Odwiedzin 37802740
Dziś 3184
Czwartek 25 kwietnia 2024

 
 

Psychoterapia emigracji - czyli zupełnie inna bajka

 
 

Tekst: Wojciech Eichelberger

1998
 

Nie wydaje mi się, by ludzie na emigracji różnili się czymś od tych, którzy żyją w kraju. Znaleźli się za granica w gruncie rzeczy przypadkiem. Miedzy sobą różnią się głównie sposobem, w jaki opuścili Polskę. Ci, którzy wyjechali z własnego wyboru, mają mniej problemów. Inni, którzy do opuszczenia Polski zostali zmuszeni - myślę o tych, którzy przeżyli szok, o emigracji 68 roku i stanu wojennego, usiłują wpłynąć na sytuację kraju, są w sprawy polskie bardzo zaangażowani.

Ale właściwie i jedni, i drudzy z biegiem lat stają się podobni do Szwedów. Zaczyna w nich dominować to, co niesie ze sobą Szwecja, jej kultura i klimat. I choć uczucia szoku czy krzywdy z czasem bledną, każda z grup emigracyjnych hoduje je w sobie, jako uzasadnienie pobytu poza krajem. Są to uzasadnienia i najłatwiejsze, i najbardziej zrozumiale dla "życia tam" - bardzo trudnego, nierzadko samotnego, często okupionego stratą statusu społecznego i przyjaciół.

Bardzo rzadko zdarza się, by ktoś z emigrantów, zwłaszcza w pierwszym pokoleniu, osiągnął w Szwecji status społeczny porównywalny z pozostawionym w Polsce. Jeszcze rzadziej udaje się wejść w szwedzką społeczność. Nasza odmienność, nasz klimat emocjonalny i intelektualny czasami Szwedów fascynuje, ale trzeba pamiętać, że ludzie, z którymi Polakom przychodzi się stykać, są zwykle "z innej bajki" - stanowią inna grupę społeczną niż ta, z która kontaktowali się w Polsce.

Ktoś wyjechał na przykład z żywego środowiska tworzącego własny etos, własną kontrkulturę, a tam trafia na średnich, bardzo zwykłych ludzi, takich którzy wstają, pracują, jędzą, śpią, wstają, pracują... To nie są "ci" ludzie, z którymi chciałoby się stykać, i to bywa denerwujące.

Oczywiście zdarzają się w Szwecji bardzo interesujące środowiska, jest szwedzka awangarda, ale do nich wcale nie tak łatwo trafić - trzeba mieszkać nie w tej dzielnicy, zarabiać zupełnie inne pieniądze, mówić inaczej po szwedzku. Stąd bierze się pewna "wyższościowa" postawa wielu Polaków wobec Szwedów, którzy ich otaczają, i koncentracja na ich wadach: że mimika nie taka, że mało komunikatywni, zamknięci w sobie, skąpi.

Próbuję tłumaczyć moim przyjaciołom w Szwecji, że po prostu mają do czynienia z innym środowiskiem, niż to, do jakiego byli przyzwyczajeni w Polsce i że nie mogą wymagać od Szwedów by byli tacy jak oni - mają przecież inną historię, wyrastają z innej gleby i w innym klimacie. Środowisko emigracyjne z samej swojej istoty nie jest zdrowe: małe, ciasne i nie z wyboru. Niewielka grupa ludzi, która je tworzy, nie może unieść normalnych społecznych relacji, wszystkich spraw, z którymi przychodzi żyć.

My tutaj, "zanurzeni" w Polsce, mamy te możliwości ogromne: przyjaciół, nieprzyjaciół, rodzinę bliższą, dalszą. Oni tam muszą się szukać wzajemnie, a kiedy się znajdą, odpychają się i kłócą, bo za mała jest przestrzeń, za mało możliwości wyboru.

To, co każe im się szukać, co ich łączy, to nie tylko miejsce urodzenia. Tym spoiwem jest specyfika polskich doświadczeń, a także bardzo proste rzeczy: te same ulice, po których chodzili, drzewa w parku, rodzaj piasku na bałtyckiej plaży, zapach morza i cherlawego lasku, klimat jakiegoś wieczoru czy poranku - pewna suma przeżyć, która odnosi się do kontaktu z czymś, co trudno nazwać i uchwycić i co stanowi szczególny geograficzno-przyrodniczy klimat Polski. Tu inaczej załamuję się światło, inaczej rosną drzewa. Zapachy te same od przed wojny: tak samo pachnie piekarnia, śledzie w beczce i kwaszona kapusta.

To wszystko odciska się w ludzkiej świadomości i nie można tego lekceważyć, bo stanowi o pewnym poczuciu wspólnoty, choćby tylko terytorialnej, geograficznej i przyrodniczej.

Jest również coś, czego także i mnie brakowało, kiedy długo byłem poza krajem, za czym sam tęskniłem. Chodzi o intensywność kontaktów międzyludzkich. W krajach skandynawskich i w ogóle protestanckich obowiązuje zupełnie inny etos: etos pracy, oszczędności, dyscypliny, chłodu. Polacy kontaktują się intensywnie - czy to w przyjaźni, czy w nieprzyjaźni. Wielka fascynacja, wielka miłość, gorąca nienawiść; to nigdy nie jest letnie, nijakie jak u Anglosasów czy Szwedów.

Pozbawieni tego naturalnego, psychicznego, duchowego pokarmu ludzie na emigracji ubożeją. Nie odnajdują podobnych treści, niczego co miałoby podobną zawartość. Tęsknią, ale nie chcą wracać. Jest wygodnie, wszystko można dostać; jest to raj dla dzieci, a dzieci już zapuściły korzenie, mają tu swoich kolegów i koleżanki, swoje środowisko, swój świat - trudno im to zabierać. Jest to kraj wolny, niezwykle tolerancyjny i nawet to, co Polaków drażni, rozmaite policyjno-prawne regulacje zamienia się w porządek, punktualność, ład codziennego życia. Codzienne, podstawowe troski już nie absorbują i emigranci stają przed niesłychanym wyzwaniem-problemem wolnego czasu.

Zaczyna się poszukiwanie siebie, swoich zainteresowań i pasji, tego co mam sobie i innym naprawdę do powiedzenia, jak się w tym życiu odnajdę. Konflikty międzyludzkie, kłopoty z dziećmi, osobiste problemy przeżywane są o wiele ostrzej z powodu środowiskowej ciasnoty.

Wielu emigrantów od kilku lat przyjeżdża do Polski na treningi psychoterapeutyczne. Często jako psycholog i psychoterapeuta spędzam z nimi swoje urlopy w Szwecji. Oczywiście Polacy mogliby korzystać w swoich kłopotach psychicznych z pomocy terapeutów szwedzkich, ale mają trudności z kontaktem. Sprawia to i bariera językowa, i fakt, że psychologia szwedzka ta, która jest dla nich dostępna - reprezentuje dość prowincjonalny model: jest tradycyjna, bardzo racjonalna, a egzystencjalne cierpienia i rozterki Polaków są dla Szwedów zupełnie niezrozumiałe.

Po kilku latach przyjaźni i wspólnej pracy terapeutycznej obserwuje z radością, jak w tym środowisku zaczyna dziać się coś dobrego. Ludzie inaczej niż dotychczas, bardziej naturalnie i harmonijnie zaczynają kontaktować się ze sobą wzajem i ze środowiskiem, w którym przyszło im żyć. To, co wspólnie "ćwiczymy", pomaga zrozumieć im ich sytuacje, wszystkie jej aspekty: uświadamiają sobie lepiej fakt, że jeśli chce się "tam" być, trzeba tę rzeczywistość, jaka jest, zaakceptować, a jeśli jej zaakceptować nie można - nie można "tam" być.

Emigranci muszą przestać walczyć z czymś, z czym walczyć się nie da, a całą energię włożyć w poprawę jakości życia, która w swoim głębokim sensie jest jakością kontaktów międzyludzkich. Wszystkie kłótnie między Polakami biorą się z nierozpoznanych i źle adresowanych uczuć, z pomylonych resentymentów. To sprawia, że ludzie czynią z siebie wzajemnie ofiarę swojej agresji.

Jeżeli zrezygnują z nierealistycznych oczekiwań w stosunku do środowiska szwedzkiego i swoje zainteresowania skierują na własne środowisko, mogą wtedy stworzyć między sobą ten klimat, którego tak im brakuje, za którym tęsknią. Własne środowisko staje się glebą, którą zaczynają uprawiać, a nie, jak przedtem, niszczyć. Zamiast się kłócić - uczą się kontaktować bardziej otwarcie, prawdziwie i na wiele różnych sposobów. Zaczynają pomagać sobie wzajemnie, akceptują swoją polskość w sposób naturalny i twórczy, nie plując i nie prychając bez przerwy na Szwedów.

Grupa, z którą mam do czynienia, tworzy różny od reszty, ale jakby zdrowszy model emigracji. Staje się przez to nośnikiem wartości atrakcyjnych dla szwedzkiego otoczenia, przyciąga wielu Szwedów, rodzi wiele przyjaźni - zaczyna działać kulturotwórczo. Jest to naturalny i radosny proces bycia "w" jakimś kraju i zarazem pozostawania sobą, proces stałej, twórczej i przyjaznej negocjacji warunków bycia razem, w której obie strony, Polacy i Szwedzi, wygrywają.
 

Wojciech Eichelberger
Relacje (1998)


 






Praca od zaraz (Uddevalla)
firma sprzątającą poszukuje pracownika od zaraz (Sztokholm)
Dołącz do grona fachowców remontujących łazienki (Täby)
Pracownik återvinningscentral (Sztokholm)
Praca- sprzątanie (Tyresö )
Praca dla operatora koparki (Stockholm)
🌟 Szukamy pracownikow do zespołu sprzątającego! (Stockholm)
Praca dla Ogolnobudowlanca (malmö)
Więcej





Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 20 gości
oraz 0 użytkowników.


nie uczciwi pracodawcy
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony