Przez półtora roku tworzyłem i kierowałem Serwisem Polonia w portalu Wirtualna Polska. Uważałem, że informacja o życiu Polaków na świecie będzie bardziej wiarygodna i obiektywna w medium niezależnym od polskich instytucji z jednej strony i od organizacji polonijnych – z drugiej. Dlatego mogłem publikować informacje zarówno krytyczne, jak i pokazujące pozytywne strony działania Polonii. I nikt nie mógł uczynić serwisowi zarzutu, że idzie na czyimś pasku.
WP to firma komercyjna, nastawiona na osiąganie korzyści finansowych, co jest faktem, a nie sądem. Dlatego pewnie zdecydowała się zrezygnować z ponoszenia kosztów na coś, co – zdaniem jej zarządu – nie rokowało przychodów.
Powstanie Wirtualnej Polonii witam z zadowoleniem. Uważam, że jest to kontynuacja - może nie dosłownie, ale jednak ten termin jest najbardziej właściwy - Serwisu Polonia WP. Inicjatorzy wydają się iść właściwą drogą, choć ich przeznaczeniem, jako polskich emigrantów, jest uwikłanie w sprawy Polonii. Moje zadanie było łatwiejsze – byłem poza układami emigracyjnym, a nawet, w pewnym sensie – ponad nimi. Krzysztof Mazowski i Włodzimierz Kuliński muszą oprzeć się naciskom, które będą nieuchronne, i zachować suwerenność.
Wirtualna Polonia musi się z czegoś utrzymywać. Jeśli ktoś uważa, że takie przedsięwzięcie może istnieć bez reklam, promocji, marketingu i płatnych usług, to jest naiwnym pięknoduchem. Nie jest więc wadą tej inicjatywy, że ma, lub będzie miała charakter komercyjny. Za łącza, serwer, prawa autorskie lub abonament agencji prasowej trzeba wszak zapłacić.
Jako życzliwy obserwator, z konieczności pozostający na razie z boku, proszę wszystkich, którzy szukać będą w Wirtualnej Polonii informacji, by prowadzącym ten serwis wybaczyli wszelkie, nieuniknione w okresie rozruchu, potknięcia. I by dla tej inicjatywy byli również życzliwi.
|