Azyl Fryderyk – Doraźna pomoc i wypoczynek (2010.12.01 - 2010.12.11)
Fot. Fanny Oldenburg
CHOPINS HJÄRTA – NÖDHÄRBÄRGE OCH VILA
czyli
AZYL FRYDERYK – DORAŹNA POMOC I WYPOCZYNEK
1-11 grudnia
Norrbackagatan 82, Sztokholm
Nietuzinkowe spektakle Poste Restante najłatwiej można określić mianem interaktywnych instalacji teatralnych. Ich ubiegłoroczny projekt, The Dinner Club, grano w dawnej siedzibie Instytutu Polskiego. Tym razem Instytut zainteresował szwedzkich artystów losami Fryderyka Chopina i skontaktował ich z Teatrem Dramatycznym m.st. Warszawy. Jesienią Azyl Fryderyk – Doraźna pomoc i wypoczynek (Chopins Hjärta – Nödhärbärge och vila) miał prapremierę w Warszawie, a w grudniu grany będzie w Sztokholmie.
Fot. Fanny Oldenburg
Twórcy Azylu Fryderyk, który jest tymczasowo zaaranżowanym schronieniem przed zewnętrznym światem, oferują wyciszenie, przestrzeń do refleksji nad śmiercią i smutku, z którym nie zawsze trzeba walczyć. Podczas 2,5 godzinnego pobytu odwiedzający poddany zostanie serii działań indywidualnych i grupowych, przybliżających go do istoty żałoby i melancholii.
Fot. Fanny Oldenburg
Ciekawym zagadnieniem jest współpraca z wybranymi podczas castingu polskimi uczestnikami projektu, którzy stanowili połowę obsady Azylu Fryderyk. Większość z nich wystąpi również w sztokholmskiej wersji produkowanej przez Mobile Art Production we współpracy z Instytutem Polskim w Sztokholmie. Przedsięwzięcie realizowane w stolicach obydwu krajów ma szanse stać się jedną z ciekawszych pozycji w bogatym programie obchodów Roku Chopinowskiego.
Podziękowania dla: Statens Kulturråd, Fonden Innovativ kultur, Stockholms stads kulturförvaltning, Konstnärsnämnden, Svenska ambassaden i Warszawa, Warszawa stads kulturförvaltning, Polens kulturdepartement, Stiftelsen Framtidens kultur.
Zobacz zwiastun projektu:
Zobacz film z premiery spektaklu w Warszawie:
***
Milczenie, które nie przeszkadza i marynowane ślimaki - rozmowa z Warszawiakami ze sztokholmskiego spektaklu
Azyl Frydery/Chopins Hjärta jest, słowami Małgorzaty Gajdemskiej, jednej z współtworzących performance, „milczeniem, które nie przeszkadza.”
- Azyl to czas, który zatrzymujemy bez żalu, że coś nas ominie – mówi działaczka związana na co dzień z organizacjami pozarządowymi jako m.in. konsultantka w dziedzinie profilaktyki uzależnień i zdrowia seksualnego. - To bycie ze sobą samym, ale nie samotnie. To wytchnienie płynące ze spotkania poza słowami, pośpiechem zegarków i hałasem ulic. Poste Restante przełamuje sztywne schematy bycia aktywnym twórcą i biernym widzem, wychodzi świadomie poza typową teatralną konwencję, celowo ją przeobrażając.
Fot. Michał Piotrowski
Małgorzata Gajdemska ma już spore doświadczenie w obszarze projektów teatralnych, prowadzi również warsztaty z wykorzystaniem dramy i teatru jako narzędzi interwencji społecznej. Zgłosiła się na casting m.in. dla własnego rozwoju na tym polu:
- Miałam poczucie, że to będzie proces, w którym sam efekt końcowy to wypadkowa ludzi, ich zaangażowania, pomysłów, otwartości, odwagi, czyli dużo więcej niż scenariusz, który trzeba odegrać, żeby dostać brawa. W spektaklu zajmuję się „salonem”, gdzie wraz z zabiegami goście dostają cisze, spokój, uwagę i dobra energię Azylu.
Również dla Andrzeja Czerniawskiego, absolwenta dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, nie jest to pierwsza rola w teatrze, ma za sobą występy w studenckim teatrze Milenius. Tutaj jest nauczycielem gry na pianinie. Poza tym, jak sam mówi, obsługa Azylu ma „wspierać odwiedzających, stworzyć warunki, w których wyzwolą swoje tłumione emocje, a elementy związane z Chopinem, jego muzyką i życiorysem, a co za tym idzie romantyzmem i melancholią wzmacniają ten przekaz, kreślą intuicyjnie wyczuwalne ramy, wewnątrz których się poruszamy.”
Fot. Michał Piotrowski
Podobne zadania ma Alina Konwińska, artysta plastyk i pieśniarka, której poszukiwania artystyczne rozszerzyły się na teatr od kiedy zaczęła komponować muzykę do spektakli:
- Wprowadzam odwiedzających Azyl na lekcję gry, prowadzę chór, śpiewam i gram na tamburynie. Interesuje mnie sztuka improwizowana i interaktywna, zatracanie granic. Poszukuję punktów stycznych między ludźmi, bez względu na granice zarówno polityczne, językowe, czy rasowe.
Współtworzenie spektaklu jest dla niektórych uczestników doświadczeniem zupełnie odmiennym od wykonywanej na co dzień pracy; emerytowana ekonomistka, Danuta Kasińska, jest bankowcem, Krzysztof Gliński maszynistą offsetowym w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, a Dorota Szuba pracownikiem Domu Pogrzebowego.
Fot. Michał Piotrowski
Krzysztof Gliński opowiada, że poznanie środowiska teatralnego i uczestnictwo w Azylu było dla niego „czymś pięknym”, opisuje Azyl jako miejsce działające na podświadomość, gdzie widz jest niejako „zmuszony do wyciszenia, uspokojenia i refleksji nad życiem i śmiercią.”
- Jest miejscem, gdzie widz może zapomnieć o szale codzienności, zostawić swoje problemy i stać się na ten czas dzieckiem – uzupełnia Danuta Kasińska i wyjaśnia czemu postanowiła wziąć udział w projekcie. - Uznałam, że powinnam wreszcie zrobić w życiu coś innego, niż wykonywałam dotychczas. Poza tym w Roku Chopina chciałam uczcić wielkiego Polaka.
Dorota Szuba, z kolei, może śmiało wykorzystać swoje doświadczenia z pracy w Domu Pogrzebowym, prowadząc indywidualne rozmowy na temat umierania czy pogrzebu:
- Było to wielkie wyzwanie, gdyż w Polsce śmierć jest wciąż tematem tabu, jednak warszawska publiczność okazała się być cudowna, otwarta na nasze propozycje i mam nadzieję, że podobnie będzie w Szwecji. Nie dostrzegam wielkich różnic kulturowych między Polakami a Szwedami, myślę, że jesteśmy do siebie podobni.
Fot. Michał Piotrowski
Nie wszyscy są jednak tego samego zdania – o różnicach mówi m.in. Małgorzata Gajdemska:
- Polacy w wyrażaniu emocji są bardziej wylewni, a Szwedzi bardziej zdystansowani i konkretni. Dla Polaków improwizowanie w pracy, gdy coś się wali i nie idzie według planu to standard, a czasem wymówka, że skoro tak można, to po co się spinać, a dla Szwedów to bardziej stres i wyzwanie.
Podobnie opisuje Szwedów Krzysztof Gliński bazując na współpracy z Poste Restante:
- Cała grupa to spokój, opanowanie, determinacja i cierpliwość. Nie są impulsywni, cechuje ich ciepło wewnętrzne. Nie wywyższają się, są skromni. Szwedzcy artyści zyskali w moich oczach, poprzez swą prostotę i szacunek. Polacy, są w ciągłym biegu - nerwowość, impulsywność.
Fot. Michał Piotrowski
W odróżnieniu od większości polskiego zespołu, Alina Konwińska miała już okazję odwiedzić Szwecję. Przyjazd na występy z Poste Restante różni się jednak zasadniczo od jej ostatniego pobytu w Sztokholmie:
- Przez trzy miesiące pracowałam jako sprzątaczka. Zbierałam pieniądze na kupno saksofonu i na szkołę jazzową w Krakowie. Sztokholm dla mnie to wspaniała, oszczędna architektura, genialny design, który zachwycał mnie na każdej wystawie sklepowej, na każdej stacji metra. Woda, skały, drzewa, sroki i zające biegające między osiedlami. Obiad na trawie w parkach, pikniki na skałach. Sztokholm poznałam przez domy, klatki schodowe, biura, stare windy, obcowanie ze starym budownictwem, w którym często niewiele się zmieniło od wielu, wielu lat, gdzie dawno nie ma śladu po wojnach, zniszczeniach i życie płynie... spokojnie.
I właśnie ze spokojem kojarzy się Polakom Szwecja, wśród skojarzeń nie brakuje oczywiście Ikei, Saaba, hokeja, rozwiniętego systemu socjalnego, wysokich podatków, monarchii, ale i słonych cukierków czy „wspaniałego smaku ślimaków marynowanych, które kiedyś świętej pamięci wujek przywiózł ze Szwecji.” Dorota Szuba podsumowuje swoje skojarzenia słowami: „ A dla mnie Szwecja to Stefan, Linn Hilda i Erik z Poste Restante a ponad to zimno, król Gustaw i Św. Mikołaj”.