Odwiedzin 37794499
Dziś 1534
Wtorek 23 kwietnia 2024

 
 

Lelek, Henry i Filipek, czyli krótkie anegdoty z pamiętnika podróżnika

 
 

Tekst: Anna Andersson Jasiulewicz
Foto: Z albumu Anny

2002.07.09
 



Gdyby nie koleżanka, to bym pewnie tego artykułu dziś nie pisała. To dzięki Izie, dowiedziałam się o niesamowitej promocji w pewnym biurze turystycznym, które ogłosiło wyjazdy dwóch osób za cenę jednej. Ba, nawet nie myślałam, że uda mi się załapać na taką cenę, a jednak.

Mój drogi małżonek koczował już o 6 rano przed komputerem, aby szybszą i sprawniejszą metodą zarezerwować bilety gdzieś, byle gdzie. "Aby tylko daleko od tej zimnej Szwecji" - mówił. Faktycznie, było daleko. Po niespełna 19 godzinach lotu w czarterowym samolocie a lá "puszka konserwowa" dotarliśmy wreszcie do naszego miejsca docelowego - na Bali.

Różnica czasowa nie była tak drastyczna jak termiczna - wyjeżdżając ze Sztokholmu tego styczniowego popołudnia termometr wskazywał na minus 5 C, a tutaj nagle plus 45 C! Doprawdy nie narzekałam!

Pierwsze dni naszych wczasów spędziliśmy na tak zwanym leniuchowaniu się na plaży lub przy hotelowym basenie i nadrabianiem zaległej literatury. Nasz hotel był fantastyczny, ale nie tylko nasz, bo wszystkie hotele (nawet bardzo tanie) były czyste i schludne umieszczone w pięknych, zielonych ogrodach. Co wieczór, gdy tylko zaszło słońce, rozpoczynał się koncert milionów cykad, a zapach egzotycznych kwiatów był wprost oszałamiający.

Wieczory były najprzyjemniejsze, bo po upalnym dniu wreszcie można było opuścić swoje schronienie i udać się do centrum na owocowego drinka lub na indonezyjskie sztuki kulinarne. Najlepsze jadło było w najtańszych i najskromniejszych restauracjach i barach. Na Bali można skosztować wiele ciekawych dań z całej Azji, od japońskiego sushi po indonezyjskie pierożki.


Super knajpka

Jedno z milszych wspomnień kulinarnych, to nie planowana wizyta w restauracji w centrum Kuta Beach. Dwie piękne balijki wskazały nam drogę do małej oazy, w której znajdowała się restauracja. Dookoła oświetlonego basenu stały małe szopki, w których można było spożyć wyśmienitą kolacje słuchając indonezyjskiej muzyki i popijając kolorowe(i mocne) trunki. Jedzenie podawano na liściach bananowca i było tak różnorodne i apetyczne, że aż szkoda było naruszać harmonii, jaka panowała na zielonych talerzach, a jeszcze milej było po takim obiedzie płacić rachunek, który nawet nie dochodził do jednej dziesiątej europejskich standardów.

Poza fantastycznymi restauracjami, jest kilka przemiłych kawiarenek w nowoczesnym stylu azjatyckim, gdzie oprócz napicia się dobrego cappuccino można też przeczytać lokalną angielskojęzyczną gazetę Jakarta News.

Na Bali jest mnóstwo innych atrakcji, jedna z nich to "rafting", inaczej mówiąc spływ pontonem po rzece.

Jest to przygoda na całe życie oraz możliwość bycia na nowo dzieckiem. Podczas czterogodzinnej wyprawy po rzece gwarantowane jest dużo śmiechu, brak suchej nitki na ciele oraz możliwość zobaczenia prawie nienaruszonej natury. Pontony były 5 lub 9 osobowe, z tego jedna osoba to kapitan, który dawał rozkazy i kierowała łodzią, chociaż czasami wydawało się, że nasz ponton żył całkiem swoim życiem...

Nasza załoga składała się z kapitana Balijczyka, nas dwoje Polaków i jednej pary niemieckiej. Prowadziliśmy taktykę, kto pierwszy ten lepszy i po drodze próbowaliśmy podtapiać inne pontony. Skończyło się na tym, że nie tylko nasi przeciwnicy, ale i my skosztowaliśmy zimnej wody rzeki Ayun...


Spływ pontonem po rzece Ayun

Kuta to jedno z najbrudniejszych i chaotycznych miejsc na świecie, pomimo że jest tak małe, harmider jest co najmniej jak w Bangkoku. Wszędzie mnóstwo nachalnych sprzedawców oferujących wszystko od tanich podróbek do narkotyków. Gdzie człowiek się nie obróci to słyszy:

-Miss, plait your hair?
-Transport?
-Massage?
-Do your nails?

Kto był tylko w Kuta Beach nie był na Bali, ale bycie na Bali a nie spędzenie chociaż jednej nocy w Kucie to już grzech. Podczas jednej z wieczornych kolacji spotkaliśmy ciekawego i przesympatycznego starszego pana, z pochodzenia holendra, który opowiadał o swoim pierwszym przybyciu do Kuty.

Pomimo, że jego pierwsza noc była makabryczna zakochał się w tym miejscu i od 30 lat powraca tam, co rok. Kuta is dirty, ugly and noisy and I still don´t know why, but I just love it here! - powiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy.

To fakt, ale dlaczego w takim razie Kuta tak przyciąga? Jeden z faktorów to na pewno wspaniałe fale, idealne do surfingu (czyli pływania na desce). Ponieważ do Australii jest rzut beretem, wszędzie jest pełno Australijczyków, sklepów ze sprzętem oraz klubów i dyskotek dla fanów ogromnych fal.

Być w Bali a nie spróbować surfować na desce to już drugi poważny grzech. Najlepsze miejsce na naukę i wypożyczenie sprzętu to zdecydowanie plaża, na której wprost roi się od profesjonalistów. Ale dla bardziej ambitnych proponuję prywatne lekcje w Hard Rock Hotel, gdzie w cenę wchodzi gwarancja, że już na pierwszej lekcji uczeń będzie w stanie stanąć na desce.


Hard Rock Cafe

Do Hard Rock Cafe można spokojnie wstąpić pod wieczór, bo codziennie odbywają się występy muzyczne live a do tego owo miejsce słynie ze swoich wyśmienitych amerykańskich potraw i drinków.

Jeśli po plaży ktoś ma ochotę na małe piwo to "happy hour" rozpoczyna się już od 15:00 godzinie (kończy o 08:00 rano). Na dyskotekach oferuje się kupno jednego drinka a otrzymanie dwóch, natomiast drinki są bardzo kolorowe, bardzo mocne i podawane w pojemnikach a la nocnik, tzn. baaardzo dużych.

Atmosfera w nocnych klubach jest raczej bardzo wyluzowana. Ludzie z różnych krajów podchodzą do siebie, rozmawiają, śmieją się. Tutaj nikt nie musi być sam.

W Kuta można również pojeździć na kartingach, poskakać bungy jump lub na nowo stać się dzieckiem idąc do wodnego parku Waterboom. Gorzej jednak z nurkowaniem, które jest niestety bardzo drogie i niezbyt ciekawe. Jest parę lepszych miejsc, ale to już tylko dla zaawansowanych nurków.

Jeśli jednak pociągają białe nienaruszone plaże oraz prawdziwe oblicza wyspy, to trzeba wyruszyć bardziej na północ i przede wszystkim starać się trzymać daleko od turystów.


Tempel

Niestety nie zawsze jednak tubylcy są tak przyjaźni jakby się to wydawało. Jedna para Europejczyków została napadnięta przez mieszkańców jednej z małych wiosek, za to, że po prostu wkroczyli na ich terytoria.

Nie chcę absolutnie odstraszać od swobodnego poruszania się po wyspie, bo warto zobaczyć przepiękne pola ryżowe, świątynie, wioski i rzadkie odmiany zwierząt. Na wyspie mieszka ze sobą aż 5 różnych wyznań, ale nigdy nie ma żadnych konfliktów, co jest godne podziwu. Warto zwiedzić małe miasteczko Ubud, które słynie z wyrobu mebli i jest miastem tutejszych artystów.

Meble są ręcznie robione a ceny śmiesznie niskie, dlatego też wielu turystów zamawia sobie cały wystrój wnętrz właśnie tutaj. Jedyna kosztowna sprawa to sam transport, który może kosztować nawet pięciokrotnie więcej niż same meble.

A propos zwierzaków, to radzę przyzwyczajać się już teraz , bo jest ich na Bali znacznie więcej niż tutaj, a szczególnie owadów.

Pewnego wieczoru, kładąc się już do łóżka zobaczyliśmy potężną jaszczurkę biegnącą po ścianie pokoju. Przyznam się, że nie byłam zachwycona myślą, że mamy jeszcze jednego współlokatora, ale nowy kolega nie miał ochoty się wyprowadzać a po paru dniach przybył z jeszcze jednym, troszkę mniejszym, kolegą. W momencie jednak, gdy przestały nam prawie całkiem dokuczać komary i muchy (nazywaliśmy je lelki, bo nazwa muchy po balijsku to lelek) i było to dzięki naszym współlokatorom, zmieniliśmy już nasze złowrogie nastawienie i ochrzciliśmy naszych kolegów na Henry i Filipek.


Mój nowy przyjaciel...

Czy warto jechać na Bali? Chyba tak, ale najlepiej bez żadnych oczekiwań, z lekką torbą i dobrym aparatem fotograficznym. Spotkałam wiele ludzi podróżujących po Azji a szczególnie po tak bardzo popularnej ostatnio Tajlandii. Ale jeśli ktoś pragnie poznać troszkę innej kultury to Bali bardzo polecam i może tak samo jak nasz nowo poznany przyjaciel ktoś powie; "nie wiem dlaczego, ale po prostu kocham tę wyspę".
 

Anna Andersson Jasiulewicz
Foto: Z albumu Anny
PoloniaInfo (2002.07.09)


 









Szukam do pracy. (Stockholm )
DAM PRACE / SPRZATANIE (Ödeshög)
Pracownik lesny ( röjning) (FAGERSTA)
zatrudnie , (Tanumshede)
Sprzątanie (Stockholm )
Röjare-Huggare (Sundsvall)
Praca dla ogólno budowlańca (Västerås)
Röjare - praca na wykaszarce (Timrå)
Więcej





Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 29 gości
oraz 0 użytkowników.


Kolejny Polak ofiara szwedzkiego multikulti
Sklepy Budowlane
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony