To było jedno z najlepszych przedstawień jakie sztokholmska Agencja PolArt sprowadziła do Szwecji. Stylowa Grünewaldssalen w gmachu filharmonii (Konserthuset) stanowiła znakomitą oprawę dla koncertu.
Grupa MoCarta to kabaret muzyczny. Sama nazwa niewiele mówi dopóki nie zobaczy się czterech jej członków w akcji. Panowie Filip Jaślar, Michał Sikorski, Paweł Kowaluk i Bolek Błaszczyk tworzą kwartet smyczkowy: I i II skrzypce, altówka i wiolonczela. Są to klasycznie wyszkoleni muzycy a równocześnie urodzeni komicy.
Czterech dżentelmenów we frakach daje popis najwyższej klasy – nie dość, że grę na swoich instrumentach mają opanowaną do perfekcji, to jeszcze pokazują nam co potrafią z tymi instrumentami poza tym robić. Ich muzyka to fragmenty najbardziej znanych utworów poczynając od Mozarta poprzez nasze śpiewki góralskie, flamenco aż do muzyki pop.
Jest i rock and roll, i Michael Jackson (doskonała parodia w wykonaniu Michała Sikorskiego), muzyka z westernów, z „Tytanika” i cała masa innych znanych melodii, o których nie wiadomo było, że może je zagrać szacowny, klasyczny kwartet smyczkowy. Okazuje się, że może i to jak! Skecze, dowcipy i gagi rozweselają publiczność niemalże do łez. Owacje nie mają końca a publiczność nie chce artystów wypuścić ze sceny.
Tak, to był potężny zastrzyk energii tak potrzebnej w smętnej, sztokholmskiej atmosferze.
Udało mi się zamienić kilka słów z muzykami po koncercie. Ponieważ grupa musiała wypocząć przed kolejnym koncertem w Lundzie, nie zabrałam im zbyt dużo czasu.
Dana Platter: Niech mi pan powie jak żeście na to wpadli. Rozumiem, że jesteście muzykami, a nie komikami.
Filip Jaślar: Jesteśmy muzykami obdarzonymi poczuciem humoru. Zaczęliśmy to robić w czasach studenckich, kiedy to właśnie dużo kabaretów powstaje na studiach...
Filip Jaślar.
DP: Jaka uczelnia?
FJ: Trzech z nas skończyło Akademię Muzyczną w Warszawie, Michał Akademię Muzyczną w Łodzi. Poznaliśmy się na kursach muzycznych w Łańcucie. Wszystko jest opisane na naszej stronie internetowej www.grupamocarta.art.pl
Bolek Błaszczyk: Tradycja żartu muzycznego sięga zeszłych stuleci. To wcale nie jest nowa sprawa. Już Mozart pisał żarty muzyczne.
Bolek Błaszczyk.
DP: No tak, ale który z panów na to wpadł?
BB: W Warszawie powstała nowa telewizja Kanał plus i oni szukali wśród studentów młodych ludzi, którzy chcieliby w sposób lekki, łatwy i przyjemny a także żartobliwy prezentować muzykę klasyczną. Poszliśmy do nich na casting i przyjęli nas.
DP: Mieliście już coś przygotowanego?
BB: Niespecjalnie. Mieliśmy tydzień na przygotowanie. I udało się. Zaczęliśmy więc się tym bawić. Po dwóch latach zostaliśmy zaproszeni na przegląd kabaretów studenckich do Krakowa, stanęliśmy tam po raz pierwszy przed publicznością na estradzie i trzynaście lat już na niej jesteśmy.
DP: I jeszcze się nie znudziło?
BB: A czy wyglądamy jakby się znudziło?
DP: Absolutnie nie. Widać, że się świetnie bawicie. A czy jest różnica w odbiorze między publicznością polską a polonijną?
FJ: Nie, nie ma. Tu i tam publiczność jest tak gorąca, że to co odbieramy od państwa, to oddajemy z powrotem, ale oczywiście grając w różnych krajach spotykamy się z bardzo różnymi ciekawymi reakcjami. Byliśmy w kilku ciekawych, egzotycznych krajach takich jak Chiny, Japonia. Chinki na przykład, kiedy im się coś bardzo podoba, to syczą.
Reporterka PoloniaInfo Dana Platter przeprowadza wywiad z członkami zespołu.
W Japonii wszyscy się kłaniają, a na koncertach trzymają w jednej ręce kamerę, a w drugiej aparat i nie mogą klaskać. Byliśmy na targach Expo i wszyscy mieli kamery. To jest kultura, która nie może się bez kamer obejść. Na koncercie jest tyle czerwonych oczek kamer ile jest osób na sali.
DP: Niesamowite! A kto wymyśla gagi sceniczne?
Michał Sikorski: Wszyscy razem. Ja zrobiłem parodię Michaela Jacksona ponieważ jestem jego wielkim fanem. Ale właściwie każdy temat, który wpadnie nam do głowy jesteśmy w stanie tak wykręcić, żeby było śmiesznie. Oczywiście modyfikujemy repertuar zależnie od tego, dla kogo gramy. Dla polskiej i polonijnej publiczności gramy również muzykę polską, ale dla zagranicznej unikamy czysto polskich akcentów, tzn. nie śpiewamy po polsku, nie używamy polskich słów.
Michał Sikorski.
DP: Czy macie panowie stały repertuar, czy wymieniacie różne utwory i żarty?
MS: Owszem, wymieniamy, ale nie tak radykalnie, że wyrzucamy wszystko do śmieci i wstawiamy nowe.
BB: Wyrzucamy zużyte komórki, zastępujemy je nowymi.
DP: Rozumiem – taki peeling. Ale zrąb jest taki sam?
FJ: Utwory smyczkowe – to jest ten zrąb.
DP: Chciałam panom gorąco podziękować za dzisiejszy koncert. Nie śmiałam się tak już kilka lat. Jesteście genialni!
|