W czwartek 20 grudnia zeszłego roku, z powodu wyjątkowego sztormu prom "Rogalin" zmuszony był do pozostania na noc w porcie w Nynäshamn. Rozmawiam z kapitanem promu Wojciechem Sobkowiakiem.
Ula Pacanowska: Panie kapitanie, proszę powiedzieć, jak przebiegała podróż do Szwecji?
Kapitan Wojciech Sobkowiak: - Już na wstępie opóźniłem wyjście z Gdańska o cztery godziny ze względu na sztorm, tak że zamiast o 18.00, wyszliśmy w morze o 22.00. Podjąłem taką decyzję po otrzymaniu prognozy pogody, według której takie posuniecie było najrozsądniejsze, bo oznaczało przemknięcie się pomiędzy dwoma niżami. To był początek opóźnienia. Na morzu siła wiatru dochodziła do 8 stopni w skali Beauforta. Przy takim wietrze, wysokości fali około 3-4 metrów oraz fakcie, że płynęliśmy pod wiatr, zmuszeni byliśmy zredukować szybkość z 16,5 do 10 węzłów. To przyczyniło się do zwiększenia opóźnienia.
Czy właśnie ze względów pogodowych został odwołany wczorajszy rejs?
- Tak, jak najbardziej. Decyzje o tym podjąłem wczoraj o 13.00, gdy jeszcze byliśmy na morzu, po odebraniu prognozy pogody. Przewidywała ona sile wiatru dochodząca do 11 stopni i fale o wysokości 9 metrów. Najwyższa fala, z jaka się spotkałem na Bałtyku w ciągu mojego wieloletniego pływania, wynosiła 5 metrów. Przy takich warunkach nikt rozsądny nawet nie pomyśli o wyjściu w morze. A prognozy, które odbieram, są bardzo pewne, bo przychodzą do mnie z Polski, Szwecji i Niemiec, czyli obejmują całą tą część Bałtyku. Dostaje je wiele razy w ciągu doby i rano, kiedy inni wstają, ja mam już dwie prognozy na najbliższe godziny.
A jakie są prognozy na czas najbliższy, kiedy wyruszymy?
- Dziś o 11.05 dostałem prognozę, która zapowiada 7-8 stopni w skali Beauforta i słabnący wiatr, a wysokość fali może dochodzić do 5 metrów. Taka pogoda nie jest na tyle zła, żeby uniemożliwiła wyjście w morze, zwłaszcza, że ma się poprawiać, na jutro rano przewidywane jest 6 stopni. Odbijamy dziś o 17.00 z niemal całkowitą pewnością. Mam do odebrania jeszcze jedna prognozę i jeśli się nic nie zmieni - a nie powinno - to ruszamy.
A co z Silesią, co będzie z tymi, którzy maja płynąć dzisiaj?
- Tak jak my tutaj, tak Silesia stoi w Gdańsku. Oznacza to, ze planowanego na dzisiaj promu nie ma. Prawdopodobnie niektórzy sami zadzwonili po informacje widząc, jaka jest pogoda. Podejrzewam, ze do innych zadzwoniono z terminalu. Część ludzi pewno wybrała inna drogę, natomiast reszta przyjedzie na przystań. Zabierzemy na pokład tyle, ile się da. W tej chwili jest 280 osób na pokładzie, a pojemność Rogalina wynosi 700. Mamy tez 40 miejsc na samochody osobowe.
Jak długo będą opóźnienia? Czy wszyscy zdąża do domu na święta?
- Opóźnień nie będzie, bo w tej chwili Rogalin i Silesia zamieniły się po prostu rotacja. Poza tym pogoda ma się poprawić. A w Wigilie zazwyczaj staramy się płynąc szybciej, żeby być w porcie godzinę wcześniej. To taki nasz prezent świąteczny dla pasażerów.
Ostatnie pytanie: jak często zdarzają się takie sytuacje?
- Średnio raz na dwa lata każdemu z kapitanów, zazwyczaj wiosną lub jesienią, bo wtedy są najgorsze sztormy. Teraz nam tak samo, jak pasażerom zależy na jak najszybszym wyjściu. Ale co robić, pogoda siłą wyższą.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
|