Odwiedzin 37783594
Dziś 364
Sobota 20 kwietnia 2024

 
 

Festiwal Filmów Dokumentalnych w Sztokholmie

 
 

Tekst: Dana Platter

2007.11.28
 

Festiwal Filmów Dokumentalnych Tempo odbył się w tym roku w istnie zawrotnym tempie. Większość z trzydziestu pięciu filmów wyświetlano w tym samym czasie. Ale to jest cecha festiwali. Chodzi o to, żeby było dużo, nie dało się wszystkiego obejrzeć i mieć poczucie winy i straty. Zdecydowałam się na zobaczenie dokumentu Marcelego Łozińskiego „Jak to się robi” (2006) oraz serii filmów ze starych europejskich krajów, postrzeganych przez pozostałe, również europejskie kraje, jako nowe, mianowicie: z Polski, Czech, Słowacji, Węgier i Słowenii. Seria nosiła wspólny tytuł „Across the border” (przez granicę), (2004) i obiecywała podróż przez krajobraz i mentalność mieszkańców oraz zderzenia kulturowe. Seria jest projektem austriackim koncepcji Wofganga Widerhofera i Markusa Glasera.

Dokumenty te nie okazały się jednak w pełni udane. „Jak to się robi” poruszył co prawda temat ciekawy, mianowicie pokazał metody konsultanta medialnego Piotra Tymochowicza, który, wg słów własnych, z każdego człowieka potrafi zrobić charyzmatycznego polityka. Stworzył on m.in. wizerunek barwnego, acz nie przez wszystkich lubianego przewodniczącego partii Samoobrona, Andrzeja Leppera.


"Across the border"

Dewizą Tymochowicza jest twierdzenie „człowiek człowiekowi produktem”. Ludzie w swej masie są debilowaci i trzeba mówić do nich na poziomie debila, twierdzi Tymochowicz. Polska jest społeczeństwem „ch.......wym” i członkom takiego społeczeństwa należy mówić to, co chcą usłyszeć. Tylko w głosie nie może być fałszu! - przestrzega konsultant. A wtedy można zapanować nad tłumem. Tymochowicz ćwiczy ze swoimi uczniami ustawienie głosu, gestykulację, a potem fabrykuje manifestację na mieście przeciwko wojnie w Iraku. I proszę – robi się tłum, metoda działa!

Reżyser śledził pracę Tymochowicza przez cztery (!) lata i pokazał nam efekt w nieco przydługim, chwilami rozłażącym się w szwach, dokumencie. Tymochowicz to oczywiście postać kontrowersyjna, bierze ludzi w swoje ręce i modeluje, ale charyzma to rzecz wrodzona i nauczyć się jej nie można. Hitler, jak wiadomo, nie miał konsultanta, a pociągnął za sobą cały naród. Na nieszczęście innych narodów. Tymochowicz ogłosił nabór pod będącym w obiegu anglicyzmem „casting” i obiecał bezpłatnie wykreować polityków ze zgłoszonych osób. Część odrzucił, część została, część odeszła sama, nie mogąc się zgodzić na metody konsultanta. W końcu został jeden adept, Dariusz Konopka, który zadeklarował, że będzie dążył po trupach do celu. Partia była dla niego mniej ważna, istotne było się przebić. Przemawiał na rzecz tej partii, do której się dostał, to znaczy w młodzieżówce Samoobrony, choć jej poglądy niezupełnie mu odpowiadały. Ale – cel uświęca środki. Film nie pokazuje, jak potoczyła się kariera Konopki; o ile wiem, to załamała się ze względu na brak środków finansowych. Poza charyzmą trzeba mieć jeszcze pieniądze.


"Across the border"

Film pokazano m.in. na zamkniętym pokazie dla szkół. Rozmawiałam z młodzieżą szwedzką po projekcji. Owszem, to było interesujące, trochę za długie, a metody kreowania polityków niemoralne, uznali Emil i Sofia z Långbro Folkhögskola.

Seria filmów „Across the border” składała się z pięciu dokumentów po 45 minut każdy. Jako pierwszy pokazano „Między drzwiami” Pawła Łozińskiego (syn reżysera Marcelego).


"Lekcja Białoruskiego"

Rzecz traktowała o repatriantach ze Lwowa, przesiedlonych do bliżej nienazwanej wioski przy granicy polsko-niemieckiej. Dzisiaj to już starsi ludzie. Wspominają, jak to transporty z osadnikami szły siedem tygodni, żeby pokonać 1400 km i tylko stuprocentowo zdrowi przeżyli. Więcej nic specjalnego nie mają do powiedzenia. Poza tym, że człowiek nic nie jest wart jak skończy 75 lat. Sami są po 80-tce i czekają na śmierć. „Wszystko tak szybko przeszło – mówi jedna z bohaterek filmu – czuję się jakbym weszła jednymi drzwiami, a teraz muszę wyjść innymi...” Słabością filmu jest, że osadnicy nic nie powiedzieli na temat kilkudziesięciu lat swego życia na Ziemiach Odzyskanych.

Czeski reżyser Jan Gogola w swoim filmie „Czeskie Velenice - Europejskie” bohaterów swego dokumentu ustawił w niewygodnej i trochę śmiesznej pozycji, mianowicie na słupku granicznym i w ten sposób odebrał powagę temu, co mówią. No bo czy burmistrz albo businessman na słupku może być wiarygodny? Nawet kiedy rezonuje na temat tożsamości europejskiej... Na słupek po kolei wdrapują się także referentka d/s kultury, tancerka barowa i filozof. Reżyser filmuje też prostytutki stojące przy szosie w pobliżu granicy czesko-austriackiej oraz parę Czeczenek, usiłujących sforsować granicę i nabiera policjanta. Czeczenki okazują się bowiem podstawionymi aktorkami. Czesi lubią humor...


"Milkbar"

W swoim filmie „Pomocnicy”, słowacki reżyser Peter Kerekes robi wywiady z pomocnikami-ochotnikami straży granicznej, a także pokazuje dokumentalne zdjęcia z okresu żelaznej kurtyny, kiedy to granica była strzeżona przez uzbrojonych po zęby strażników z psami. I jak niestresująco jest dzisiaj. „Wtedy to było nas trzydziestu ośmiu pomocników „ – wspomina jeden z bohaterów filmu. Pomocnicy rekrutowali się z ludności cywilnej i gorliwie wyszukiwali uciekinierów, próbujących przedostać się na Zachód. Swoją ówczesną działalność motywują dzisiaj chęcią obrony „swego pięknego kraju”. Dawni pomocnicy wolą nie zagłębiać się w faktyczne pobudki swojej ochotniczej działalności.

Film węgierski Roberta Lakatosa „Powodzenia!” okazał się zdecydowanie najlepszy. Pokazuje dwóch Cyganów, którzy przekraczają granicę węgiersko-austriacką i jadą na znany bazar Stadlau w Wiedniu. Bohaterowie tego filmu to żywi, pełni temperamentu ludzie. Lali i Lori w Wiedniu lądują jak ufo z innej planety, odróżniają się wyglądem i zachowaniem, nie znają miasta ani języka. Kupno biletu kolejowego czy spytanie o drogę, a także pytanie o towary na rynku to problem ponieważ nie władają ani niemieckim, ani angielskim. Ale od czego połowiczna znajomość innych języków? Bohaterowie to istni poligloci - posługują się mieszaniną węgierskiego, rumuńskiego, tureckiego i romskiego, a także językiem ciała. Mimowolnie śmieszni, budzą sympatię swoją zawadiackością, radością życia i zaradnością. Dokument aż się prosi o rozbudowanie lub nakręcenie filmu fabularnego z oboma samorodnymi talentami w rolach głównych.


"Spacer z Dziennikiem"

Ostatni dokument pt. „Choreografia na morzu” jest ze Słowenii. Reżyser Biljana Cakic-Veselic pokazuje rybaków, którzy łowią na granicy słoweńsko-włoskiej. Jest to strefa objęta przez Unię Europejską zakazem połowów w celu ochrony rybostanu. Nie ma właściwie już czego chronić ponieważ ryby zostały wyłowione. Do sieci trafiają tylko meduzy.

Pokaz miał miejsce w Instytucie Rumuńskim i następnie miała się odbyć dyskusja z udziałem reżyserów. Wyświetlono jeszcze kilkuminutowe sekwencje m.in. z bułgarskiego filmu „Problem komarów” oraz czeskiego filmu „Stracone wakacje”. Niestety, zebranym reżyserom długo nie dała dojść do głosu prowadząca zamierzoną debatę rumuńska dziennikarka. Reżyser Andriej Pacunov zdążył tylko powiedzieć, że na Zachodzie pomimo dramatycznych zmian, jakie zaszły i ciągle zachodzą w byłym bloku komunistycznym, nadal istnieje czarno-biały obraz Europy Wschodniej.

Niestety, na festiwalu zabrakło ważnego polskiego filmu „Uciekinier”. Pytam dyrektora festiwalu Agnety Mogren dlaczego nie pokazano tego dokumentu. Dyrektor festiwalu wraz z szefem od zakupu filmów Sofią Lagergren obejrzały bardzo dużo filmów i szeroko uwzględniły polski film dokumentalny. Koncentrowały się jednak na temacie przemian i problemach współczesnych. Film „Uciekinier”, aczkolwiek bardzo dobry, jako historyczny, nie mieścił się w tej tematyce.

Pozytywną wiadomością jest, że telewizja szwedzka zakupiła „Lekcję białoruskiego” (2006) Mirosława Dembińskiego. Zawsze coś.
 

Dana Platter
PoloniaInfo (2007.11.28)



 









MYCIE OKIEN (STOCKHOLM)
Sprzatanie minimum 50% lub 100% grafiki (Täby)
Praca (Värmdö )
Praca-sprzatanie (Täby)
Brukarstwo (Täby)
Praca dla ogólno budowlańca (Skåne)
BLACHARZ, LAKIERNIK (SKOGAS)
mechanik samochodowy (SKOGAS)
Więcej





Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Muzeum tramwajów w Malmköping.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 7 gości
oraz 0 użytkowników.


TEMU
Kolejny Polak ofiara szwedzkiego multikulti
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony