warded
Wpisów: 40 Od: 2019-03-31
| 2019-06-22 11:15 Nie wiem kto wymyślił « smaleye » czy « emotikony », te małe znaczki używane w internecie do przekazywania emocji np ten oznaczający « to co właśnie powiedziałem to żart, nie bierzcie tego na serio » ale to pomysł naprawdę kapitalny. W komunikacji mówionej nic takiego oczywiście nie ma a przydałoby się. Jak skutecznie przekazać rozmówcy cytat, cudzysłów czy nawet żart czy ironię ? Trzeba być dobrym aktorem, używać odpowiedniej intonacji, gestykulacji, mimiki, grymasu, uśmiechu, uśmieszku, grać ciałem , rękami, twarzą, brwiami, ustami czy ich kącikiem… To wcale nie takie proste, druga strona czyli odbiorca też musi stać na wysokości zadania, być receptywnym. To nie takie oczywiste, o pomyłki w interpretacji nie trudno. Zwłaszcza gdy komunikujemy w obcym języku (kiedyś francuska sekretarka w firmie w której pracowałem powiedziała mi coś takiego : « Wiesz, już pracujemy razem ok. 2 lat i zaczynam rozróżniać kiedy mówisz serio a kiedy żartujesz »). A już szczególnie jest to ważne gdy rozmowa ma charakter mniej czy bardziej oficjalny, służbowy, gdy rozmawiamy z urzednikiem, funkcjonariuszem itp itd. Kiedyś w młodych latach podróżowałem autostopem w Austrii. Zatrzymał się policjant i uprzejmie zaprosił do samochodu. Wsiadając zażartowałem (po angielsku) : « Ale pan nas nie aresztuje ? » I w tym momencie chciałem się ugryźć w język bo zauważyłem, że w jego oczach zapaliły się na ułamek sekundy czujne, służbowe światełka… Zrozumiałem, że z władzą, z żadną władzą czy jest na służbie czy nie tak żartować nie należy… Dobrze i na własnej skórze przekonał się o tym pewien francuski student lecący gdzieś za granicę. Gdy już rozsiadł się na swoim miejscu, powiedział do stuardessy coś takiego : « Ach chyba zapomniałem zabrać z domu moją bombę ! » (pewnie nie znał no bo i skąd sowieckiego porzekadła-ostrzeżenia z ZSRR : « U nas anegdotisty Biełamor-Kanał stroili ! ». A zresztą gdyby nawet je znał to i tak by pewnie nie docenił jego pewnej uniwersalności). Gdyby owa stuardessa była Francuską to może zrozumiała by, że to po prostu głupi żart i by mu się upiekło… Albo gdyby jej pokazal jakiegos "Jokera"- z usmiechnieta buzia, ze "smailejem"...Ale tak się nie stało i ona, pewnie nie raz szkolona, wyczulana na nietypowe, dziwne zachowania pasażerów spełniła swój obowiązek i poinformowała o tym kapitana samolotu (stąd morał : jeśli chcesz robić głupie dowcipy to już lepiej lataj krajowymi liniami lotniczymi!). Czyli nadała sprawie oficjalny bieg – i nic już nie mogło machiny zatrzymać… Bo kapitan oczywiście też zrobił co do niego należało i przekazał informację dalej… I na owego studenta już czekali… Tydzień czasu, siedząc na państwowym wikcie (czyli w kiciu) opowiadał ze wszystkimi szczegółami co właściwie miał na myśli…
Urzędnik czy pan władza to też człowiek, ma swe ograniczenia i słabości i nie należy go wystawiać na zbyt ciężką próbę. Mógł przecież właśnie niedawno się dowiedzieć, że ma raka, żona go rzuciła, córka jest w ciąży z chorym na AIDS nielegalnym imigrantem a syna aresztowano za handel narkotykami… Czyli lepiej go nie irytować, denerwować (zwłaszcza gdy jest uzbrojony!)…
Np tak jak to zrobił pewien paryżanin pozostawiając swój samochód prawie na środku ulicy bo mu się bardzo śpieszyło by wybrać pieniądze z bankowego dystrybutora ! I który może nie krył policjantowi, że jego dobrze ustosunkowani przyjaciele nie takie mandaty potrafia anulować… Dając mu też może i do zrozumienia co naprawdę o nim myśli… Doprowadzając owego policjanta do ataku szału, do tego, że WYCIĄGNĄŁ ON PISTOLET – I STRZELIŁ !!! Nie , nie do siebie (w policji francuskiej panuje prawdziwa epidemia samobójstw tak, że nawet wykorzystywali to ostatnio manifestanci w Paryżu krzycząc do pałujących ich policjantów : « Popełnijcie samobójstwo ! ») ale do tego bezczelnego automobilisty… Na szczęście go nie zabił choć kula trafiła w szyję … Ten, ranny znalazł jednak jeszcze dość siły by zanim upadł spoliczkować strzelca (sam opowiadał o tym później w telewizji)...
|