
Kiedy tylko pozwalają na to moje różne powinności - jadę do Skogås, do mojej ulubionej galerii "Lyktan". Tym razem, czyli w sobotę 13 października 2007, w galerii królowali Dominika Depczyk i Tomek Rzepecki.
Już kiedyś o Nich pisałam - był taki udany wernisaż na Bromma "Vår Salong" wiosną 2004. Teraz też nie było gorzej, o nie - zabrakło jedynie akwareli Doroty Esmond, która wyprowadziła się z mężem do Niemiec, a Bogdan Rawiński nie zdołał przygotować swych wspaniałych fotografii. Naturalnie uczestniczył on we wszystkim jako gość, robił zdjęcia, pił wino i obiecał, że nas niebawem zaskoczy...

Wszystkie metry kwadratowe ścian należały więc do Tomka Rzepeckiego i przyznać trzeba, że z wielkim rozmachem zaprezentował swoje malarstwo, grafikę, pastel oraz inne techniki. Niektóre prace widziałam wcześniej. Artysta twierdził, że przypomniał je celowo, bo jest z nimi utożsamiany.

Malarstwo Tomka jest nasycone ciepłymi barwami, a główne motywy, to przyroda i ludzkie ciało - zwłaszcza kobiece. Przyjaciele twierdzą, że Tomek za późno się urodził, że powinien żyć i tworzyć w XIX wieku - świadczy o tym jego zamiłowanie do rysunku i klasycznych technik malarskich... oj, chyba tak, chyba coś w tym jest...

Dominika śpiewała, a robi to coraz piękniej, coraz dojrzalej i ma ustalone grono wielbicieli! Na przykład Janek Hernhut przyniósł dla artystki bukiet, zza którego nie było Jej widać! Podczas występu towarzyszyli jej Tomas Brockland na gitarze, Peter Söderblom na kontrabasie, a w kilku piosenkach, nawet Tomek Rzepecki na gitarze. Tego wieczoru w jej repertuarze znalazły się między innymi takie evergreeny, jak Tears in heaven Erica Claptona czy You've got a friend Carol King, a także coś po polsku i po szwedzku.

Zarówno Tomek, jak i Dominika byli w świetnej formie, krzątali się wśród gości z wielkim entuzjazmem i widać było, że to Ich dzień! Kręciłam się po galerii między gośćmi z radością. W galerii "Lyktan", co znamienne, można spotkać wielonarodowościową i wielokulturową społeczność, dla której naprawdę warto się wysilać. Zawsze znajdą czas i chęć, by zobaczyć, co tworzą nie tylko rodacy. Doskonale przecież wszyscy wiemy, jak trudno jest być artystą na uchodźstwie, że ta twórcza praca, to często raczej hobby, a życie każe szukać bardziej prozaicznych zajęć.

Spytałam Tomka o ulubioną formę ekspresji. To się zmienia. Artysta tworzy akurat to, co mu w duszy gra i inaczej wypowiada się przy pomocy pasteli, inaczej pracuje się farbą olejną, a jeszcze inną formą ekspresji jest rzeźba. To samo można też powiedzieć o innych dziedzinach sztuki, na przykład o muzyce. Mocno wierzę w ideę profesjonalizmu i uważam, że jeśli ktoś jest do czegoś stworzony, to powinien to robić całym sercem.
- Jednak odrobina z tego serca powinna pozostać tajemnicą, nie można do końca się otworzyć na scenie - wtrąca Dominika - bo artysta zbyt szybko mógłby się spalić. Trzeba pamiętać o granicy, której nie wolno przekroczyć, na przykład w okazywaniu emocji na scenie, również ze względu na odbiorcę.

Mistrzem i nauczycielem Tomasza Rzepeckiego jest artysta malarz Rafał Głowacki, a Tomek świadomy "tworzywa", w którym pracuje, nie stara się ani przerosnąć mistrza, ani uwalniać od jego ewentualnych wpływów, ale podąża swoją własną indywidualną drogą artystyczną.
Oboje, Dominika i Tomek, są młodzi, zdolni, świadomi swoich atutów. Dominika coraz częściej śpiewa poza polskim środowiskiem, a Tomek niebawem będzie miał wystawę w Beverly Hills, L.A.! Galeria stamtąd trafiła na niego w internecie i wszystko wskazuje na to, że współpraca pięknie się rozwinie.

Galeria "Lyktan" niby leży na uboczu, ale na każdej imprezie dopisuje frekwencja i jest miła atmosfera. To już chyba zasługa pani Grażyny Kulpy, która zajmuje się wszystkim z wielkim entuzjazmem - kipi dobrą energią i pomysłami, skupia grono interesujących ludzi. Zawsze życzliwie uśmiechnięta, nawet wtedy, gdy musi chodzić o kuli.
Program galerii jest na bieżąco aktualizowany w Internecie. Dzieje się tam dużo i ciekawie, zachęcam Państwa do uczestnictwa.
|