BARBARA MATOGA

Najpiękniejsze Polki świata

W jury, jak to zwykle bywa, przeważali mężczyźni,choć przewodniczyła temu szacownemu gronu jedna z dwóch pań, konsul generalny RP w Chicago


Wiek: od 15 do 25 lat. Włosy - od złocistych po czarne. Wzrost - powyżej 170 cm. Miejsce zamieszkania - od Australii po Rosję i USA. Wykształcenie - w trakcie zdobywania. Łączy je to, że wszystkie mają polskie pochodzenie i są naprawdę śliczne. Oraz to, że spotkały się w Krakowie na konkursie Miss Polonii 2000. 14 dziewcząt, wybranych podczas konkursów w różnych krajach, rywalizowało o tytuł najpiękniejszej Polki świata.

 

Ania Adamczewska, z racji kolejności alfabetycznej wyróżniona numerem 1, dostała tzw. głupawki. Płynnie wyrecytowała pierwszą część swojej prezentacji. - Mam 19 lat, przyjechałam z Niemiec, mieszkam tam już od 11 lat, przedtem wychowywałam się w Toruniu, a chodzę do 12 klasy szkoły plastycznej, którą w maju przyszłego roku kończę maturą. A potem zaczęła się śmiać i dalej ani rusz. Wszystko przez producenta programu, Grzegorza Styłę, który miał dziewczyny wspierać na duchu i przypominać o uśmiechu.

 - Już na próbach były spięte i stremowane, prosiły mnie, żebym usiadł tak, żeby mogły się do mnie uśmiechać - mówi Grzegorz Styła. Ania pośmiała się przez chwilę, dostała od zgromadzonej w krakowskim studiu publiczności huczne oklaski i wreszcie ujawniła, że jej "hobby to rysowanie, czytanie, uprawianie sportu i taniec". Lubi podróżować, pasjonuje ją miksowanie płyt, a w przyszłości chciałaby otworzyć własną agencję promocji.

 Bliźniaczka Ani, młodsza o 25 minut Iza, zachowała powagę, okraszoną ślicznym uśmiechem. Ciemnowłose i ciemnookie siostry konkurs potraktowały jako świetną zabawę i możliwość zobaczenia Krakowa i Zakopanego, nie miały więc żadnych pretensji do jury, że tytułami Miss obdzieliło inne dziewczęta. Iza od początku przewidywała, że koronę otrzyma Agnieszka albo Magda i, jak się okazało, typowała trafnie. A po zakończeniu konkursu najbardziej cieszyła się z tego, że dzięki nowym przyjaciółkom ma zapewnione wspaniałe wakacje na najbliższych 5 lat!

 - Jaka ty jesteś śliczna! - przywitał schodzącą ze sceny Małgosię Janiszyn (numer 8) jej chłopak Michał. Michał przyleciał wraz nią z Republiki Południowej Afryki, gdzie oboje mieszkają i gdzie się poznali. Małgosia ma 19 lat, urodziła się w Szczecinie, w 1989 roku wraz z całą rodziną wyjechała do RPA, gdzie ojciec założył własną firmę. - Nie znał ani słowa po angielsku - śmieje się Małgosia. Ona sama wraz z bratem też mieli na początku problemy z językiem, ale po pół roku - jak to dzieci - paplali po angielsku bez trudu.

 W 1994 roku "na chwilę" wrócili do Polski, gdzie przyszła Miss Polonii australijskiej skończyła z wyróżnieniem szkołę podstawową. Teraz w Johannesburgu studiuje księgowość. - Nie jestem pewna, gdzie będę mieszkać w przyszłości - i w Polsce, i w RPA czuję się dobrze - mówi. Ale trzecie tysiąclecie powita w Szczecinie, wraz z Michałem.

 Organizatorzy konkursu zrezygnowali z występu dziewcząt w kostiumach kąpielowych, ale dzięki temu, że część sukienek była krótka, można była stwierdzić, że najpiękniejszymi nogami dysponowała kandydatka numer 7, 16-letnia Wiktoria Gromowa z Rosji. Wiktoria jest iście renesansową dziewczyną - pracuje jako modelka, komponuje, śpiewa, a z przedmiotów szkolnych najbardziej lubi fizykę. - Właśnie piszę pracę "Muzyka i matematyka" - mówi w garderobie Wiktoria, po matce Polka, po ojcu - Rosjanka. - A cóż jedno z drugim może mieć wspólnego? - śmieje się Ania Adamczewska, która kocha muzykę, ale za matematyką nie przepada. - Chyba tylko do wyliczania taktu!

 - Sofie, dzwoni twoja komórka - wołają koleżanki Zofię Samaras ze Szwecji. Zosia (19 lat, numer 10) urodziła się w Sztokholmie, mówi świetnie po polsku i skończyła szkołę średnią handlu, administracji i turystyki. - Wybrałam ten kierunek, ponieważ uwielbiam poznawać nowych ludzi i podróżować. Mówi w czterech językach - po polsku, szwedzku, grecku, angielsku, a teraz uczy się hiszpańskiego.

 Zosia szczególnie atrakcyjnie wypadła w bogatym "parateatralnym" stroju z ciężkiej, jedwabnej tkaniny, z efektownym turbanem na głowie. 19-letnia Kasia Stopka (numer 12) najlepiej chyba czuła się w stroju ludowym, bo i jak mogłoby być inaczej, skoro nosi dumny tytuł Królowej Związku Podhalan w USA. - Uznałam, że ten tytuł zobowiązuje - nie tylko do noszenia korony - mówi długowłosa blondynka o góralskich rysach twarzy, odziedziczonych po rodzicach, urodzonych pod Nowym Targiem.

 Postanowiła pomagać dzieciom niepełnosprawnym, chorym i samotnym. - Najpierw myślałam o akcji dla dzieci amerykańskich, ale rodzice przekonali mnie, że one mają więcej pomocy niż polskie - mówi Kasia. Wysłała 500 listów do sponsorów i dzięki temu mogła kilka dni temu przekazać ośrodkowi w Nowym Targu 10 tysięcy dolarów. Poza noszeniem korony i pomaganiem dzieciom Kasia studiuje marketing na uniwersytecie w Chicago i w przyszłości chciałaby, jak mówi, "robić biznes między Ameryką a Polską".

 Danusia Zabłocki (numer 13) też ślicznie wyglądała w ludowym stroju, ale swoją prezentację wygłosiła bardzo łamaną polszczyzną, a z koleżankami rozmawiała po angielsku. Rodzice w domu mówią po polsku, więc sporo rozumie, ale ona urodziła się przed 19 laty w Belgii. Teraz studiuje inżynierię i ma zamiar nauczyć się polskiego, choćby po to, żeby łatwiej porozumiewać się z odwiedzanymi co roku krewnymi w Polsce. Pytana o imię chłopaka, odpowiada ze śmiechem: I’m free! Może jednak samotna piękność z Belgii spotka wybrańca dzięki Internetowi, bo właśnie internauci wybrali ją na swoją Miss... A okazją do szlifowania języka rodziców mogą stać się wakacje w Szczyrku - nagroda dla Miss Internetu Polonii 2000.

 Reszta dziewcząt mówiła po polsku płynnie, choć z różnym akcentem. - Moja przygoda z miss zaczęła się w 1995 roku, kiedy to zdobyłam Miss Victorii i Miss Publiczności - opowiadała o sobie (zupełnie bez obcego akcentu) Patrycja Bartusiak (numer 4) z Australii, laureatka specjalnej nagrody "za styl i elegancję", która ceni "u ludzi szczerość i poczucie humoru", uwielbia "szybką jazdę samochodem, zwierzęta i spacery przy zachodzie słońca".

 Za to najmłodsza z kandydatek, 15-letnia Inessa Aleksandrowicz (numer 3), nawet nie musiała mówić, że pochodzi z Wilna - tak wyraźnie świadczyła o tym jej śpiewna wymowa. Śliczna blondyneczka, która do Krakowa przyjechała w towarzystwie mamy (współwłaścicielki prowadzonej wraz z mężem firmy), wyglądała na nieco rozczarowaną werdyktem jury. Na scenie zachowywała się swobodnie i nic dziwnego, skoro od 12. roku życia jest modelką i w związku z tym zjeździła już pół świata. - W domu rozmawiamy po litewsku, a ja chodzę do litewskiej szkoły - mówi Inessa, poprawiając fałdy długiej, białej sukni, którą ubrała na bankiet, kończący uroczystość wręczenia nagród. Zamierza studiować prawo - w USA albo w Londynie.

 O ile Inessa chętnie podkreśla, że w maju skończyła 15 lat, o tyle Magdalena Schachinger (numer 11) ze śmiechem prosi, żeby jej wieku nie podawać. 4 lata temu, urodzona w Tuchowie Magda, poznała podczas wycieczki do Austrii swego przyszłego męża. Teraz oboje mieszkają w Wiedniu, a do 12-miesięcznej córeczki mama mówi po polsku, a tata - po niemiecku, ale w razie czego wszyscy mogą się porozumieć w jednym z tych języków. Mąż gorąco kibicował Magdzie i był trochę zły, że jego piękna żona nie znalazła się przynajmniej w pierwszej trójce.

 Miejsca w pierwszej trójce zdobyły bowiem dziewczęta z Czech, Finlandii i USA. Ciemnowłosa Mariola Fryda (lat 18, numer 6) mówi, że o miejscu II Wicemiss "nawet nie marzyła". Urodziła się na Zaolziu i teraz "stara się uczyć do matury". - Boję się właściwie wszystkich przedmiotów - przyznaje. Najbardziej lubi pływać i jeździć na nartach, ale w marzeniach widzi siebie jako psychologa - koniecznie po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim!

 Druga reprezentantka Czech, Dorota Cienciała (numer 5), już studiuje - prawo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Początkowo chciała specjalizować się w prawie karnym, teraz interesuje ją międzynarodowe, a zwłaszcza brytyjskie. Ze swoim chłopakiem, Polakiem z Czech, Dorota widuje się tylko podczas weekendów, ale twierdzi, że takie rozstanie nie szkodzi ich uczuciom.

 Dopiero po zakończeniu konkursu Dorota i Agnieszka dowiedziały się, że prócz polskiego pochodzenia łączy je jeszcze... zespół Brathanki. Dorota jest koleżanką Haliny Mlynkówny i wraz z nią występowała w polskim zespole, natomiast ojciec Agnieszki, impresario z Chicago, organizował ostatnio tournée Brathanków po USA. 22-letnia Agnieszka Zakreta (numer 14) studiuje grafikę komputerową, pracuje jako kosmetyczka i modelka oraz regularnie wygrywa konkursy na Miss - Polonii w USA, Tour Internationale, stanu Illinois - ten ostatni przed zaledwie kilkoma tygodniami i była już tak zmęczona, że poważnie zastanawiała się, czy zdoła przyjechać do Polski.

 Decyzja o przyjeździe okazała się słuszna - Agnieszka Zakreta zdobyła tytuł Miss Polonii 2000, koronę ze srebrzystych liści i samochód "Suzuki". - Mam w domu żółtego vw i bardzo go lubię - zwierza się Agnieszka. - Więc ten wygrany chyba sprzedam i opłacę za to studia. Miss Polonii uważa bowiem, że kobieta powinna być wykształcona i niezależna. I dlatego, choć "z kimś" się spotyka, na razie najważniejsze są dla niej studia.

 Rodzina Agnieszki trafiła do USA w stanie wojennym, kiedy przyszła Miss miała zaledwie 5 lat. I Wicemiss Paulina Reimann (lat 19, numer 9) przyjechała do Finlandii wraz z mamą w 1989 roku. W zeszłym roku zdała maturę, a poza tym włada - poza polskim - francuskim, angielskim, niemieckim, szwedzkim i oczywiście fińskim. Ostatnio zaczęła się uczyć... języka indonezyjskiego, bo w studiach etnologicznych bardzo jej się to przyda. Poza tym uwielbia tańce latynoamerykańskie, więc nic dziwnego, że mówiąc o swoim chłopaku - Niemcu, którego poznała podczas odwiedzin u mieszkającego w tym kraju ojca - podkreśla fakt, że "on świetnie tańczy".

 W jury, jak to zwykle bywa, przeważali mężczyźni, choć przewodniczyła temu szacownemu gronu jedna z dwóch pań, konsul generalny RP w Chicago. - Od początku typowałem trzy dziewczyny i właśnie one wygrały! Na dodatek w ustalonej przeze mnie kolejności, a głosowanie było przecież tajne - powiedział "Dziennikowi" rektor UJ, prof. Franiszek Ziejka. - Organizatorzy powinni to wziąć pod uwagę i w przyszłości ograniczyć skład jury do jednej osoby...

 Typy Krzysztofa Hołowczyca były nieco inne, choć i on wybrał Agnieszkę. - Proszę popatrzeć, z jakim wdziękiem ona się porusza - zachwycał się podczas bankietu. Ponoć żona znanego rajdowca nie miała żadnych zastrzeżeń co do udziału męża w tej imprezie, ale Krzysztof Hołowczyc stwierdził, że właśnie opuszcza imprezę, bo chce szybko wrócić do domu.

 Na razie najpiękniejsze Polki świata widzieli tylko ci, którzy byli obecni podczas finału w krakowskim studiu telewizyjnym. Ale spędzić z nimi wieczór sylwestrowy może każdy, kto włączy TVP Polonia 31 grudnia przed północą.

Zdjęcia: ANNA KACZMARZ