11 października odbyła się pierwsza od kilku lat w Sztokholmie polska dyskoteka.
Lokal - stare Splendido, ale pod inną nazwą - Robins Krog.
Właścicielem restauracji jest Pan Janusz Bronczak, dawny współwłaściciel Splendido. Powrócił w "dawne" kąty, bo jak sam mówi, stęskniło mu się za polskimi imprezami.
A z sobotniego wieczoru wynikało, że nie tylko Jankowi stęskniło się za polska atmosfera.
W lokalu już od 18:00 bawili się goście (prywatna impreza, ale oczywiście polska).
O 22:00 DJ włączył muzykę i praktycznie od tego momentu nikt nie schodził z parkietu. Pomimo ambitnym staraniom DJ:ja, który wybierał najmodniejsze klubowe kawałki, gości zadowolić mogły jedynie polskie piosenki a la Golce i klasyczny Modern Talking.
Zamówienia na "majteczki w kropeczki" tez ponoć były i.... DJ obiecał ze na przyszłej dyskotece będą (to się nazywa serwis)!
Polskie (tanie) piwo i piękne polskie dziewczyny, to następny powód, aby wybrać się na polską dyskotekę.
Mila obsługa i nowe znajomości to tez argument, aby nie spędzać sobotniego wieczoru w domu przed telewizorem. Janek rekomenduje jednak, aby stoliki zamawiać w porę. Tej soboty wszystkie miejsca były zajęte...
A propos gości, to mieszanka wybuchowa. Ludzie w różnym wieku z różnych środowisk; zarówno młodzież wychowana od maleńkości w Szwecji jak i całkiem "świeża" emigracja. Nie było jednak nieprzyjemności i nie dochodziło do rękoczynów(co po większej konsumpcji trunków alkoholowych może się na tego typu imprezach zdarzyć). Wydawało się, że tego typu impreza potrzebna była w Sztokholmie. Wskazywały na to uśmiechnięte twarze i szaleństwa na parkiecie.
Nawet ci, którzy narzekali też przyszli i bawili się do późna (03:00), a to dobry znak. Miejmy nadzieje, że na tym polskie imprezy w Sztokholmie się nie zakończą, a przynajmniej na to się nie zapowiada. Już 6 grudnia w Robins Krog odbędą się wybory najpiękniejszej Polki w Sztokholmie. Po wyborach dyskoteka i czas na nowe szaleństwa.
Panowie, tego nie możecie przepuścić!
|