Odwiedzin 37817523
Dziś 3347
Poniedziałek 29 kwietnia 2024

 
 

Rajd rowerowy w Göteborgu

 
 

Tekst: Marta Kabsa - vice prezes Polskiego Domu Paradis

2009.09.29
 



Ale mieliśmy przygodę! To miał być spokojny „rajdzik”, niczym rodzinna, niedzielna przejażdżka po lesie, a zrobił nam się prawdziwy rajd przełajowy z torem przeszkód. Nazwałybyśmy go wręcz rajdem ekstremalnym - bo to nie tylko był rajd rowerowy. Prócz jazdy na rowerach przetestowaliśmy naszą zdolność orientacji i nawigacji w terenie, wspinaliśmy się na niemałe góry, pokonywaliśmy podmokłe, grząskie, bagienne tereny, uciekaliśmy przed kleszczami i komarami, ale przede wszystkim świetnie się bawiliśmy! Jednak zaczniemy od początku…

W niedzielny poranek spotkaliśmy się wszyscy w Angered Centrum przygotowani do wycieczki na rowerach po okolicznych laskach. Przybyło nas czternaścioro, w tym sześcioro dzieci. Najmłodsi – 2,5-letni Dawidek i 4-letnia Agatka jechali w krzesełkach przy rowerach swoich tatusiów. Starsi chłopcy – Aleks, Nikodem, Wojtek i Dawid wyruszyli w trasę na swoich rowerach. O godzinie 10:15 ogłosiliśmy start rajdu i wszyscy ruszyli w ślad za Sylwią – naszą przewodniczką.



Jechaliśmy trasami rowerowymi po Lövgärdet, potem Rannebergen. Dotarliśmy do znanej nam już wypożyczalni kajaków, tam wjechaliśmy do lasu… Pierwszą przerwę zrobiliśmy sobie w miejscu, gdzie woduje się kajaki. Tam dzieci zjadły małe kanapki, owoce i jakieś ciastka. Każdy zaczerpnął łyk napojów i wyruszyliśmy dalej. Jadąc przez las, okrążaliśmy jezioro. Przejechaliśmy przez plażę na Lövgärdet, gdzie pół roku temu witaliśmy Wiosnę, a później witaliśmy też Lato. Tu nie zatrzymywaliśmy się, postanowiliśmy jechać dalej.

Mając cały czas po prawej stronie jezioro, kierowaliśmy się na plażę w Surte. Kiedy pokonaliśmy ten odcinek i dotarliśmy na miejsce, na plaży w Surte zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę – taką piknikową. Każdy miał czas na zjedzenie kanapek, owoców, ciastek i napicie się wody. Mogliśmy sobie spokojnie porozmawiać, pożartować, dzieci biegały po pomoście na jeziorze. Niektórzy nawet moczyli nogi w wodzie dla ochłody. Kiedy wszyscy odpoczęli i nabrali sił na dalszą jazdę, wpadliśmy na pomysł próby okrążenia jeziora do końca… Jak się później okazało, to nie był dobry wybór trasy, ale na szczęście dzielnie poradziliśmy sobie ze wszystkimi przeszkodami.



A wcale nie było łatwo! Trafiliśmy na trasę absolutnie nie przystosowaną do jazdy na rowerach, to była trasa dla wprawionych piechurów, a nie rowerzystów. Pech chciał, że jeden z uczestników przyjechał na rajd „kolarzówką”, która jak się okazało, nie bardzo nadawała się do jazdy w naszym rajdzie. Mimo to pan Michał świetnie sobie poradził!

Najpierw spotkały nas bardzo wąskie ścieżki wśród wysokich krzewów i traw. Później trafiliśmy na bagna. Tu, po drewnianych, wąskich kładkach musieliśmy ostrożnie przeprowadzać rowery. Niemiła przygoda spotkała Dawida, który koniecznie chciał zostać bohaterem rajdu, i zamiast być ostrożnym bardzo się spieszył i niestety wpadł z rowerem do bagna… Dawid zrezygnował z udziału w dalszej części imprezy i wrócił na pieszo do plaży w Surte, gdzie miał grzecznie poczekać na babcię, która przyjechała po niego samochodem. Rower ukryliśmy w lesie, by go później odebrać i ruszyliśmy w drogę.



Ten dwugodzinny odcinek rajdu był rajdem pieszym. Nie dało się w żadnym miejscu ujechać nawet kawałka, bo co chwilę spotykaliśmy bardzo wysokie górki do wspinania, na ziemi było pełno wystających konarów drzew, i wystawało bardzo dużo skałek, które uniemożliwiały jazdę. Trzymaliśmy się wyznaczonych szlaków, by nie zgubić się w lesie. W połowie wycieczki trafiliśmy na miejsce, gdzie droga, która była oznaczona jako szlak, była całkowicie zalana. Nie dało rady nią przejść. Musieliśmy się cofnąć.

O mały włos nie zdecydowaliśmy się całkowicie zawracać, ale na szczęście znalazł się wśród nas jeden uczestnik – pan Irek, który był świetnie przygotowany na taki rajd przygodowy – miał rower przystosowany do tego typu tras, zgłosił się na ochotnika i wyruszył w poszukiwaniu drogi powrotnej. Miał do nas dzwonić, gdyby okazało się, że nie ma innej drogi jak tylko zawracanie. Kiedy dał nam znać, że droga, którą pojechał jest przejezdna, ruszyliśmy za nim. Po jakimś czasie zadzwonił, że dojechał już do parkingu przy wypożyczalni kajaków, wiec spokojnie możemy jechać pomarańczowym szlakiem, bo ten nas wyprowadzi z lasu. Wszyscy odetchnęli z ulgą.



Zrobiliśmy sobie jeszcze jedną przerwę, by nabrać sił na drogę powrotną i ruszyliśmy. Około godziny 15:00 spotkaliśmy się pod wypożyczalnią kajaków. Pośmialiśmy się razem z naszej przygody, obejrzeliśmy mapę, która była wywieszona na tablicy i zobaczyliśmy jaki szmat drogi przejechaliśmy i przewędrowaliśmy, i na koniec pogratulowaliśmy sobie nawzajem wytrzymałości i cierpliwości. Podziękowaliśmy sobie za świetną wspólną zabawę i każdy wyruszył w kierunku swojego domu…

Specjalne gratulacje kierujemy do najmłodszych uczestników , którzy dzielnie pedałowali na rowerach, jak również dzielnie prowadzili swoje rowery pod górki i samodzielnie przeprawiali się przez bagna – Aleksowi, Nikodemowi i Wojtkowi. Chłopaki, jesteście super! Podziwiamy dwóch tatusiów – Sławka i Grzesia, którzy bohatersko wieźli na swoich rowerach wcale nie lekkich Dawidka i Agatkę. My przecież jechałyśmy same na rowerach i prowadziłyśmy rowery, gdy nie dało się jechać, i wnosiłyśmy je pod góry, i było nam bardzo ciężko, a co dopiero ci tatusiowie, którzy mieli dodatkowe obciążenie…



Nie da się ukryć, to była świetna przygoda, której długo nie zapomnimy… Mimo wszystkich przeszkód i trudności, jakie stanęły nam na drodze, nie straciliśmy ani na chwilę dobrych nastrojów i uśmiechów na buziach. Wszyscy zasłużyli na medal! Dziękujemy Wam za świetną zabawę i za to, że nikt się nie poddał w tych trudniejszych momentach rajdu.


Od lewej Marta i Sylwia - zarząd PDP

Jeździć z Wami to prawdziwa przyjemność.

Wkrótce zorganizujemy kolejne spotkanie. Odwiedzajcie naszą stronę (www.polsktparadis.se) i śledźcie informacje o nas…

Do zobaczenia już niedługo!
Sylwia i Marta.
 

Marta Kabsa - vice prezes Polskiego Domu Paradis
PoloniaInfo (2009.09.29)


 






Sprzatanie Sztokholm (Stockholm)
Praca w firmie sprzatajacej w Sztokholmie (Stockholm)
Prace ogrodowe (Åkersberga)
ASYSTENT STOMATOLOGICZNY (Johanneshov)
zatrudnie , (Tanumshede)
Prace ogrodowe, stolarskie itp (Kungsbacka)
Firma sprzatajaca Cleanflat (Sztokholm i okolice)
Praca wykończenia wnętrz ogólnobudowlane Skåne (Skåne )
Więcej





8 najładniejszych miejsc z drzewami wiśniowymi w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Wielkanocna wyprawa do wschodniej Albanii.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Ugglegränd o jednej z najkrótszych uliczek w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 20 gości
oraz 2 użytkowników.


Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony