|   Fot. Piotr Konopka
 
 Rozmawiamy z Robertem Górskim i Mikołajem Cieślakiem z Kabaretu Moralnego Niepokoju.
 
 Dominika Krzysztofik: Jesteście pierwszy raz w Szwecji?
 
 Mikołaj: Tak. Nie tylko jako kabareciarze, ale też jako osoby prywatne. Ja nigdy wcześniej nie byłem w Szwecji i ty Robert chyba też nie?
 
 Robert: Też nie byłem nigdy w Szwecji i chciałbym powiedzieć, że jak tylko przyjechaliśmy, to zaraz coś się popsuło – bardzo szybki pociąg, którym jechaliśmy z Lundu do Sztokholmu, więc od razu spotkała nas przygoda. Zobaczyliśmy, jak wygląda bardzo szybki pociąg stojący dwie godziny w polu. Potem, jak już nie było czym oddychać, w ostatniej chwili ewakuowali nas stamtąd strażacy. Schodziliśmy po drabinie po takim nasypie.
 
 M: Były jakieś minimalne emocje: był wóz strażacki, strażacy pomagali nosić walizki, wychodziliśmy po drabinie. Wyglądało to poważnie, a emocje były jak na grzybach.
 
 
   Robert Górski. Fot. Piotr Konopka
 
 R: Potem kilometr szliśmy do tego drugiego pociągu. Z walizkami nikt nam już nie pomagał, więc nie wiem czy to państwo naprawdę jest opiekuńcze.
 
 M: Ale bardzo dziwne jest na przykład to, że nikt z podróżnych nie wyraził ani słowem, ani gestem, ani nawet miną niezadowolenia z tej sytuacji. Wszyscy byli zupełnie spokojni.
 
 R: Ja miałem wyobrażenie o Szwecji, jako kraju, w którym nic się nie psuje, dlatego jestem strasznie zaskoczony tym, że coś się popsuło. I jestem z tego powodu szczęśliwy, bo to oznacza, że wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma.
 
 A jak zareagowaliście na zaproszenie do Szwecji?
 
 R: Bardzo pozytywnie, bo zawsze chcieliśmy tu przyjechać, tylko jakoś się nie składało. Nie z naszej winy. A naprawdę jest tak blisko, że aż głupio tu nie być.
 
 Jak wyobrażaliście sobie szwedzkie społeczeństwo?
 
 R: Ja sobie wyobrażałem, że wszystkie dziewczyny to są takie wysokonogie niebieskookie siatkarki o blond włosach. Ale właśnie nie są.
 
 Zawiodłeś się?
 
 R: Trochę tak.
 
 M: No, żadna nie odebrała piłki.
 
 
   Mikołaj Cieślak. Fot. Michał Dzieciaszek
 
 R: Szczerze mówiąc myślałem, że połowa dziewcząt ma blond włosy, a druga połowa ma ciemne, że są w białych strojach, jak te dziewczyny z ABBY, a wszyscy faceci są w białych strojach, jak ci faceci z ABBY i połowa z nich ma brodę, jak ten z ABBY. Okazuje się, że ABBA strasznie zafałszowała obraz Szwecji.
 
 M: Ale generalnie ludzie są wysocy, zarówno kobiety jak i mężczyźni. I tacy, jak by to powiedzieć, dorodni.
 
 R: Szwecję wyobrażałem sobie tak, że idzie ABBA, a za nią idzie Bergman.
 
 Grywacie też za granicą. Gdzie już byliście?
 
 R: W USA, w Kanadzie, w Anglii, w Irlandii, w Niemczech, we Francji, na Ukrainie, na Litwie i w Austrii.
 
 M: I w Norwegii jeszcze. W Oslo.
 
 R: Czyli nie byliśmy tylko w Szwecji.
 
 
   Fot. Piotr Konopka
 
 Czy występy za granicą różnią się od tych w Polsce?
 
 M: Już teraz nie. A mówię, że już teraz nie, ponieważ jak byliśmy jeszcze kilkanaście lat temu, chyba w 2000 roku, w Anglii, to jeszcze się różniły. Dlatego że graliśmy dla Polonii, która wyjechała w latach 40. ubiegłego wieku i nie bardzo rozumiała slang i język współczesny. Natomiast dzisiaj dzięki Internetowi, mediom i temu, że wszyscy częściej bywają w Polsce, nie ma żadnej różnicy.
 
 R: To prawda, teraz wszyscy utrzymują kontakt z krajem.
 
 M: Wszyscy są online.
 
 R: Tak że nie przyjeżdżamy jako ambasadorzy jakiegoś podziemnego Tartaru.
 
 M: Tak jak sobie przelatuję w głowie ten program, to właściwie nie ma zdań, które mogłyby być dla Polaków za granicą nieznane. Wszystko jest zrozumiałe.
 
 
   Fot. Piotr Konopka
 
 R: Tak sobie kiedyś pomyślałem, że gdybyśmy oglądali świat z kosmosu i poprosili wszystkich Polaków, którzy żyją na świecie, żeby podpalili jeden dom, to cały świat byłby jasny. Bo jak się okazuje, Polacy są wszędzie. I to jest zdumiewające. Gdyby oni wszyscy wrócili do kraju, to byłby straszny tłok. Takie właśnie refleksje mi towarzyszą.
 
 Jesteście zaniepokojeni o moralność Polaków?
 
 R: Staramy się badać nasze społeczeństwo i pomagać mu, żeby wyszło na prostą. Jesteśmy trochę terapeutami. Leczymy ludzi przez śmiech.
 
 Skąd się biorą pomysły na skecze? Co Was inspiruje?
 
 R: Samo życie w czystej postaci i opowieści naszych najbliższych znajomych.
 
 A jakich tematów nigdy byście nie poruszyli?
 
 R: Pedofilii w szwedzkim kościele.
 
 Dlaczego?
 
 R: Bo nic o niej nie wiemy.
 
 
   Fot. Michał Dzieciaszek
 
 Czy prywatnie też ludzie od Was wymagają, żebyście ciągle byli śmieszni i czy ludzie w Waszym towarzystwie starają się na siłę być śmieszni?
 
 M: Dużo ludzi opowiada nam dowcipy.
 
 Faktycznie są śmieszne?
 
 M: Rzadko. Dużo dowcipów już znamy, ale przez grzeczność musimy wysłuchać.
 
 R: Mogę powiedzieć prawdę, nigdy nie są śmieszne. Co więcej ludzie spodziewają się, że ich zasypiemy dowcipami i zazwyczaj są rozczarowani, ponieważ my zwyczajnie nie opowiadamy dowcipów.
 
 
   Fot. Honorata Jozkow
 
 M: Zachowujemy się w takich sytuacjach najczęściej nieprzyzwoicie. Po prostu ciężko jest to wytrzymać.
 
 Ale staracie się być śmieszni?
 
 R: Tak, staramy się…
 
 Życzymy w takim razie powodzenia w tych staraniach i dziękujemy za wywiad.
 |