|
Piknik związku Polaków w Sztokholmie. Fot. Dana Platter
Rozmawiam z założycielką i przewodniczącą Związku Polaków w Sztokholmie Jadwigą Boral.
Dana Platter: Witam cię, Iga. Opowiedz, proszę, jak i kiedy powstała ta organizacja i co jest jej celem.
Jadwiga Boral: Organizacja powstała we wrześniu roku 2004. Polska w maju 2004 wstąpiła do Unii Europejskiej i do Szwecji zaczęli w dużej ilości przyjeżdżać nasi rodacy. Potrzeba było miejsca, dokąd by mogli przyjść, spotkać się, porozmawiać, uzyskać informację i pomoc. Zaistniała potrzeba utworzenia organizacji dla Polaków.
Zebrałam grupę ludzi, którzy byli zainteresowani stworzeniem nowej organizacji i chcieli mi pomóc. Zrobiliśmy zebranie, w którym uczestniczyło około czterdziestu osób; został przedstawiony i zatwierdzony statut, wybrany pierwszy zarząd i zaczęliśmy pracować.
Dla jakich Polaków została stworzona organizacja?
Mieliśmy na uwadze przede wszystkim nowoprzybyłych, których było coraz więcej. Wielu osobom może wydawać się, że wystarczy wyjechać za granicę, dostać pracę, zacząć zarabiać i wysyłać rodzinie w Polsce – sama radość. To nie jest tak. Ci ludzie znaleźli się tutaj w innej sytuacji, bez znajomości języka, z dala od rodziny, pracują często po wiele godzin, mieszkają w trudnych warunkach. Takie przestawienie się pociąga za sobą wiele negatywnych konsekwencji. Ludzie są zestresowani, przemęczeni, osamotnieni, czasami popadają w depresję.
Jadwiga Boral. Fot. Dana Platter.
Organizacja powstała przy OPON-ie?
Tak. Muszę powiedzieć, że początki były bardzo trudne. W Radzie Uchodźctwa Polskiego w OPON-ie (Ośrodku Polskich Organizacji Niepodległościowych) istniało sześć organizacji, są to: Stowarzyszenie Polek, Towarzystwo Przyjaciół Biblioteki Polskiej, Polski Związek Byłych Więźniów Politycznych, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, Koło Byłych Żołnierzy AK oraz Starszyzna Harcerska ZHP. Dla niektórych było zaskoczeniem, że chcemy utworzyć jeszcze jedną, ale istniejące stowarzyszenia są ukierunkowane na zupełnie inne potrzeby.
Chciałam dodać, że prowadzenie organizacji tego typu nie jest łatwym przedsięwzięciem, wymaga przygotowania i różnego rodzaju umiejętności. W moim przypadku dużą pomocą jest długoletnia praktyka w działalności społecznej oraz z ludźmi. Ponadto wszelkiego rodzaju kursy prowadzone przez ABF, a dotyczące pracy i prowadzenia organizacji również okazały się bardzo pomocne.
Na czym polega działalność waszej organizacji?
Przede wszystkim na udzielaniu wszelkiego rodzaju informacji i pomocy oraz interwencji w sprawach konfliktowych, szukaniu pracy, pisaniu podań o pracę, wypełnianiu druków i tłumaczeniu dokumentów, szukaniu mieszkań, itp. Działalność naszą prowadzimy wielokierunkowo, np. prowadzimy kursy języka szwedzkiego, a także zajmujemy się turystyką oraz sportem.
Skąd nowoprzybyli dowiadywali się o waszej organizacji? Czy informowaliście np. poprzez kościół, media?
Była raz opublikowana informacja w Nowej Gazecie Polskiej. Nie reklamowaliśmy się specjalnie wiedząc, że ludzie spotykają się między sobą i jeden drugiemu coś przekaże. Nie byliśmy aż tak bardzo przygotowani do przyjęcia dużej ilości osób. Chcieliśmy się najpierw zorientować, jakiego typu problemy będą występowały.
Fot. Dana Platter
I jakie to były problemy?
Oczywiście różne. Z początku najwięcej było spraw niewypłacenia pieniędzy za pracę na czarno, złych warunków pracy i bezpodstawnych zwolnień osób zatrudnionych na stałe. Potem zaczęły przychodzić sprawy trudniejsze. Mieliśmy np. sprawę dziadków, którzy opiekowali się dwójką wnuków, dziećmi swojej córki zamordowanej przez męża obcokrajowca. Była to sprawa skomplikowana. Socjal chciał odebrać dziadkom wnuki, a ich samych odesłać do Polski. A oni nie mieli do czego wracać. Dzięki m.in. naszej interwencji sprawa została załatwiona pozytywnie: dziadkowie zostali w Szwecji, starsze dziecko, które było z pierwszego małżeństwa owej Polki wróciło do swego ojca, a młodsze zostało z dziadkami.
Była też sprawa próby zabrania dziecka od matki z powodu choroby i narkotyków. W tej sytuacji pomógł przyjazd babci-matki do Szwecji oraz współpraca z instytucjami szwedzkimi oraz służbą zdrowia. Obecnie dziecko jest przy matce, a młoda babcia pracuje i częściowo opiekuje się córką i wnukiem.
Na czym polegała wasza pomoc w tych sprawach?
Kontaktowaliśmy się z prawnikiem, urzędami, pisaliśmy pisma do socjalu czy więzienia, (morderca-ojciec dziecka musiał bowiem wyrazić zgodę na oddanie dziecka dziadkom), tłumaczyliśmy dokumenty.
Drużyna piłkarska Polonia Gol założona przy Związku Polaków w Sztokholmie. Fot. Tomasz Dyrcz.
Inna skomplikowana sprawa, która zajęła nam dużo czasu, dotyczyła kobiety, która przyjechała do męża, a on się z nią rozwiódł po roku. Pozostała z trójką małych dzieci i władze chciały ją odesłać z dziećmi do Polski. Mąż natomiast, były już mąż, zdążył założyć drugą rodzinę, dostał trzypokojowe mieszkanie i chciał mieć dzieci co drugi tydzień u siebie. Matka mieszkała z dziećmi w małym pokoju w domu ochrony dla kobiet (Kvinnojouren). Ta pani chciała zostać w Szwecji i potrzebowała pomocy. Trwało to dosyć długo, ale wszystko dobrze się skończyło, dostała mieszkanie i ma dzieci przy sobie. Po ukończeniu kursów językowych pracuje w swoim zawodzie.
Czy udzielacie również wsparcia psychicznego, czy kontaktujecie osoby potrzebujące pomocy z psychologami?
Staramy się udzielać takiego wsparcia. W sytuacjach trudnych kontaktujemy się z psychologiem. Przeprowadzaliśmy również rozmowy z kilkoma żonami pracujących tu mężczyzn. Żony pozostawione w Polsce nie rozumiały, że jeśli męża nie ma w domu wieczorem i nie odbiera telefonu to nie znaczy, że dzieje się coś złego. I jeżeli nie wysłał pieniędzy w terminie to nie znaczy, że je wydał na inną kobietę tylko, że pracodawca mu nie wypłacił. Staramy się przedstawić sytuację obiektywnie.
Czy dużo jest takich spraw, nazwijmy to, socjalno-prawno-konfliktowych?
Trudno ocenić czy to mało czy dużo. Na początku było więcej dopóki nie przyjechały żony i nie przekonały się na miejscu jak sprawy wyglądają.
Ostatnio mamy mniej spraw związanych z niewypłaconymi pieniędzmi od pracodawców, ale to nie znaczy, że ich nie ma.
Mamy natomiast więcej spraw interwencyjnych z tytułu niewypłaconyc przez Kasę Ubezpieczeń (Försäkringskassan) zasiłków na dzieci.
Fot. Tomasz Dyrcz
Prowadzicie również działalność sportową i rekreacyjną dla nowoprzybyłych. Możesz coś powiedzieć na ten temat?
Tak. Doszliśmy do wniosku, że trzeba dla tych ludzi zorganizować również jakąś formę wypoczynku. Przez cały tydzień intensywnie pracują i potrzebują się zrelaksować i odprężyć. Próbowaliśmy zorganizować wspólne śpiewanie i granie w soboty w OPON-ie, ale okazało się, że tworzyły się grupki dyskutujące problemy bytowe jak, gdzie i co załatwić, a śpiewanie schodziło na dalszy plan. To nie był ten etap.
Bardzo dużym powodzeniem cieszą się natomiast pikniki w okresie letnim i wycieczki statkiem.
Widziałam też, że macie również rodziny z dziećmi pośród swoich członków.
Kiedy zaczął się duży napływ ludzi mieliśmy też masę spraw związanych z otwieraniem kont bankowych oraz załatwianiem dowodów osobistych (ID-kort). Wtedy okazało się, że przyjeżdża dużo ludzi całymi rodzinami, Pomagaliśmy w kontaktach z Kasą Ubezpieczeń (Försäkringskassan) w załatwianiu zasiłków na dzieci. Zaczęliśmy dopasowywać swoją działalność do potrzeb przyjeżdżających. Urządziliśmy Dzień Dziecka, sobotnio-niedzielne wycieczki rodzinne itp.
Fot. Tomasz Dyrcz
A jak wygląda działalność sportowa?
Od lutego bieżącego roku prowadzimy grupę piłki nożnej „Polonia Gol – Polonusy”. Mamy około trzydziestu grających, a efekty można było oglądać na meczu towarzyskim z drużyną szwedzkiego związku zawodowego budowlańców Byggettan, 17 maja 2008 na boisku sportowym w Sundbyberg. Wygraliśmy również mecz z Pakistańczykami na boisku w Fittji w Botkyrce. Chciałam jeszcze dodać, dotychczasowymi naszymi sponsorami byli w większości związki zawodowe Byggettan, Kongres Polaków w Szwecji, Konsulat oraz trzy firmy budowlane polskie: Mayen Byggservice, Celmer Bygg oraz Support El PL.
W październiku 2008 planowany jest mecz rewanżowy z Byggettan.
Czy ludzie mają jeszcze siły kopać piłkę po tygodniu ciężkiej pracy?
Pierwsze treningi były trudne. Nie wytrzymywali, zalewali się potem, schodzili z boiska. I sami doszli do wniosku, że trzeba skończyć z alkoholem i papierosami, bo nie dają rady grać. Obecnie jest znacznie lepiej z kondycją jak i z techniką gry. Gorzej natomiast z dyscypliną. Miejmy nadzieję, że po okresie urlopowym sytuacja ulegnie poprawie.
Nie musiałaś więc im prawić moralnych kazań?
W tej sprawie nie. Jedyne, czego zabroniłam to używania niecenzuralnych słów.
Słuchają?
Tak. W mojej obecności nie klną, a jak jest potem to nie mogę sprawdzić.
Fot. Tomasz Dyrcz
Czyli działalność sportowa okazała się zbawienna ponieważ rodacy mogli w ten sposób porzucić te zgubne nałogi. Palenie i picie nie sprzyja kondycji.
Tak, oni chcieli poprawić kondycję, bo chcieli grać w piłkę. Są coraz bardziej zaangażowani. Zmiana stylu życia spowodowała, że po kilkunastu treningach wygraliśmy dwa kolejne mecze ze Szwedami i Pakistańczykami.
Jak to się stało, że właśnie z Pakistańczykami?
Trenowaliśmy na boiskach sąsiadujących i tak poznaliśmy się.
Macie trenera?
Mamy dwóch. Po pierwszym meczu ze Szwedami, kiedy zaangażowanie bardzo wzrosło, grupa postanowiła dać coś z siebie. Wybrali dwóch trenerów i dwie osoby odpowiedzialne za sprawy organizacyjne. Korzystając z nowozakupionego, prywatnego sprzętu sportowcy wydrukowali kilkaset zdjęć z meczu, zrobili album, a zdjęcia były rozsyłane do rodzin w Polsce. Dla nich to jest duża i ważna sprawa. Daje poczucie pewnej przynależności i stabilności.
Powiedz mi coś, Iga, o projektach, jakie zrealizowaliście.
Mieliśmy kurs zdrowego gotowania, kurs tkania, filozofii, etyki, tradycji polskich, klub młodych matek (zalecane przez psychologów zabawy dla dzieci, opowiadanie bajek, muzyka, taniec, malowanie, rysunki). Był kurs malarstwa, który prowadził Krzysztof Bloch. Kurs filozofii i etyki prowadził Tomasz Hołuj. Prowadzimy też kursy szwedzkiego na trzech poziomach. Zrobiliśmy Andrzejki z zachowaniem wszelkiego hokus-pokus, z wróżeniem i laniem wosku. Wspólnie ze Związkiem Lekarzy Polskich zorganizowaliśmy tradycyjny bal. Gościliśmy grupę młodych piosenkarzy z Białegostoku, którzy dali koncert Kolęd Polskich.
Fot. Tomasz Dyrcz
Wspólnie z Kongresem Polaków w Szwecji, w którego strukturze działamy, przeprowadziliśmy międzynarodowy projekt młodzieżowy. Mieliśmy też projekt - remont. W czynie społecznym nasi członkowie przeprowadzili generalny remont jednego z pomieszczeń OPON-u. Było to wielkim poświęceniem z ich strony, ponieważ robili to w okresie letnim, w czasie wolnym, po godzinach pracy.
Udzielamy się również aktywnie w działalności prowadzonej w lokalu OPON-u jak organizowanie tradycyjnych przyjęć świątecznych oraz rocznic państwowych.
Od roku 2006 mamy też Klub Morsów. Są to osoby, które w okresie jesienno-zimowym korzystają z kąpieli morskich.
Słucham? Kąpią się w morzu zimą? Ilu macie takich?
Trzech. Mamy nadzieję, że odważnych znajdzie się więcej, czekamy i zapraszamy.
Bardzo dzielni. I morsy, i budowlańcy. A kto prowadzi kursy szwedzkiego, nauczycielka Polka czy Szwedka?
Mamy emerytowaną nauczycielkę Szwedkę, korzystamy z programu i podręczników SFI (Svenska för Invandrare). Poziom jest bardzo wysoki, a nauczycielka wymagająca. Przychodzą do nas również ludzie, którzy pokończyli SFI i u nas kontynuują naukę szwedzkiego.
Świetnie. Czyli rozumiem, że dopasowujecie profil działalności do potrzeb.
Staramy się.
Fot. Tomasz Dyrcz
Jeżeli zjawiliby się ludzie, którzy by chcieli na przykład grać w tenisa to robicie sekcję tenisową, czy tak?
Tak. Ale na ogół ludzie nie mają czasu. Te różne, inne kursy poza nauką języka szwedzkiego przyciągały osoby, które mieszkają w Szwecji długo i mają unormowany czas pracy i życia.
A więc nie tylko osoby nowoprzybyłe są członkami? Mieszkający dłużej też?
Oczywiście. Mamy i takich członków. Dotychczasowe organizacje nie zawsze zaspokajały zapotrzebowania ze względu na określony profil swojej działalności. Natomiast przeciętny człowiek szuka czegoś neutralnego.
Czy większość członków to pracownicy budowlani?
No niekoniecznie. Jest dużo osób zatrudnionych w budownictwie, ale są też reprezentanci innych zawodów. Mieliśmy panią, która zajęła się sprzątaniem, a była po dwóch fakultetach. Trzeba było jej pomóc znaleźć inne zatrudnienie. Jest tu dużo kobiet, które mają studia, a pracują jako sprzątaczki, niestety. Mamy nadzieję, że po opanowaniu języka, wiele z nich będzie mogło zmienić pracę.
A jak jest z mężczyznami?
Też są takie przypadki, że są po studiach, a pracują jako robotnicy. Mężczyźni mają jednak więcej kontaktów, często po pewnym czasie zakładają własne firmy. Pracując na co dzień ze Szwedami szybciej uczą się języka.
Fot. Dana Platter
Niestety mniej rozważnych też nie brakuje i czasami kończy się to kontaktem ze służbami porządkowymi. Z tego też względu nawiązaliśmy kontakt ze służbą więziennictwa i angażujemy się również w sprawy Polaków, którzy weszli w konflikt z prawem i mają, wyrokiem sądu, wykonać określoną ilość godzin pracy na rzecz społeczeństwa.
Niedobrze, że złamali prawo, ale dobrze, że otrzymali szansę poprawy. Powiedz mi o waszych kontaktach ze szwedzkimi związkami zawodowymi.
Współpraca ze związkami zawodowymi budowlańców Byggettan istnieje od roku 2006. Jest bardzo owocna. Mamy stały kontakt, dostarczyli nam wszystkie przepisy związane z ubezpieczeniem, przystąpieniem do związków, pracą, wynagrodzeniem, sprawami zdrowotnymi itd. Odbyło się również spotkanie z przedstawicielem związków, na którym każdy mógł zapytać o nurtujące go sprawy.
Planujemy kolejne spotkanie, na którym będą omawiane wnioski wyciągnięte z dotychczasowej współpracy.
Rozumiem, że podacie informację na PoloniaInfo.
Tak. Kontakt ze związkami zawodowymi Byggettan oraz pierwszy piłkarski mecz towarzyski z nimi miał dla nas duże znaczenie, ponieważ jest to pewien sposób na integrację Polaków w Szwecji. To bardzo istotna sprawa. Polacy są jeszcze niepewni, nie znają dobrze języka, a tego typu kontakty zbliżają.
Integracja, jak zauważyłam, odbywa się nie tylko na boisku, ale i na promach. Jak to wygląda na wycieczkach statkiem?
Fot. Dana Platter
Nasi panowie są dość nieśmiali, ale oczywiście na statkach są nawiązywane próby kontaktu. Nasze wycieczki, jak dotychczas, są bezproblemowe. Panowie zachowują się przyzwoicie, nie ma żadnych burd ani awantur.
To jest bardzo ważne. Polacy przez swoje dobre zachowanie wyrabiają sobie dobrą opinię. Stwierdziłaś, Iga, że prowadzenie organizacji to nie są żadne luźne spotkania towarzyskie, to jest działalność ujęta w ramy organizacyjne, które wymagają rzetelnego przygotowania, czy tak? Wspomniałaś, że chodziłaś na kursy ABF-u.
Mieszkam w Szwecji dwadzieścia cztery lata. Od samego początku pracuję w organizacjach polonijnych i przez cały czas korzystam z kursów prowadzonych przez ABF i inne związki oświatowe na temat działalności społecznej. Ponadto doświadczenia długoletniej pracy zawodowej są dużym plusem.
Czy jesteście przygotowani na przyjęcie większej ilości członków? PoloniaInfo ma bardzo dużo czytelników-internautów i na pewno wiele osób się zainteresuje.
Owszem, ale nie jesteśmy w stanie załatwić wszystkiego wszystkim i na wczoraj. Mamy jednak ograniczone możliwości.
To podaj proszę adres organizacji, telefon i adres elektroniczny.
JB: Organizacja nosi nazwę Związek Polaków w Sztokholmie i mieści się w lokalu RUP-OPON na Östermalmsgatan 75. Tel. do lokalu 08-661 63 59 w godzinach od 12.00 do 16.00 od poniedziałku do piątku oraz tel. 076-217 86 68 godz. 8.00- 9.00 oraz od 18.00 do 20.00 również od poniedziałku do piątku. Adres mejlowy: jhboral@telia.com
Życzę powodzenia w dalszej działalności i dziękuję za rozmowę.
|
|