Odwiedzin 38552949
Dziś 460
Poniedziałek 20 stycznia 2025

 
 

Teatr to mój drugi dom

 
 

Tekst: Krystyna Stochla
Foto: Bogusław "Bobo" Rawiński

5/2001


2001.04.23
 


Sztokholmska publiczność gorąco przyjęła Jubilata.

Jubileusz "Kobusza"
Chcę ogłosić światu
Aktor to wspaniały
Geniusz do "Kwadratu"


Tak Wojciech Młynarski ogłosił w Warszawie 45-lecie pracy scenicznej Jana Kobuszewskiego, związanego od wielu lat z teatrem "Kwadrat". Teatr przyjechał do Sztokholmu po raz trzeci, a że po raz pierwszy byli w 1991 roku, więc jest to też jakby mały jubileusz.

Bo mieszkają w Sztokholmie dwie dziewczyny, które teatr kochają ogólnie, a teatr "Kwadrat" szczególnie. To panie Joanna Janasz i Elżbieta Jakubicka, co nie boją się ryzyka i trudu organizacyjnego, by wszystko wyglądało lekko, łatwo i przyjemnie. To dzięki nim możemy oklaskiwać znanych i lubianych, a informacja na afiszu, że wszystkie miejsca sprzedane, najlepiej świadczy o celności wyboru.


Dyrektor "Kwadratu" Edmund Karwański i "dwie dziewczyny, które kochają teatr" - Elżbieta Jakubicka i Joanna Janasz.

W ciasnej garderobie "Folkan" rośnie napięcie przed spektaklem, a z panem Rawińskim- fotografikiem gorączkowo szukamy miejsca, w którym spokojnie można porozmawiać z aktorami i zrobić zdjęcia. Nic z tego - trwa czytana próba. Na szczęście niemiłosiernie zagrypiona Joanna Janasz kontaktuje nas z dyrektorem "Kwadratu" panem Edmundem Karwańskim. Jest chętny do rozmowy, ale równocześnie daje do zrozumienia - bardzo delikatnie - że jesteśmy "non grata". - W Warszawie mówię zawsze reporterom, żeby sobie kupili bilet i najczęściej obrażają się i rezygnują...

Krystyna Stochla: Och to w Warszawie, gdzie macie siebie na co dzień. Do Sztokholmu przyjechaliście tylko na jedno przedstawienie, więc proszę raczej opowiedzieć coś o swoim teatrze?

Edmund Karwański: Teatr założył Edward Dziewoński, a ja prowadzę "Kwadrat" od dwudziestu lat. Przez ten czas udało nam się skompletować wspaniały i zgrany zespół ludzi, którzy lubią ze sobą pracować i rozumieją się. To nie było wcale takie proste, bo bywało, że z niektórymi musieliśmy się rozstać. Mam tu na myśli cały zespół: aktorski i techniczny. Teatr zatrudnia na stałe dwudziestu artystów - znacie ich państwo nie tylko ze sceny, ale też z filmów i licznych seriali telewizyjnych. Zdarza się, że dobieramy gościnnie kogoś z zewnątrz, w zależności od repertuaru.


Edmund Karwański prowadzi "Kwadrat" od 20 lat.

KS: A repertuar wyłącznie lekki, komediowy...

EK: Pracujemy w mieście o wielu teatrach, więc niech "Polski" edukuje młodzież, "Narodowy" dmie w tubę klasyki. My gramy wyłącznie komedię i farsę i to tylko autorów współczesnych. Nie ma Bałuckiego, Fredry czy komedii Szekspira. Każda nasza premiera - a jest ich teraz dwanaście - jest sztuką graną w Polsce po raz pierwszy. Niemal w tym samym czasie wystawiają je teatry w Nowym Jorku, czy Londynie. Pozyskaliśmy zaufanie autorów i np. Eric Chappell, autor "Złodzieja", który był na warszawskiej premierze, dał nam wyłączność w polskim przekładzie na trzy lata.

KS: Kto jest autorem przekładu?

EK: To pani Elżbieta Woźniak mieszkająca w Londynie i właściwie ona trzyma rękę na pulsie informując nas, co dzieje się na świecie w teatrach komediowych.

KS: Jakie jest dzisiejsze przedstawienie?

EK: Wyreżyserował je Janusz Majewski, muzyką oprawił Zbigniew Zbrowski. Do willi włamuje się złodziej. Właściciele obchodzą właśnie poza domem rocznicę ślubu w towarzystwie drugiego, zaprzyjaźnionego małżeństwa. Kiedy wracają i zastają pobojowisko, a wreszcie sprawcę włamania - ten zręcznie manewruje w niezręcznej sytuacji i często z oskarżonego zmienia się w oskarżyciela. Okazuje się, że ci nobliwi, ustabilizowani ludzie mają też swoje wstydliwe tajemnice. Lekkie i dowcipne dialogi, świetne aktorstwo, a często śmiejemy się nie tylko z bohaterów, ale i z samych siebie...


Wszystkie postacie w sztuce próbują dostać się do sejfu. Reporterka "Relacji" Krystyna Stochla oraz dyrektor Edmund Karwański postanowili nie być gorsi.

KS: Kto jest autorem scenografii

EK: Józef Napiórkowski i Wojciech Stefaniak. Przywieźliśmy ze sobą wszystko, z najdrobniejszymi detalami włącznie. Nawet gazety i szklanki, nie mówiąc o portrecie gospodyni nad kominkiem, czy sejfie, do którego wszyscy po kolei usiłują się dobrać. Encyklopedia Britannica to tylko grzbiety, by było lżej... Wszędzie, a jeździmy też po Polsce - zabieramy pełną dekorację. Skończyło się granie w prowizorycznych kotarkach. Widz zapłacił za bilet i ma prawo zobaczyć prawdziwy spektakl.

KS: Gracie też w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Czy tam też zabieracie dekoracje?

EK: Tam wysyłamy dokładne fotografie i budują nam wszystko na miejscu.

KS: Prawdziwe dekoracja, powtórka tekstu przed spektaklem - to bardzo poważne podejście do pracy...

EK: No tak, u nas nie ma miejsca na tzw. Chałturę i może dlatego mój jedyny kłopot to nadmiar publiczności. Każdy tytuł gramy 200-300 razy.

KS: Wiele teatrów marzy o takim kłopocie...

EK: Ludzie chcą się śmiać, odprężyć w teatrze i my im tę możliwość dajemy.


Autorka niniejszego tekstu Krystyna Stochla "przepytuje" w kulisach "czterdiestolatka" Andrzeja Kopiczyńskiego...


... oraz Ewę Kasprzyk.

Patrzę ze sceny na pustą jeszcze widownię, tymczasem aktorzy przerobili już tekst. Nasze energiczne organizatorki Elżbieta i Joanna (zwane w umowie z teatrem "impresario" - a jakże) zmieniają się w garderobiane i fryzjerki. Pora przedstawić Państwu artystów. Oto aktorki Ewa Kasprzyk i Renata Dancewicz. Już "zrobione" na obcasach, a na wieczorowych sukniach już to boa, już to norki.


Ewa Kasprzyk

Ewa Kasprzyk - znana z serialu "Złotopolscy" pracuje w "Kwadracie" pierwszy sezon. Wcześniej pracowała w teatrze "Wybrzeże", gdzie jak na ironię pracuje teraz gościnnie. Jest zadowolona, że bez wahania przeniosła się do stolicy i gra w tak znakomitym towarzystwie. Jest jeszcze pod wrażeniem podróży do USA i Kanady, a teraz odwiedza kraj Bergmana!


Renata Dancewicz

Renata Dancewicz - znana z filmu "Ekstradycja" też bardzo lubi podróżować, a praca w tym teatrze bardzo podróże umożliwia. Jest w "Kwadracie" drugi sezon, a "Złodziej" jest jej trzecią premierą.


Andrzej Kopiczyński

Andrzej Kopiczyński - w smokingu i muszce, przystojniejszy od Mikołaja Kopernika, a nawet inżyniera Karwowskiego! W dodatku w Szwecji chce być "ekologiczny" i chowa za siebie papierosa! Ma pani rację - śmieje się - pewnie już na zawsze zostanę tym nieszczęsnym Karwowskim! Mówię to z sympatią, bo to była bardzo miła postać. Mam na swoim koncie duże, dramatyczne role, o jakich aktor tylko może marzyć: Romeo, Otello, Kordian i Konrad w "Wyzwoleniu". Bardzo łatwo jest przejść z dramatu do komedii, ale bardzo trudno to odwrócić. Świetnie czuje się w "Kwadracie" i cieszy go ogromna popularność teatru: - W Chicago graliśmy dwa razy przy pełnej sali na dwa tysiące dwieście miejsc, w Montrealu dwa przedstawienia i znów pełna sala na tysiąc osiemset miejsc! Kiedy wróciliśmy na swą rodzinną scenę do Warszawy, wydawało się nam, że nie ma publiczności.


Paweł Wawrzecki

Paweł Wawrzecki - ekologiczny wędkarz z zamiłowania - nie boi się seriali, chociaż przyznaje, że grozi to zaszufladkowaniem aktora. Znamy go z serialu "Złotopolscy", gdzie gra komendanta policji i równocześnie w serialu "Graczykowie" jest Bułkowskim. - W Polsce nastała era seriali i widzowie często mylą postacie. Pytają mnie: co słychać komendancie Bułkowski? W "Kwadracie" pracuję długo, bo od 1971 roku, czyli 22 sezony, a wcześniej byłem u Erwina Axera we "Współczesnym", w okresie wielkich kreacji aktorskich Tadeusza Łomnickiego. Występuję też od dziesięciu lat w kabarecie Olgi Lipińskiej. Wyznał, że kocha sztokholmską publiczność, która żywiej reaguje niż warszawska.


Mistrz - Jan Kobuszewski

I wreszcie Mistrz Jan Kobuszewski - Jubilat, który bawi nas i wzrusza 45 lat! Uosobienie ciepła i poczucia humoru.

KS: Pańskie każde pojawienie się na scenie, czy ekranie wywołuje uśmiech u wszystkich.

Jan Kobuszewski: Dziękuję za miłe słowa, ale proszę mnie nie wbijać w dumę. A zresztą jak powiedział Huxley: "skromność jest tym rodzajem dumy, który najmniej razi..."

KS: Jak się czuje Jubilat?

JK: Niestety, czuję się już mocno starszym panem.

KS: Ale by zagrać tytułową rolę musiał Pan opanować 60 stron tekstu, w czasie przedstawienia chowa się Pan w skrzyni, a symulując atak serca, przewraca się na podłogę!

JK: Robim, co możem, dopóki nas chce kochana publiczność. Czego tam nie było w tym moim życiu: i film i poważne role w teatrze "Narodowym" i "Polskim" i kabaret "Dudek" i kabaret Olgi Lipińskiej. Był też rok w Łodzi u Dejmka i tak życie szło. Jako młody człowiek bardzo dużo pracowałem, za właściwie żadne pieniądze. Ale to nie tylko ja - moje pokolenie pracowało często po 20 godzin na dobę.


Jak zwykle przy sztokholmskich spektaklach "Kwadratu" owacje nie miały końca.

KS: A gdzie pracuje się Panu najlepiej: w filmie, teatrze czy w telewizji?

JK: Bezsprzecznie w teatrze, to mój drugi dom. Ja uważam, że teatr jest kontynuacją Szkoły Aktorskiej. Pracuje się bez pośpiechu, można dobrze przygotować rolę i wszystko poprawić, jeśli trzeba. Natomiast w telewizji i w filmie już nie ma na to czasu. A jeszcze w telewizji pół biedy, ale w filmie ze względu na koszt taśmy już nie ma miejsca na poprawki. Zresztą w filmie Bogiem jest reżyser i nie można mu rozwalać koncepcji, a ja lubię odpowiadać za to, co robię. Więc na pierwszym miejscu teatr, na drugim estrada, bo też daje człowiekowi wiele przyjemności, wreszcie telewizja i na końcu film.

KS: Czy pracując tak intensywnie w teatrze "Kwadrat" robi Pan jeszcze coś poza teatrem?

JK: Staram się teraz robić jak najmniej, chociaż ciągle są jakieś nowe propozycje i z niektórych się korzysta, np. w telewizji. Ale najbardziej lubię jeździć z tzw. Koncertami - no nie sam - z Jankiem Kociniakiem i Magdą Zawadzką też zjeździliśmy niemal cały świat. Ten program się uaktualnia, zmienia monologi i skecze - to taki mały kabaret, a w "Kwadracie" ze względu na małą widownię każde przedstawienie powtarzamy wiele razy. "Złodzieja" gramy chyba po raz 27-my.

KS: Czuję, że będzie jeszcze 127-my, 227-my itd...

JK: I te kolejne wcale nie będą gorsze od pierwszych. Nie lekceważymy kochanej publiczności.


Jubilat nie wyjechał ze Sztokholmu z pustymi rękami...

KS: Dlatego na "Kwadrat" bilety znikają w mgnieniu oka!

Nie zawiodła też sztokholmska publiczność wypełniając szczelnie salę z tzw. Dostawkami, ku utrapieniu strażaków. Kochanemu "Kobuszowi" - przepraszam - panu Janowi Kobuszewskiemu zgotowaliśmy gorącą owację!

A ja tak pozazdrościłam talentu panu Wojciechowi Młynarskiemu, że i mnie muza lekko grzywkę zwichrzyła:

Jubileusz "Kobusza"
Ogromnie nas wzrusza
Dziś szampana mamy
"Sto lat" zaśpiewamy Dodamy Mu animusza!



Za umożliwienie zrealizowania tego reportażu dziękują "Relacje" i "Poloniainfo".
 

Krystyna Stochla
Foto: Bogusław "Bobo" Rawiński
Relacje (5/2001)
PoloniaInfo (2001.04.23)


 






Sprzątanie (Stockholm)
Firma budowlana zatrudni do pracy (Stockholm)
Sprzątanie (Sztokholm)
Sprzątanie domów Nacka , Värmdö (Värmdö)
Poszukuję dziewczyny do firmy sprzątającej (Farsta)
Praca sprzątanie (Stockholm )
Opiekunka do dzieci (Sztokholm )
Sprzatanie - Sztokholm (Älvsjö )
Więcej





Nowe szwedzkie słowa 2024 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji
Risgrynsgröt czyli świąteczna ryżowa owsianka.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Koncert muzyki polskiej w Göteborgu
Smaki życia na obczyźnie
Bruna bönor czyli wigilijna czarna fasola.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Fiskbullar czyli szwedzkie rybne klopsiki.
Agnes na szwedzkiej ziemi
25 lat Chorus Polonicus Gotheborgensis
Smaki życia na obczyźnie
Wielojęzycznośc czterolatki - podsumowanie
Polska Mama Za Granicą


Odwiedza nas 8 gości
oraz 0 użytkowników.


Firmy transportowe Laholm -Halmstad
Moze nastepny pomnik glupoty ?
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2025 PoloniaInfoNa górę strony