Odwiedzin 37815652
Dziś 1476
Poniedziałek 29 kwietnia 2024

 
 

Polemika między Piotrem Cegielskim a Anną Nagorną

 
 

 
2008.02.28
 

Polemika między Piotrem Cegielskim a Anną Nagorną w sprawie działalności Instytutu Polskiego w Sztokholmie zaczęła się od artykułu Anny Nagornej pt. Zdekonspirowani emigranci i odpowiedzi Piotra Cegielskiego: Bardzo proszę nie dorabiać mi gęby!.


Po opublikowaniu mojego artykułu „Zdekonspirowani emigranci” na łamach Poloniainfo, redakcja otrzymała list od pana Piotra Cegielskiego, którego fragment zamieszczam poniżej:

Nie moge nie zareagowac na dzisiejszy tekst pani Anny Nagornej. Która po prostu nie ma wiedzy o tym, o czym pisze. Instytut nigdy nie był instytucją polonijna ! Autorka po prostu nie orientuje sie czym jest w strukturze MSZ Instytut Polski, jakie ma zadania i jak jest finansowany i programowany. Nie bywała też w Instytucie, a już zwłaszcza na organizowanych przezeń imprezach poza gmachem na Villagatan 2, w każdym razie w okresie kiedy ja nim kierowalem. Potrafi np. napisac takie bzdury, że koncerty jazzowe w Faschingu albo imprezy gombrowiczowskie były nieprogramowe. (...)

Ponieważ ten fragment listu dotyczy mojego artykułu postaram się tu na niego odpowiedzieć.

Szanowny Panie Piotrze!

W żadnym miejscu w moim artykule nie piszę, że Instytut był czy jest organizacją polonijną. Przeciwnie, piszę tak: „O co chodzi w takich placówkach jak Polskie Instytuty Kultury za granicą? Odpowiedź nasuwa się sama. Chodzi o promowanie polskiej kultury wśród innych narodów. Z tym wszyscy się zgadzają. Autor artykułu w NGP twierdzi, że taki program i takie cele Instytut miał od zawsze. Co do tego też wszyscy są zgodni. Spór rozgorzał przy pytaniu, czy Instytut za poprzednich dyrekcji rzeczywiście realizował te cele i jakimi środkami można i powinno się je osiągać.”

Powtórzę, ryzykując że wyjdzie z tego masło maślane, nikt nie podważa tego, że Instytut miał od zawsze w swoich założeniach promowanie kultury polskiej w Szwecji i że przeznaczał na ten cel pieniądze z budżetu MSZ-tu. Zamysłem mojego artykułu nie jest też analiza sporu, który rozgorzał wśród Polonii o to, czy Instytut za poprzednich dyrekcji rzeczywiście docierał do szwedzkiego odbiorcy czyli tym samym odpowiedzi na pytanie, czy pieniądze na to przeznaczone były lepiej lub gorzej wykorzystywane. Nie jest atakiem na Pana ani na działalność Instytutu za Pana dyrekcji. Próbowałam raczej odpowiedzieć na pytanie, czy metody nowej dyrektor dają lepsze rezultaty niż metody jej poprzedników, analizując kilka dotychczasowych imprez przez nią zorganizowanych.

Kryterium oceny były moje własne spontaniczne wrażenia, po udziale w imprezach organizowanych za poprzednich dyrekcji, na których rzadko można było spotkać szwedzkiego odbiorcę i w tych ostatnich, organizowanych przez Kasię Tubylewicz, na których za każdym razem zaskakiwała mnie obecność licznych Szwedów. Artykuł napisałam w polemice z tekstem w NGP, w którym zabrakło mi konkretnych argumentów krytycznych wobec nowej wizji Instytutu prezentowanej przez Kasię Tubylewicz, gdyż oprócz pustej frazeologii, autor tekstu z NGP nie napisał nic, co dałoby jakikolwiek obraz działalności Instytutu po objęciu dyrekcji przez Kasię Tubylewicz.

Podkreślałam kilkakrotnie w moim tekście, że jest on relacją naocznego świadka i bynajmniej nie silę się na ekspertyzę. W Instytucie bywałam często za Pana dyrekcji, jak i wcześniej. Być może Pan mnie nie widział, a być może nie kojarzy Pan osoby z nazwiskiem, ostatecznie jako dyrektor miał Pan na każdej imprezie pełne ręce roboty i spotykał Pan wiele osób. Trudno wymagać, by pamiętał Pan pojedyńcze osoby, natomiast ja widywałam Pana za każdym razem, kiedy uczestniczyłam w Instytutowych imprezach.

By odeprzeć drugi zarzut, w którym posądza mnie Pan o pisanie bzdur, odpowiem jeszcze raz cytatem z mojego artykułu: „Było też kilka innych spotkań, jak choćby seminarium o Gombrowiczu z udziałem szwedzkich badaczy w Södra Teatern, gdzie dotarł też szwedzki odbiorca. Koncerty polskich jazzmenów w sztokholmskim klubie jazzowym „Fashing”. Te próby nawiązania dialogu ze szwedzką kulturą były jednak sporadyczne i nieprogramowe.”

Słowo nieprogramowe w tym kontekście odnosi się oczywiście nie do tego, że takich spotkań nie było w programach Instytutu, gdyż właśnie piszę, że się jednak czasami odbywały. Słowo nieprogramowe odnosi się do wizji Instytutu jako placówki, jaką prezentowały wcześniejsze dyrekcje, za których większość imprez odbywała się w budynku przy Villagatan, a sporadycznie tylko wychodziła poza jego mury. Większość imprez, które Pan wymienia w swoim liście do „Relacji” zostało zorganizowanych w czasie Roku Polskiego w Szwecji i było inicjatywą Instytutu Adama Mickiewicza, czyli instytucji powołanej w 2000 roku przez Ministerstwo Kultury do promowania polskiej kultury za granicą. Instytut Polski wspierał oczywiście te inicjatywy. Nie było jednak za poprzednich dyrekcji programowej wizji Instytutu jako placówki, która działałaby przede wszystkim na zewnątrz Instytutu.

Artykuł został napisany kilka tygodni przed opublikowaniem go na łamach Poloniainfo czyli na długo przed aktualnym sporem dotyczącym dalszych losów budynku przy Villagatan, więc siłą rzeczy nie ma w nim żadnych nawiązań do obecnej sytuacji.

Mam nadzieję, że tymi kilkoma słowami wyjaśniłam nieporozumienia.

Pozdrawiam
Anna Nagorna

***

Szanowni Państwo,

Niestety musze krótko odpowiedzieć na polemikę pani Nagornej. I bardzo proszę o pilne zamieszczenie tej odpowiedzi:

Replika pani Nagornej w pełni potwierdza tezę jaką stawiam w swoim ubiegłorocznym tekście oraz w ostatnim liście do Poloniainfo.

Autorka nie wie o czym pisze. I nie rozumie mojego tekstu - ja piszę w nim właśnie o tym, że osoby bywające od czasu do czasu na kameralnych imprezach w samym Instytucie nie znały, bo i nie musiały znać, koncepcji, zasad i kulis działalności Instytutu Polskiego w Sztokholmie oraz 19 innych polskich instytutów zagranicą. I stąd ich opinie na temat "programowości" czy "nieprogramowości" imprez poza budynkiem, ich skali i recepcji przez szwedzką publiczność i media są, jeśli nie fragmentaryczne, to zupełnie fałszywe jak np. ta:

Większość imprez, które Pan wymienia w swoim liście do „Relacji” zostało zorganizowanych w czasie Roku Polskiego w Szwecji i było inicjatywą Instytutu Adama Mickiewicza, czyli instytucji powołanej w 2000 roku przez Ministerstwo Kultury do promowania polskiej kultury za granicą. Instytut Polski wspierał oczywiście te inicjatywy.

Jest to oczywisty nonsens. Było dokładnie odwrotnie! To IAM wspierał i to na mocno ograniczoną finansowo i logistycznie skalę (w sumie cztery imprezy) projekt wymyślony, zorganizowany i prowadzony wspólnie przez Ambasadę RP i Instytut Polski. Dokumenty, budżet, sprawozdania są z pewnością do wglądu w MSZ. Wiem co mówię, bo tak się akurat złożyło, że byłem szefem programowym całego projektu w części kulturalnej. Z ramienia IAM współpracowała ze mną p. Dąbkowska-Cichocka.

Notabene wcale większość adresów przeze mnie wymienionych (znów p. Nagorna nie rozumie tekstu - nie wyliczam imprez, lecz miejsca gdzie się odbywały, często wielokrotnie!) nie była areną li tylko Roku Polskiego.

Pani Nagorna pisze też "rzadko można było spotkać szwedzkiego odbiorcę i w tych ostatnich, organizowanych przez Kasię Tubylewicz, na których za każdym razem zaskakiwała mnie obecność licznych Szwedów". Jeśli pani Nagorna przeczytałaby mój tekst uważnie, to uświadomiłaby sobie, iż na tych imprezach przeznaczonych dla szwedzkojęzycznej publiczności (od Skulpturens Hus i Konstmässan w Sztokholmie po Gotlandię i Uppsalę) po prostu nie bywała, a recenzji z nich nie czytała. I nie brnęłaby dalej w budowanie fałszywych tez.

Myślę, że tych kilka uwag wystarczy do wyjaśnienia dość ostrego tonu w jakim oceniam kompetencje p. Nagornej do formułowania opinii na temat IP i jego programu. Nie tylko w zakresie tego, co robił Instytut za mojej kadencji 1999-2005, ale także tego co prezentuje on dziś.

Piotr Cegielski

***

Szanowny Panie Piotrze!

Ma Pan oczywiście rację, pisząc, że „koncepcje, zasady i kulisy działalności IP za pana dyrekcji nie były i nie musiały być znane” bywalcom Instytutu. Pracując jako producent w teatrze, wiem że za udaną imprezą zawsze kryje się taka czy inna koncepcja i zakulisowa praca. Wydaje mi się, że generalna różnica pomiędzy polityką nowej dyrektor a poprzednich dyrekcji Instytutu, polega właśnie na tym, że Kasia Tubylewicz od początku wyraźnie wyartykułowała swoją koncepcję i wizję, co nie oznacza przecież, że poprzedni dyrektorzy ich nie mieli. Tego dotyczyło moje sformułowanie „programowej wizji”.

W moim artykule próbowałam odpowiedzieć na pytanie, jak sprawdza się koncepcja nowej dyrektor i doszłam do wniosku, że to co początkowo założyła, przeprowadza konsekwentnie i z dobrym rezultatem. Jeszcze raz dodam, że w moim tekście nie było ataku na pańską działalność jako dyrektora IP. Próbowałam dociec na czym polegają różnice w działalności Kasi Tubylewicz w zestawieniu z działalnością jej poprzedników, a więc nie tylko Pana.

Oczywiście ma Pan również rację, że nie jestem osobą kompetetną do oceny pozakulisowych działań Instytutu. Oceniałam raczej rezultaty. W moim tekście nie wzięłam pod uwagę recepcji lub jej braku w szwedzkich mediach i bardzo możliwe, że nie ogarnęłam całości. Kierowałam się raczej subiektywną oceną opartą na własnych wrażeniach, a z tą oceną ma Pan się prawo nie zgadzać.

Pozdrawiam
Anna Nagorna
 

PoloniaInfo (2008.02.28)



Artykuły w temacie

  Spór o Instytut Polski w Sztokholmie
     Opinia Stefana Ingvarssona
     Szwed w sprawie Instytutu Polskiego
     Spór o Instytut Polski - czyli koniec darmowego wina? Skandal!
     Opinia Rity Tornborg
     Opinia Leonarda Neugera
     Opinia Agnety Pleijel
     Co nam wyjaśnia rzecznik prasowy MSZ?
     List Tomasza Hołuja oceniający oświadczenie MSZ
     Sztokholmskie salony a szwedzka prowincja
     List Tomasza Hołuja w odpowiedzi Mice Larsson
     Dla Polski – z duchem czasu*
     Informacja o zmianach zasad funkcjonowania niektórych Instytutów Polskich
     Protest w sprawie IP w Sztokholmie skierowany do MSZ
     Opinie dołączone do protestu w sprawie Instytutu Polskiego
     Polonia francuska protestuje przeciwko zamknięciu Instytutu Polskiego w Paryżu
     O sztokholmskim Instytucie na blogu europosła
     Trzy protesty w sprawie Instytutu Polskiego
     Wojna o Instytut
     O przyszłości Instytutu Polskiego na Radzie Kultury
     Rok dużych zmian w Instytucie Polskim
     Bardzo proszę nie dorabiać mi gęby!
     Polonia to Szwedzi!
     Zdekonspirowani emigranci - czyli spór o Instytut Polski
     Koniec Instytutu Polskiego w Sztokholmie?
     Instytut Polski pod obstrzałem
     Wywiad z dyrektor Instytutu Polskiego - Katarzyną Tubylewicz
     Dokąd zmierzamy?
     Po co potrzebny nam Instytut Polski?
 






Prace ogrodowe, stolarskie itp (Kungsbacka)
Firma sprzatajaca Cleanflat (Sztokholm i okolice)
Malowanie (Stockholm )
Praca wykończenia wnętrz ogólnobudowlane Skåne (Skåne )
Praca sprzatanie (Sztokholm)
Carpentry work (Stockholm)
Prace w firmie sprzątającej (Stockholm)
SPRZATANIE (Stockholm)
Więcej





8 najładniejszych miejsc z drzewami wiśniowymi w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Wielkanocna wyprawa do wschodniej Albanii.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 26 gości
oraz 2 użytkowników.


nie uczciwi pracodawcy
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony