Anna Żynis Matthiasson
Jakie prawa mają Polacy pracujący w Szwecji? Jak to jest z pracą "na czarno", zasiłkami na dzieci, okresem wypowiedzenia czy prawem do urlopu? Jakie prawa i możliwości mają nasi rodacy w sprawach konfliktowych z pracodawcami szwedzkimi? Sądząc po ilości pytań na naszym forum, dotyczących właśnie tych tematów, są to sprawy nurtujące wielu nowoprzybyłych a czasami nawet i nieco bardziej "zasiedziałych" Polaków.
Chociaż nowoprzybyłą już od dawna nie jestem, to również dla mnie rozmowa z panią Anną Żynis Matthiasson była i ciekawa, i pouczająca. Pani Anna jest Polką, mieszkającą w Szwecji od 27 lat. Na co dzień pracuje jako tłumacz kontaktowy, a w wolnych chwilach, z godnym podziwu zaangażowaniem, pomaga nowoprzybyłym rodakom. Co najważniejsze i co nie zdarza się dzisiaj tak często - robi to całkowicie społecznie.
Dzisiaj może być dumna z faktu, iż dzięki doświadczeniom zdobytym przez wiele latach działalności w tutejszych związkach zawodowych oraz bogatej sieci kontaktów, udało się jej pomóc kilkorgu Polakom wygrać sprawy sądowe przeciwko - wydawałoby się - silniejszemu i lepiej znającemu swoje prawa pracodawcy szwedzkiemu.
Ewa Kłoskowska: Jak to się stało, że zaczęła Pani pomagać rodakom w sprawach prawnych?
Anna Żynis Matthiasson: Zaczęło się od tego, że pan konsul z Malmö zauważył, że prowadzę w Göteborgu spotkania dla nowoprzybyłych Polaków na temat obowiązujących tutaj praw i zapytał czy Konsulat Polski w Malmö mógłby kierować do mnie rodaków zwracających się do nich z zapytaniem o pomoc. Jak się okazuje, w Konsulacie nie ma żadnej osoby, która mogłaby czy potrafiłaby się takimi sprawami zająć.
Ile ma Pani dziennie telefonów od ludzi szukających porad i w jakich sprawach najczęściej dzwonią?
Potrzeby są bardzo duże - dziennie mam do 10 telefonów z prośbą o pomoc. Najczęściej chodzi o zwykłe porady, jak dochodzić swoich praw i przede wszystkim, jakie prawa przysługują zatrudnionym tu Polakom, ale zdarzają się też sprawy poważniejsze i wtedy kontaktuję się z biurami adwokackimi. Obecnie współpracuję z trzema takimi biurami. Najczęściej problemy Polaków wynikają z braku znajomości języka i tutejszego prawa pracy. Z tego powodu bywają oszukiwani przez pracodawców - tak Polaków jak i Szwedów.
Jak Polak, który zatrudniony jest tutaj "na czarno" może dochodzić swoich praw? Czy w ogóle jest chroniony prawnie?
To jest ciekawa sprawa. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, Polacy mają prawo pracować w Szwecji legalnie. Przy zatrudnianiu "na czarno" przestępstwo popełnia tylko pracodawca, nie odprowadzając podatku do urzędu podatkowego. Zatrudniony Polak nie ma się czego bać. Nie może być deportowanym ze Szwecji, jak często zastraszają nieuczciwi pracodawcy, nie będzie płacił żadnej kary. Zresztą wielu ludzi nawet nie wie, że pracuje "na czarno" ponieważ umawiali się z pracodawcą na pracę legalną. Według prawa szwedzkiego umowa ustna jest również umową wiążącą. Dobrze jest jednak podpisać umowę, gdyż w razie konfliktu łatwiej jest dochodzić swoich praw w sądzie. W sytuacjach, gdy takiej umowy na piśmie nie ma - trzeba wziąć świadków, którzy poświadczą, że się u danego pracodawcy pracowało.
Spotkałam się już z wieloma dziwnymi sytuacjami, szczególnie w branży budowlanej jest niestety wielu oszustów. Na przykład pracodawca co miesiąc daje pracownikowi do podpisania dokument z wymienioną sumą. Pracownik jest przekonany, że podpisuje odbiór pensji, podczas gdy na papierze napisane jest, że pracodawca zwraca jedynie pożyczone wcześniej pieniądze. Dokument jest napisany po szwedzku, a ludzie często nie wiedzą co podpisują. Nigdy nie powinno się podpisywać dokumentu, nie znając jego treści!
Spotkałam się też z panami, którzy pracują tu już od 4 lat i nigdy nie dostali żadnej deklaracji podatkowej. Po telefonie do urzędu skarbowego okazało się, że nie są tu zarejestrowani. A byli przekonani, że są tutaj "na biało". Mieli nawet umowy! Okazało się jednak, że te umowy były podpisane na tzw. okres próbny, a pracodawca pod koniec roku nie zgłaszał tych ludzi jako zatrudnionych u siebie. Warto wiedzieć, że w Szwecji okres próbny może wynosić maksymalnie 6 miesięcy, potem umowa powinna automatycznie przejść na umowę stałą. Należy więc domagać się stałej umowy, zwrócić uwagę na świadczenia urlopowe. W Szwecji pracownikowi przysługuje 5 tygodni płatnego urlopu rocznie, a zdarzają się pracodawcy, którzy twierdzą, że wynagrodzenie urlopowe wliczone jest w stawkę godzinową i za urlop nie chcą płacić.
Jaką ma Pani więc radę dla Polaków nieznających języka?
Zawsze przed podpisaniem jakiegokolwiek dokumentu powinni poprosić o pomoc kogoś, kto zna język szwedzki i komu ufają. Zdarza się, że pracodawca sam "podstawia" znajomego Polaka, który rzekomo pomaga w tłumaczeniu, a tymczasem będąc w zmowie z pracodawcą - źle informuje. Sama wielokrotnie tłumaczyłam takie dokumenty bezpłatnie - ludzie przysyłali je do mnie faksem, a potem wyjaśniałam ich treść telefonicznie.
Co może zrobić człowiek oszukany przez nieuczciwego pracodawcę i nienależący do żadnego związku zawodowego?
Nawet osoby niezrzeszone w związkach zawodowych mogą dociekać swoich praw. W sytuacjach gdy suma, na jaką pracownik został oszukany przekracza 20.000 koron szwedzkich, można wystąpić formalnie o tak zwaną prawną pomoc finansową. Jest to bardzo duża pomoc - Polski obywatel musi wówczas pokryć jedynie 2% kosztów sprawy sądowej. Jeżeli spór dotyczy mniejszej sumy, ale sprawa jest bardziej oczywista, to też jest o co powalczyć. Koszt złożenia pozwu w sądzie pierwszej instancji to tylko 450 kr. Zdarza się, że strony mają podpisaną umowę, ale pracodawca nie chce jej honorować, sądząc że taki prosty człowiek nieznający się na prawie i nieznający języka szwedzkiego wyjedzie po prostu ze Szwecji i nie będzie w stanie nic zrobić.
A co może zrobić po opuszczeniu Szwecji?
Wystarczy, że wyznaczy swojego pełnomocnika w Szwecji, który w jego imieniu wystąpi o ww. pomoc finansową. Pełnomocnictwo musi być podpisane osobiście, podpisany blankiet można wysłać do Szwecji pocztą. Wiele razy pomagałam rodakom zarówno w załatwieniu sprawy pełnomocnictwa, jak i napisaniu pozwu do sądu.
Jaki jest Pani największy sukces?
Ostatnio Polak, którego pracodawca wyrzucił z pracy, mówiąc "Niech pan już tu nie przychodzi w poniedziałek", chociaż miał kontrakt na 2 lata, wygrał sprawę na łączną sumę 200.000 koron. Takie słowne wyrzucenie z pracy jest w Szwecji przestępstwem, poradziłam więc owemu człowiekowi, żeby domagał się swoich praw w sądzie. Te 200.000 tysięcy pokryły koszty zaległej pensji i urlopu oraz odszkodowania za poniesione straty moralne.
Czy były jakieś nieudane sprawy?
Nie, ale są sprawy w trakcie. Np. sprawa młodego chłopaka, który w kwietniu tego roku przyjechał do Szwecji i zaczął pracować u pracodawcy szwedzkiego "za 45 kr/godz. na rękę". Był przekonany, że jest zatrudniony na biało. Podczas pracy został przygnieciony przez ciężkie płyty, które spadły z łyżki koparki obsługiwanej przez pracodawcę. Chłopak stracił przytomność, a pracodawca w pierwszej chwili uciekł. Dopiero po 40 minutach, po interwencji pozostałego personelu, zostało wezwane pogotowie. Ranny chłopak został przewieziony do szpitala, ale dopiero przybyły tłumacz wezwał policję. Policja spisała protokół, że był to wypadek przy pracy. Po wstępnym leczeniu w szpitalu szwedzkim zalecono dalsze leczenie w Polsce. Okazało się, że chłopak miał pęknięcie podłużne kręgu. Dzisiaj ma stałe bóle kręgosłupa i jest niezdolny do wykonywania prac fizycznych, nie ma też żadnego zatrudnienia. Będąc już w Polsce otrzymał rachunek na 30.000 koron za koszty leczenia w Szwecji. W takiej sytuacji należy natychmiast zareagować, czyli odesłać fakturę z powrotem z zaznaczeniem, że się ją "neguje" (po szwedzku "jag bestrider"). Tak też zrobił ów chłopak. Niedługo będzie jego sprawa w sądzie, gdzie walczymy o uznanie tego zdarzenia za wypadek przy pracy i o pokrycie całego kosztu leczenia przez szwedzką kasę ubezpieczeniową. Chłopakowi należy się również odszkodowanie od pracodawcy.
To straszna historia.
Był już podobny przypadek wcześniej. Polak, który już od 2 lat jest z powrotem w Polsce, spadł z dachu podczas pracy i został sparaliżowany. Leżał przez 3 miesiące w szpitalu w Göteborgu. Tu akurat sytuacja była o tyle inna, że pracodawca natychmiast spisał umowę o pracę z owym pracownikiem. Umowa miała obowiązywać od dnia wypadku. Pracownik dostał "chorobowe" oraz zaliczkowo 100.000 koron odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej, z którą pracodawca miał podpisaną umowę. Do dzisiaj dostaje ze Szwecji "chorobowe" w wysokości 80% pensji, która wymieniona była w umowie. Pieniądze wpływają na jego konto w Polsce. Za 2 lata ta sprawa ma być badana ponownie i jeśli straty na zdrowiu zostaną uznane za trwałe kalectwo - a tak najprawdopodobniej będzie - to otrzyma już dożywotnio szwedzką rentę.
Wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy z faktu, że można dochodzić swoich praw nawet będąc tu "na czarno". W tym roku podczas mszy polskiej w Göteborgu, ksiądz prosił z ambony o składkę na przewóz do Polski zwłok i pochowanie rodaka, który zmarł w Szwecji. Rodziny w Polsce nie było zupełnie stać na te wydatki. A tymczasem była możliwość otrzymania takiej pomocy od urzędów szwedzkich.
To bardzo drastyczne sprawy. A z jakim pytaniem, prośbą o pomoc, spotyka się Pani na co dzień?
Najczęściej ludzie pytają o okres wypowiedzenia, czy należą się pieniądze po zwolnieniu, np. z powodu braku pracy, jak powinien wyglądać kontrakt o pracę, jak powinny być płatne nadgodziny. Warto wiedzieć, że kontrakt który jest niezgodny z prawem szwedzkim nie jest prawomocny. Nie można zapisać w kontrakcie, że okres wypowiedzenia to np. jeden dzień, ponieważ prawnie powinien to być minimum jeden miesiąc. Tak samo jak nie można zapisać w kontrakcie, że pracownik ma de facto zostać niewolnikiem pracodawcy. To jest po prostu sprzeczne z tutejszym prawem.
Na naszym forum często padają pytania o prawo do zasiłków na dzieci pozostawione w Polsce. Jak to z tym jest?
Z tym bywają problemy, często sami urzędnicy szwedzcy nie znają przepisów, nie wiedzą, jakie obowiązują prawa. A prawo jest takie, że jeśli ktoś pracuje w Szwecji i płaci tu podatki (w przypadku zatrudnionych podatek jest odprowadzany automatycznie przez pracodawcę - uwaga autorki), to ma prawo do pobierania zasiłku na każde dziecko, które nie ukończyło 16 roku życia. To prawo należy się od momentu rozpoczęcia pracy w Szwecji, a o zasiłek, wynoszący obecnie 1050 SEK miesięcznie, można się również starać retroaktywnie. Jeżeli na przykład ojciec dziecka pracuje w Szwecji, a matka pobiera zasiłek w Polsce, to urząd szwedzki dopłaca różnicę do 1050 SEK.
O jakich jeszcze innych prawach powinni wiedzieć rodzice pozostawiający rodzinę w kraju?
Na przykład, że w Szwecji obydwojgu rodzicom przysługuje łącznie 480 dni tzw. urlopu rodzicielskiego do momentu ukończenia przez dziecko ósmego roku życia. Rodzic pracujący w Szwecji, jadąc do Polski w celu zaopiekowania się dzieckiem, ma prawo do wynagrodzenia w wysokości 80% swojej pensji. Te pieniądze wypłaca kasa ubezpieczeniowa, nie pracodawca.
Wiele osób nie wie też o możliwości dokonywania odpisów wynikających z prowadzenia podwójnego gospodarstwa domowego. Odpisy te wpisuje się w deklaracji podatkowej i przysługują one do 3 lat tzw. podwójnego zamieszkania. Wylicza się je szablonowo, niezależnie od faktycznie ponoszonych kosztów. Za dodatkowy koszt mieszkania można odliczyć około 100 SEK dziennie i niemalże tyle samo przysługuje za dodatkowe koszty wyżywienia. Można również odpisywać koszty podróży do Polski, na podstawie biletu przejazdu. W przypadku braku takiego biletu wystarczy często podać koszt przybliżony - podaje się wówczas cenę najtańszej możliwej podróży do kraju. Odliczyć można również koszt kursu języka szwedzkiego, a w przypadku prowadzenia własnej firmy - koszty sprzętu, specjalnych ubrań potrzebnych do wykonywania zawodu, czy tzw. "kilometrówkę", to jest koszty dojazdu do pracy własnym pojazdem. To ostatnie przysługuje np. firmom budowlanym. Biorąc pod uwagę 30-procentowy podatek w Szwecji, to w skali roku jest to często spora oszczędność rzędu tysięcy koron (zwrot podatku otrzymuje się w pierwszej połowie roku za ubiegły rok kalendarzowy - uwaga autorki).
I kolejne pytanie z forum - czy przy porodzie w Szwecji należy się tłumacz?
Prawo do tłumacza "z urzędu" przysługuje we wszystkich kontaktach ze służbą zdrowia i nie może to być ktoś z rodziny. Taka osoba według. prawa szwedzkiego nie jest bezstronna - może na przykład pod wyływem emocji lub nawet złej woli źle przetłumaczyć. Koszty tłumacza pokrywa komuna, a załatwić powinien go szpital. W takiej sytuacji należy po prostu zgłosić potrzebę pomocy tłumacza w czasie zamawiania czasu/miejsca na poród. Można również zaproponować określonego tłumacza, jeżeli tylko agencja, w której jest on zatrudniony, ma podpisaną umowę ze służbą zdrowia.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Ja również dziękuję.
Mogłybyśmy jeszcze długo rozmawiać gdyby pani Anna Żynis Matthiasson nie musiała spieszyć się na pociąg powrotny do Göteborga... Być może jednak już w niedługiej przyszłości będzie mogła odpowiedzieć na kolejne pytania naszych czytelników na łamach naszego portalu.
|