Odwiedzin 37806223
Dziś 2547
Piątek 26 kwietnia 2024

 
 

Polska moich marzeń - Dziesięć lat później

 
 

Tekst: Stanisław Remuszko

10/1999
 

W latach 80-tych publikowaliśmy na łamach Relacji cykl "Polska moich marzeń", w którym znane osobistości życia publicznego w Polsce opowiadały o swojej wizji Rzeczpospolitej. Czy marzenia się zrealizowały? Oto co sądzi na ten temat znany dziennikarz Stanisław Remuszko, który przez szereg lat był korespondentem polskiej sekcji radia szwedzkiego.

W 1999 r. mija dziesięć lat od historycznych wydarzeń, które doprowadziły do odzyskania przez Polskę niepodległości i demokracji. Jako państwo wstępujemy dziś do NATO i przygotowujemy się do rychłego członkostwa w Unii Europejskiej. Polska gospodarka systematycznie rozwija się i przekształca. Wdrażane są reformy o żywotnym znaczenie społecznym. Można powiedzieć, że z roku na rok normalnieje, stabilizuje się i umacnia nowy, szeroko rozumiany ustrój naszego kraju.

Zarazem jednak szereg rodaków - tych, których szczerze obchodzą losy Rzeczpospolitej i jej obywateli - odczuwa, by tak rzec, pewien niedosyt. Dla wielu z nas obecny stan rozmaitych "rzeczy i spraw" nie pokrywa się z wcześniejszymi prywatnymi wyobrażeniami o przyszłych konkretach. Oceną polskich realiów oraz propozycjami rozwiązań często różnimy się także między sobą. Lecz są to przecież rozbieżności naturalne, ba, stanowią poniekąd dowód naszego "patriotycznego zdrowia".

Co dziś, dziesięć lat po symbolicznym 4 czerwca `89 trzeba nad Wisłą zmienić, uzupełnić lub poprawić? Która państwowa instytucja, które prawne unormowanie nie zdało egzaminu? Czego najdotkliwiej brakuje? Co razi najbardziej? Jakie są nasze bogoojczyźniane marzenia? Korzystając z uprzejmości redakcji, przedstawiam - na dobry początek - swoją osobistą listę takich dużych i małych, pobożnych obywatelskich życzeń.

1. Referendum. Naród powinien mieć realne prawo do bezpośredniego sprawowania władzy. Obecnie referendum może uchwalić Sejm albo zarządzić prezydent (za zgodą Senatu). Uważam, że jeśli inicjatorzy referendum zbiorą pod jego projektem podpisy przynajmniej pięciu procent uprawnionych do głosowania - referendum musiałoby się odbyć, bez względu na opinie o nim jakichkolwiek organów państwa. Takie prawo do referendum powinno odnosić się również do społeczności regionalnych i lokalnych.

2. Gminna ordynacja wyborcza. Doświadczenia różnych demokratycznych państw dowodzą, że o ile w skali kraju czy województwa, a nawet w skali powiatu ordynacja proporcjonalna może być dla życia obywatelskiego równie przydatna jak większościowa, o tyle w skali gminy powinna bezwzględnie obowiązywać ta ostatnia, najlepiej z okręgami jednomandatowymi i II turą wyborów. Rady w gminach mniejszych byłyby oczywiście mniej liczne niż w dużych. W głosowaniu organizowanym na zasadach podobnych do lokalnego referendum, wyborcy mogliby w trakcie kadencji odwołać radnego, który w ich mniemaniu źle się spisuje (przy ordynacji proporcjonalnej nie jest to nawet teoretycznie możliwe).

Za ordynacją większościową w gminach szczególnie mocno przemawia również przebieg niedawnych wyborów samorządowych. W rezultacie jej wprowadzenia ludzie mogliby głosować na konkretnego znanego sobie człowieka, a nie na anonimową w swojej masie partię. Nie pociągnęłoby to za sobą absolutnie żadnego wzrostu kosztów. Przeciwko jest tylko interes partyjny: do łatwego wzięcia około 50 000 intratnych posad dla partyjnych działaczy najgorszego sortu (lepsi kandydują wyżej).

3. Elekcja prezydenta RP. W 1995 r. do boju o prezydencki pałac zapisało się aż 17 kandydatów, w większości od początku pozbawionych najmniejszych szans na wybór i w pełni świadomych tego faktu. Ułomność obowiązującej do dziś ordynacji sprawia jednak, że "zostanie kandydatem" jest niezwykle opłacalne, bowiem koszt oficjalnej rejestracji (czytaj: zbiórki wymaganej liczby 100 000 podpisów) równa jest cenie standardowego Mercedesa, a w zamian otrzymuje się bezpłatny i swobodny (z mocy ustawy nikt nie ma prawa ingerować w treść programów wyborczych) wielotygodniowy dostęp do radia i telewizji, wart reklamowo przynajmniej sto razy więcej.

Jak w 2000 r. uniknąć powtórki tego blamażu? Należy tak zmienić ordynację, aby - dla zarejestrowania - kandydat musiał uzyskać nie tylko znacznie większą startową akceptację społeczną (postuluję: podpisy jednego procentu ogólnej liczby wyborców; dziś byłoby to ponad 250 000 dorosłych osób) lecz także - jak to się mądrze robi we Francji - poparcie określonej liczby (postuluję: jednego procentu) obywateli pełniących publiczne funkcje z wyboru, takich jak radni, senatorowie, posłowie, sędziowie etc.

4. Sam wybierz swojego szeryfa. Burmistrzowie, wójtowie, starostowie i prezydenci miast powinni być wybierani bezpośrednio przez mieszkańców. Staliby się wówczas niezależni od lokalnych układów i gier politycznych. Musieliby dotrzymywać wyborczych obietnic i w ogóle dbać o dobro lokalnej społeczności (czytaj: własnego elektoratu). Szary obywatel byłby dowartościowany.

5. Zakaz łączenia stanowisk. Posłowie i senatorowie nie powinni móc być ministrami. Radni wszystkich szczebli nie powinni móc być członkami samorządowych organów wykonawczych. Parlamentarzyści nie powinni móc być radnymi.

6. Przezroczystość majątkowa. Stosowne oświadczenia powinny składać - przed rozpoczęciem kadencji i po jej zakończeniu - wszystkie osoby pełniące funkcje publiczne z wyboru oraz wyższa kadra urzędników mianowanych (mająca wpływ na to co dzieje się z publicznym groszem). Oświadczenia te - oraz informacje o wszystkich bieżących zarobkach danej osoby w danym roku - muszą być drukowane w dziennikach urzędowych. Obawy iż dostarczałoby to wskazówek gangsterom można włożyć między bajki, zwłaszcza na tle doświadczeń zachodnich.

7. Reprywatyzacja. Myślałem, że już nie doczekam tego aktu elementamej sprawiedliwości dziejowej jakim jest zwrot prawowitym właścicielom lub ich spadkobiercom zrabowanego przez komunistów majątku. Tymczasem, projekt ustawy reprywatyzacyjnej przygotowany przez Ministerstwo Skarbu Państwa jest już w Sejmie. Nie jestem fachowcem, ale założenia tej ustawy jawią mi się jako całkiem rozsądne i uczciwe. Rząd premiera Buzka - brzmią ostatnie słowa komunikatu o zakończeniu prac nad ustawą - uznaje reprywatyzację za jeden ze swoich priorytetów i uważa, że przestrzeganie prawa własności jest elementem polskiej racji stanu. Oby te słowa ciałem się stały!

8. Lustracja. Żeby się udała (na tyle na ile dziś jest to możliwe). Żeby do kategorii osób lustrowanych dołączyć wszystkich dziennikarzy (jest ich mniej więcej tylu ilu adwokatów).

9. Instytut Pamięci Narodowej. Żeby, skoro nareszcie powstał, wypełnił zadania jakie wyznacza mu zawetowana przez prezydenta ustawa.

10. Archiwa PRL. Żeby przynajmniej dla historyków zostały bezzwłocznie otwarte w całości. Szczególnym skandalem jest tu chronienie archiwów PZPR oraz brak u rządzących politycznej woli do znowelizowania ogólnej ustawy o archiwach - tak, aby zlikwidować komunistyczny "status specjalny" tzw. archiwów wyłączonych(MSW, UOP, MON i MSZ)

11. Kara śmierci. Do niedawna byłem jej przeciwnikiem. Po głębokim namyśle, do którego asumpt dały straszne zbrodnie ostatnich lat, uważam jednak, iż kara śmierci powinna zostać przywrócona - właśnie jako kara, a nie jako straszak dla potencjalnych zbrodniarzy. Kara ta mogłaby być orzekana tylko wtedy gdy jednocześnie: nie ma żadnych wątpliwości co do sprawcy, sprawca działał z premedytacją, ofiara straciła życie.

12. Prawo Megan. Nie pamiętam już, gdzie wyczytałem, że w części Stanów Zjednoczonych AP obowiązuje prawo zwane od nazwiska jego orędowniczki prawem Megan. Daje ono możliwość orzeczenia wobec gwałcicieli kary dodatkowej polegającej na opublikowaniu w lokalnych mediach zdjęcia i personaliów przestępcy wraz z sentencją wyroku. Może warto byłoby choć zastanowić się nad możliwością stosowania takiego lub podobnego praw w Polsce, nie tylko w odniesieniu do gwałcicieli?

13. Pijani kierowcy. W pamiętnym głosowaniu większość posłów nie zgodziła się, aby prowadzenie samochodu w stanie upojenia alkoholowego było przestępstwem. Powiem wprost: posłów tych obciąża część moralnej odpowiedzialności za śmierć ponad tysiąca, kalectwo kilku tysięcy i cierpienia kilkunastu tysięcy corocznych ofiar wypadków samochodowych, których sprawcami są pijani kierowcy. Dzień w dzień, w świątek i piątek jak Polska długa i szeroka, mordują oni Bogu ducha winnych ludzi, rozjeżdżają przechodniów na chodnikach, taranują auta, zabijają dzieci na przejściach dla pieszych itp., itd.

Trzeba tak zmienić prawo, aby (mowa oczywiście o sytuacjach bezwypadkowych) nietrzeźwy kierowca pierwszy raz przyłapany na gorącym uczynku musiał stracić prawo jazdy (na przykład) na rok, drugi raz na pięć lat, trzeci zaś raz - dożywotnio. Personalia tak ukaranego kierowcy figurowałyby w specjalnej bazie danych, dostępnej z każdego policyjnego radiowozu. Prowadzący pojazd nietrzeźwy kierowca z zabranym wcześniej prawem jazdy obligatoryjnie wędrowałby do więzienia. Jeśli wskutek wypadku drogowego spowodowanego przez nietrzeźwego kierowcę ktoś straciłby życie - niezależnie od kary wymierzonej sprawcy, samochód automatycznie ulegałby przepadkowi.

14. Spółdzielcza skamielina. Po roku 1989 zreformowano nad Wisłą bodaj wszystkie dziedziny życia gospodarczego, tylko gomułkowsko-gierkowska spółdzielczość mieszkaniowa w niezmienionym kształcie trwa do dziś, niczym żywa skamielina z minionej epoki. Takich spółdzielczych kołchozów-molochów jak w Polsce nie ma nigdzie na świecie (z wyjątkiem państw pokomunistycznych). Żyje w nich całkowicie ubezwłasnowolniona szara masa członkowska, której jedynym obowiązkiem jest płacić i nie podskakiwać.

Problem dotyczy dziesięciu milionów obywateli.

Trwające właśnie w Sejmie prace nad uwłaszczeniem kooperatystów nie wystarcza. Trzeba jeszcze, i to wprost przez ustawowe zapisy, zrobić przynajmniej dwie rzeczy: primo: wymusić odgórny, albo umożliwić oddolny podział gigantycznych spółdzielczych blokowisk na kooperatywy jedno-, najwyżej kilkunastodomowe; secundo: zagwarantować spółdzielcom z jednego domu prawo do decydowania o konkretnym przeznaczeniu sumy czynszów jakie w danym roku zostaną przez nich wpłacone. W rezultacie doszłoby do prawdziwego uspółdzielczenia spółdzielczości; zarazem nastąpiłby koniec osławionej "republiki prezesów". Daj Boże dożyć...

15. Kazachstan. Ponad 80% respondentów jednego z ogólnopolskich sondaży odpowiedziało twierdząco na pytanie: Czy był(a)by Pan(i) gotów(owa) płacić przez rok jedną złotówkę miesięcznie na powrót rodaków z Kazachstanu? Zupełnie nie pojmuje czemu - przy tak życzliwym nastawieniu społeczeństwa - wciąż brak woli politycznej do ustawowego rozwiązania problemu. Uważam, że - w ramach kompleksowego programu, z wyrównaniem budżetowym - parlament powinien na każdą gminę nałożyć obowiązek (złotówkowe pogłówne od dorosłego) corocznego sfinansowania powrotu oraz zapewnienia dachu nad głową, miejsc pracy i nauki dla jednej rodziny naszych rodaków z Kazachstanu. Dla czterdziestomilionowego narodu oznaczałoby to wywiązanie się w ciągu zaledwie czterech lat z oczywistego, moralnego i patriotycznego obowiązku udzielenia pomocy w osiedleniu się w Polsce wszystkim chętnym (tu: czterdziestu tysiącom niegdysiejszych przymusowych emigrantów, ich dzieci i wnuków).

16. Aleja Zasłużonych. Mówi się, że umarłych należy zostawić w spokoju bez względu na to kim byli za życia. Lecz przecież Aleja Zasłużonych na warszawskich Powązkach nie dla umarłych latami powstawała, jeno dla żywych - aby z tych co odeszli brać wieczny wzór. Groby w Alei Zasłużonych nie są zatem zwykłymi mogiłami, lecz narodowymi pomnikami. Dlatego należy przenieść z niej i złożyć w innym miejscu (niechby tego samego cmentarza) szczątki Bieruta i innych stalinowskich zbrodniarzy, splamionych osobiście krwią polskich patriotów oraz jawnie służących interesom mocarstwa wrogiego niepodległej Polsce i jej demokracji.

17. Odznaczenia. Bardzo chciałbym zobaczyć jak pułkownik Ryszard Kukliński przyjmuje z rąk prezydenta Rzeczpospolitej Order Orła Białego. Z wiadomych względów nie wydaje się to możliwe wcześniej niż za dwa lata. Zarazem bardzo chciałbym ujrzeć Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski z Gwiazdą na piersi Leszka Balcerowicza, Hanny Gronkiewicz-Waltz, Marka Kotańskiego, Ewy Łętowskiej i Marka Markiewicza. Prosiłem kiedyś prezydenta Lecha Wałęsę o takie uhonorowanie wymienionych osób, ale bezskutecznie. A przecież ludzie ci - każdy na swój sposób i w swoim czasie - dobrze zasłużyli się Ojczyźnie, jak powiedziałby marszałek Piłsudski.

18. Bez reklam. We wszystkich nadających w Polsce radiach i telewizjach. Jeden dzień w tygodniu. Osobiście preferowałbym niedzielę. Podług znanych mi badań tego właśnie domaga się wyrazista większość tzw. opinii publicznej.
 

Stanisław Remuszko
Relacje (10/1999)


 






Sprzatanie na dzis / transport (Södertälje)
Tłumaczenie (Sztokholm)
Praca dla doświadczonego stolarza (Sztokholm)
Firma Sprzątające (Helsingborg)
FIRMA SPRZATAJACA (VÄNDELSÖ)
Dam Pracę (Värmdö )
Praca (Södertälje)
Praca od zaraz (Uddevalla)
Więcej





Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 20 gości
oraz 0 użytkowników.


nie uczciwi pracodawcy
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony