Odwiedzin 37830902
Dziś 486
Sobota 4 maja 2024

 
 

Inne spojrzenie

 
 

Tekst: Dana Platter
Foto: Katarzyna Śliwa

2009.03.06
 


11 grudnia w Instytucie Polskim w Sztokholmie odbył się wieczór autorski Zygmunta Barczyka (pierwszy z lewej). Spotkanie poprowadził Leonard Neuger (w środku).

Książka Zygmunta Barczyka „Inna jasność” jest powieścią-reportażem z wyprawy samochodowej, którą autor podjął na północ Skandynawii wraz ze swoim ojcem. Autor mieszka już kawał czasu w Szwecji, bo od roku 1983, nie podaje jednak w którym to roku wybrał się na Północ, a szkoda. Jego opis to spojrzenie człowieka, który pierwszy raz znajduje się w egzotycznej dla siebie krainie; spojrzenie wyostrzone dystansem do skandynawskiej kultury i krajobrazu.





Zobacz fotorelację z wieczoru autorskiego Zygmunta Barczyka w Instytucie Polskim w Sztokholmie!!!
Ponad 30 zdjęć!



Autor nie jest jednak nowicjuszem w szwedzkości, zdobył już solidną wiedzę o swoim nowym kraju osiedlenia i dzieli się nią hojnie z czytelnikiem. Barczyk jest bystrym obserwatorem, przygląda się Szwecji ciekawie i życzliwie jak ktoś, kto nigdy tu niczego złego czy przykrego nie doświadczył. Głównym celem wyprawy jest jednak podróż duchowa, próba odnalezienia czegoś nieuchwytnego a tak istotnego dla postrzegania siebie i świata.



Prawdziwą ucztą przy lekturze książki jest język. Nie ucierpiał on ani trochę z powodu emigracji czy oddalenia, przeciwnie – jest bogaty, pełen niuansów, metafor i porównań, bardzo poetycki. Są tu nawet ciekawe neologizmy: wesołkowały, smyczymy się, zalegliśmy się, nadstrzyżone uszy, skoczkini, emilek (to chyba e-mail).

Obcować z taką polszczyzną, to jakby skąpać się w krystalicznie czystej wodzie, to wziąć oddech po wszelkich pseudo-powieściach ostatniego czasu, prześcigających się w brudzie i wulgarności. Znamienne jest, że autor, piszący pięknie po polsku, mieszka od ćwierć wieku poza ojczyzną, a powieści wulgarne i brutalne powstają w kraju. Znak czasu?



A więc zanurzmy się w Skandynawii oswajanej przez rodaka. Barczyk pisze m.in. o „luterańskiej podejrzliwości wobec rozkoszowania się życiem”. Jean-Jacques Rousseau, porównując ludzi Południa z ludźmi Północy, powiadał: niefrasobliwy człowiek Południa pierwsze, co powie, to: kochaj mnie! Człowiek Północy powie za to: pomóż mi!

Autor tu i ówdzie opisuje wydarzenia, naświetlające charakter mieszkańców północnego kraju np. „powiedzieć w tym kraju, że ktoś jest inny, odbierane jest jako zarzut, a nie komplement”.



Wyjaśnia też, dlaczego kobiety nie są ani kobiece, ani eleganckie; a najwyższą cnotą jest przeciętność. Barczyk wplata przypowieści i fakty historyczne, wyjaśnia, skąd się wziął skisły śledź i dlaczego na kawach biurowych z reguły się milczy.

Opowiada o szamanach, o mistyku Larsie Levim Laestadiusie, twórcy laestadianizmu, o magu z Norwegii, o północnym krańcu Europy, sięga do mitologii nordyckiej i tak snuje swoją opowieść o wyprawie po wielką przygodę i inność, po zrozumienie Północy, przyrody, a głównie – siebie. Bo tylko w ciszy można odnaleźć siebie i zrozumieć prawa, żądzące życiem.



Podróż bohatera to swojego rodzaju katharsis, próba ucieczki ze zgiełku świata, z oblepiającej masy wrażeń z kontynentu i zanurzenie się w oczyszczającej, jak mniemał, pustce. Autor nie przewidział jednak, że ta pustka i szarość mogą wessać i rozłożyć człowieka na czynniki pierwsze, że zamiast odnowy można się pogrążyć w nicość. Wystarczy feler motoru w samochodzie i zagłada jest blisko.

Podziwiam odwagę bohatera. A może to była frustracja? Desperacja? Albo chęć sprawdzenia siebie? Niejeden już poległ, kiedy wyruszył w ponure i niegościnne tereny. Tundra lapońska niewątpliwie do takich terenów należy.



Bohaterowie mają jednak szczęście – samochód jest niezawodny, jedzie na benzynie, której nigdy nie tankują (przynajmniej tak wynika to z tekstu) i wysiada tylko raz, na Lofotach, a pomoc w postaci przypadkowego podróżnika-filozofa spada od razu jakby z nieba. W życiu trzeba mieć szczęście! I koincydencję...

Jakby nie było, autor najwidoczniej otrzymał to, czego pragnął: potężną lekcję pokory wobec wielkości natury i własnej znikomości. Surowa, ponura przyroda i cisza, która rzuca na kolana. Z tych kolan wstaje się już innym człowiekiem. Autorowi myśli się „same myślą”, mierzy się z Bogiem, kosmosem i z samym sobą. Usiłuje pojąć niepojęte.



Doświadcza, po raz pierwszy w życiu, jak to jest nie czuć nic. I nie czuć tego, że ... nie czuje. Może właśnie o to chodziło, żeby nareszcie przestać czuć, co, jak wiadomo, często jest źródłem cierpienia. Nie czuć jednak na dłuższą metę się nie da – autor zostaje oszołomiony urodą krajobrazu w Norwegii, czemu daje wyraz w dytyrambie pochwalnym, a także reaguje na wdzięki kobiece, no więc wszystko jest w porządku – czuje!

Ludzie, których spotyka na dalekiej Północy, na pograniczu szwedzko-fińskim i w Norwegii, to albo małomówni Same (Samowie, Lapończycy), albo przybyli z kontynentu nawiedzeni healerzy, magowie, filozofowie i duchowi poszukiwacze wszelkiej maści. Na Północy chcą znaleźć sens życia i odpowiedź na pytania egzystencjalne.



Kulminację opowieści stanowi ostra dyskusja, jaka wywiązała się na tematy ezoteryczne w knajpie w Narwiku między dwojgiem Niemców, zażartych teozofów a dwojgiem naszych o wiele bardziej przyziemnych rodaków, przybyłych z Murmańska marynarzy.

W dyskusji biorą też udział autor i jego ojciec, choć w dość ograniczonym zakresie. Jest tu mowa i o wampirach energetycznych, o aurze, zamkniętych czakrach, wegetarianizmie, i o podwyższonych wibracjach. Nie bardzo rozumiejący w czym rzecz polscy marynarze, dosyć już pijani, przekładają to na swoje myślenie i wychodzą z tego zabawne zderzenia.


Fot. Michał Dzieciaszek

Sam autor przedstawia ścieranie się obu grup z ledwo dostrzegalną ironią, przemycając jednocześnie ważne myśli i światopoglądy. Rozmowa toczy się po angielsku i trochę trudno uwierzyć, że dyskusja toczyła się tak płynnie na bądź co bądź, abstrakcyjne, niecodzienne tematy a dyskutanci potrafili przedstawić w języku obcym wszystkie niuanse skomplikowanych meandrów zagadnienia.

Książka to bogata w obserwacje, opisy, refleksje filozoficzne, doświadczenia, zdecydowanie warta przeczytania. I ten język, język! Nasza ojczyzna-polszczyzna... Polecam!

 

Dana Platter
Foto: Katarzyna Śliwa
PoloniaInfo (2009.03.06)



Zygmunt Barczyk, Inna jasność - Opowieści z podróży na najdalszą Północ.

Wyd. Videograf II Katowice 2008 str. 302 Ilustracje: akwarele wybitnego szwedzkiego malarza Larsa Lerina (ur.1954)

Artykuły w temacie

  Inna jasność - Zygmunt Barczyk
     Lars, Boży Księgowy i warszawianka w kraju Same
 






Praca w firmie sprzatajacej w Sztokholmie (Stockholm)
Praca od zaraz Stolarz (Stockholm )
DAM PRACE / BUDOWLANKA (Odeshog)
sprzatanie (Vändelsö)
Praca w firmie sprzątającej (Bjärred)
Praca w lesie (Gagnef)
LAKIERNIK SAMOCHODOWY/Stockholm (TÄBY)
Firma sprzatajac Skura (Älvsjö)
Więcej





8 najładniejszych miejsc z drzewami wiśniowymi w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Wielkanocna wyprawa do wschodniej Albanii.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 8 gości
oraz 0 użytkowników.


Dzis palạ koran w Skärholmen
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony