Odwiedzin 37800294
Dziś 738
Czwartek 25 kwietnia 2024

 
 

Uderz w stół

 
 

Tekst: Marek Trokenheim

7/1999
 

W mojej wieloletniej pracy społecznej nie raz i nie dwa zastanawiałem się nad tym, ile można byłoby zrobić, gdyby było nas w Szwecji więcej. Z czasem jednak doszedłem do wniosku, że nie od tego zależy jakość naszych polskich poczynań.

W najlepszym wypadku 5% Polaków w Szwecji uczestniczy w polskim życiu organizacyjnym. Wszelkie próby osiągnięcia masowego uczestnictwa rodaków w naszych organizacjach spaliły na panewce. Nowe próby są czynione - i głowę daję, że efekty ich będą równie opłakane.

Czy znaczy to, że mamy do czynienia z gigantycznym fiaskiem polskiego życia w Szwecji? Absolutnie nie. Powiedziałbym - wręcz przeciwnie. Przede wszystkim należy sobie zdać sprawę z podstawowego faktu, że jakiekolwiek marzenia o masowości z samej definicji skazane są z góry na niepowodzenie. Polacy - i nie tylko - po prostu nigdzie nie chcą należeć i należy to respektować. Wolno im. Z drugiej strony pamiętać należy o tym wszystkim, co nas łączy i co sprawia, że w momentach np. zagrożeń potrafimy jednoczyć się w wysiłkach. Najlepszym tego przykładem jest fantastyczne zaangażowanie Polaków w akcję niesienia pomocy powodzianom w 1997 roku. Przetoczyła się wtedy przez Szwecję potężna fala polskich akcji najróżniejszego typu, które w efekcie dały wyniki nieproporcjonalnie wielkie w porównaniu z naszą liczebnością. Po czym wszystko wróciło do normy, czyli do owych 5% aktywnie zaangażowanych. Albowiem tak było, tak jest i tak będzie. Amen.

Od czasu do czasu pojawia się coś nowego. To nowe żyje dłużej lub krócej, w zależności od idei i społecznego odbioru. Na ogół krócej.

Zdarza się jednak, że pojawia się jakieś przedsięwzięcie, które zaczyna pozyskiwać sobie coraz większą akceptację i zainteresowanie, zataczać coraz szersze kręgi.

Taką nową ideą jest Polskie Towarzystwo Teatralne w Szwecji (PTTS), które obchodziło niedawno temu jubileusz 5 lat działalności.

Nie jestem człowiekiem teatru, od razu przyznaję się do tego, że na teatrze się nie znam. Albo mi się przedstawienie podoba, albo nie. Nie potrafię (i nie mam zamiaru) pisać recenzji przepełnionych wiedzą o teatrze, bo tej wiedzy nie posiadam. Mam zamiar jednak napisać kilka słów o ostatniej produkcji PTTS-u - czyli o "Stole"

(idea i reżyseria Marek Terpiłowski, muzyka Zbigniew Bizoń,. asystent reżysera Robert Kiński, charakteryzacja i kostiumy Natasza Fifowska, dźwięk i światło Grzegorz Dansonka oraz Kajetan Kazimierczak, wykonawcy: Natasza Fifowska, Beata Porębska, Żaneta Szczypior, Paweł Dziedzic, Robert Kiński, Piotr Owsiany).

Udając się na przedstawienie miałem (w odróżnieniu od Znanego Krytyka) pewne wyobrażenie o tym, co mnie czeka, albowiem w tekstach anonsujących przedstawienie Terpiłowski zapowiadał, że "wbrew tytułowi nie będzie to opowiadanie o meblu, lecz o człowieku". Niby oczywiste (bo przecież ile dramatyzmu może mieścić się w stole jako takim?), niemniej jednak wzbudziło to moją ciekawość.

"Stół" to zbiór etiud właśnie o człowieku, o sprawach codziennych i niecodziennych, wesołych i smutnych, o życiu i śmierci.

Stół jako mebel posłużył Markowi Terpiłowskiemu do pokazania nas samych. Stół kupujemy, sprzedajemy, wyrzucamy na śmietnik. Przy stole czytamy gazetę, pijemy wódkę, wyrabiamy chleb, przygotowujemy posiłki, jemy te posiłki. Stoły są duże, małe, prostokątne, a nawet okrągłe. Przy stole poci się poeta, a inni grają w szachy. W sytuacji przesłuchania stół może być brutalny. Przy stole kłócimy się. Na stole można tańczyć i kochać się. Wreszcie - co nas wszystkich czeka - jest na nim miejsce dla obmycia zwłok. Niby groch z kapustą, mydło i powidło, a ile w tym wszystkim dramatyzmu, piękna i szkaradności, prawdy i obłudy, liryzmu i dramatu. Samo życie - od sceny w przedsionku począwszy, a na wspólnym symbolicznym posiłku skończywszy.

To chciał nam przekazać Marek Terpiłowski.

Młodzi aktorzy PTTS-u dali z siebie wszystko. Nie będę nikogo wyróżniał, bo wszyscy mi zaimponowali.

Szczególnie mocno odebrałem zaskakującą - pełną dostojeństwa i godności - scenę obmywania zwłok. Po pierwsze dlatego, że o tej funkcji stołu nigdy nie myślimy, po drugie zaś dlatego, że w scenie tej reżyser i zespół poszli na całego, pokazując nam dokładnie i bez obłudy to, co nas wszystkich czeka. A więc nagie (bo jakże inaczej) poddawane obmywaniu ciało. Scena dla wielu widzów szokującą, uzmysławiająca nam jednak władzę, jaką nad naszymi zmysłami i umysłami ma dobry teatr, dobry reżyser i utalentowani aktorzy.

Opuściłem przedstawienie pełen refleksji. Jedząc wieczorem w domu kolację innymi zupełnie oczami spojrzałem na mój kuchenny stół. I na leżące na nim nożyce...
 

Marek Trokenheim
Przewodnik (7/1999)



(numer 7-9)
 






praca w restauracji (stockholm)
Firma sprzatajaca - Cleanflat (STOCKHOLM)
Praca - sprzątanie (Spånga)
Spawacz 136/138 Sztokholm (Sztokholm)
Potrzebna pomoc na dzis (ok 4 godz.) (Södertälje)
sprzatanie Bålsta (Bålsta )
Sprzątanie/Grafik/Sztokholm (Sztokholm )
Praca od zaraz! (Malmo)
Więcej





Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 6 gości
oraz 0 użytkowników.


Rozwod w Szwecji i opieka nad dzieckiem
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony