Na warsztaty Ewy May "Klucze życia" sprowadziły ludzi bardzo różne powody. Ktoś liczył na to, że osiągnie stan spokoju i wewnętrznej harmonii i nauczy się jak ten stan utrzymywać przez cały czas, ktoś inny, że zostanie uzdrowiony z trapiącej go dolegliwości, ktoś był zwyczajnie ciekaw "co jest grane", a jeszcze ktoś inny z potrzeby wspólnego spotkania i medytacji. Mnie osobiście zainspirowało zdanie napisane przez Ewę na tablicy w czasie jej wieczoru autorskiego w styczniu -
"Gdyby tak się chciało chcieć".
No właśnie, ale co ma się chcieć. Na to spotkanie z Ewą przyszłam jak się kończyło, a na dodatek wszystkie egzemplarze jej książki były już wyprzedane. W sumie nie za bardzo wiedziałam o co chodzi ale w drodze do domu powtarzałam sobie i wręcz bawiłam się wyrażeniem - gdyby mi się tak chciało chcieć...
Na początek chciało mi się pójść na kurs.
Korzyści z uczestnictwa w kursie "Klucze życia" jest wiele. Przede wszystkim dostaje się "narzędzie" do skutecznego uwalniania się od napięć i niepokoju, wchodzenia w stan relaksu, do zmiany nastroju i stanów emocjonalnych. Używając regularnie tego "narzędzia", które i tak stale nosimy przy sobie - własnego oddechu - dostrajamy się do Źródła duchowej energii i uzdrawiamy swoje Pole Życia.
Oddycham i wypełniam światłem Moje Pole Życia. I tak jakbym się wyprostowała...
"urosła". Sprawy zaczynają układać się bezwysiłkowo, jakby "na fali".
Czasami wystarczy, że coś pomyślę czy powiem i to bardzo szybko się sprawdza.
Ewa mowi:
"....Światło może wypełnić Twoje Pole Życia już TERAZ, jeśli tylko zechcesz, ponieważ JESTEŚ częścią tego Światła, z niego powstałeś i JESTEŚ samym Światłem".
No właśnie - jeśli tylko zechcę. No, ale jak mi się może nie chcieć? Z wielką przyjemnością odbieram telefony i słucham relacji ludzi o "cudach", jakie zdarzyły się w ich życiu po uczestnictwie w kursie czy indywidualnych sesjach Ewy.
Cieszę się razem z nimi i z niecierpliwością czekam na następny kurs.
Jak na razie grupa, która zrobiła kurs spotyka się i po prostu oddycha według metody Ewy.
|
