Odwiedzin 37784395
Dziś 1165
Sobota 20 kwietnia 2024

 
 

Brawurowa ucieczka Polaków z KL Auschwitz

 
 

Tekst: Dana Platter
Foto: Dana Platter

2007.11.07
 


Kazimierz Piechowski, w tle reżyser Marek Pawlowski.

W szwedzkim kinie Filmhuset w Sztokholmie pokazano niezwykle cenny film dokumentalny pt. „Uciekinier” (2006) w reżyserii Marka Tomasza Pawłowskiego. Historię ucieczki opowiada na terenie obozu jedyny do dziś żyjący jej uczestnik, 87-letni Kazimierz Piechowski. Film robi niesamowite wrażenie i bardzo dobrze się stało, że został nakręcony. Zdjęcia przekazują treść, której słowa nie są w stanie, ponieważ nie starczają dla opisania bestialstwa. Dokument ten powinna obejrzeć jak największa liczba widzów, szczególnie poza granicami Polski, gdzie nigdy w mediach nie porusza się sprawy masowego mordowania Polaków w czasie II wojny światowej.

Kazimierz Piechowski jest Polakiem i ten fakt ma wielkie znaczenie, ponieważ Auschwitz uważa się w krajach zachodnich za miejsce kaźni wyłącznie Żydów. Powrót, po 62 latach, do Oświęcimia na teren obozu, cofnięcie się do nieludzkiej rzeczywistości i chodzenie po miejscach kaźni było bardzo ciężkim przeżyciem dla p. Kazimierza. Zrobił to ponieważ chciał dać świadectwo prawdzie i chwała mu za to.

Kazimierz Piechowski został przywieziony do obozu w drugim transporcie więźniów w 1940 roku i otrzymał numer 918. Miał wówczas 20 lat. Nieludzkie warunki życia i pracy wytrzymał tylko dlatego, że był młody, zdrowy i silny. Przebył tam dwa lata. Za próbę wydostania się z obozu groziła kara śmierci. Śmierć była jednak przeznaczona dla wszystkich więźniów więc Kazimierz i jego koledzy nie mieli nic do stracenia. Do sporządzenia i wykonania planu ucieczki namówił go Ukrainiec Eugeniusz Bendera, był już bowiem na liście śmierci i desperacko chciał uciec. Więźniowie wpadli na pomysł żeby stworzyć fikcyjne komando pracy, dostać się do magazynu mundurów, przebrać się w nie, wziąć samochód komendanta obozu Rudolfa Hössa i w sobotę wyjechać z obozu. Plan był zuchwały i ryzyko, jakie podjęli, było olbrzymie.


Kazimierz Piechowski i reżyser Marek Pawlowski

Było ich czterech: Kazimierz Piechowski, Eugeniusz Bendera, Józef Lempart i Stanisław Jaster. Na dzień ucieczki naznaczyli 20 czerwca 1942. Był to najbardziej odpowiedni dzień, sobota, kiedy to SS-mani wracali wcześniej do domu. Poszczególne etapy realizacji planu zostały zrekonstruowane w filmie. Każdy detal musiał być dobrze przemyślany i zaplanowany, najmniejszy błąd groził wpadką. Gdyby się nie udało wszyscy czterej mieli popełnić samobójstwo. Wszystko szło dobrze aż do momentu, kiedy więźniowie w mundurach SS-manów podjechali do bramy obozu i dyżurny strażnik nie podnosił szlabanu. Wydawało się, że to już koniec. I wtedy Kazimierz, który znał płynnie niemiecki, wrzasnął na SS-mana, żeby przestał się gapić i podniósł szlaban. Ogłupiały strażnik wykonał polecenie. Wyjechali na wolność. Wkrótce potem rozpętało się piekło. Hitlerowcy, po odkryciu ucieczki, szaleli z wściekłości i puścili się w pogoń za uciekinierami, na szczęście bohaterowie zdążyli uciec, przejechać przez miasto Oświęcim i przedostać się do Generalnego Gubernatorstwa. Z Berlina przyjechała specjalna komisja dla zbadania jak to było możliwe, że ucieczka się udała. Wśród więźniów długo krążyły o niej legendy.

Zupełnie przypadkowo na terenie obozu, w czasie kręcenia filmu, znaleziono na strychu starą kliszę. Wywołano ją i okazało się, że przedstawia dowcipkujących i bawiących się SS-manów. Śmieją się i wożą na taczkach. Kazimierz rozpoznał swoich katów. Te unikalne zdjęcia pokazano pierwszy raz właśnie w tym filmie. Zdjęcia są wyjątkowe ponieważ SS-mani mieli zabronione fotografowanie się w innych okolicznościach niż oficjalne.

Po udanej ucieczce Kazimierz Piechowski wstąpił do AK i walczył w jej szeregach. Za to został po wojnie skazany przez komunistów na dziesięć lat więzienia. Przesiedział siedem lat. Po wyjściu z więzienia pracował jako inżynier w Stoczni Gdańskiej. W wieku siedemdziesięciu lat spełnił swoje marzenie zwiedzania świata i zaczął podróżować wraz z żoną. Był do tej pory w pięćdziesięciu krajach na wszystkich kontynentach. Film pokazuje również migawki z jego podróży.

Ten dzielny, niezwykły człowiek przeżył piekło dwóch totalitaryzmów: hitlerowskiego i komunistycznego i jest świadkiem zbrodni obu systemów.

Kazimierz Piechowski opisał swoje obozowe przeżycia w książce autobiograficznej pt. „Byłem numerem”, która ukazała się w roku 2005.

W przygotowaniu jest dwujęzyczna, polsko-niemiecka, książka pt. „My i Niemcy”.


Iga i Kazimierz Piechowscy, Ambasador Michal Czyż i pani Elżbieta Czyż.

Film obejrzeli również ambasador RP Michał Czyż z małżonką oraz attaché wojskowy Jacek Stec. Po projekcji filmu odbyła się polsko-szwedzka dyskusja panelowa. W dyskusji udział wzięli: ze strony szwedzkiej Mika Larsson - dziennikarka szwedzkiego radia, była attaché kulturalna w Ambasadzie Szwedzkiej w Warszawie i autorka książki o Solidarności, Göran Skånsberg - korespondent zagraniczny szwedzkiego radia oraz założyciele i członkowie zarządu stowarzyszenia „Upplysning om komunismen” (informowanie o komunizmie) Camilla Andersson i Anders Hjelmdahl. Ze strony polskiej w panelu zasiadł reżyser filmu Marek Tomasz Pawłowski, bohater filmu Kazimierz Piechowski i dziennikarz „Gazety Wyborczej” Paweł Felis. Dyskusję tłumaczyło dwoje tłumaczy: Halina Goldfarb i Tomas Håkansson.

Reżyser wyjaśnił cel powstania filmu.

Marek Tomasz Pawłowski: W naszym kraju jest coraz mniej ludzi takich jak Kazimierz Piechowski. Staram się łapać ostatnie chwile ażeby przybliżyć historię młodzieży, która coraz mniej wie. Młode pokolenie przeżywa kryzys patriotyzmu i tożsamości. Chciałem podsycić ogień pamięci narodowej. Film ten obejrzało w Polsce 2 miliony 100 tysięcy widzów, to jest trzy razy więcej niż normalnie ogląda film dokumentalny. Na forach internetowych zaczęły się dyskusje na temat historii i to jest bardzo dobre. My, trochę starsze pokolenie, jesteśmy winni młodszemu przybliżenie historii.

Kazimierz Piechowski: Ja byłem z początku trochę sceptycznie nastawiony do idei nakręcenia tego filmu. Reżyser jest młodym człowiekiem i obawiałem się, że tak młody człowiek nie zrozumie tej tragedii. Ale zmieniłem zdanie. Znalezienie się na terenie obozu, gdzie przeżyłem piekło, było ciężkim doświadczeniem. Pod ścianą śmierci prawie zemdlałem. Muzeum Obozu w Auschwitz-Birkenau organizuje moje spotkania z młodzieżą. Zauważyłem, że młodzież potrafi siedzieć cichutko na często trzygodzinnych spotkaniach i słuchać z zapartym tchem. Dlatego uznałem, że film da z pewnością większy efekt i bardziej przybliży tragedię niż same spotkania.

Już w latach 70-tych władze zaproponowały mi wzięcie udziału w filmie dokumentalnym na temat tej niesamowitej ucieczki. Odpowiedni czynnik oświadczył, że wiedzą iż tę ucieczkę zorganizował tow. Józef Cyrankiewicz i że ma to być potwierdzone w filmie. Zatkało mnie. Oczywiście odmówiłem i filmu nie nakręcono.


Dyskusja panelowa. Od lewej: Camilla Andersson, Anders Hjelmdahl, Mika Larson i Göran Skånsberg.

Dalej p. Kazimierz wyjaśnia szwedzkim gościom co to była Armia Krajowa i jak po wojnie żołnierze AK byli mordowani przez komunistów. Odpiera zarzuty, że AK rzekomo nie pomogła Żydowskiej Organizacji Bojowej w czasie powstania w getcie w 1943 roku. Faktem jest, że AK w miarę swoich możliwości przerzucała do getta broń i pomagała, jak mogła. AK nie ukrywała swoich błędów i tragicznych pomyłek. Jedna z tych pomyłek dotknęła Stanisława Jastera, jednego z uczestników legendarnej już ucieczki. Staszek miał niebywałe szczęście i wychodził obronną ręką z bardzo wielu niebezpiecznych akcji. W owym czasie w jednym z kościołów warszawskich odbywał się ślub akowców. Gestapowcy zaczaili się pod kościołem, doczekali do końca ceremonii i wyłapali wychodzących. Młodą parę i wszystkich gości wywieźli do Oświęcimia. Szukano winnego, który zdradził hitlerowcom czas i miejsce uroczystości. Na ślubie nie było Staszka Jastera i kierownictwo AK uznało, że to on doniósł. Zginął z ręki swoich braci AK-owców. Okazało się potem, że to nie on dopuścił się zdrady. Do dziś nie został rehabilitowany.

Mika Larsson stwierdza, że w Polsce do roku 1989 cała informacja była w rękach dyktatury komunistycznej i rządziło powszechne zakłamanie. Polska ma dotąd rany, które trudno zobaczyć. Ale – kiedy Polacy wyzwolą się od historii? Teraz odbyły się wybory, pierwsze wybory, które stawiają na przyszłość. To jest ważny krok w procesie leczenia.

Następnie pada pytanie, dlaczego p. Kazimierz, zamiast rozliczać winnych, podróżuje po świecie.

Kazimierz Piechowski: Polaków można zrozumieć dopiero wtedy, kiedy gruntownie pozna się historię Polski. Od wielu wieków mieliśmy dwóch sąsiadów, którzy ciągle zagrażali Polsce: Niemcy i Rosję. Wrogowie, którzy niszczyli nasz naród, zaczynali od wymordowania inteligencji. Zdawali sobie doskonale sprawę z olbrzymiego znaczenia inteligencji dla narodu. To niemiecki filozof Friedrich Nietsche napisał w 1884 roku: W przyszłości chodzi o to, żeby odzyskać ogromną energię drogą unicestwienia milionów nieudanych ludzi i stworzyć nowego, perfekcyjnego nadczłowieka. To moralność niemiecka stworzyła Hitlera. To filozofia Nietschego stworzyła pojęcie i wskazała drogę. To Niemcy postawili sobie za cel wymordowanie nieudanych, według nich, ludzi – Słowian. Plan ten opracowywali później najwybitniejsi naukowcy niemieccy z Uniwersytetu Wilhelma w Berlinie, dzisiaj to jest Uniwersytet Humboldta.

Z sali pada protest, że p. Kazimierz obciąża filozofa winą za wywołanie wojny. Kazimierz Piechowski ponownie wyjaśnia sprawę.


Mika Larsson, Göran Skånsberg i Paweł Felis.

Polski dziennikarz Paweł Felis pyta szwedzkich gości jak dzisiaj kształtuje się w Szwecji wiedza na temat zbrodni komunizmu. Przedstawiciele stowarzyszenia d/s informowania o komunizmie wyjaśniają, że zbrodnie nazizmu są w Szwecji znane, ale komunizmu nie. Ignorancja młodzieży jest totalna. Minister edukacji obiecał, że przywróci historii jej rangę w szkole. Podręczniki szkolne mają być zreformowane i w plan nauczania mają wejść zbrodnie komunizmu.

Mika Larsson: Ja widzę przepaść pomiędzy naszymi krajami. Stosunek Szwedów do historii jest absolutnie odmienny od postawy Polaków. Wynika to z tego, że Szwecja od kilkuset lat nie miała wojny na swoim terytorium. Szwecja zawsze patrzyła w przyszłość i nie interesowała jej historia, w przeciwieństwie do Polaków.

Dyskusja wraca do sprawy Oświęcimia. Reżyser informuje, że dane statystyczne szacują ilość Polaków i Ukraińców w Auschwitz na 120.000 osób. Ten obóz powstał dla Polaków i Rosjan. Potem dopiero Niemcy zaczęli zwozić do niego Zydów.

Jeden z widzów na sali stwierdza, że Niemcy masowo mordowali nie tylko Zydów ale również Słowian – Polaków, Rosjan, Ukraińców, o czym większość Szwedów nie wie.

Na sali znajduje się inny były więzień obozu w Auschwitz, który ocalał. Jest to Leon Weintraub. Poruszony wstaje i dziękuje p. Kazimierzowi i reżyserowi za film.

Z sali odzywa się pracownik naukowy uniwersytetu w Karlstadzie. Stwierdza, że film jest bardzo ważny, ale uważa, że tragicznym aspektem jest, że w takich filmach nie mówi się nic o sile przyciągania nazizmu i komunizmu. Nikt przecież nie chce tarzać się we krwi. Atrakcja leży w fantastycznych utopiach, w projekcie stworzenia nowego człowieka, stwierdza.

Reżyser Marek Tomasz Pawłowski kontruje, że film dokumentalny nie jest filmem edukacyjnym. W tym wypadku pokazuje on wielką osobowość bohatera. A prawda o nazizmie w tym filmie też jest. Zakładam, mówi reżyser, że widz ma podstawową wiedzę na temat historii. Dobry film dokumentalny opowiada o losie człowieka, historia dzieje się w tle.


Kazimierz Piechowski wraz z tłumaczką Haliną Goldfarb

Pytam reżysera, czy film był prezentowany za granicą. Pokaz w Sztokholmie, mówi reżyser, jest pierwszy. Równocześnie film leci do Chicago i pokazywany jest również obecnie na festiwalu w Rio de Janeiro. Jest rzeczą Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ażeby film dotarł do jak największej publiczności w innych krajach.

W Polsce film wywołał wielkie zainteresowanie i otrzymał nagrodę publiczności na Festiwalu Filmowym w Krakowie w bieżącym roku.

Film został zaprezentowany przez Instytut Polski w Sztokholmie we współpracy z Internationellt Kulturforum (międzynarodowe forum kultury) oraz z nowopowstałym szwedzkim stowarzyszeniem Upplysning om Kommunismen (informowanie na temat komunizmu), również ze Sztokholmu.

Każda debata ma swój koniec i pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Nie wiadomo, dlaczego nie wzięli w niej udziału dziennikarze czołowych dzienników szwedzkich „Dagens Nyheter” i „Svenska Dagbladet”. Nie było ich w ogóle na pokazie. Filmu nie ma też w repertuarze festiwalu filmów dokumentalnych „Tempo” w Sztokholmie w listopadzie b.r. Festiwal obchodzi w tym roku dziesięciolecie istnienia i ma rozszerzony program. „Vi firar med ännu mer av världens bästa dokumentärer!” co znaczy: Swiętujemy pokazując najlepsze filmy dokumentalne świata. Tematem tegorocznego festiwalu są filmy z tzw. „Nowej Europy”, m.in. z Polski. Brak filmu „Uciekinier” na tego rodzaju festiwalu jest zupełnie niezrozumiały.

Film jest tej wagi, że powinien był być przedstawiony i omówiony w prasie, jak również pokazany w telewizji szwedzkiej i przynajmniej kilkakrotnie w kinie „Zita”. Tak jak to było z kontrowersyjnym, szeroko reklamowanym filmem „Ninas resa”. Dla wypełnienia braków w znajomości historii Polski przez Szwedów absolutnie potrzebne jest współdziałanie mediów. Miejmy nadzieję, że Polskiemu Instytutowi uda się pozyskać dla sprawy nagłośnienia i pokazania filmu kluczowe osoby ze szwedzkiego filmu, telewizji i prasy.

 

Dana Platter
Foto: Dana Platter
PoloniaInfo (2007.11.07)



Zobacz film: Tu możesz obejrzeć film "Uciekinier"! (iTVP)

Artykuły w temacie

  Uciekinier
     Wywiad z Kazimierzem Piechowskim - bohaterem filmu "Uciekinier"
 









MYCIE OKIEN (STOCKHOLM)
Sprzatanie minimum 50% lub 100% grafiki (Täby)
Praca (Värmdö )
Praca-sprzatanie (Täby)
Brukarstwo (Täby)
Praca dla ogólno budowlańca (Skåne)
BLACHARZ, LAKIERNIK (SKOGAS)
mechanik samochodowy (SKOGAS)
Więcej





Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Muzeum tramwajów w Malmköping.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 27 gości
oraz 1 użytkowników.


Kolejny Polak ofiara szwedzkiego multikulti
TEMU
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony