Odwiedzin 37803471
Dziś 3915
Czwartek 25 kwietnia 2024

 
 

Zastrzeliłbym Breivika - wywiad z Emilianem Kamińskim

 
 

Rozmawiała: Ewa Rivera

2013.02.25
 


Fot. CPI

17 lutego 2013 w Boulevardteatern w Sztokholmie wystąpił Emilian Kamiński ze swoim autorskim, legendarnym już, monodramem pt. "W obronie jaskiniowca". Obejrzyj nasz fotoreportaż z przedstawienia oraz przeczytaj wywiad z aktorem.

Organizatorem przedsięwzięcia była agencja PolArt.

***




W obronie jaskiniowca - fotoreportaż
Fot. CPI i Honorata "Honda" Jozkow. Ponad 40 zdjęć!



***

Ewa Rivera: Zagrał Pan dzisiaj dla nas dwukrotnie „Jaskiniowca”. Jakie odniósł Pan wrażenia co do publiczności?

Emilian Kamiński: Po pierwszym spektaklu reakcja publiczności była bardziej gorąca, bo było więcej młodych ludzi. Później przyszli ludzie dojrzalsi i inaczej to przeżywali. Myślę, że oba spektakle były dobrze odebrane. Mam spore doświadczenie, bo przedstawienie "W obronie jaskiniowca" grałem już kilkaset razy i tu w Sztokholmie było naprawdę w porządku. Nie mogę na nic narzekać.

Często Pan odwiedza Szwecję?

Jestem drugi raz w Szwecji. Pierwszy raz byłem tu również z "Jaskiniowcem" (w 2003 roku – przyp. red.). Powiem wam, że Sztokholm jest ładnym miastem, zwiedzałem go dzisiaj i wczoraj. Warszawa jest jeszcze ładniejsza, ale niestety została zrujnowana, a Sztokholm jest właśnie takim miastem secesyjnym. Jestem budowlańcem i patrzę z podziwem na tutejszą architekturę. Budowle są wspaniale wykonane. Co tu dużo gadać. Zazdrość.

Wiemy, że napisał Pan monogram "Mój dzikus", z którym wystąpiła dla nas dwa lata temu Pańska żona Justyna Sieńczyłło. Co Pana zainspirowało do napisania go?

„Mój dzikus” powstał jako odpowiedź na „Jaskiniowca”, który ma już kilkanaście lat. Wiele razy po spektaklach przychodziły kobiety i mówiły „Oczywiście bicz satyry nas smagnął, ale czy nie byłby pan tak łaskaw teraz napisać, że to kobieta narzeka na faceta?”. I napisałem to z Jakubem Należytym dla Justynki, właśnie jako odpowiedź na „Jaskiniowca”. Teraz kobieta opowiada jak jej jest z mężczyzną.


Fot. Honorata "Honda" Jozkow

Bardzo szczytnym pomysłem i przedsięwzięciem jest wybudowany przez Pana i żonę Teatr Kamienica w Warszawie na ulicy Solidarności. Jak Wam się udaje prowadzić to wszystko? Z jednej strony kulturotwórczy ośrodek, z drugiej artyści amatorzy, do tego Fundacja ATUT, restauracja, kawiarnia i galeria sztuki...

Proszę pani, wbrew pozorom doba nie ma 24 godzin, ale 36. Przynajmniej jeżeli chodzi o mnie. Sprawa polega na tym, że pracy trzeba poświęcić czas. Pracując u państwa w Sztokholmie przyznaję, że dużo czasu spędzam na przygotowaniu następnej sztuki, którą już reżyseruję. Tak to jest, trzeba pracować, nie ma innej możliwości. Jeżeli chce się prowadzić coś na jakimkolwiek poziomie, to trzeba temu oddać kawałek życia, to wszystko.

Kiedy narodził się ten pomysł?

Wymyśliłem ten teatr wiele, wiele lat temu w 1988 roku. A do realizacji popchnęło mnie parę osób. Josef Pub, amerykański menadżer z Brodway-u i pan Janek Rewiński, dyrektor teatru Ateneum, mój sceniczny tata i jeszcze wcześniej pan Bardini, który jak jeszcze byłem w szkole teatralnej powiedział tak: „Emilian, pamiętaj synku” - tak do mnie się zwracał - „Jak będziesz zakładał teatr, to on ma być w centrum”. „Dlaczego, panie profesorze?” - zapytałem. „Dlatego, że jak ona mieszka na Pradze, a pracuje na Woli, to jak wróci do domu, umaluje się i ubierze, to ona chce iść do centrum, a nie na Pragę, Wolę czy Mokotów, czy gdzieś indziej. I żebyś to zapamiętał”.

I ja zapamiętałem, dlatego szukałem czegoś w Śródmieściu. Znalazłem stare magazyny i kamienice, gdzie zrobiłem teatr. To była straszna robota, oporna i nikt w nią nie wierzył poza mną.

Czytałam, że to była kompletna ruina.

Ale Jezu, co tam się działo! Nikt nie wierzył, nie było jednej osoby, która by wierzyła. Tylko ja. Nie miałem, uwierzcie mi państwo, ani jednej takiej minuty, ani jednej takiej sekundy, kiedy bym pomyślał, że mi się nie uda. Byłem po prostu zakapior. Chodziło o wiarę, że mi się uda. I pojawiło się bardzo dużo wspaniałych ludzi. Ich nazwiska są wypisane na wystawionej w podwórku tablicy. Powiedzieli mi „Chodź, wariacie, pomożemy ci. Czy będzie tu teatr, czy nie będzie, to i tak ci pomożemy”. I to było wspaniałe. Ja sam nic bym nie zrobił.

A skąd pomysł na nazwy scen w teatrze np. Oficyna albo Piwnica Warsza?

Piwnica Warsza pochodzi od nazwiska Warcislawa Rawy droga pani, księcia, którego majątkiem była Rawa Mazowiecka i zamek tam się znajdujący. Szlachcic ten handlował solą i woził ja prawdopodobnie z Bochni do Szwecji. Statkami Wisłą, potem przez morze. I on właśnie w Warszawie miał porty, które się nazywały Powiśle i Solec. Warcislaw Rawa zwany Warszem. Stąd pochodzi nazwa Warszawy, od Warsza Rawy, a nie od Warsa i Sawy. Wars to bardzo ładne imię, ale Sawa to jest ukraińskie imię męskie. To byśmy byli dziećmi dwóch facetów. To jest oczywiście nowoczesne, bardzo pożądane i pożyteczne, tylko że nie skuteczne.

Przy okazji prowadzenia teatru posiadł pan sztukę biznesu?

Tak, prowadzenie tego teatru to jest uniwersytet biznesu. Ja muszę się uczyć w praktyce, żadne studia tu nie pomogą. Pamiętam, że kiedyś był taki drwal, albo inaczej właściciel tartaku, żyd, który po prostu nie miał żadnych ksiąg i go zapytali: „Jak ty to prowadzisz?”. A on odparł: „W głowie”. To jest bardzo dobre. Nie trzeba mieć ksiąg, nie trzeba być na uniwersytecie, żeby coś prowadzić. Trzeba po prostu myśleć.

Namawiam moich synów, żeby nauczyli się myśleć. Na razie oni się zajmują tym, jak zabijać w grach. Wiesz, to mnie boli. Oni cały czas siedzą i zabijają. Ja im mówię „Naucz się gnoju czegoś w życiu, a nie tylko zabijać”. No ale dobra, niedawno mieliśmy przykład takiego zabijania, prawda? Ten wasz Breivik...

Nie nasz, norweski...

Nie szkodzi, nasz europejski. Ludzie, dochodzi do tego, że facet zabija 96 osób i on narzeka, że w sanatorium ma złe warunki? Przepraszam, ale napisz to. Gdyby tam zginęło moje dziecko, to ja bym go zastrzelił na sali rozpraw i poszedł do więzienia.

Ja się dziwię, że ci faceci, ci Norwegowie, potomkowie Wikingów, nie mają po prostu jaj. To jest niemożliwe, żebym ja nie zastrzelił za swoje dziecko tego skurwysyna. Proszę napisać, że ja tak powiedziałem, „skurwysyna”. To jest niemożliwe, to jest świadectwo tego, że świat zwariował. Jeżeli taki morderca, który jest porównywalny ze zbrodniarzami hitlerowskimi, narzeka na przykład na zły telewizor w sanatorium. Ten hitlerowski zbrodniarz powinien być sądzony przez Trybunał Europejski i publicznie skazany na śmierć! I mówię wam, Norwegowie, nie macie jaj że go nie zastrzeliliście. Ja bym zastrzelił!

Proszę to napisać, ja biorę odpowiedzialność za swoje słowa. Jak słyszę coś takiego o takim Breiviku, to mi się normalnie scyzoryk w kieszeni sam otwiera. Po prostu mnie krew zalewa. Do czego doszło, co to za demokracja?

...?

Występowałem kiedyś w więzieniu we Wronkach. Byli tam mordercy, którzy mieli po trzy wyroki, a ja tam dla nich wiersze wystawiałem. Po moim wystąpieniu podeszło do mnie takie wielkie chłopisko i mówi: „Możemy porozmawiać?”. Ja mówię: „Tak”. I mówi mi: „Fajny jesteś, będziemy gadać. Ja zabiłem trzech, tak że ja jestem tutaj na dożywociu i Emilian, ty powiedz tym kurwom prawnikom, demokratom zasranym, że takiego człowieka jak ja przed morderstwem ostrzeże tylko czapa. I niech oni to zrozumieją, bo oni są durnie i nie rozumieją, że ja nie mam mentalności prawnika, tylko ja mam mentalność mordercy. I powtórz to tym swoim durniom, że tylko czapa mnie ostrzeże. Ja tu żyję jak w sanatorium”.

Nawet w telewizji to powtarzałem. Tak mówił trzykrotny morderca, że tylko kara śmierci jest w stanie mu zagrozić. Ta demokracja jest jakaś chora, przypomina mi obsraną pieluchę. A ten Breivik to jakiś wrzód tej demokracji. Nie gniewajcie się, ale niestety tak jest. Wiem, że jestem gwałtownym człowiekiem, ale mówię to co myślę i nie zgadam się na coś takiego! Cholera jasna!

Mówiąc o takich sprawach trzeba kląć. Śp. ks. Jerzy Popiełuszko, mój wspaniały mentor, opiekun naszego Teatru Domowego, mówił: „Emilian, o takich rzeczach nie bój się mówić, są takie rzeczy na które trzeba zakląć”.

Więc ja tego Breivika i tę zasraną norweską demokrację przeklinam!

Już się może tak nie denerwujmy...

Ja się nie denerwuję, ja mam taki temperament. Ja to odbieram i zaraz myślę, jak ten bunt na scenie pokazać. Mój bunt przeciwko chorej demokracji.

A zmieniając temat, jaki inny spektakl Teatru Kamienica poleciłby Pan nam w Szwecji i dlaczego?

Myślę, że tu fajnie przyjąłby się spektakl pt. "Jak kochają w wyższych sferach". Piękne przedstawienie, świetnie grane, ze wspaniałą obsadą aktorską. A na tej scenie, gdzie grałem dzisiaj, mógłby wystąpić Jacek Kawalec w spektaklu "Ta cisza to ja". Bardzo piękny i wymowny monogram, łatwy do zagrania tutaj. Co jeszcze mam z takich większych rzeczy? Nie wiem jakie tutaj są możliwości. Mamy szeroki repertuar, dużo jeździmy. Może "Testament cnotliwego rozpustnika”? Świetne przedstawienie.

My potrzebujemy czegoś, co nas rozbawi...

”Testament” jest i piękny, i mądry, i śmieszny. To jest historia don Juana, który umiera i pewnemu młodemu człowiekowi chce przekazać wiedzę na temat kobiety, uwielbienia dla kobiety. W dzisiejszych czasach to jest szczególnie ważne. Tam kobieta jest wyniesiona na piedestał.

Jak nam się nie uda zobaczyć tego spektaklu w Sztokholmie, to na pewno wybierzemy się na niego w Warszawie.

Zapraszamy.

Dziękuję za wywiad.

Proszę o Breiviku wszystko dokładnie napisać...

 

Rozmawiała: Ewa Rivera
PoloniaInfo (2013.02.25)


 






Dam Pracę (Värmdö )
Praca (Södertälje)
Praca od zaraz (Uddevalla)
firma sprzątającą poszukuje pracownika od zaraz (Sztokholm)
Dołącz do grona fachowców remontujących łazienki (Täby)
Pracownik återvinningscentral (Sztokholm)
Praca- sprzątanie (Tyresö )
Praca dla operatora koparki (Stockholm)
Więcej





Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 25 gości
oraz 0 użytkowników.


nie uczciwi pracodawcy
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony