|
Tekst: Michał Haykowski
| IAR 2009.04.28
|
20 polskich firm z branży spożywczej zaprezentowało swoje wyroby w Sztokholmie. "Dzień Polskiej Żywności" - bo tak nazwano prezentację - był przeznaczony dla szwedzkich handlowców i importerów.
Większość Szwedów odwiedzających Polskę wraca zachwycona polskim jedzeniem. Zapachem chleba, smakiem warzyw, wędlin. Niestety zbyt mało tych produktów trafia na szwedzki rynek. Stałe miejsce zdobyły tu już jedynie polskie pieczarki, coraz częściej pojawiają się jabłka.
Szwedzka imitacja o nazwie "Polska Kiełbaska" okazała się nieporozumieniem i niewypałem. Może właśnie dlatego zainteresowanie szwedzkich handlowców skupiło się na oryginałach, czyli na stoiskach z wyrobami wędliniarskimi.
Rafał Szumański prezentujący zakłady mięsne powiedział na zakończenie Dnia Polskiej Żywności, że jest optymistą po odbyciu interesujących rozmów z poważnymi importerami. Marta Danielak była trochę zawiedziona mniejszym zainteresowaniem serami pleśniowymi z Wielkopolski. O tym, jak trudny jest szwedzki rynek, by wejść nań nawet z tak wspaniałym produktem, jakim jest nałęczowska śliwka w czekoladzie po raz kolejny przekonała się Joanna Bętkowska. Jej zdaniem jednak jedyną drogą, by przekonać klienta, jest promocja, bo kontraktów handlowych nie podpisuje się na kolanie.
Dzień Polskiej Żywności zorganizowano staraniem naszej ambasady, przy współpracy Szwedzko-Polskiej Izby Handlowej, umieszczając jego stoiska w prestiżowym Salonie Volvo w centrum Sztokholmu, na skraju Ogrodów Królewskich.
|
Michał Haykowski IAR 2009.04.28
|
|