Karin Alfredsson, szwedzka dziennikarka i pisarka, wydała swoją trzynastą książkę. Jej tytuł to: "Klockan 21:37" (godzina 21.37). Jest to godzina śmierci Jana Pawła II. Okładkę zdobi jego strzaskany portret. Skąd to jednoznaczne w swej wymowie przedstawienie głowy kościoła? Otóż papież jest najwyższym symbolem patriarchatu, którego celem jest ujarzmienie kobiety.
Książka ta jest trzecią z serii o ucisku kobiet w różnych częściach świata. Pierwsza ”80 grader från Varmt Vatten” (80 stopni od Gorącej Wody) dzieje się w Zambii; druga - ”Kvinnorna på 10:e våningen” (kobiety na dziesiątym piętrze) w Wietnamie, a trzecia - „Klockan 21:37” (co za zamiłowanie do liczebników w tytule...) właśnie w Polsce. Wszystkie trzy powieści łączy osoba Ellen Elg, szwedzkiej lekarki.
Powieść przedstawia polską, pobożną rodzinę z Gdańska, w której dziadek solidarnościowiec bojkotuje „pogańską” firmę IKEA za reklamę homoseksualistów, ojciec opuścił żonę dla kochanki, syn działa dla amerykańskiej skrajnej, chrześcijańskiej prawicy, jedna córka chce zostać zakonnicą, a druga zaszła w ciążę i chce ją przerwać. Tylko jak to zrobić w katolickiej Polsce, gdzie aborcja jest grzechem i przestępstwem?
Otóż z odsieczą dla kobiet w opałach przybywa holenderska organizacja „Women on Waves” na statku aborcyjnym „Aurora” (sic!), który zarzuca kotwicę na wodach międzynarodowych niedaleko wód terytorialnych w okolicy Władysławowa. Na statku znajduje się szwedzka lekarka Ellen Elg. To jest ratunek dla ciężarnej Agaty, studentki, która nie chce dziecka tuż przed dyplomem. Agata nie wie tylko, że jej brat Marek planuje zamach na statek. O godz. 21.37.
Książka porusza ważny, złożony problem społeczny, ale niestety robi to powierzchownie. Charaktery nie są pogłębione, narracja jest niechlujna, brak stylu. Posłowie uzupełnia obraz Polski jako kraju, w którym rządzi patriarchalny, konserwatywny kościół, uciskający kobiety i homoseksualistów.
Podane są też również niektóre fakty z historii Polski, a także dane na temat Ligi Polskich Rodzin, Młodzieży Wszechpolskiej, Radia Maryja, osoby Jana Pawła II i roli kościoła. Przytoczona jest nawet sprawa torebki Teletubisia i wspomniana skrajnie prawicowa strona internetowa Redwatch. Widać, że książkę pisała reporterka. Tylko – co chciała osiągnąć?
Karin Alfredsson, rutynowana dziennikarka, deklaruje, że chce czytelników poruszać i agitować politycznie. W tym wypadku chyba jej się to nie uda, książka jest bowiem mało ciekawa, losy bohaterów nie angażują, absolutnie brak im wiarygodności i głębi psychologicznej.
Autorka nie może się zdecydować czy ma to być reportaż czy kryminał. Literacko wartość książki jest mierna aczkolwiek ma ona sporą wartość informacyjną dla szwedzkiego, niezorientowanego w polskich sprawach, czytelnika. Dobrze napisana mogłaby zbulwersować.
Sprzeciw budzi okładka – strzaskana twarz papieża. Można się z nim nie zgadzać, ale należałoby chyba respektować? W końcu stanowi on wielki autorytet dla milionów katolików. Ciekawe, czy mogłaby się w Szwecji ukazać książka ze strzaskaną podobizną Mahometa? Chyba żaden wydawca by nie ryzykował. Polaków wszak się bać nie trzeba, z powodu jednego deprecjonującego zdjęcia nie będą palić konsulatów...
W sumie rzecz niezbyt udana, ale ponieważ traktuje o Polsce więc z dziennikarskiego obowiązku odnotowuję ją.
|