Krystyna Stochla o książce "Memorbuch"
Z różnych powodów byłam tej książki bardzo ciekawa. Powód pierwszy i najważniejszy to moja znajomość z Adamem Brombergiem. Na przełomie lat 80/90, czyli w okresie rozkwitu wydawnictwa Bromberga miałam przyjemność i zaszczyt pomagać p. Adamowi uporządkować pamiętnikarskie zapiski. Adam Bromberg był już wtedy 80-letnim człowiekiem. Jego czas kurczył się gwałtownie wraz z postępującą chorobą nowotworową, zatem coraz intensywniej utrwalał swoje wspomnienia. Moja pomoc była w tym epizodyczna, ale w miarę jak rozrastały się stosy ręko- i maszynopisów, poznawałam ich treść, ten niezwykły życiorys!
Bromberg był świetnym gawędziarzem, ale Jego opowieści przenoszone na papier traciły koloryt i styl. Bardzo więc byłam zadowolona dowiedziawszy się po latach, że zapiski przejął pisarz Henryg Grynberg.
Przeczytałam "Memorbuch" jednym tchem i zadawałam sobie pytanie - gdzie tu Adam Bromberg?
Autor informuje na wstępie, że zapiski Bromberga to tylko podstawowy surowiec - szkoda, że tak potraktowany.
W moim odczuciu, Adam Bromberg był przede wszystkim dużego formatu wydawcą, niezależnie od tego do której należał partii... Książka była Jego miłością i wielką pasją. W powojennej Polsce bez wątpienia zrobił najwięcej jako wieloletni dyrektor PWN. O powstawaniu książki, o kontaktach z pisarzami i wydawcami na świecie, opowiadał niezwykle zajmująco. Szkoda, że u Grynberga ten wątek stanowiący treść życia Bromberga, jest tak mocno okrojony i właściwie sprowadza się do informacji o Jego potyczkach z twardogłowymi aparatczykami. Cieszę się, że było mi dane poznać wiele barwnych anegdot związanych z funkcjonowaniem wydawnictwa Bromberga w Szwecji, bo w książce Grynberga ich nie uświadczysz.
Tu pozwolę sobie przypomnieć, że po rozstaniu z Polską w 1968 roku Adam Bromberg założył w Szwecji wydawnictwo, na którego czele stanęła córka Dorotea. Na jubileusz 15-lecia mieli już na swoim koncie trzech noblistów: Czesława Miłosza. Isaaka Singera i Octavio Paza.
Był wydawcą mądrym, z wielkim wyczuciem, był świetnym organizatorem. Kiedy w Polsce zmienił się ustrój, stary i chory były dyrektor PWN natychmiast tam pojechał... Do ponownej współpracy jednak jeszcze wtedy nie doszło, wrócił przygnębiony.
Nie zamierzam zapuszczać się w gąszcz tych skompliko-wanych polsko-żydowskich dziejów, czy też robić szczegółowej analizy, dobrze zresztą napisanej książki. Jednak moim zdaniem, książka Henryka Grynberga to "Memorbuch" innego formatu niż wyłącznie los starego wydawcy. Występujący w niej Żydzi są wykształceni, zamożni, wrażliwi i otwarci na świat. Występujący w niej Polacy są głupi, chciwi, źli, izolujący się... Podróż poślubna Bromberga przez miasta Europy to niemal wyłącznie przypominanie tragicznych losów Żydów na przestrzeni wieków. Obawiam się, że w tej znów napiętej atmosferze, znajdą się czytelnicy, którzy ocenią "Memorbuch" jako próbę podjudzania...
|