
Tancerz doskonały - tak można określić Petera
Kleinwichsa vel Pedro el Polaco. Peter czyli Piotr
jest szwedzkim Polakiem z hiszpańską duszą.
Przyjechał do Szwecji z rodzicami w wieku 11
lat i tu już pozostał. Z przerwami na
Hiszpanię.
Piotr urodził się w Elblągu, gdzie jego ojciec, członek
partii, piastował stanowisko przewodniczącego
prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Ojciec coś tam
skrytykował w Sejmie, popadł w niełaskę no i pochodzenie
też miał niezbyt dobrze widziane. Nie pomogło
czysto polskie pochodzenie matki, rodzice zostali „uprzejmie
wezwani” do opuszczenia Polski i - wyjechali w 1956
roku do Szwecji. Rodzina wróciła do swego prawdziwego
nazwiska i Piotr Kulczycki został Peterem Kleinwichsem.
Zaczął uczyć się tańca dość późno, bo w wieku 16 lat.
Od dziecka już zdradzał zdolności w tym kierunku i mama,
wielka miłośniczka baletu i opery, zaprowadziła
sześcioletniego malca do Szkoły Baletowej przy Teatrze
Wielkim w Warszawie. Został tam przyjęty, ale z przyczyn
bardzo prozaicznych nie rozpoczął nauki. Dopiero
dziesięć lat później, w Szwecji zaczął studiować taniec
klasyczny, jazz i musical. Ukończył Koreografiska
Institutet (Instytut Choreograficzny) w Sztokholmie,
otrzymał dyplom nauczyciela tańca w roku 1971 i rozpoczął
swą przedziwną karierę.
Piszę - przedziwną, ponieważ z jego talentem,
charyzmą i energią powinien był zostać gwiazdą
wszelkich musicali. Tak się jednak nie stało. Owszem
wystąpił w musicalu „Godspell” w roli głównej Jezusa,
a także w mniejszej roli w słynnym musicalu „A Chorus
Line”, ale na dalszą metę ta droga okazała się dla niego
zamknięta. Peter był inny - nie pasował do grupy... Miał
zbyt duży temperament i był zbyt spontaniczny ażeby
zostać zaakceptowanym bez zastrzeżeń w chłodnej,
wyważonej Szwecji.
Starł się z reżyserem, od którego
żądał więcej prób, a także z kolegami, którzy kopcili jak
kominy, a niepalący Peter nie mógł tego znieść. Protestował
więc i mówił bez ogródek, co myśli łamiąc w ten
sposób niepisane prawo, że trzeba trzymać język za
zębami. Nawet artystom nie wszystko tu wolno...
Poszedł więc własną, trudną, wyboistą i dość niezwykłą drogą: zaczął dawać przedstawienia na ulicy, uczyć
Szwedów tanga w parku, zabawiać na imprezach firmowych
oraz został pierwszym stripteaserem w przedstawieniach
dla pań w restauracji „Bacchi Wapen” w Sztokholmie.
Bawił tam i rozśmieszał, i odnosił sukcesy. Jako
pierwszy stripteaser znalazł się również w szwedzkim
Nöjeslexikon czyli słowniku rozrywki. Peter uważa, że
męski striptease to był jego najlepszy wkład w rozrywkę.
Założył też kabaret w restauracji „Minerva”, również
w Sztokholmie. Sam pisał teksty, reżyserował i produkował
przedstawienia i koncerty.
Jako młody tancerz pojechał do Hiszpanii tańczyć jazz
i tam spotkał swoje przeznaczenie - flamenco! I sevillana.
Od razu poczuł, że to jest to. Poświęcił się flamenco
i sevillanie całą duszą i wkrótce zaczął uczyć Hiszpanów
ich własnych tańców. To tak jakby przyjechał do Polski
Hiszpan i zaczął uczyć Polaków tańczyć krakowiaka
i oberka! Peter Kleinwichs jest jedynym cudzoziemskim
artystą wymienionym w hiszpańskim leksykonie flamenco.
Figuruje tam pod swoim pseudonimem artystycznym
Pedro el Polaco.
Pytam Petera, czy nie wolał nazwać się Pedro el
Sueco?
„Owszem, próbowałem - mówi Peter - ale Szwedzi
mają niezbyt dobrą opinię w Hiszpanii, Polacy są o wiele
bardziej lubiani więc przyjąłem pseudonim Pedro el
Polaco.”
Z Hiszpanami współpraca układała się o wiele lepiej.
Co prawda palą, piją (nikt nie tańczy tam flamenco na
trzeźwo!), biorą kokainę, ale... mają straszne kompleksy
w stosunku do cudzoziemców. Czują się mniejsi, głupsi
i bardziej prymitywni w stosunku np. do Francuzów
i Anglików, którzy przyjeżdżają do Hiszpanii z utrwalonymi
stereotypami, przez których pryzmat patrzą na ich mieszkańców. Sami czują się oczywiście lepsi i mądrzejsi,
a Hiszpanie to wyczuwają.
Od czasu opuszczenia Polski Piotr był w starym kraju
tylko raz, w roku 1976 w rok po tragicznej śmierci matki.
Był tam przez tydzień, spotkał się z ciotkami i prawie
przez cały czas płakał. Więcej do Polski nie pojechał.
Z rodzeństwem, również osiedlonym w Szwecji, rozmawia
po szwedzku. Ze mną stara się rozmawiać po polsku,
ale sprawia mu to wyraźne trudności i przechodzi na
szwedzki.
Pytam więc Petera kim się właściwie czuje - Polakiem
czy Szwedem? „Zależy z kim rozmawiam” pada odpowiedź.
„Kiedy rozmawiam z panią, czuję się Polakiem, ze
Szwedami - też. A z Hiszpanami - Szwedem. Albo
Polakiem” - dodaje po chwili wahania.
Marzeniem Petera jest uczyć flamenco w Polsce i zrobić
tam choreografię tańców hiszpańskich.
Peter Kleinwichs jest nauczycielem tańca. Prowadził
latem wielokrotnie kursy tanga w Kungsträdgården
w Sztokholmie, a także naucza tańców towarzyskich
w szkołach. Peter ma misję nauczenia młodzieży tanga,
foxtrota, bugga i walca, ale, niestety napotyka na wielkie
trudności. Uczniowie z krajów orientalnych torpedują
jego zajęcia, przeszkadzają, szykanują dziewczęta,
wyzywając je od „hora”. Pomocy od innych nauczycieli
czy też dyrekcji nie otrzymał, ponieważ tamci się boją.
Kilku rozwydrzonych chłopaków potrafi sterroryzować
całą szkołę.
„Taniec towarzyski jest naszym artystycznym
wyrazem równości płci i symbolem naszego zachodniego,
demokratycznego społeczeństwa” - mówi Peter. „Jest
wielką stratą, że młodzież nie poznaje tańca towarzyskiego,
który jest cywilizowaną formą kontaktu i źródłem
radości. Młodzież zubaża w ten sposób swoje życie, a
tradycja oraz umiejętność tańca towarzyskiego zostaje
złożona na ołtarzu tzw. społeczeństwa
wielokulturowego.”
W 1999 roku „wyemigrował” do Andaluzji, ale po
trzech latach wrócił do Sztokholmu. Współczesna
Hiszpania na co dzień to nie była ta romantyczna Andaluzja,
którą sobie wymarzył. Peter zrozumiał, że jego
miejsce jest jednak tu, w Szwecji... Zaczął pisać autobiografię
i okazało się, że materiału jest na co najmniej
trzy książki!
Artysta skończył w tym roku 60 lat i obchodził 40-
lecie pracy artystycznej przy współudziale swoich
kolegów na deskach teatru „Wallmans Intima”, w którym
debiutował. Tańczył, śpiewał (śpiewać też potrafi!) i bawił
publiczność. Co będzie robić dalej? Tańczyć, oczywiście!
Występować na imprezach kulturalnych i firmowych,
nauczać tańców towarzyskich, a także opracuje i
przygotuje do druku swoje pamiętniki. Będą na pewno
oryginalne tak jak oryginalny jest ich autor - szwedzkohiszpański
tancerz-Polak.
|