Fot. Katarzyna Śliwa
2 marca 2013 w sztokholmskim klubie Tyrol odbył się długo wyczekiwany koncert zespołu Hey.
Rozpoczęcie koncertu zaplanowano na godzinę 20-tą. Jednak już około 18-tej otwarto klub i pojawili się pierwsi goście. Podczas gdy na scenie rozbrzmiewał szwedzki zespół “Social Pretender” w barze i na balkonach klubu zbierali się liczni fani zespołu Hey. W sumie na sali zgromadziło sie około 400 osób.
Około godziny 21-szej zabrzmiały pierwsze elektroniczne dźwięki z najnowszej płyty ”Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan”, a zespół słowami ”To my, pozwól rozgościć się, pozwól nam wejść” przywitał się z publicznością. Jak zawsze skromna i cicha wokalistka Kasia Nosowska przyznała, iż ”choć nigdy jeszcze nie mówiła tego w Sztokholmie, to z pewnością gadułą ani wodzirejką nie jest”, a konferansjerka pomiędzy piosenkami nigdy nie była jej mocną stroną.
W prosto zaczesanych włosach i krótkiej sukience wyglądała na tle zespołu jak mała dziewczynka, a pewności siebie na scenie dodawały jej bębny, w które raz po raz uderzała z hukiem.
Obiecała, że repertuar koncertu będzie różnorodny i tak też się stało. Usłyszeliśmy utwory nie tylko ze wspomnianej już najnowszej płyty, ale również z krążków ”Sic!”, ”Fire”, ”?” , Music music” czy ”Echosystem”. Zespół ostatnio obchodził 20-lecie swojej działalności artystycznej, a ”Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan” jest w ich dorobku dziesiątym studyjnym krążkiem.
Jednak większość fanów, którzy przybyli na koncert pamięta zespół przede wszystkim ze swoich licealnych i studenckich czasów. Dlatego też, gdy tylko zabrzmiały pierwsze dźwięki ”Zazdrości”, pod sceną zrobiło się tłoczno, a publiczność odśpiewała razem z zespołem dobrze wszystkim znany hit sprzed 20 lat. Potem było już tylko lepiej – cała sala wspólnie śpiewała ”Kochaj mnie mimo wszystko”, którą Nosowska nazwała klasyczną piosenką o miłości, oraz ”Kto tam, kto jest w środku” – podsumowane jako ”piosenka o przyjaźni, która przecież zdarza się rzadko, więc należy ją pielęgnować”.
Gorące owacje i ożywiona reakcja publiczności ośmieliły wokalistkę, która przyznała się nawet, że choć od miesiąca nie pali, to chętnie zaśpiewa kawałek ”Cisza, ja i czas”, który idealnie się wręcz nadaje do słuchania ”przy kawce i papierosku”.
Chwilę później publiczność doczekała się starego dobrego ”Teksańskiego”, a po nim wszyscy razem odśpiewaliśmy słynne ”Nie nie nie” z piosenki ”Sic!”, która okazała się być ostatnią tego wieczora. Kasia Nosowska podziękowała wszystkim za przybycie, bo jak przyznała - lecąc do Szwecji nie wiedzieli czego się mogą spodziewać i obawiali się, że nikt na koncert nie przyjdzie. Kiedy jednak podczas jednej z piosenek na scenie wylądował pluszowy miś i kwiaty od fanów wokalistka z rozrzewnieniem stwierdziła, że ”czuje się jak za dawnych dobrych koncertowych czasów”.
W pożegnalnym bisie usłyszeliśmy trzy wielkie przeboje i chyba nie jednemu z nas zakręciła się w oku łezka, gdy nucił ”List” czy ”Ja sowa”. Ze słowami ”Nadziei”, czyli według Nosowskiej – najbardziej pozytywnej piosenki w ich repertuarze, zebrani w ”Tyrolu” ludzie pomału rozchodzili się do domów. Tak, to był udany wieczór – wieczór wspomnień i dobrej polskiej muzyki.
Organizatorem koncertu była agencja Spontan.
***
Pierwsze zdjęcia z koncertu:
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
Fot. Katarzyna Śliwa
|
