|
 |
Odwiedzin |
38848020 |
 |
 |
Dziś |
1589 |
 |
|
Środa 30 kwietnia 2025 |
 |

 |
|
 |
|
Podczas całego przedstawienia ani raz nie spojrzałem na zegarek |
|
 |
|
 |
|
Tekst: Michał Haykowski
|  1993
|
Jestem tego typu krytykiem teatralnym, który jakość sztuki i poziom gry aktorskiej rozpoznaje po tym, czy czuję podczas przedstawienia fotel na którym siedzę i czy zerkam na zegarek oczekując przerwy.
W Vår Teater na sztokholmskiej Valhallavägen fotel mi nie przeszkadzał. Podczas całego przedstawienia "Kata" ani razu nie zatęskniłem za końcem przedstawienia. Był to wcale nie łatwy spektakl. Dzieło Pär Lagerqvista, laureata Nagrody Nobla w 1951 r. nie jest sztuką teatralną. Jest to powieść. Głównym tematem zaś zło tkwiące w ludziach. To zło istniało i w średniowieczu i w czasach najnowszych. Dawniej wykorzystywano proste środki, jakimi gatunek ludzki dysponował. Nie zniknęło wraz z rozwojem cywilizacji. Stało się przez to bardziej groźne. Dawniej kat mógł zamęczyć dziesiątki osób. W naszym wieku były ich już miliony. Jak będzie w przyszłości?
Powieść (Bödeln w polskim przekładzie Zygmunta Lanowskiego) szwedzkiego pisarza światowej sławy, przystosował do potrzeb teatru Marek Terpiłowski. On też reżyserował spektakl. Podjął się zadania bardzo trudnego. Gdy kiedyś mi o tym zamiarze wspomniał, pomyślałem - wyruszasz kolego z motyką na słońce.
Kat nie jest grubą książką, lecz autor zawarł w niej ogromną ilość wątków. Pisząc książkę mógł sobie na to pozwolić. W teatrze tak robić nie wolno. Jest takie powiedzenie: Jeśli w pierwszej scenie na ścianie wisi dubeltówka, to musi ona wystrzelić w ostatniej. Oznacza to, że w teatrze jest ważny najdrobniejszy szczegół. Jeżeli ktoś się pojawia na scenie, coś mówi lub robi, to jego słowa i czyny muszą mieć znaczenie dla przebiegu całej akcji.
Terpiłowski bardzo dobrze poradził sobie z zadaniem przekształcenia powieści w teatr. Pamiętał o tej przysłowiowej dubeltówce. A ja się myliłem. Mówiąc najkrócej - uprościł akcję książki. Wydobył z niej wątki najważniejsze. Pokonał też, a wraz z nim cały zespół, trudne w teatrze amatorskim przeszkody scenograficzne. A więc problem kostiumów, dekoracji (były proste, ale przemyślane), pełniących w tym przedstawieniu ogromną rolę muzyki i świateł.
Momentami patrzyło się na scenę jak na wielki ekran filmowy lub telewizyjny. Oczywiście jedni poruszali się na nim sprawniej, inni mniej. Jedni grali lepiej, inni mieli z tym kłopoty. Ale biorąc pod uwagę doświadczenia aktorskie, czas, jaki mogli przeznaczyć na próby i przygotowania, cały zespół wypadł bardzo dobrze. Nie chcę nikogo wyróżniać, lecz pragnę wspomnieć o naprawdę doskonałej pracy obsługujących aparaturę dźwiękową i światła.
Myślę, że inicjatorom powołania do życia tego zespołu teatralnego nalezą się gratulacje. Pokazanie przedstawienia Kata na jakimkolwiek przeglądzie teatrów amatorskich na pewno nie przyniesie jego twórcom i wykonawcom wstydu. Byle nie przestraszył się ewentualnej większej widowni najmłodszy członek zespołu, 12-letni Dariusz Terpiłowski, który oświadczył niedawno, że występ na scenie był dla niego tak łatwy "jak bułka z masłem". Jestem pewien, że dla pozostałych nie było to takie proste. Dlatego dziękuję im za wysiłek i proszę o kolejne przedstawienia.
|
|
|
|







|
|
 | Odwiedza nas 29 gości oraz 0 użytkowników. |
|




|