Odwiedzin 37784578
Dziś 1348
Sobota 20 kwietnia 2024

 
 

Najtrudniej jest zawsze zacząć...

 
 

Tekst: Agata Naworyta

2008.04.15
 


Autorka tekstu (po lewej) podczas spotkania forumowego w Kickis.

Poniższy tekst zdobył pierwszą nagrodę w naszym konkursie: "Forumowe przyjaźnie".

Przyjeżdżając do nowego kraju, zaczynamy wszystko od nowa. Wszystko. Dosłownie…

W jakiś sposób się na to godzimy, po części nawet przygotowujemy - psychicznie czy fizycznie. Wiemy, że czeka nas szukanie nowej pracy, nauka języka, że spędzimy trochę czasu na urządzaniu naszych nowych mieszkań. Z tą świadomością się przyjeżdża. Zależnie od wieku i osobowości - taka odmiana może być nawet ekscytująca. Zacząć wszystko od zera, zresetować się, wyzerować liczniki i z ciekawością wypatrywać nieznanego. Chcemy się uczyć nowego języka, chcemy poznawać tutejszych ludzi i ich zwyczaje, chcemy gotować tutejsze potrawy, czytać tutejsze gazety, słuchać radia i w jakiś sposób wrosnąć w nowe dla nas otoczenie, które wybraliśmy sobie na nasz nowy dom.

A w tym domu jak to w domu, chcemy czuć się bezpiecznie i dobrze. No więc się zadomawiamy. Kupujemy nową sofę, na której w chłodne wieczory wygodnie jest usiaść z kubkiem gorącej herbaty w ręku. Wieszamy obrazki, stawiamy zdjęcia. Lubimy jak w domu roznosi się zapach szarlotki, gotujemy ulubioną zupę i lepimy pierogi, a wieczorem dzwonimy do domu usłyszeć mamę i tatę. Bo choć nie wiem jak bardzo byśmy chcieli wrosnąć w nowe otoczenie, to jakaś cząstka nas (tych dawnych nas, sprzed wyjazdu) przyleciała tutaj z nami. Im jesteśmy starsi, tym jest ona większa i bardziej związana z tym, co zostawiliśmy za morzem.


Spotkania wspinaczkowe, to stała forma spędzania czasu dla Agaty i innych forumowiczów.

I tak jakoś mijają dni, tygodnie, miesiące… Aż w końcu, w jeden z chłodnych deszczowych wieczorów, po szwedzkiej stronie Bałtyku, dociera do nas, że zaczynanie życia na nowo, to nie tylko praca, język, dom, samochód, telewizja. Zaczynamy rozumieć (jedni szybciej, inni później), że żeby normalnie żyć, trzeba na nowo znaleźć sobie przyjaciół, znajomych, kumpli od piwa i przyjaciółki od telefonicznych plotek. Że choć jeszcze w samolocie, lecąc do nowego kraju mieliśmy cały plan na nowe życie, to nie uwzględniliśmy w nim, że trzeba będzie odszukać swoje bratnie dusze, które te nasze nowe domy czy mieszkania wypełnią śmiechem i gwarem. To z nimi chcemy się dzielić szarlotką, to dla nich będzie nam się chciało wyjść z domu, to do nich chcielibyśmy móc zadzwonić gdy jest nam źle.

Nie pamiętam kiedy ani dlaczego weszłam na stronę PoloniaInfo po raz pierwszy. Nie pamiętam nawet, jak ją znalazłam. Przez długi czas byłam jak dziesiątki innych, “ukrytym, przyczajonym czytaczem”. Po jakimś czasie zaczęłam rozpoznawać nicki, wiedziałam coraz więcej o poszczególnych osobach, ich zainteresowaniach i sposobie spędzania czasu. Wtedy wydawało mi się (zupełnie błędnie zresztą), że to towarzystwo w miarę zamknięte, świetnie się rozumiejące, ale niekoniecznie potrzebujące kogoś “z zewnątrz”.


Po forumowych kręglach w Högdalen.

To było ładne parę lat temu, kiedy Polaków w Szwecji było znacznie mniej, a większość z nich mieszkała tu już od dawna. Sporo się od tego czasu zmieniło. Weszliśmy do Unii, dostaliśmy pozwolenia na pracę poza granicami, ludzie masowo zaczęli wyjeżdżać w poszukiwaniu lepszego życia. Coraz więcej młodych osób przyjeżdżało (dalej przyjeżdża) nie tylko do Szwecji. Dało się to też odczuć na forum, zmieniły się tematy rozmów, a codziennie pojawiało się kilka (albo i więcej) nowych osób. I nagle olśnienie! Okazało się, że takich jak ja jest tutaj dużo więcej – jeszcze “świeżych”, ale chcących się zadomowić, mieszkających może parę miesięcy, może już parę lat, ale wciaż nie czujących się zupełnie dobrze. Okazało się, że im też czegoś brakuje, że też chcą do ludzi! Że nie wystarcza im tylko praca i dom. Że też chcą spędzać aktywnie czas, spotykać się i robić coś wspólnie.

Najtrudniej jest zawsze zacząć…

Nie pamiętam w ilu dyskusjach wzięłam udział, zanim odważyłam się wyjść do ludzi. Nie pamiętam gdzie ani kiedy to było - może spotkanie “studenckie”, może kręgle, a może zwykłe piwo w Kickis? To było już tak dawno temu. Od tamtego czasu zmieniło się wszystko. Pojawili się ludzie wokoło. Jedni na krócej, drudzy na dłużej. Jest ich tyle, że ciężko wymieniać z imienia czy nicka, żeby kogoś nie pominąć. A najsmerfniejsze jest to, że jest ich coraz więcej!


Pełne brzuchy podczas forumowego "Stołu smakowitości".

Należę do osób, które ładują swoje akumulatory wśród ludzi, to oni dodają mi energii na cały tydzień. Wsród spotkanych przez nas osób znalazły się same perełki. Ludzie tak kochani, dobroduszni i przesympatyczni, że o lepszych przyjaciołach nie można marzyć. To właściwie niesamowite, że dane było nam się spotkać, bo gdyby nie emigracja, nie mielibyśmy tej szansy. Pochodzimy nie tylko z różnych miast, ale z różnych środowisk. Jesteśmy w rożnym wieku i mamy różne problemy. Ale łączy nas jedno – mieszkamy teraz tutaj i właśnie tutaj chcemy wspólnie spędzać czas. A tego czasu jest zdecydowanie za mało, żeby go wykorzystać na choćby połowę tego, co każdy z nas ma w głowie.

Zaczęło się od wspinaczki, potem były łyżwy na jeziorze, z czasem narty. Po drodze były wspólne grille, rowery, kajaki, kąpiele w jeziorze, wycieczki. Możnaby wymieniać bez końca - imprezy, wypady na kręgle, lasery czy piwo, pieczenie ciast, pogaduchy przy kominku, wieczory filmowe, slajdy… Litry wypitego wspólnie wina i kilogramy usmażonych gofrów. Mamy to szczęście, że udało nam się znaleźć ludzi, którzy choć na codzień robią kompletnie inne rzeczy, to czas wolny chcą spędzać w ten sam, bliski nam sposób.

Na początku PoloniaInfo była swego rodzaju katalizatorem. Pomogła się odważyć i zrobić pierwszy krok do ludzi. Potem była platformą, bo z jej pomocą łatwiej było się komunikować i umawiać, a po spotkaniu dyskutować i dzielić wrażeniami. Teraz jest już częścią dnia, bo z kubkiem herbaty o poranku sprawdzam maile, czytam wiadomości, a potem zaglądam na forum, żeby poczytać to i owo, a czasem zabrać głos. Hmm, czyżby to był już nałóg??

Najtrudniej jest zawsze zacząć…

Mam na imię Agata. Jestem uzależniona od PoloniiInfo… :- )
 

Agata Naworyta
PoloniaInfo (2008.04.15)


 









Potrzebuje hydrawlika (Stockholm )
MYCIE OKIEN (STOCKHOLM)
Sprzatanie minimum 50% lub 100% grafiki (Täby)
Praca (Värmdö )
Praca-sprzatanie (Täby)
Brukarstwo (Täby)
Praca dla ogólno budowlańca (Skåne)
BLACHARZ, LAKIERNIK (SKOGAS)
Więcej





Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Muzeum tramwajów w Malmköping.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 23 gości
oraz 1 użytkowników.


Kolejny Polak ofiara szwedzkiego multikulti
TEMU
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony