Odwiedzin 37830948
Dziś 532
Sobota 4 maja 2024

 
 

...a tak bardzo się bałam - rozmowa z Teresą Kotlarczyk

 
 

Rozmawiała: Krystyna Stochla
Foto: Bogusław "Bobo" Rawiński

5/2001


2001.05.03
 


Prezentacja filmu w kinie "Rival" w Sztokhomie. Od lewej: pełniący rolę szwedzkiego prezentera Kay Engelhart, reżyserka filmu Teresa Kotlarczyk oraz tłumaczka Halina Goldfarb.

Stało się już tradycją, że Instytut Polski prezentuje sprowadzane filmy w kinie "Rival". 2 kwietnia odbyła się projekcja filmu Teresy Kotlarczyk "Prymas". Jak zwykle zainteresowanie duże, sala wypełniona szczelnie publicznością. Przed projekcją gospodarze wieczoru przedstawili nam Teresę Kotlarczyk - wzruszająco skromną kobietę, która stworzyła tak wielki film i zechciała o nim opowiedzieć. A film opowiada o kardynale Stefanie Wyszyńskim - o trzech latach, które spędził w komunistycznym więzieniu w latach pięćdziesiątych. Ten film poruszył wszystkich, przypomniał nie tak dawną historię naszego kraju i pokazał cierpienie i wielkość człowieka będącego ogromnym autorytetem moralnym Polaków.

Prymasa i Jego sobowtóra zagrał Andrzej Seweryn, który od lat mieszka i pracuje w Paryżu, dwie pozostałe główne role zagrali Zbigniew Zamachowski i Maja Ostaszewska.

Po projekcji - owacja, wielkie brawa od publiczności, a mnie udało się zadać pani reżyser kilka pytań:

Krystyna Stochla: Wspominała Pani, że scenariusz mieli w swoich rękach i Andrzej Wajda i Krzysztof Zanussi, a jednak to Pani zrobiła film. Dlaczego?

Teresa Kotlarczyk: Zanim producent zwrócił na mnie uwagę, scenariusz leżał już dwadzieścia lat i wiele osób przymierzało się do niego. Uznaliśmy, że najwyższy czas zrobić film o Prymasie. To bardzo trudny temat, bo kino to akcja, to dzianie się. W tym przypadku trzeba było stworzyć obraz wewnętrznego świata człowieka, pokazać to dzianie się wewnętrzne, świat myśli. Jego zapiski to wielki materiał filozoficzny i bardzo głęboko zastanawialiśmy się, jak to przełożyć, jakie stworzyć obrazy i sceny, by oddać ten świat, który byłby metaforą zapisanego słowa.

Zresztą opowiadanie o szlachetności, o dobru, bywa nudne i dlatego stworzyłam postać sobowtóra. Nie tylko w kontrapunkcie do postawy Prymasa, ale by pokazać też dwa światy: duchowy i świat cynizmu, moralnego brudu, w którym tak bezwzględnie manipuluje się człowiekiem. I jeszcze po to, abyśmy sobie zadali pytanie: a co by było, gdybyśmy nie mieli Prymasa o tak wielkiej sile duchowej i gdyby dał się złamać - jakie byłyby losy naszego narodu? I mam nadzieję, że tę siłę, która nasz naród pociągnęła, udało mi się pokazać.

KS: W "Rivalu" mówiła Pani o projekcji w Watykanie. Film oglądał Papież i 20 osób u Jego najbliższego otoczenia. Milczał długo, a potem powiedział: chodź! Co Pani wtedy powiedział?

TK: Jeśli nie posądzi mnie Pani o brak skromności, to zacytuję Papieża: Zrobiłaś wspaniały film. To wielkie dzieło! Bardzo wnikliwie potem film analizował i to nie tylko pokazaną w nim prawdę historyczną, ale też szczegóły techniczne; światło, pracę kamery, grę aktorów. Świetnie się na tym zna.

KS: Czy miała Pani jakieś szczególne trudności podczas pracy nad filmem?

TK: Ciągła i żmudna praca nad scenariuszem i wprowadzanie zmian, drobiazgowe analizowanie postaci, każdego słowa i gestu, m.in. dlatego wszedł do filmu Krzysztof Wakulinski grający pułkownika, bo zrozumiałam, że postać komendanta to za mało, że ta rola wszystkiego nie uniesie.

Nakręciliśmy również cały materiał pokazujący odosobnienie Stefana Wyszyńskiego w Komańczy, ale film sam to już odrzucił.

KS: I kończy się dość nieoczekiwanie, a wykorzystanie materiału dokumentalnego z Papieżem uzmysławia nam, że przecież nie tak dawno Prymas był i żył wśród nas. A nad czym teraz Pani pracuje?

TK: Jak wielu reżyserów i mnie nie ominęły seriale. Pracuję przy realizacji serialu "Na dobre i złe", a równocześnie nad filmem "Klasztor".

KS: To znaczy, że znów pokaże Pani zamknięte, hermetyczne środowisko?

TK: Tak, życie klasztorne, lecz tym razem akcja toczy się w średniowieczu.

KS: Czy Pani film przypomni nam "Imię Róży" Umberto Eco?

TK: Właśnie tak, a praca nad filmem jest już bardzo zaawansowana.

KS: Czekamy więc na Pani nowe dzieło. Po projekcji "Prymasa" widziałam wokół zapłakane, wzruszone twarze. Odbiór filmu był bardzo głęboki. Serdecznie Pani gratuluję!

TK: O Boże, a tak bardzo się bałam!!!

Ta rozmowa toczyła się na tarasie pięknej willi Instytutu Polskiego, była więc okazja do rozmowy z dyrektorem Piotrem Cegielskim.
 

Rozmawiała: Krystyna Stochla
Foto: Bogusław "Bobo" Rawiński
Relacje (5/2001)
PoloniaInfo (2001.05.03)


 






Praca w firmie sprzatajacej w Sztokholmie (Stockholm)
Praca od zaraz Stolarz (Stockholm )
DAM PRACE / BUDOWLANKA (Odeshog)
sprzatanie (Vändelsö)
Praca w firmie sprzątającej (Bjärred)
Praca w lesie (Gagnef)
LAKIERNIK SAMOCHODOWY/Stockholm (TÄBY)
Firma sprzatajac Skura (Älvsjö)
Więcej





8 najładniejszych miejsc z drzewami wiśniowymi w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Wielkanocna wyprawa do wschodniej Albanii.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 3 gości
oraz 0 użytkowników.


Dzis palạ koran w Skärholmen
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony