inni, i jego przybranego syna, który jako jedyny z całej rodziny wykazuje ochotę, żeby tradycję rodzinną, tradycję polowań kultywować. Widzę w tym coś ciekawego, z jaką ochotą młody chłopiec uczy się strzelać, widzę, jak chętnie się wybiera do lasu, ten zew przyrody go wzywa. I myślę, że jeżeli będę w stanie zrobić to tak, aby ten film nie był nudny, to on powstanie.

Jaka jest Twoja wizja filmu dokumentalnego?

Na pewno ten film będzie się róznił od takiego modelu, gdzie przyjeżdża ekipa, depcze klomby przed domem, dusi kury i wyrzuca szczekającego psa na zewnątrz, bo nagrywa dźwięki, a ma mało czasu. A potem albo nałożą kwadraciki na twarze albo nie.

Bracia Lumiere wymyślili kino, aby fotografować rzeczywistość. Ta troska o rzeczywistość, która im przyświecała, przyświeca również mi.

Film dokumentalny powinien być intensywny. W takim sensie, że pokaże coś, czego na codzień może nie widać. Jest taki film, który dosyć dobrze wyraża to poszukiwanie – to „Pierwsza miłość” Krzysztofa Kieślowskiego. Udało mu się tak przyzwyczaić swoich bohaterów do kamery, że nie była już przez nich zauważana. Przepięknie powiedział to mój kolega z roku Michał Rogalski, że film dokumentalny to powinien być taki film przyrodniczy, ale o ludziach.



Dokumentaliści, którzy robią filmy o żyrafach i słoniach siedzą na drzewie, zwierzęta ich nie widzą. Mają również taką zasadę, że niezależnie od tego, co by się działo, nie schodzą i nie ingerują, jeśli na przykład silniejsze zwierzę zjada słabsze. Obowiązkiem dokumentalisty filmującego ludzi, jest tak się zżyć z bohaterem i taki obraz stworzyć, aby bohater był szczery.

Wymyślasz sobie taki film dokumentalny, ileś tysięcy kilometrów od Twojego miejsca zamieszkania i jedziesz. Nie jest to uciążliwe?

W sumie nie. Są na świecie badacze pingwinów. Takiego pingwina nie znajdzie się na przykład w Kaliforni i skoro chce się być rzetelnym badaczem pingwinów, trzeba raz na jakiś czas jechać na Biegun Południowy. Każde miejsce, gdzie żyją ludzie, ma swoją cechę charakterystyczną, każda grupa ludzi ma swoje obyczaje, swoje problemy, swoje zachowania, swój kod. Trzeba pojechać tam, gdzie Ci ludzie mają coś odmiennego niż na przykład moi sąsiedzi.

Co mają w sobie odmiennego ludzie w Sunne?

Nie wiem jeszcze, bo za krótko tutaj jestem. Przypuszczalnie wrócę. Powód dla którego tutaj jestem zaczyna się konkretyzować i będziemy walczyć o to, żeby ten film powstał.

Film o zwykłej sytuacji adopcyjnej można by nakręcić wszędzie. Ten film natomiast musi mieć swój konflikt, tutaj ten konflikt jest dość głęboki, bo wynika ze zderzenia duszy szwedzkiej z duszą polską. Konflikt i kontrast polega na tym, że coś sie zmienia. Młody człowiek w zderzeniu ze szwedzką rzeczywistością nabiera innego spojrzenia, zaczyna chodzić własnymi ścieżkami. Nie wiemy, którą ścieżką podąży. Natomiast to wszystko jest wpisane w szczególnie urokliwą tutejszą przyrodę, szczególne obyczaje, które są niezmienne od lat.


Värmlandska przyroda. Fot. Michał Dzieciaszek.

To co mnie się w tym podoba, to to co mówi Erik, że jego ojciec, jak była wojna, mimo wszystko brał urlop i przyjeżdżał polować. Tak jakby problemy świata były gdzieś problemami świata, czasem trzeba się zniżyć do pewnego poziomu, żeby w nich uczestniczyć i je rozwiązać, ale pewne rzeczy są po prostu niezmienne. Polowanie to medytacja potrzebna do osiągnięcia równowagi psychicznej. Nie chodzi o wystrzelanie z karabinu maszynowego wszystkiego co się rusza, ale wtopienie się w przyrodę, otoczenie, a ja się trafi zwierzyna, to i upolowanie.

Masz jakieś plany na przyszłość?

Mam, ale nie chcę o nich mówić, bo jestem przesądny. Mogę tylko powiedzieć, że są w dużym stopniu związane ze Stanami Zjednoczonymi. Wyemigrowałem i mimo tego, że czasami tęskniło mi się za krajem, myślę, że tam jest mój dom rodzinny. Jednakże kiedyś stanę przed problemem, że umrą moi rodzice i to bedzie szczególnie uciążliwe w mojej sytuacji. Będę musiał polecieć do Polski, a nie stanie się to od razu. Będzie mi wtedy na pewno strasznie żal i strasznie przykro.

Miałem oczywiście dylematy takie, jak ma każdy inny człowiek, który wyjeżdża – że trzeba się nauczyć języka, funkcjonować w innej kulturze, na innych zasadach. Już jednak przyzwyczaiłem się do tej innej kultury i zasad, przyzwyczaiłem się, że mogę zostawić otwarty samochód pod domem, że jak zgubię portfel w supermarkecie, to jest duża szansa, że ktoś mi go odda. To wszystko powoduje, że jakoś wpadłem w rytm i wiążę moją przyszłość z innym krajem. Ale oczywiście uczę dzieci języka polskiego, a ja sam obywatelstwa się nie zrzeknę, zadbałem również o to, aby syn, który się urodził w Stanach, również miał obywatelstwo polskie.

Żałujesz, że tutaj przyjechałeś?

Nie, ani przez chwilę nie żałowałem.
 

Rozmawiała: Magdalena Hulu Mazurska
Foto: Michał Dzieciaszek, Magdalena Hulu Mazurska
PoloniaInfo (2008.12.02)


 






Dekarz/Blacharz/Takläggare/Pappläggare (Stockholm)
Pomoc w ogrodzie Vallentuna (Vallentuna)
Dam pracę Pracownik budowlany Karlstad Varmland (Hammarö)
PRACA. (Stokholm)
Dam prace sprzątanie (Stockholm)
Dam prace firmie sprzątającej (Stockholm)
Tłumaczenie (Sztokholm)
Praca dla doświadczonego stolarza (Sztokholm)
Więcej





Wielkanocna wyprawa do wschodniej Albanii.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 7 gości
oraz 0 użytkowników.


Dzis palạ koran w Skärholmen
nie uczciwi pracodawcy
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony